![]() |
Hortus Sanitatis, wydanie z roku 1497; źródło: bildsuche.digitale-sammlungen.de |
Księgi
pełne sekretnej wiedzy od czasów starożytnych cieszyły się ogromnym
powodzeniem, obiecywały bowiem szybkie zdobycie zdrowia, sławy i miłości. Nie ma
to przecież jak poradniki o tym, jak niewiele robiąc, zapewnić sobie szczęście,
najlepiej dzięki powszechnie dostępnym ziołom, zwierzętom (ze szczególnym
uwzględnieniem ptactwa), owadom, kamieniom.
Wiara w możliwość przewidywania przyszłości, w tajemne prawa naturalne, w
nieznane zwykłym ludziom właściwości naturaliów ponoć dziś przeżywa renesans; ja
jestem sceptyczką, ale z drugiej strony w starych recepturach znajduję wymowne świadectwo
czasów, gdy boleśnie odczuwano brak lekarzy albo gdy im nie ufano, o czym opowiada
ówczesna literatura atakująca niekompetencję medyków lub ich chciwość. Nic dziwnego,
że ratunku szukano w herbariach, kalendarzach oraz w wątpliwej jakości
encyklopediach. Księgi te traktuję też jako przebogate źródło wiedzy o
mentalności ludzi sprzed wieków i myślę, jak tę wiedzę wykorzystać w pisanej
właśnie książce. A oto przykłady recept; pochodzą z drugiego wieku naszej ery,
z kompilacji tekstów kilku anonimowych greckich autorów noszącej tytuł „Kyranides. O magicznych
właściwościach roślin, zwierząt i kamieni”. Sporo w nich fantazji, czasem budzącej
grozę makabry, ale w gruncie rzeczy są fascynujące.
![]() |
Hortus sanitatis, wydanie z roku 1497; źródło: bildsuche.digitale-sammlungen.de |
![]() |
Hortus sanitatis, wydanie z roku 1497; źródło: bildsuche.digitale-sammlungen.de |
„Przepiórka jest
ptakiem powszechnie rozpoznawanym. Natomiast jej pochodzenie i natura nie są
ogólne znane, a są one takie: ilekroć nastają silne burze w pustynnych
regionach Libii, morze wyrzuca na brzeg największe tuńczyki. W nich lęgną się
larwy przez dni czternaście, a po przepoczwarzeniu stają się albo muchami, albo
szarańczą, kiedy zaś wyrosną – przepiórkami. Następnie, gdy zacznie dąć wiatr
południowy lub południowo-zachodni, już dorosłe przenoszą się przez morze i
docierają do Pamfylii, Kilikii, Karii i Lykii, a kiedy znowu powieje wiatr
północny, przylatują do nadmorskich regionów Asyrii oraz pozostałych regionów
Czarnej Ziemi. Niewtajemniczeni fałszywi mędrcy mówią o nich, że są czyste, nie
znając ich natury ani pochodzenia (…). Oczy przepiórki, starte i zmieszane z
małą ilością wody, trzymaj w szklanym słoju przez siedem dni. Następnie dolej
nieco oliwy, ze słoja zaś nalej trochę do lampy albo sam knot w tym namocz.
Zapaliwszy, postaw pośród leżących na uczcie, a wydawać się będą sobie nawzajem
dajmonami w płomieniach, wskutek czego wszyscy poderwą się i umkną”[2].
![]() |
Hortus sanitatis, wydanie z roku 1497; źródło: bildsuche.digitale-sammlungen.de |
„Kwiat
kocanki jest złocisty i ma kształt kielicha, a na środku kwiat ma mróweczki
pokryte krótkim puchem: nazywa się je ”krew świata”. Kwiat zbiera się o
brzasku, kiedy Słońce jest w znaku Barana, potem wkłada się trochę kwiatostanu
rośliny do szklanego słoja razem z olejkiem różanym. Następnie, wraz z
nadejściem poranka, będąc w stanie czystości, weź nieco maści ze słoja, natrzyj
oczy i ruszaj śmiało w drogę. Sprawi bowiem, że będziesz mile widziany, pełen
wdzięku i pożądany w towarzystwie przez wszystkich mężczyzn i wszystkie
kobiety. Jeśli zatem uczynisz to o wschodzie słońca, sprawisz, że będzie miało
silniejsze działanie. Oddala zesłane przez los niepowodzenie, porażki i tym
podobne rzeczy”[3].
