tag:blogger.com,1999:blog-29013547333948338502024-03-04T14:21:18.598+01:00Czas bezpowrotnie minionyblog kulturalno-literacki Agnieszki WojdowiczAgnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.comBlogger117125tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-14712268326794689772018-09-03T13:09:00.000+02:002019-10-27T13:46:35.658+01:00Morze Trzcin<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaBY7TsArYqGFfxO_kbANl8dBdDAUyw6CVzGRtc44PkOCihHnym-0LYQFYVoFmM5LkK8o6e5fyQx4bKJ3GBd9OJLT45RNImTpWcPhNaAWXTAn1qF1TQShFdbr5KxpS4KcsreaHSBLujMCx/s1600/2592_morze_trzcin.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="568" data-original-width="400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaBY7TsArYqGFfxO_kbANl8dBdDAUyw6CVzGRtc44PkOCihHnym-0LYQFYVoFmM5LkK8o6e5fyQx4bKJ3GBd9OJLT45RNImTpWcPhNaAWXTAn1qF1TQShFdbr5KxpS4KcsreaHSBLujMCx/s320/2592_morze_trzcin.jpg" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>źródło okładki: <a href="https://nk.com.pl/img/covers/big/resize/400/x/x/2592_morze_trzcin.jpg">nk.com.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12.0pt;"><b>„Morze Trzcin”, drugi tom dylogii „Księga życia
Hili Campos”, ukaże się 19 września.</b> Tym razem akcja przenosi się do Zamościa. Dla
tych, którzy czekają na tę premierę, przygotowałam niespodziankę – fragment szóstego
rozdziału. Znajdziecie go również tu: <a href="https://nk.com.pl/morze-trzcin-ksiega-zycia-hili-campos/2592/ksiazka.html#.W4z9dc4zaM8">fragment Wyd. Nasza Księgarnia</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><b>Mamy zatem rok 1602…</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><br /></span>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #0c343d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12.0pt;"><b><br /></b></span>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;"><b><br /></b></span><br />
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;"><b><br /></b></span>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;"><b>Nad Zamościem istotnie czuwała jakaś
miłosierna siła.</b> Wraz z nastaniem mrozów czarna śmierć opuściła najpierw
miasto, potem przedmieścia, choć na odchodnym zebrała ostatnie żniwo. Ci,
którzy schronili się przed morem na prowincji, teraz z ulgą, ale i ze strachem
o los bliskich wracali do porzuconych domostw. Ci zaś, którzy jak my, nie
bacząc na zagrożenie życia, zostali w mieście, jawnie dawali wyraz szczęściu i
dziękowali Bogu. A każdy po swojemu i jak go nauczono: chrześcijanie w
kolegiacie lub u franciszkanów, Ormianie w swoim drewnianym kościołku, my w
synagodze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Ponieważ z nastaniem zimy co słabszych
prześladowały kaszel i gorączka, Dawida próżno by szukać w domu, bo od świtu
pomagał chorym. Tymczasem Szikma przeniosła się do kuchni na parterze za
kantorem, przy wielkiej izbie z oknami od strony dziedzińczyka. Kazała parobkowi
znieść skrzynię z ziołami i odtąd warzyła nalewki, ucierała maści, mieszała
mikstury.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Wkrótce zyskała rozgłos. Widziano w niej
niewiastę wtajemniczoną w sekrety ludzkich słabości, w tajniki duszy i serca, a
jako że człowiekowi najtrudniej powściągnąć uczucia (albo się do nich zmusić),
najróżniejsi nieszczęśnicy prosili ją o zioła a to na rozbudzenie namiętności,
a to na poskromienie żądz. Ale w sekrecie lub pod jakimś niewinnym pretekstem
przychodziły kobiety z przedmieść i spoza miasta, i błagały o mikstury
spędzające niechciane płody. Ryzykowały skórą, gdyż wykryte i osądzone
niechybnie położyłyby głowę pod katowski topór. I Szikma mogła podzielić ich
los. Mimo to nie słuchała przestróg. Wierzyła, że sprzyja jej szczęście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Jakoś przed Świętem Świateł odwiedziła
ją niespodziewanie Róża Balejowiczowa, żona Auksentego Balejowicza, znanego z
zacności ormiańskiego kupca, który w kramie na Wielkim Rynku handlował
przyprawami i złotem. Wieść niosła, że z Róży niewiasta cnotliwa i pobożna. Obnosiła
się z wiarą w moc chrześcijańskiej modlitwy i trzymała ze swoimi, z dala od
nas, mieszkańców żydowskiej ulicy. Stawała nieraz za ladą w mężowskim kramie, a
ponieważ była zadziorna i popędliwa, ten kram – z nią pośrodku, z jej krągłym,
lśniącym jak od oliwy licem, śmiałymi oczami, ustami, które nie zwykły milczeć,
wreszcie z obfitym, ujętym w karby tureckiego jedwabiu ciałem o kształcie
miękkiej i przejrzałej gruszki – stanowił nieporównywalne z niczym widowisko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Ale tego dnia jakby nie była sobą. Zafrasowana
przycupnęła w kuchni Szikmy na skraju skrzyni przykrytej kilimem. Przy świecach
płonących w pozłocistym lichtarzu i w oparach dusznych aromatów ziół swe żywe,
ruchliwe dłonie, z których kapało złoto, splotła na obfitym brzuchu. Spoczywały
tam nieruchomo niczym ptaki spętane sznurem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Zwilżyła wargi językiem. Chwilę szukała
posmaku otaczających ją zapachów, które przylgnęły do jedwabiu i do skóry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– Córkę wydaję za mąż – rzekła przez
ściśnięte gardło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Pokiwałyśmy z Szikmą głowami i
czekałyśmy, aż kupcowa wyzna, z czym przyszła. Róża rozplotła dłonie, te zaś,
odzyskawszy swobodę, wystrzeliły w górę. Każdy gest ciągnął sznureczek słów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– Od przeszło roku Iwaszko Owaniszowicz
przychodził do mojej Barbarki w konkury – powiedziała Balejowiczowa. – Nie przypadł
jej do serca, nie naciskałam więc, żeby go przyjęła, choć sprzyjał mu mój mąż. Ale
go przekonałam, że panna z niej niebiedna i tak urodziwa jak rzadko która,
niech powybrzydza, póki nie znajdzie się lepszy. Stanęło na moim. Byłam rada,
bo z Iwaszki gwałtownik i okrutnik, a co gorsza wdowiec. Ale któregoś dnia mąż
wrócił z wiosennego targu z zapowiedzią, że Barbarkę oddamy Iwaszce tej zimy. Spytałam,
po co jej raptus. Zżymał się, lecz nie na Iwaszkę, a na mnie i na Bogu ducha
winną Barbarkę. Aż rzekłam: niech będzie po twojemu. Latem narzeczeni wymienili
pierścienie, spisaliśmy krorong<span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Symbol;">*</span>. A chociaż Barbarka
wnosi w wianie okrągłą sumkę, Iwaszko musiał ją oprawić<span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Symbol;">*</span> na swoim domu i na tym młynie,
co stoi na Lwowskim Przedmieściu. Odtąd słał jej podarki: koszule z
cieniutkiego płótna, tureckie i adziamskie<span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Symbol;">*</span>
tkaniny, haftowane złotem trzewiki, rodzynki, migdały, wonne korzenie i cudnej
roboty zwierciadło, a ona, wdzięczna za pamięć, też odpłacała się godnie. Własnymi
rączkami zagniatała ciasto na struclę, którą go częstowała, wyszywała dla niego
chustki. Ale bladła mi z dnia na dzień i nikła w oczach. Spytałam więc, czy go
miłuje, bo choć okazuje mu serdeczność, pęka mi serce, gdy widzę, jaka jest
