niedziela, 18 marca 2018

W pracowni alchemika - batik

okładka z: nk.com.pl

Pamiętacie batiki Judyty Schraiber, bohaterki „Niepokornych”? Między fikcją literacką a prawdą istnieje granica, często niedostrzegalna, ale oczywista. Dopiero w tym roku miałam okazję sprawdzić, na czym polega batikowanie z prawdziwego zdarzenia. A choć gdy pisałam o batikach Judyty, korzystałam z fachowych źródeł, teraz – mądrzejsza o wiedzę praktyczną – mogę powiedzieć, że to fascynująca technika.



Jeśli chcecie poznać tajniki batikowania, wybierzcie się na kursy Stowarzyszenia „Akademia Łucznica”. Dowiecie się w tamtejszej pracowni batiku, jak barwić tkaniny, topić wosk i parafinę, posługiwać się pędzlem, pisakiem do wosku, jak następnie ten wosk ściągać i jak zadbać, żeby batikowy obraz przetrwał dekady. Moją instruktorką była pani Helena Szuba, artystka zajmująca się batikiem od lat osiemdziesiątych XX wieku. Jej batiki są niezrównane: wielobarwne, precyzyjne, energetyczne, po prostu znakomite. Zresztą obejrzyjcie film.

sobota, 3 marca 2018

Sefardyjski księżyc - jeszcze o "Córce głosu"

okładka z: nk.com.pl

Kiedy po raz pierwszy wchodziłam do Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN (byłam tam potem kilkadziesiąt razy), nie podejrzewałam, że moje zetknięcie z kulturą Sefardyjczyków zaowocuje powieścią. Pamiętam, że gmach wywarł na mnie wrażenie. Zwłaszcza to, jak rozmieszczono galerie stałe: trzeba do nich zejść po schodach – trochę tak, jakby schodziło się pod ziemię. A przecież pierwszy jest LAS i bez wątpienia najpierw to on podziałał na moją wyobraźnię. Choć więc kończyłam ostatni tom cyklu „Niepokorne”, już zaczęłam obmyślać nową historię.

W Muzeum POLIN największy nacisk kładzie się na historię Aszkenazyjczyków. Jednak mnie udało się wyłowić wzmianki o Sefardyjczykach, o ich obecności w Krakowie, we Lwowie i przede wszystkim w Zamościu, gdzie na przełomie XVI i XVII wieku znajdowało się ich największe skupisko na ziemiach polskich. Nie bez znaczenia był tu fakt, że w 1588 roku kanclerz Jan Zamoyski wydał przywilej przyznający Sefardyjczykom niezwykłe jak na tamte czasy prawa: wolność wyznania, prawo do zbudowania synagogi i cmentarza, do stawiania i kupowania domów, do swobodnego handlu i parania się rzemiosłem niemal bez ograniczeń. Aby zagwarantować Sefardyjczykom sprawiedliwy sąd w sporach z mieszczanami, Zamoyski wziął ich pod swoją jurysdykcją. Dlatego „w XVI wieku (w latach 1588-1600) przybywali do Zamościa Żydzi sefardyjscy z Turcji i Włoch, w ciągu zaś XVII wieku – z Włoch i Holandii. Na przełomie XVI wieku niektórzy z tych przybyszów wyjechali, ale gmina sefardyjska pozostała, w XVII wieku osiedlili się w Zamościu członkowie znanych rodzin Żydów sefardyjskich: Campos, Castiell, Zakuto, Uziel. Najwięcej Żydów sefardyjskich przybyło w latach 1630-1640”[1].