![]() |
Hortus sanitatis, wydanie z roku 1497; bildsuche.digitale-sammlungen.de |
„Bazylia,
roślina jadalna, zielna, o miłym aromacie (…). Dowiedzieliśmy się o bazylii, że
ma niezwykłe właściwości. Jeżeli bowiem ktoś przeżuje ją na czczo, nieumytą, a
potem pozostawi na powietrzu przez siedem dni, nie pozwalając, aby Słońce na
nią patrzyło, we dnie zabierając ją w ciemne miejsce, nocami zaś wynosząc na
powietrze, zobaczysz, że powstanie z tego zielony skorpion o siedmiu
pierścieniach. Jeśli kogoś użądli, ten spuchnie i umrze na trzeci dzień”[4].
„Żaba
lądowa zwana ropuchą, która wydaje trujący oddech, ma umieszczony w mózgu
kamień. Gdy ją pochwycisz przy blasku Księżyca i zamkniesz w słoju na przeciąg dwunastu
dni, następnie zaś wyrzucisz z naczynia i rozciąwszy wyjmiesz z niej rzeczony
kamień, staniesz się posiadaczem potężnego amuletu ochronnego. Żywa,
przywiązana do ciała żaba leczy chorych na śledzionę oraz puchlinę wodną, co ja
sam na własne oczy widziałem”[5].
„Jest
pewien inny kamień, który Chaldejczycy nazywają babilońskim. Jaśnieje jak
płonący węgiel albo jak blask słoneczny jarzący się o wschodzie lub o
zachodzie. Ów kamień karneol, bardzo jasny, pochodzi z Babilonii, i choć ma
pasy, gorzeje jasno płomiennym blaskiem. Starty i podany w napoju jest
antidotum na trucizny”[6].
„Żuraw
to ptak rozpoznawany przez wszystkich. Jest ptakiem wieszczym. Kiedy więc
zimowe chłody stają się coraz cięższe, żurawie opuszczają północne regiony i
uciekają do Egiptu, gdzie znajdują pożywienie. Na wiosnę znowu lecą z powrotem
na północ. Ich klangor zapowiada piękną pogodę, milczenie natomiast słotę (…)”[7].
![]() |
Hortus sanitatis, wydanie z roku 1497; bildsuche.digitale-sammlungen.de |
„Bocian
jest bardzo pięknym ptakiem. Z nadejściem wiosny wszystkie bociany odlatują
razem niby wojsko. Różnią się tym od innych ptaków, zarówno dzikich gęsi, jak i
kaczek oraz pozostałych gatunków. Opuszczają Egipt, Libię i Syrię i przybywają
do Likii nad rzekę zwaną Ksanthos, gdzie ścierają się w walce z krukami,
wronami, kawkami i sępami oraz z resztą padlinożerców. Dlatego też inne ptaki
znają odpowiednią porę i przybywają tam we właściwym czasie (…). Bociany mają
też inną cechę: kiedy ich rodzice zestarzeją się i nie mogą już latać, młode
niosą je na swych barkach z miejsca na miejsce, gdzie tamte żerują. A kiedy już
oślepną, karmią je ich dzieci, i mówi się, że taka właśnie jest wśród nich
wzajemna wdzięczność i odpłata za doznaną opiekę”[8].
Ilustracje
pochodzą z dzieła Hortus sanitatis (wydanie
z roku 1497). To pierwsza encyklopedia historii naturalnej, opisuje znane
wówczas zwierzęta, ryby, rośliny, kamienie i ich medyczne zastosowanie. Źródło: https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/
[1] Kyranides.
O magicznych właściwościach roślin, zwierząt i kamieni, przeł. i oprac. Emilia Żybert, Oficyna
Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, Wrocław 2013, s. 63.
[2] Tamże,
s. 76.
[3] Tamże,
s. 85-86.
[4] Tamże,
s. 87.
[5] Tamże,
s. 95.
[6] Tamże,
s. 179.
[7] Tamże,
s. 131.