biała na liczku. Inna pewnie wyznałaby prawdę, a ta tylko zaciskała usta albo
mówiła, że blednie ze szczęścia. Ślub w karnawale. Mnie zaś gniecie w dołku, że
jestem złą matką i że nie ratuję córki przed nieszczęściem. A wczoraj o niej
śniłam. Była martwa, bez kropelki krwi, jakby oprószona mąką. Przyszłam więc
prosić o pomoc…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Szikma słuchała w milczeniu. Emanowała siłą,
przenikliwe oczy zaszły połyskliwą mgiełką. Budziła podszyty strachem respekt
przed tym, co prastare. Z istnienia takich sił zdawałam sobie sprawę w Wenecji,
gdy ruszałam w taniec dla uczczenia żydowskiego karnawału. Czułam wtedy
obecność tego, co pradawne i czemu niebezpiecznie jest ufać, chociaż nęci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Bratowa wstała z krzesła. Odtąd, zamiast
stąpać, jakby płynęła na wonnych oparach lilii i anyżu. Ważyła, odmierzała
szczypty, wykonując dłońmi płynne, koliste ruchy, aż mieszanka suszu była
gotowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– Dajcie to córce, gdy siądzie z Iwaszką
do stołu – powiedziała. – A potem jemu. Dosypałam startego na proch
rozchodnika, wkrótce więc obdarzą się stałym uczuciem i nie spojrzą na inną ani
na innego. Chyba że jedno pomrze, bo tylko wtedy przeminie miłość wywołana
tajemną mocą roślin. A Barbarka niech nie zdejmuje tego naszyjnika…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Wyjęła ze skrzyni mieniące się
niebieskie szkiełka, mówiąc, że to potężny amulet, ochrona przed złym okiem,
trucizną i raptownym zgonem. I choć radziła, żeby Iwaszce patrzeć na ręce,
dodała ze smutkiem, że trudno odwrócić bieg losu.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Tamtego roku przepych zimy objawił się
tuż przed Świętem Świateł, w miesiącu kislew. Niespodziewanie krótkie i
brudnoszare dni odmieniła biel, a miasto doświadczyło cudownej metamorfozy. Przeistoczyło
się w przestrzeń o luźnej, jakby iluzorycznej formie. Wszystko w nim było
zmienne, ruchome, niczym wyjęte ze snu. I tylko niebo, jak raz wprawiony w ruch
mechanizm, nad którym czuwa Pan wespół z miłującą ład i harmonię naturą, trwało
na swoim miejscu. Ale i ono podlegało prawom innym niż latem, bo wiry gwiezdne,
iskry księżycowego światła i stalowoszare chmury wojowały nieustannie o władzę
nad firmamentem. Ścierały się na kształt kół zębatych i przekładni olbrzymiego
werku<span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Symbol;">*</span> albo niczym
nieprzeliczone ruchome części astrarium o zwielokrotnionych tarczach,
wychwytach i śrubach obracających się z chrzęstem i bez spoczynku. Aż po kres
świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Ta niebiańska machina, bez wątpienia
dzieło geniusza, była niepojętą konstrukcją. Odtwarzała ewolucje planet, ruchy
Słońca i Księżyca, więc spoglądaliśmy na nią jak na spektakl. Podziwialiśmy arabeski
z gwiazd, lisią czapę księżyca, kształty płatków śniegu ślizgających się na
falach zmrożonego powietrza oraz ciszę westchnień, szelestów, szeptów ginących
w zaspach. Porównywaliśmy je do tego nieba, którego marne skrawki lewitowały
nad weneckim gettem i tym bardziej, w zdumieniu, zachwycie i z lękiem,
spozieraliśmy na nie przez uchylone okna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Śnieg nadał miastu kształt ułudy. Wzrok gubił
się wśród rantów złagodzonych puchem, pobielonych zaokrągleń, cienistych
zakamarków. Z upodobaniem śledziliśmy ich płynną srebrnobiałą formę, a także wąziutkie
ścieżki ścigające brodzących w zaspach ludzi. Gdyby więc spytano mnie, czy
pokochałam Zamość, odrzekłabym, że zakorzenił się i umościł w moim sercu obraz
zimowego nieba, przeczystego śniegu i bladego światła chanukowych świeczek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Te świeczki paliliśmy przez osiem dni
dla uczczenia triumfu Machabeusza nad Antiochem i upamiętnienia oczyszczenia
zbezczeszczonej Świątyni. Oraz tego, że choć obrócono ją w pustkowie porośnięte
trawą, odrodziła się z ruiny. Urządzono ją sprzętami ze złota, zapalono
świeczniki, na ołtarzu spalono wonności, na stole położono chleby, o czym
ojciec czytywał nam z Flawiusza. Zapominaliśmy więc o mrozie i zimie, zwłaszcza
że służki paliły w piecach. Rozgrzane żarem szkandele<span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Symbol;">*</span> wsuwały ostrożnie w wychłodzone
za dnia pierzyny z gęsiego puchu, dbając, żeby nie zaprószyć ognia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Świat wokół domu jakby się skurczył. Życie
przeniosło się do dusznych, na pół widnych wnętrz, do ciepłego, bezpiecznego
azylu. Było trwaniem w murowanych ścianach izb, z wyprawami w zaspach do łaźni,
synagogi, rzadziej do kramów, bo dzięki zapasom mogliśmy do woli grzać się przy
ogniu i gorącej strawie. Gdy śnieg gęstą zasłoną okrywał Rynek Solny, dziedzińczyk,
uliczki skrzyżowane na kształt pól szachownicy, grzęźliśmy w spowolnionym
czasie. I tylko dzwony zamojskich świątyń, ich natarczywe nawoływanie, niosący
się od domu do domu zew, przypominały nam o porankach i zmierzchu. Nic więc
dziwnego, że w owym czasie każda awantura przekupek czy najbłahsze zdarzenie
rzucało się w oczy. Zwłaszcza tym, którzy nabrali przyzwyczajenia spozierania
na miasto przez okna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Nabrałam go i ja, więc nie umknęła mi z
pozoru niewinna scenka. Nieopodal kamienicy obok znajomo wyglądającego
młodzieńca w czarno-brunatnym odzieniu stała dziewczyna w błękitach i
karmazynach. Z nimi ormiański tłumacz, którego miejscowi kupcy najmowali dla
lepszego porozumiewania się z przybyszami z Turcji. Mimo że sypał śnieg,
poznałam Miriam i bratanka aptekarza. Spotkanie – krótkie, lecz niestosowne –
wzbudziło moją czujność, postanowiłam więc przestrzec dziewczynę, że ludzie
wezmą ją na języki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Tamtej nocy nawiedził mnie też
niepokojący sen. Stanowił echo trwożących myśli, że to, co nieprawdopodobne,
zdarzy się ponownie. Ostrzeżenie padło z ust zmarłej matki, która kazała mi
spojrzeć na zmąconą toń stawu. Miejsce było nieznajome, mimo to wiedziała, że
kto zanurzy się w wodzie, zginie w wirach i rzęsie wodnej. Raptem niedaleko
brzegu, na skraju połaci tatarskiego ziela, wypatrzyłam Miriam. Oddalała się,
krzyknęłam więc, żeby zawróciła i była ostrożna. Wówczas sen się rozwiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Rankiem poszłam do Miriam. Tkała,
pochłonięta pracą. Malowała na tkaninie dziesiątkami barw, zacierając granice
między nimi. Tworzyła iluzję świata. Liście i gałązki na gobelinie jakby
drżały. Pierś biegnącej panny unosiła się i opadała. Wiatr przeczesywał jej
rozplecione włosy, igrał ze zwiewną szatą, z pióropuszami traw. Dziewczyna pierzchała
przed grozą, ta zaś, wciąż nieutkana, miała spłynąć niebawem na gobelin spod palców
Miriam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Gdy spytałam ją o spotkanie z bratankiem
aptekarza, z niechęcią odsunęła się od krosna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– Wywołał mnie przez tłumacza – odparła.
