sobota, 21 stycznia 2017

Maszkary

karnawał w Norymberdze, XVI/XVII w.;
źródło: TU
Przypadające na ostatnie dni karnawału zapusty (mięsopusty, ostatki) obchodzono w dawnej Polsce hucznie, z rozmachem, nie szczędząc grosza, jedząc ponad miarę i pijąc do upadłego. „Po dworach, miastach, a niekiedy i w wiejskich karczmach rozbrzmiewała muzyka, szły tany, słychać było wesołe, specjalnie na mięsopust przystosowane frantowskie piosenki. Ponadto odbywało się wiele specjalnych zabaw. Po wsiach zaczynały (…) chodzić turonie, niedźwiedzie i wilki, mieszczanie i szlachta gustowali natomiast w »maszkarach«, czyli w zakładaniu masek”[1]. Maski te albo przywożono z Włoch, albo kupowano w warsztatach polskich maszkarników, którzy specjalizowali się w wyrabianiu masek zapustnych.

sobota, 7 stycznia 2017

Książki zbójeckie

Kawanabe Kyōsai (1831-1889), Śpiący kot;
źródło: ukiyo-e.org
„Co właściwie rozumiemy pod pojęciem »najważniejsza książka«? Po pierwsze, może to być książka zbójecka: napadająca jak zbójca, po spotkaniu z którą wszystko się widzi inaczej (…). Po drugie, najważniejsza książka może być ukochaną książką z dzieciństwa, która odsłoniła przed nami urok czytania, wyprowadziła z mroków barbarzyństwa (…). Najważniejsza książka może być też książką świeżo przeczytaną, pod której wrażeniem pozostajemy dłużej niż zwykle (…). Wreszcie może to być książka, którą się darzy respektem, bo »wymierza sprawiedliwość widzianemu światu«”[1]. Świetna klasyfikacja. A ponieważ nie można jej odmówić logiki, lubię od czasu do czasu przyporządkować do powyższych kategorii dopiero co przeczytane książki, bo daje mi to poczucie, rzecz jasna nieco złudne, że panuję nad kwestią w gruncie rzeczy nie do okiełznania: nad doborem moich lektur.