[8] Tamże,
s. 139.
Ach! Żeby to wszystko było takie proste! :)
OdpowiedzUsuńA jeśli krzywimy się czytając przytoczone przepisy, to warto pomyśleć, czy nie ma swojego rodzaju magii we współczesnych lekarstwach o nazwach niemożliwych do wymówienia i tak mocnych, że opis skutków ubocznych zapiera dech w piersiach. Że niby nieskuteczne lub wręcz szkodliwe były mikstury sporządzone według tych receptur? Były, podobnie jak mnóstwo wycofanych z obrotu leków :)
No to ja pędzę teraz po bazylię, bo jeszcze nie widziałam zielonego skorpiona ;)
Moja bazylia też ma się dobrze, więc i ja mam nadzieję na skorpiona. 😉 A ponieważ szperam w coraz to ciekawszych dawnych herbariach, powoli zmieniam zdanie o starych recepturach. Niektóre są bardzo wiarygodne. 😀
UsuńWiarygodne, ale czy skuteczne? :) Przynajmniej mniej skutków ubocznych ;)
UsuńA, to już zupełnie inna sprawa. Na pewno przeciwko nim przemawia wysoka śmiertelność i krótki czas życia tych, którzy w ten sposób próbowali się leczyć. Ale doceniano wówczas to, co i my cenimy: zioła, niektóre przyprawy, czosnek, cebulę, wino. 😃 To wprawdzie nie lekarstwa, ale niewątpliwie mogą wspomagać leczenie i zapobiegać. 😀
UsuńWłaśnie. Profilaktyka!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że niektóre współczesne leki, na przykład antybiotyki, ratują życie tam, gdzie kiedyś nie było ratunku. Przyczyną wysokiej śmiertelności był kiedyś również bark higieny. Ludzie nie mieli pojęcia o istnieniu bakterii.
Tak, czy inaczej teraz, podobnie jest dawniej, ważne jest aby wygrać na loterii genowej, dobre geny :)
Życzmy więc sobie przyjaznych genów. 😀
UsuńJakże cudowne są te ślady dni, gdy ciało, umysł i dusza stanowiły jedność kurowaną jednym lekiem! Choć gdy czytam pierwsze ustępy Twego posta, o braku lekarzy, tudzież zaufania do nich i poszukiwaniach salwacyi w kalendarzach wątpliwej proweniencji encyklopediach… To przed oczyma staje mi statystyczny _klient_ NFZ, który mając specjalistę za trzy lata i lekarza rodzinnego -poniekąd-kompetentnego leczyć się poczyna za aliantów mając Doktora Google i Wszechwiedną Wikipedię…
OdpowiedzUsuńZ drugiej zaś strony – cóż za nieprzebrany materiał dla fantastyki, czy zgoła poezji, te transmutacje szarańczy w przepiórki i zioła rodzące skorpiony! Jakże piękne to byłoby uniwersum!
Pozdrawiam serdecznie!
Piękny komentarz - rewelacyjna stylizacja. Dziękuję, przeczytałam go z wielką przyjemnością. Pozdrawiam! 😃
UsuńJak nie było lekarzy i znawców medycyny, to musieli sobie radzić inaczej ;)
OdpowiedzUsuńOwszem. 😃
UsuńBardzo pouczające :) I jakie zawiłe :D
OdpowiedzUsuńZawiłe, żeby nie można było sprawdzić skuteczności. ;-) :-)
UsuńAltti Anonim mówi, że piękne byłoby uniwersum z bazyliowymi skorpionami i przepiórkami, które pochodzą z zamorskich martwych tuńczyków. Ojoj nie chciałabym chyba takiego uniwersum :D Zbyt to groźne i takie jakieś mehofferowskie (swoją drogą bardzo go lubię) :D Już to sobie wizualizuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko, że wyszukujesz dla nas, czytelników, te ciekawostki.
Cóż, ja w świecie wyczarowanym przez Mehoffera czułabym się znakomicie i pewnie zniosłabym jakoś te bazyliowe skorpiony (ale za znacznie ciekawsze i bogatsze uznałabym uniwersum stworzone na podstawie poezji Leśmiana). :-) Pozdrawiam serdecznie! :-)
Usuń