– Poszłam z ciekawości, ale byłam dla niego chłodna, bo poznałam go tego dnia,
gdy zgubiłyśmy się z Nursen. Był ze studentami, którzy zastąpili nam drogę. Trzymał
się z boku i pewnie dlatego utkwił mi w pamięci. Ukrywałam to, żeby nie
poróżnić twojego ojca z aptekarzem. Wczoraj chciałam mu rzec, co myślę o takich
jak on, ale mnie ubiegł. Wyznał, jak dręczy go sumienie, że się za mną nie
ujął. Wybaczyłam mu, bo mnie o to poprosił, nie mam jednak pewności, czy można
mu ufać, więc go unikam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– I słusznie – powiedziałam. – Uważaj na
ludzi, których słowa zaprzeczają czynom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Objęłam Miriam, przezorność tłumacząc
obawą o jej przyszłość. Byłam widać przekonująca, bo obiecała rozwagę.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Na targ jesienny ściągali do Zamościa włóczędzy
i żebracy, i zostawali do wiosny. Żywili się u zamożnych mieszczan, chętniej
kołacząc do chrześcijan. Ale kiedy im tam nie otworzono, co zdarzało się
rzadko, nie gardzili naszym jadłem. Ponieważ życie człowieka trudno nazwać
życiem, gdy zależy od cudzego stołu i gdy się ma jedną koszulę, przyjmowaliśmy
ich, bo mieliśmy przecież pełne garnki, oni zaś jadali chleb z żołędzi albo ze
słomy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Przesiadywali w kuchni Szikmy, grzejąc
się przy ogniu. Było ich dwóch: w kożuchach z naderwanymi pągwicami* i w złachmanionych czapach. Dziadowską
tułaczkę zaczęli z nadejściem wiosny na Rusi, lato spędzili we Lwowie, jesień i
zimę w Zamościu. Zwaliśmy ich Obolewcem*
i Kołozębem*, bo jeden, z
urodzenia mańkut, lewą ręką zabawiał dzieciarnię zmyślnymi sztuczkami, drugi
zaś miał krzywe, poczerniałe zęby. Niekiedy wydawało się, że wiekiem równi są
ojcu, ale częściej sprawiali wrażenie młodszych. Za gościnę, strawę parującą na
drewnianych miskach i za pachnące pajdy chleba odpłacali opowiastkami. Od lat
nigdzie nie zagrzali miejsca, włócząc się po jarmarkach. Zbratani z ludźmi
gościńca, o nich rozprawiali najchętniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Bo kogóż tam nie było! Wędrowni kramarze,
obraźnicy ze świętymi dla chrześcijan obrazami, gońcy z pilnymi pismami,
niedźwiednicy z niedźwiedziami nauczonymi tańca i służenia przy stole w
przesławnej akademii smorgońskiej. Oprócz nich linoskoczkowie, kuglarze,
muzykanci, miasiarze* z Litwy,
konowałowie z Rusi, uwolnieni cudem jeńcy tureccy, handlarze niewolników, dawni
galernicy, wydrwigrosze, szulerzy. Ale najliczniejszą grupą szli żebracy i o
nich słuchałyśmy najczęściej, dziękując Panu, że z nas ludzie osiadli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Te opowieści niczym ojcowskie księgi
miały cudowną moc przenoszenia nas do odległych i nieznanych miejsc. Noga za
nogą, w skwarze albo podczas niekończącego się deszczu, wędrowałyśmy więc w
wyobraźni, podziwiając niespotykane gdzie indziej dziwy i drżąc na myśl o
niebezpieczeństwach. Dzięki wymowności Obolewca to, co powszednie, stawało się
baśnią o miastach, kramach, jarmarkach, pałacach, pozwach sądowych,
mężobójstwach, dzieciobójczyniach i luźnych ludziach*. Nikt nie wiedział więcej od
niego o karczmach i karczmarzach, miejscowych weselach, nagłych i tajemniczych
zgonach. O przepowiadaniu pogody z kształtu chmur, ptasiego śpiewu, rosy i z
zachodu słońca. Gdy więc przez kaszę albo mleko prześwitywało denko talerza,
dokładałyśmy więcej, żeby opowieść dobiegła końca właściwym dla niej rytmem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Niektórych kłuła w oczy nasza
szczodrość. Zapewne dlatego, że sami jej zaniechali, sparzywszy się, gdy
żebracy, zamiast wdzięcznością, odpłacali kradzieżą srebrnych łyżek,
rzeźbionych pucharków czy miedzianych garnków, co po chrześcijańskim nowym roku
przytrafiło się Mojrze i Ormiance Jaroszowiczowej. Ale nie nam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">Niebawem odbyło się wesele Barbarki
Balejowiczówny i Iwaszki Owaniszowicza. Ponieważ resztki ze stołów rozdzielono
między służbę i żebraków, Kołoząb, czuły na historie ze szczęśliwym finałem,
rozwodził się przy nas nad zaślubinami. W oczach panny młodej widział szczery,
choć stłumiony skromnością afekt, w oczach pana młodego namiętne miłowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– Barbarka, czarnobrewka jak matka,
wiotka niczym młoda brzózka, wystąpiła w diamentowej koronie, złocistej
powłóczystej szacie i w haftowanych srebrem trzewikach, za które narzeczony
zapłacił dwieście złotych – powiedział. – Iwaszko zaś prezentował się niczym
ormiański książę w podszytym sobolami kontuszu ze złotymi guzami i w butach
wyszywanych złotem. Żeby parze nie brakowało w przyszłości powodzenia i
ludzkiej życzliwości, częstowano gości winem i wykwintnym jadłem. Ale strojnością
szat i wystawnością święta małżonkowie rozdrażnili władze miasta i
mieszczaństwo przeciwne nadmiernemu obnoszeniu się z bogactwem. Po cichu, z
zawiścią, ludzie sarkali na ten brak umiarkowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">W Zamościu trudno było ukryć coś przed
sąsiadami, szeptano więc też zazdrośnie o krorongu. Na dowód, że spisano w nim
skarby, Kołoząb wymienił złote łańcuchy, sznury pereł, czapki z atłasu, manele,
zausznice, katanasze*, spinki, złote
koronki, pościel haftowaną jedwabiem, odświętne letniki, płaszczyki, spódnice,
kabaty. Miriam, której przekładałam jego słowa, wykrzyknęła zdumiona, że choć w
Stambule zaślubiny mają królewską oprawę, taki zbytek należy do rzadkości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;">– Gdy Barbarkę i Iwaszkę powiedziono do
ormiańskiej świątyni, przypadkiem przechodziłam nieopodal. Przystanęłam, bo rozwiązał
mi się trzewik – powiedziała Szikma. – Młoda para wchodziła właśnie do
kościoła, a za nią lśniła klejnotami ludzka wstęga. Goście, od stóp do głów w seraserach,
muchajerach, jedwabiach nadpływali wartką rzeką, która skrzyła się od złota i
zadziwiających nieregularnością pereł. Ten urzekający widok przywiódł mi na
myśl wspomnienie zaślubin z Rubenem, co wzięłam za dobrą wróżbę. Pomyślałam też,
że choć nie da się uniknąć nieszczęść, zdarzają się dni triumfu, nadziei i
dobra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>krorong, krorunk</b> – kontrakt przedślubny<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>oprawić</b> – zabezpieczyć prawnie posag
żony<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>adziamskie</b> – perskie<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>werk</b> – mechanizm zegara<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>szkandela</b> – płaskie naczynie mosiężne
lub szklane napełnione gorącą wodą lub żarem, służące do ogrzewania pościeli<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>pągwica</b> – guzik<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>obolewiec</b> – mańkut (wg Zenona
Klemensiewicza)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>kołoząb</b> – osoba z krzywymi zębami (wg
