poniedziałek, 26 stycznia 2015

"Trzy narzeczone"

Jan Toorop, "Fatalizm", 1893 r.;
zdjęcie: commons.wikimedia.org
Zdumiewające, jakimi tropami podąża niekiedy autor, aby zbudować wiarygodną historię, w której kwestie natury ogólnej oraz szczegóły ułożą się w spójną całość. Jeszcze przed napisaniem „Elizy” postanowiłam trzymać się następującej zasady: w wątkach fikcyjnych niemal wszystko jest dozwolone, natomiast tło historyczno-obyczajowe powinno być w miarę możliwości wolne od przekłamań i fałszu. Dlatego gdy obmyślałam technikę artystyczną, którą miała zająć się Judyta, nie od razu przyszedł mi do głowy batik. Nie kojarzył mi się ani z modernistycznym Krakowem, ani tym bardziej z secesją. Oczywiście byłam w błędzie.

wtorek, 20 stycznia 2015

Kawiarnie fin de siècle’u

zdjęcie z: stylowi.pl
Jestem istotą kawiarnianą. W kawiarniach mogłabym przesiadywać godzinami, choć rzecz jasna mam konkretne wymagania i nie każda podbija moje serce. Do krakowskich żywię szczególną słabość, zwiedzanie zabytków, muzeów i galerii kończyłam zawsze kawą, koniecznie w nowym miejscu i oczywiście w sympatycznym towarzystwie, gdyż delektowaniu się kawą musi w moim przypadku towarzyszyć pogawędka. Ponieważ jestem gadułą tylko w znanym mi dobrze i od dawna gronie, w kawiarniach bywam głównie z przyjaciółmi. W innym przypadku spotkanie ze mną może być przykrym niewypałem. ;-)

wtorek, 13 stycznia 2015

Na służbie

autor: William MacGregor Paxton;
zdjęcie z: 
www.the-athenaeum.org
Służące, kucharki, nianie, bony… Bez legionu sług domowych, jak nazywano pracujące w zamożnych rodzinach pomocnice z niższych sfer, nie poradziłaby sobie żadna pani domu. Na przełomie XIX i XX wieku w domostwach lekarzy, profesorów uniwersytetów, prawników oraz mieszczan zatrudniano służbę, która gotowała, sprzątała, zaopatrywała spiżarnie, paliła w piecach, prała w zamian za skromną tygodniówkę, czasem dach nad głową. Żona Stanisława Wyspiańskiego, z pochodzenia podkrakowska chłopka, służyła u jego ciotki, Joanny Stankiewiczowej, nim artysta zdecydował się na małżeństwo. Poznał ją ponoć na moście Dębnickim, kiedy próbowała popełnić samobójstwo, bo uwiedziona przez pana z poprzedniego miejsca pracy, spodziewała się dziecka (później Wyspiański uznał je za własne). Niewiele więc brakowało, by Teofilę Spytkównę spotkał tragiczny los.

sobota, 10 stycznia 2015

W co się bawić, czyli o rozrywkach pradziadków

„Forbidden Books“, Alexander Mark Rossi (1840-1916);
zdjęcie z: https://www.tumblr.com
Kiedy przeglądam prasę z przełomu XIX i XX wieku, dochodzę zazwyczaj do smutnego wniosku, że nasi przodkowie mieli znacznie więcej wolnego czasu niż my. Gry i zabawy, korsa, bale oraz rauty, sport, wyścigi konne, wycieczki świadczą niezbicie o nieustannej gotowości do zabawy, o otwartości i pomysłowości, ale głównie ukazują nam nowe, fascynujące oblicze fin de siècle’u jako epoki, w której kwitło bujne życie towarzyskie.

niedziela, 4 stycznia 2015

Urok dawnych fotografii

Zdjęcie z roku 1913;
Kiedy piszę powieść, tak jak teraz „Judytę”, lubię oglądać stare zdjęcia. Jestem wzrokowcem, bardziej przemawia do mnie obraz niż słowo, więc choć czytam sporo tekstów źródłowych, zaczynam przeważnie od malarstwa i fotografii. Zbieram pejzaże, scenki rodzajowe, portrety oraz mapy, dzięki którym czas miniony staje się dla mnie tak namacalny jak współczesność. A gdy umiem wyobrazić sobie ludzi i przestrzeń, mogę myśleć o akcji, punktach kulminacyjnych, nastroju, sposobie prowadzenia narracji albo o stylu. Nieocenionym i przebogatym źródłem starych zdjęć jest Internet, ale w rodzinnych zbiorach też przechowuję piękne, czasem nostalgiczne fotografie, niektóre niemal stuletnie, zazwyczaj zniszczone i wyblakłe. O części nie wiem właściwie nic, inne datowano skrupulatnie pod dedykacjami i wierszykami o wiecznej miłości lub przyjaźni. Oto kilka z nich.