Zenona Klemensiewicza)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>miasiarz</b> – kastrator, człowiek parający
się kastrowaniem zwierząt<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>luźni ludzie</b> – chłopi, którzy uciekli ze
wsi wbrew prawu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>manele</b> – bransolety, ozdoby na rękę</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<b style="color: #4c1130; font-family: "Trebuchet MS", sans-serif; text-indent: 35.45pt;">katanasz</b><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; text-indent: 35.45pt;"> – rodzaj wierzchniego ubioru
kobiecego</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifBzCf2r-RB2Q0yqfjr2JySwgNORpupQqfI56EI7KmTJekm39eYf4aOM42xlQqu4FL426E8GXh2sawsB32-Blz5H7UmF6V8b-KSKd_EVZtlqNqEtfP98NuTypoGADyAk2pVJmEFcDWCKb8/s1600/2506_corka_glosu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="571" data-original-width="400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifBzCf2r-RB2Q0yqfjr2JySwgNORpupQqfI56EI7KmTJekm39eYf4aOM42xlQqu4FL426E8GXh2sawsB32-Blz5H7UmF6V8b-KSKd_EVZtlqNqEtfP98NuTypoGADyAk2pVJmEFcDWCKb8/s320/2506_corka_glosu.jpg" width="224" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">źródło okładki: <a href="https://nk.com.pl/img/covers/big/resize/400/x/x/2506_corka_glosu.jpg">nk.com.pl</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<span style="text-indent: 35.45pt;"><b><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Morze Trzcin" jest kontynuacją "Córki głosu".</span></b></span><br />
<span style="text-indent: 35.45pt;"><b><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></b></span>
<span style="text-indent: 35.45pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jest rok 1597. W chrześcijańskiej Wenecji Żydzi żyją za murami getta, a za przywilej praktykowania swojej wiary odwdzięczają się wiernością wobec Republiki i poszanowaniem jej praw. Kupiec Menachem Campos wypływa do Stambułu na galeonie handlowym. Hila, jego córka, szykuje się do zaślubin, a młoda synowa spodziewa się narodzin upragnionego syna. Los zdaje się im sprzyjać, lecz do czasu, bo gdy z morza nadchodzą tragiczne wieści, żydowską Wenecją wstrząsają pogłoski o tajemniczych znakach - zwiastunach prześladowań i klęsk...</span></span></div>
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"></span>Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-87092814669354683492018-03-18T18:32:00.001+01:002018-08-28T11:53:37.787+02:00W pracowni alchemika - batik<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBg4pwKrVXDJLWTJuvC2FldOvXSoIm9g_P-GZIUFEsuQuFjYktkACM2wo2CfP0vNUAUTgTaG-QsjNluWLrrdrEaiyY2YWTebT0PcHtuOacTI7w3FBwW3p7so-i62efzLUSJakDFL8B2iju/s1600/2317_niepokorne_3_judyta.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="581" data-original-width="400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBg4pwKrVXDJLWTJuvC2FldOvXSoIm9g_P-GZIUFEsuQuFjYktkACM2wo2CfP0vNUAUTgTaG-QsjNluWLrrdrEaiyY2YWTebT0PcHtuOacTI7w3FBwW3p7so-i62efzLUSJakDFL8B2iju/s320/2317_niepokorne_3_judyta.jpg" width="220" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>okładka z: <a href="https://nk.com.pl/niepokorne-judyta/2317/ksiazka.html#.Wq6VImrOWM8">nk.com.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Pamiętacie
batiki Judyty Schraiber,</b> bohaterki „Niepokornych”? Między fikcją literacką a
prawdą istnieje granica, często niedostrzegalna, ale oczywista. Dopiero w
tym roku miałam okazję sprawdzić, na czym polega batikowanie z prawdziwego
zdarzenia. A choć gdy pisałam o batikach Judyty, korzystałam z fachowych
źródeł, teraz – mądrzejsza o wiedzę praktyczną – mogę powiedzieć, że
to fascynująca technika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jeśli
chcecie poznać tajniki batikowania, wybierzcie się na kursy Stowarzyszenia „Akademia
Łucznica”. </span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dowiecie się </span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">w tamtejszej pracowni batiku, jak barwić tkaniny, topić
wosk i parafinę, posługiwać się pędzlem, pisakiem do wosku, jak następnie ten
wosk ściągać i jak zadbać, żeby batikowy obraz przetrwał dekady. Moją instruktorką
była pani Helena Szuba, artystka zajmująca się batikiem od lat osiemdziesiątych
XX wieku. Jej batiki są niezrównane: wielobarwne, precyzyjne, energetyczne, po
prostu znakomite. Zresztą obejrzyjcie film.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>OPOWIEM WAM O MOJEJ SZTUCE</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>HELENA I JÓZEF SZUBA, BATIK, MALARSTWO</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/bsmVcqYsgzE/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/bsmVcqYsgzE?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Batik
nie znosi pośpiechu i bezmyślności. Żeby stworzyć obraz, trzeba zacząć od
projektu na papierze, a więc od planu. Już na tym etapie ustalamy jego wielkość,
kolorystykę, grubość linii. Potem przenosimy projekt na bawełnę, jedwab albo
cienki len, i przechodzimy do etapu wymagającego cierpliwości, dokładności, odrobiny
szaleństwa i – rozmachu. Wielokrotnie barwimy tkaniny i nakładamy wosk z
parafiną. Na koniec batik prasujemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>JAK ZROBIĆ BATIK?</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikbvShdx-uiJ74dorUUumwITT-XZOEgCOnYOD_1pylpjc9ho0qtOZw6J1s7cwTl7UlvLGzo5PYbOdeenSQcqi4TP6YfsugrbC-yhKaUN6CkbwkgbR28CiAe-ejehdDjvw-SmviuGSFfY-7/s1600/IMG_20180315_173925.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="393" data-original-width="640" height="196" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikbvShdx-uiJ74dorUUumwITT-XZOEgCOnYOD_1pylpjc9ho0qtOZw6J1s7cwTl7UlvLGzo5PYbOdeenSQcqi4TP6YfsugrbC-yhKaUN6CkbwkgbR28CiAe-ejehdDjvw-SmviuGSFfY-7/s320/IMG_20180315_173925.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;">Tu mamy wszystko: projekty na papierze,<br />batiki jeszcze nieukończone i już uprasowane<br />(ten buraczkowy jest mój).</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8q7y2BAPE6K2x1KOmecNIZvvUEG8Zq8Rjw5jm8p-yNzIpBEKr2iHkSC9n7X2OwN_vI1DXf1K1YuwsT4lmsuCU34FScT8pP8zsg1psTTepqZNP-GhnIF3XiAHIR3fbpXABb5vfyyOaoynL/s1600/narz%25C4%2599dzia+pracy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="342" data-original-width="460" height="237" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8q7y2BAPE6K2x1KOmecNIZvvUEG8Zq8Rjw5jm8p-yNzIpBEKr2iHkSC9n7X2OwN_vI1DXf1K1YuwsT4lmsuCU34FScT8pP8zsg1psTTepqZNP-GhnIF3XiAHIR3fbpXABb5vfyyOaoynL/s320/narz%25C4%2599dzia+pracy.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>Wosk i parafinę trzeba ostrożnie roztopić,<br />żeby malować nimi na bawełnie.</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLqqc2hpspNqKl8i0pJz44fZWJRGx4ZO9uS_l6CGkmkW2-ocs77yjf_Mms0xNTr01Yl2mfB-Ia9MNMv9QWHJB0lmeJ9rdztHQoLgd1vTS94ip-eDALJsAIGH62Fkd1HH0zfq7q2BhyphenhyphenTCH7/s1600/barwniki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="254" data-original-width="640" height="127" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLqqc2hpspNqKl8i0pJz44fZWJRGx4ZO9uS_l6CGkmkW2-ocs77yjf_Mms0xNTr01Yl2mfB-Ia9MNMv9QWHJB0lmeJ9rdztHQoLgd1vTS94ip-eDALJsAIGH62Fkd1HH0zfq7q2BhyphenhyphenTCH7/s320/barwniki.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;">Barwniki przygotowuje się w kuwetach,<br />najlepiej dużych.</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0IGvkPSGNMouuTRKpBUDsN6p0yBfs6Os3Zh4_YDh7U2gb17XJPCnlxIdwcemdmT_al5rbPziUe6xgMpBtIHmP0UWm6gchYXrvYeAPXydtJW0C86AtmX7ycwkHDvSLGSXv-60FAgNT6g2W/s1600/pisak+do+wosku.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="634" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0IGvkPSGNMouuTRKpBUDsN6p0yBfs6Os3Zh4_YDh7U2gb17XJPCnlxIdwcemdmT_al5rbPziUe6xgMpBtIHmP0UWm6gchYXrvYeAPXydtJW0C86AtmX7ycwkHDvSLGSXv-60FAgNT6g2W/s320/pisak+do+wosku.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>Pisak do wosku - to już magia rodem z Indonezji</b></span><br />
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>(to praca jednej z utalentowanych kursantek)</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqlhLrtWTnpmL_KyJy3EgrI4nCV1hUniRtGKtlY4RLyJhAoTcmps4MP0AJLx80Mnyo_EOHFh5vEpPT3xEdFiD0SP4F7__uT0dXh72YrafhNjNpRbGoFfFqY2Dt3Q3GlpJ3bhymIifS0uKh/s1600/suszenie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="349" data-original-width="556" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqlhLrtWTnpmL_KyJy3EgrI4nCV1hUniRtGKtlY4RLyJhAoTcmps4MP0AJLx80Mnyo_EOHFh5vEpPT3xEdFiD0SP4F7__uT0dXh72YrafhNjNpRbGoFfFqY2Dt3Q3GlpJ3bhymIifS0uKh/s320/suszenie.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;">Suszenie ufarbowanych tkanin.</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKYVOFq1MrGYPn8N4BO-dqrFRSc5dokQg8hItDh5hVUnQIlULfdSrPiOh1UZc_8fuBAnVlBcIhnMpwqJLHuQgI6DiILT8A6Q4z2Ebh6bvg7g20-WUYmHvFeARzlu2WXPYhGKUBJJiWv5y9/s1600/suszenie+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="432" data-original-width="640" height="216" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKYVOFq1MrGYPn8N4BO-dqrFRSc5dokQg8hItDh5hVUnQIlULfdSrPiOh1UZc_8fuBAnVlBcIhnMpwqJLHuQgI6DiILT8A6Q4z2Ebh6bvg7g20-WUYmHvFeARzlu2WXPYhGKUBJJiWv5y9/s320/suszenie+1.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>W razie niepogody batiki można suszyć tak.</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUzRwB86tAWd_RoEG6Vw_vpocEidTGLnVhUx4GxhtLiYNWuEerwMGt3JVj4sInZZymXD0G2pA5bQCq8L43t312l4_7wCtvHWQ_MgqXe5lS0sLgYGN4m2yDQ5GOpjUL5_4HRuboSi453f5q/s1600/prasowanie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="403" data-original-width="571" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUzRwB86tAWd_RoEG6Vw_vpocEidTGLnVhUx4GxhtLiYNWuEerwMGt3JVj4sInZZymXD0G2pA5bQCq8L43t312l4_7wCtvHWQ_MgqXe5lS0sLgYGN4m2yDQ5GOpjUL5_4HRuboSi453f5q/s320/prasowanie.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>Prasowanie. Zjawiska towarzyszące: <br />opary dymu, mocny zapach wosku. ;-)</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie
da się zrobić batiku bez choćby podstawowej wiedzy o efektach łączenia
barwników. Korzystaliśmy z kilku kolorów, a mimo to paleta znacznie się
poszerzyła, gdy batiki farbowaliśmy najpierw na żółto, później na niebiesko
albo na czerwono. W ten sposób oprócz czerwonego, niebieskiego, żółtego i
brązowego na naszych pracach pojawił się zielony, pomarańczowy, fioletowy,
szary, brunatny, turkusowy, różowy. Na wystawie kończącej kurs batiki wyglądały
jak efektowne witraże.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>TO TYLKO NIEWIELKA CZĘŚĆ WYSTAWY</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>(powstało ponad siedemdziesiąt prac)</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1VCLkWZVzv1q5wSQmKs-l4TaZsqJ7KjeeUwrsS8576hYetRzLsH61znLfpqB9bOsnR6485NxItshXJJv7DL7pyf2EW9caly1QX3sp5zfMOwyY32cQetSTBpIrGYqbBO60nct6hwyHSG8T/s1600/IMG_20180316_185405.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="395" data-original-width="554" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1VCLkWZVzv1q5wSQmKs-l4TaZsqJ7KjeeUwrsS8576hYetRzLsH61znLfpqB9bOsnR6485NxItshXJJv7DL7pyf2EW9caly1QX3sp5zfMOwyY32cQetSTBpIrGYqbBO60nct6hwyHSG8T/s320/IMG_20180316_185405.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>Moja praca w głębi po prawej:<br />biało-turkusowo-akwamarynowo-fioletowa.</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br />Byłam
w Łucznicy po raz drugi, ale to nic przy tych, którzy wrócili tam czwarty czy
siódmy raz. To miejsce wyjątkowe. Przyciąga wybitnych artystów i amatorów
zafascynowanych sztuką. Kończąc kursy ceramiki, tkactwa, fotografii, batiku,
malowania na jedwabiu (i inne), zdobywa się zaświadczenie o
podniesieniu kwalifikacji zawodowych i uprawnienia do prowadzenia własnej
pracowni. Ale bezcenna jest wiedza. A czas spędzony wśród ludzi o podobnej
wrażliwości, identycznych pasjach i potrzebach estetycznych długo zostaje w pamięci. Łucznica jest jak
pracownia alchemiczna, w której odkryto recepturę wytwarzania złota. Wy też możecie
ją poznać.</span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>ŁUCZNICA</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrPJlm1kkBkl1cfyYgH33ib7_AF8y-A68rKdpob31B5et-1Rdk5QhynO0IAK9YnSsYoK0MqEYEyTVXGGal1VrFDw-w7nt6beQq3O7UgLTDDrObfHMg5V_q6PPkXmaCFkQj5DI8Ju4KMq_L/s1600/IMG_20180316_110942.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrPJlm1kkBkl1cfyYgH33ib7_AF8y-A68rKdpob31B5et-1Rdk5QhynO0IAK9YnSsYoK0MqEYEyTVXGGal1VrFDw-w7nt6beQq3O7UgLTDDrObfHMg5V_q6PPkXmaCFkQj5DI8Ju4KMq_L/s320/IMG_20180316_110942.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>pracownia witrażu</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguKv5PJ4KZjh68mo0dYZdcZDMAyzfCn40q1mO9O2WkGe05AlIFDI06QDARsWHvUO8flcZTDYABcPp7Vr4BFDIHq7_O8YYBZ7TS2ctg71vMyVV3D_yT1Ng3pPgqGOAH8-a1mZ6C7EWrI3yS/s1600/IMG_20180316_191859.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="410" data-original-width="517" height="253" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguKv5PJ4KZjh68mo0dYZdcZDMAyzfCn40q1mO9O2WkGe05AlIFDI06QDARsWHvUO8flcZTDYABcPp7Vr4BFDIHq7_O8YYBZ7TS2ctg71vMyVV3D_yT1Ng3pPgqGOAH8-a1mZ6C7EWrI3yS/s320/IMG_20180316_191859.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>pracownia stolarstwa</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2DtOZdyadzIoPn30LO21DY6KKvDTREVkV7yWpD3__pvASTPSSmNjnNFv1KuJCy5-yN21h4kkvo69NDfOQDBSf1t_comCDN8Xdl1AHII1sphvfsgoKVZFj8BCF6aRM2L3TzuDN8Kb1qwp/s1600/IMG_20180316_193013+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="452" data-original-width="599" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2DtOZdyadzIoPn30LO21DY6KKvDTREVkV7yWpD3__pvASTPSSmNjnNFv1KuJCy5-yN21h4kkvo69NDfOQDBSf1t_comCDN8Xdl1AHII1sphvfsgoKVZFj8BCF6aRM2L3TzuDN8Kb1qwp/s320/IMG_20180316_193013+%25281%2529.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>pracownia tkaniny - patchwork</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCtHcB4ugMOwA86P2xh7IXDWQvemkuYwKBsNPWgLhiVBQg-FLUqsZt9wvPtoJWGUn2RSm3pRb7kL-enlEJOH4XUTyJaGIL8tk_P03Ep9I_Fy3xAN3AOmjmvslulZ3_Il6guBDFfmZQIjgu/s1600/IMG_20180313_133111.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCtHcB4ugMOwA86P2xh7IXDWQvemkuYwKBsNPWgLhiVBQg-FLUqsZt9wvPtoJWGUn2RSm3pRb7kL-enlEJOH4XUTyJaGIL8tk_P03Ep9I_Fy3xAN3AOmjmvslulZ3_Il6guBDFfmZQIjgu/s320/IMG_20180313_133111.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>pracownia tkaniny - tkactwo</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><span style="font-size: large;">OŚRODEK W ŁUCZNICY </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></b></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsb-J5USK5BqsX4thRwBrbsUjbIzlKHQoljShzIZSWT6mtEG0MKzt5n3mvW5Gn_DQ6H_WoO2t3LqXf0VmR-a3PYSPApgEOu-JNET5vxchoAR6EhcE6IsjtYXsfQ1TMBSKRy8gF2ffueExX/s1600/IMG_20180313_133335.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="414" data-original-width="564" height="234" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsb-J5USK5BqsX4thRwBrbsUjbIzlKHQoljShzIZSWT6mtEG0MKzt5n3mvW5Gn_DQ6H_WoO2t3LqXf0VmR-a3PYSPApgEOu-JNET5vxchoAR6EhcE6IsjtYXsfQ1TMBSKRy8gF2ffueExX/s320/IMG_20180313_133335.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;">dworek w Łucznicy</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX6u9rLPJHv3ttEfGajzVCqYkf-YjEa-t2QDGjO7AoMxZnUY8Xd8ncBx8N3StZpHH6g-Y6uTLCXHz_GtS7CZgCqWZhoSDLb05u11G6oE6CiYWGa6xfHzQSO5JNb2IOygA1dOA2bvShb9ek/s1600/IMG_20180314_132436.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="640" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX6u9rLPJHv3ttEfGajzVCqYkf-YjEa-t2QDGjO7AoMxZnUY8Xd8ncBx8N3StZpHH6g-Y6uTLCXHz_GtS7CZgCqWZhoSDLb05u11G6oE6CiYWGa6xfHzQSO5JNb2IOygA1dOA2bvShb9ek/s320/IMG_20180314_132436.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>po lewej pracownia ceramiczna,<br />w głębi stolarstwa, witrażu i batiku;<br />kot rezyduje w pracowni ceramicznej,<br />gdzie stoją ogromne piece do wypalania ceramiki</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuwGI0KNhnWjCHWZWbuLhnpsmh_qrCUEAekkKT3YY6e3a7ke-1jAjegLgMc_JpV1hmEh8ErJUHvqzE-U50ByHdjc12XdyZjmSi8HKNX8QuaXPOHXv0NElNrst6cpwIkbM3tmScfsKVrskT/s1600/IMG_20180316_121558.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="480" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuwGI0KNhnWjCHWZWbuLhnpsmh_qrCUEAekkKT3YY6e3a7ke-1jAjegLgMc_JpV1hmEh8ErJUHvqzE-U50ByHdjc12XdyZjmSi8HKNX8QuaXPOHXv0NElNrst6cpwIkbM3tmScfsKVrskT/s320/IMG_20180316_121558.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b>klimat miejsca budują takie oto drobiażdżki</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>MOJE PIERWSZE BATIKI:</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7KMc9unBaA3e0APZD8ZrUq_QxktxgyBvqNPBHVDJ6gC2FO6ObGn1X3_3XBkRxr4IO0F8fK_vfIgmUS6V4q2i2UGE_ffE2ynfFnFPjlQx1llpfHC_Rtp1QQrx3B9_VmiqRVclCCIubGhD2/s1600/IMG_20180317_122159_293+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="348" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7KMc9unBaA3e0APZD8ZrUq_QxktxgyBvqNPBHVDJ6gC2FO6ObGn1X3_3XBkRxr4IO0F8fK_vfIgmUS6V4q2i2UGE_ffE2ynfFnFPjlQx1llpfHC_Rtp1QQrx3B9_VmiqRVclCCIubGhD2/s400/IMG_20180317_122159_293+%25281%2529.jpg" width="217" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcQVTkSBkuYcd8-AnpeytW4csXK5bRFksV7hamuYoMajRR3G2eNS60tlG_Ue7I4s56Z3qB-rCp8wXScH85vRX9_XJoI1s1ztKuRYpMHgiYet2UVVW-_C3iyPFg07pr8L1KFIKH6JFYgpHI/s1600/IMG_20180317_122233_059.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="342" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcQVTkSBkuYcd8-AnpeytW4csXK5bRFksV7hamuYoMajRR3G2eNS60tlG_Ue7I4s56Z3qB-rCp8wXScH85vRX9_XJoI1s1ztKuRYpMHgiYet2UVVW-_C3iyPFg07pr8L1KFIKH6JFYgpHI/s400/IMG_20180317_122233_059.jpg" width="213" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwuRUnw5OreaZBE97mNBRRgM2BVaku9SU2KSS7iJmjH0GWp1Qu0-rcwaWX-w72AxKRjPVBtY82nld4kB9Qk_SqgCLPD2jgo2AWfySXEyToRFU1V0egezzTIQrgdTk_zPbGbuVG_exKbwfj/s1600/IMG_20180317_122301_123.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="320" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwuRUnw5OreaZBE97mNBRRgM2BVaku9SU2KSS7iJmjH0GWp1Qu0-rcwaWX-w72AxKRjPVBtY82nld4kB9Qk_SqgCLPD2jgo2AWfySXEyToRFU1V0egezzTIQrgdTk_zPbGbuVG_exKbwfj/s400/IMG_20180317_122301_123.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK9XLZ0NqkBZDIvlaPgoZ86hFPP7Wn3hbKhcmRJqlJQixbAbbia0uBJL7xJkJqvimKZvac9Ehcc65YkUnTZdd3IfTWdcZsAwSVYkmkoUho9OY_zRvpBp8Z-t0KRc8h_hlzkMcyVuKzPKGl/s1600/IMG_20180317_122352_998.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="473" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK9XLZ0NqkBZDIvlaPgoZ86hFPP7Wn3hbKhcmRJqlJQixbAbbia0uBJL7xJkJqvimKZvac9Ehcc65YkUnTZdd3IfTWdcZsAwSVYkmkoUho9OY_zRvpBp8Z-t0KRc8h_hlzkMcyVuKzPKGl/s320/IMG_20180317_122352_998.jpg" width="236" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf6pY3hHOtyevlD1Mb7i4dnd_ghuRkGHiHXVnPaIhyphenhyphenS1He9x3tOpWjMzjG9AaZIBPe5H-rKfMNhgPL9Qj3DwER_0896aQhlNanszMNWwYdcdAYkMK4I0MxFR062wXR8XlNIbm8p90S3K5m/s1600/IMG_20180317_122444_393.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="402" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf6pY3hHOtyevlD1Mb7i4dnd_ghuRkGHiHXVnPaIhyphenhyphenS1He9x3tOpWjMzjG9AaZIBPe5H-rKfMNhgPL9Qj3DwER_0896aQhlNanszMNWwYdcdAYkMK4I0MxFR062wXR8XlNIbm8p90S3K5m/s400/IMG_20180317_122444_393.jpg" width="251" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFWL2UaPb9luGAnyqh-WgZykL_uVeg92kqjCTRUNuV2Ci5JUQwePvcEEZv-KshhYlDfiY_4-mnmXg6iIlEyHt9DuH10yDllchVnhaSXdMu-r1NlUJgKAqFxDdWTQsZnx63lX48MTyFBs38/s1600/IMG_20180317_123017_693.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="394" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFWL2UaPb9luGAnyqh-WgZykL_uVeg92kqjCTRUNuV2Ci5JUQwePvcEEZv-KshhYlDfiY_4-mnmXg6iIlEyHt9DuH10yDllchVnhaSXdMu-r1NlUJgKAqFxDdWTQsZnx63lX48MTyFBs38/s400/IMG_20180317_123017_693.jpg" width="246" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-67519273622804770172018-03-03T16:35:00.000+01:002018-08-28T11:53:56.704+02:00Sefardyjski księżyc - jeszcze o "Córce głosu"<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsbEgPP2uamp7O_pdls9ApvaTysubgBu1M0xkGNAMpgaA3Op6b-olUrQhyosppn3ZVBM42rl9bT9UmMzCl6g3gscxAJsXi_VyPFzUhV-i5T3CGvRpMWgntQKGopr3_Xtxj-9KytnsVMUWb/s1600/2506_corka_glosu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="245" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsbEgPP2uamp7O_pdls9ApvaTysubgBu1M0xkGNAMpgaA3Op6b-olUrQhyosppn3ZVBM42rl9bT9UmMzCl6g3gscxAJsXi_VyPFzUhV-i5T3CGvRpMWgntQKGopr3_Xtxj-9KytnsVMUWb/s320/2506_corka_glosu.jpg" width="224" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>okładka z: <a href="https://nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos/2506/ksiazka.html#.Wpq3mWrOWM8">nk.com.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Kiedy
po raz pierwszy wchodziłam do Muzeum</b> Historii Żydów Polskich POLIN (byłam tam
potem kilkadziesiąt razy), nie podejrzewałam, że moje zetknięcie z kulturą
Sefardyjczyków zaowocuje powieścią. Pamiętam, że gmach wywarł na mnie wrażenie.
Zwłaszcza to, jak rozmieszczono galerie stałe: trzeba do nich zejść po schodach
– trochę tak, jakby schodziło się pod ziemię. A przecież pierwszy jest LAS i bez
wątpienia najpierw to on podziałał na moją wyobraźnię. Choć więc kończyłam
ostatni tom cyklu „Niepokorne”, już zaczęłam obmyślać nową historię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W
Muzeum POLIN największy nacisk kładzie się na historię Aszkenazyjczyków. Jednak
mnie udało się wyłowić wzmianki o Sefardyjczykach, o ich obecności w Krakowie,
we Lwowie i przede wszystkim w Zamościu, gdzie na przełomie XVI i XVII wieku
znajdowało się ich największe skupisko na ziemiach polskich. Nie bez znaczenia
był tu fakt, że w 1588 roku kanclerz Jan Zamoyski wydał przywilej przyznający
Sefardyjczykom niezwykłe jak na tamte czasy prawa: wolność wyznania, prawo do
zbudowania synagogi i cmentarza, do stawiania i kupowania domów, do swobodnego
handlu i parania się rzemiosłem niemal bez ograniczeń. Aby zagwarantować Sefardyjczykom
sprawiedliwy sąd w sporach z mieszczanami, Zamoyski wziął ich pod swoją
jurysdykcją. Dlatego </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„w XVI wieku (w latach 1588-1600) przybywali do Zamościa
Żydzi sefardyjscy z Turcji i Włoch, w ciągu zaś XVII wieku – z Włoch i
Holandii. Na przełomie XVI wieku niektórzy z tych przybyszów wyjechali, ale
gmina sefardyjska pozostała, w XVII wieku osiedlili się w Zamościu członkowie
znanych rodzin Żydów sefardyjskich: Campos, Castiell, Zakuto, Uziel. Najwięcej
Żydów sefardyjskich przybyło w latach 1630-1640”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Za
inicjatora powstania gminy Sefardyjczyków w Zamościu uważa się też – oprócz Jana
Zamoyskiego – Moszego da Mossę Cohena pochodzącego prawdopodobnie z Wenecji. Zachęcał
wielkich kupców sefardyjskich do osiedlenia się w nowo założonym mieście położonym
</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„cztery mile od portu, który bieży do Warszawy i do Gdańska”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
co było na tyle atrakcyjne, że mogło ich skusić do przyjazdu. I dla Zamościa obecność
Sefardyjczyków byłaby co najmniej korzystna. Miasto, zasiedlane wolniej niż
planował Zamoyski, potrzebowało ludzi biegłych we wszelkiego rodzaju rzemiośle
i handlu, a przecież sefardyjscy kupcy na statkach i karawanach docierali do
Stambułu, Persji, Indii, Egiptu i Amsterdamu, a nawet dalej. Byli świetnie
wykształconymi poliglotami o kontaktach i wpływach na najpotężniejszych dworach
ówczesnego świata. Mierzyć się z nimi mogli chyba tylko Ormianie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;">W
„Córce głosu” opowieść o rodzinie Camposów zaczęłam od Wenecji, ponieważ w
spisach zamojskiej ludności sefardyjskiej z przełomu XVI i XVII wieku przy niejednym
nazwisku pojawia się przydomek Italicus lub Venetianus. A jeśli nawet mowa jest
o przybyszach z Turcji czy z Amsterdamu, kto wie, czy wcześniej – choć przez
chwilę – nie mieszkali w Republice Weneckiej. Ale prawdziwi Camposowie (bo rodzina
o tym nazwisku naprawdę żyła w Zamościu) pojawili się na ziemiach polskich
nieco później niż w powieści: w latach trzydziestych XVII wieku. Wzmianki o
nich są skromne. Wiadomo, że na czele rodu stał Aron de Campos, ten zaś miał
synów Abrama Manuela i Mojżesza, a także córkę Hannę. Aron był właścicielem
domu w Rynku Solnym, po nim nieruchomość odziedziczyli synowie</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Ana Alcaide i "Durme, durme"</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>tradycyjna kołysanka sefardyjska</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/KUpg_NjO-aM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/KUpg_NjO-aM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Historia
Hili Campos i jej rodziny budowała się długo, bo o ile o Aszkenazyjczykach
czytałam już podczas pracy nad serią „Niepokorne”, o tyle z historią i kulturą
sefardyjską nie miałam wcześniej do czynienia. Ale to właśnie lubię najbardziej:
nie spisywanie opowieści, lecz poszukiwanie źródeł i tworzenie sobie wyobrażenia
o światach, których już nie ma. Była to zatem obfitująca w odkrycia podróż po
kulturze sefardyjskiej (a potem ormiańskiej) do miejsca, w którym – mimo
drobnych zgrzytów – pokojowo koegzystowali Polacy, Żydzi, Ormianie, Grecy, Szkoci
i wszyscy ci, którzy zamieszkali w Nowym Zamościu u schyłku XVI wieku. Oczywiście i tu zdarzały się konflikty. Ale sprawiedliwe i skuteczne prawo zakładające
równość wszystkich mieszczan niezależnie od ich religii czy pochodzenia z
większością świetnie dawało sobie radę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Uważam,
że znajomość specyfiki różnych kultur prowadzi do ich zrozumienia, akceptacji i
do szacunku, na który zasługują, natomiast ignorancja rodzi stereotypy, nienawiść
i pogardę. Dlatego założyłam sobie, rzecz jasna między innymi, że „Córka głosu”
oprócz ciekawej fabuły wprowadzi czytelnika do świata obyczajów, wierzeń,
rytuałów, przesądów, wreszcie do zwyczajnej codzienności Sefardyjczyków. W cyklu
„Księga życia Hili Campos” wielka historia schodzi więc na dalszy plan, a jeśli
się pojawia, to tylko wtedy, gdy bezpośrednio dotyka bohaterów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Chciałabym,
żeby „Córka głosu” zainspirowała Was do samodzielnych poszukiwań. Byłoby też
wspaniale, gdyby kultura stworzona przez Sefardyjczyków znalazła uznanie w Waszych oczach.
Trudno przecież przejść obojętnie obok poezji Mojżesza ibn Ezry albo takich
pieśni jak „Sefardyjski księżyc”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Ana Alcaide i "Sefardyjski księżyc"</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/KSM8K0yC_Lw/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/KSM8K0yC_Lw?feature=player_embedded" width="320"></iframe></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="mso-element: footnote-list;">
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1" style="mso-element: footnote;">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Janina Morgensztern, „Uwagi o
Żydach sefardyjskich w Zamościu w latach 1588-1650”, Biuletyn Żydowskiego Instytutu
Historycznego, 1961, nr 38, s. 81.<o:p></o:p></b></span></div>
</div>
<div id="ftn2" style="mso-element: footnote;">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span></span> Mosze da
Mossa Cohen o Zamościu za: Władysław Łoziński, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Patrycjat i mieszczaństwo lwowskie w XVI i XVII wieku,</i> Lwów 1902,
s. 53.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn3" style="mso-element: footnote;">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></span> Janina Morgensztern, „Uwagi o
Żydach sefardyjskich w Zamościu w latach 1588-1650”, Biuletyn Żydowskiego Instytutu
Historycznego, 1961, nr 38, s. 76-77.</b></span></div>
</div>
</div>
<br />Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-45632489642278395962018-01-29T13:17:00.000+01:002018-08-28T11:54:15.550+02:00Córka głosu<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfSUvAPRNw_SgGVF5zSogTNcRsoLS7dvp5lnumKfDKyR7ZbWqyldtO-4UEqd67Zw3NEXkvXlxvPcVYCS6xudPTy1NdUKcBpYKbi5FX_ggbcsUnihRwns6eMa8G5xEfyqnGt32gEsYPbRnC/s1600/2506_corka_glosu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="314" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfSUvAPRNw_SgGVF5zSogTNcRsoLS7dvp5lnumKfDKyR7ZbWqyldtO-4UEqd67Zw3NEXkvXlxvPcVYCS6xudPTy1NdUKcBpYKbi5FX_ggbcsUnihRwns6eMa8G5xEfyqnGt32gEsYPbRnC/s320/2506_corka_glosu.jpg" width="224" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">źródło okładki: <a href="https://nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos/2506/ksiazka.html#.Wm767q7iaM8">nk.com.pl</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Niebawem
– bo już 14 lutego – do księgarń trafi moja najnowsza powieść.</b> Nakładem Wydawnictwa
Nasza Księgarnia ukaże się „Córka głosu”, pierwszy tom dylogii „Księga życia
Hili Campos”. A tak brzmi oficjalna
zapowiedź książki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">J<span style="background: white;">est rok 1597. W chrześcijańskiej Wenecji Żydzi żyją za
murami getta, a za przywilej praktykowania swojej wiary odwdzięczają się
wiernością wobec Republiki i poszanowaniem jej praw. Na galeonie handlowym
kupiec Menachem Campos wypływa do Stambułu, Hila, jego córka, szykuje się do
zaślubin, a młoda synowa spodziewa się narodzin upragnionego syna. Los zdaje
się im sprzyjać, lecz do czasu, bo gdy z morza nadchodzą tragiczne wieści,
żydowską Wenecją wstrząsają pogłoski o tajemniczych znakach – zwiastunach
prześladowań i klęsk…</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="background: white;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"Księga życia Hili
Campos" to porywająca dylogia opowiadająca o burzliwych dziejach
sefardyjskich Żydów, wygnanych w 1492 roku z Hiszpanii edyktem króla Ferdynanda
i królowej Izabeli. Pragnienie znalezienia nowej ojczyzny wiedzie ród Camposów
do najpotężniejszych państw szesnastowiecznej Europy, a niekończącym się
peregrynacjom przyświeca idea "città ideale" – miasta idealnego. Czy
to możliwe, że nazywa się ono Zamość…? </span></span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="background: white; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">[1]</span></span></span></span><br />
<a name='more'></a><!--[endif]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="background: white; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Praca nad „Córką głosu” zajęła mi niemal
dwa lata.</b> Wymagała drobiazgowej dokumentacji, bo pisanie o szesnastowiecznej
Wenecji i o początkach istnienia Zamościa okazało się prawdziwym wyzwaniem. Co znajdziecie w powieści? Wspominałam już o tym na blogu, odsyłam więc Was do następujących postów:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; text-indent: 35.45pt;"><i><b>Księgi sekretów</b></i> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2017/05/ksiegi-sekretow.html" style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: #660000; font-size: x-small;"><b>czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot/ksiegi-sekretow</b></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b style="color: #4c1130;"><i>Dwa miasta</i></b><span style="color: #4c1130;"> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2017/03/dwa-miasta.html"><b><span style="color: #660000; font-size: x-small;">czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/dwa-miasta</span></b></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b style="color: #4c1130;"><i>Buty przy kominku</i></b><span style="color: #4c1130;"> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2016/12/buty-przy-kominku.html"><span style="color: #660000; font-size: x-small;"><b>czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/buty-przy-kominku</b></span></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b style="color: #4c1130;"><i>Raj ksiąg</i></b><span style="color: #4c1130;"> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2016/11/raj-ksiag.html"><span style="color: #660000; font-size: x-small;"><b>czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/raj-ksiag</b></span></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><i>Mąż w domu, ból szczęki</i></b> -</span> <a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2016/08/maz-w-domu-bol-szczeki.html"><span style="color: #660000; font-size: x-small;"><b>czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com//maz-w-domu-bol-szczeki</b></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; text-indent: 35.45pt;"><b><i>Kolekcjonerzy osobliwości</i></b> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2016/04/kolekcjonerzy-osobliwosci.html" style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: #660000; font-size: x-small;"><b>czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/kolekcjonerzy-osobliwosci</b></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b style="color: #4c1130;"><i>Księgi Wenecji</i></b><span style="color: #4c1130;"> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2016/01/ksiegi-wenecji.html"><span style="color: #660000; font-size: x-small;">czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/ksiegi-wenecji</span></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b style="color: #4c1130;"><i>Hipokrates, morowe powietrze i... kopyto łosia</i></b><span style="color: #4c1130;"> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2015/11/hipokrates-morowe-powietrze-i-kopyto.html"><span style="color: #660000; font-size: x-small;"><b>czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/hipokrates-morowe-powietrze-i-kopyto</b></span></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b style="color: #4c1130;"><i>Kupiec wenecki</i></b><span style="color: #4c1130;"> - </span><a href="http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2015/11/kupiec-wenecki.html"><span style="color: #660000; font-size: x-small;">czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com//kupiec-wenecki</span></a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Dziś czekam niecierpliwie na premierę - i na Wasze wrażenia.</b> A dla zaostrzenia apetytów i na zachętę proponuję lekturę fragmentu powieści. Możecie go też znaleźć do pobrania na stronie Naszej Księgarni - </span><a href="https://nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos/2506/ksiazka.html#.Wm767q7iaM8"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">nk.com.pl</span></b></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b><i>CÓRKA GŁOSU</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>fragment</b></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>1</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><i>Biada
człowiekowi, który nie umie
odróżnić, co dobre, a co złe.</i></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="color: #20124d;">Sanhedrin
193</span></b><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Przyszłam na świat w czwartym roku
po wielkiej zarazie, w połowie wilgotnego i upalnego lata. Czarna
śmierć znów pustoszyła Wenecję, choć był to pomniejszy atak, jeden z tych,
o których próżno by szukać wzmianek w miejscowych annałach. Mnie
jednak doświadczył jak najdotkliwiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Gdym odrosła od ziemi, opowiadano, że
kiedy ojciec obwieścił w synagodze moje imię, które otrzymałam na cześć
babki Hili Misrahi Campos, miasto wciąż przyodziane było w kir,
a powietrze poszarzałe od dymu z domostw okadzanych paloną smołą.
Medycy, także ci najświatlejsi spośród uczniów Galena i Hipokratesa,
bezradnie rozkładali ręce, mór zbierał więc przeobfite żniwo, a choć
wycofał się niebawem, nie oszczędził mojej matki. Osłabiona trudnym porodem
zachorowała u schyłku miesiąca aw i przeczuwając bliskość śmierci,
powierzyła dzieci Lei, powinowatej i przyjaciółce, po czym zgasła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie umiałabym przywołać choćby mglistego
wspomnienia niewiasty, która mnie urodziła. A przecież jej przedwczesna
śmierć, a także fakt, iż początek mego życia przypadł na czas i dla
niej, i dla Wenecji tak tragiczny w skutkach, odcisnęły osobliwe
piętno: uwrażliwiły na to, co istniało pomiędzy światem realnym, postrzeganym
dzięki zmysłom, a światem wyższym, dla większości ludzi niedostępnym. Nie
od razu się oswoiłam z tym szczególnym darem. Co więcej, kryłam go
starannie, nie mając pewności, czym w istocie jest. Tymczasem
z biegiem lat owa zdolność przybrała na sile, a choć nie od razu,
w końcu tak do niej przywykłam, że gdyby mi ją odjąć, odczułabym ten brak
jak utratę wzroku, słuchu albo mowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Matkę znałam z opowieści. Lecz nie
zasłyszanych od ojca, ponieważ przybity stratą i przedwcześnie postarzały,
nie miał w zwyczaju sięgać pamięcią do lat, które przeżył w miłości
i względnym spokoju. Nie obwiniał o swe nieszczęście losu ani tym
bardziej Pana, nie złorzeczył i się nie odgrażał, jednak wraz ze śmiercią
ukochanej postradał to, co czyniło go troskliwym i czułym opiekunem
rodziny: radość życia. Wbrew obyczajowi i naukom rabina nie szukał nowej
małżonki, albowiem śmierć tej, którą nazywał klejnotem swoich oczu,
przyrównywał do zburzenia Świątyni, tak wielką odczuł stratę. Ponieważ wierzył,
że tylko przy pierwszej żonie mógł zaznać szczęścia, osierocony dom poruczył
Lei, a sam bez reszty poświęcił się podróżom i interesom. Mimo to nie
czułam się osamotniona i odtrącona, gdyż dorastałam wśród bliskich,
z którymi byłam zżyta i którzy okazywali mi troskę
i przywiązanie.<o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWyFtM57zOA2WOAPLw__GLq5XWYFrbtnqXgDYQ17jUd0VsG4whxxKGcOcNnYhb26keLKy9ACusVwAcAPwx-hn_5vXHDnp762k0R0pPPvW4Vu1m9xdgM_ztyF-JRvApDON0L6keg9hAIptR/s1600/display_image.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="806" data-original-width="1248" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWyFtM57zOA2WOAPLw__GLq5XWYFrbtnqXgDYQ17jUd0VsG4whxxKGcOcNnYhb26keLKy9ACusVwAcAPwx-hn_5vXHDnp762k0R0pPPvW4Vu1m9xdgM_ztyF-JRvApDON0L6keg9hAIptR/s320/display_image.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">John Singer Sargent, <i>The Giudecca, Venice</i>;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/full.php?ID=53016">www.the-athenaeum.org</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zwłaszcza w dzieciństwie marzyłam,
że o świcie budzi mnie głos matki, lecz zamiast niego słyszałam plusk
wody. Przy nim zasypiałam i przy nim o brzasku zrywałam się
z posłania, by z głową ciężką od niedośnionych snów, z oczami
pociemniałymi od majaków krzątać się we wspólnej alkowie przy łożu, oknie
wychodzącym na wąską i gwarną uliczkę, przy misie i dzbanie.
Nawoływanie nieodległego morza splatało się z codziennymi modlitwami i z tęsknymi
melodiami nuconymi przez starą Leę. Jej usta, spękane niczym skórka ciemnego
chleba, chętniej wspominały czasy sprzed getta niż zdarzenia wczorajszego dnia.
Szept wody był przytłumiony i monotonny, można by zatem bez wysiłku
wyrzucić go z pamięci, gdyby nie zapachy ryb sprzedawanych na pobliskim
targu i smród wilgoci, która wgryzła się w ściany domostwa brunatnymi
liszajami, pleniąc się niczym bluszcz i obejmując w posiadanie
podłogi oraz niskie sufity.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ludzie wierzyli, że złoto Wenecji
wytrysło z morskich głębin, które niczym szańce opasywały miasto, strzegąc
jego skarbów. Bywało, że fale łagodnie pieściły nabrzeża wysp i wysepek
laguny, widziałam jednak, jak z furią podtapiały katedry, cmentarze,
okazałe pałace, składy kupieckie, domy bogatych i biednych, więc
w głębi duszy sądziłam, że wenecjanie są w błędzie – morze dawało
przecież tyle dobrego, ile złego, a jego szczodrości dorównywała
bezwzględność. Niczym sprawiedliwy, lecz surowy sędzia wszystkich traktowało
tak samo, nie czyniąc różnicy między patrycjuszem a żebrakiem. Ale nie
wyobrażałam sobie życia na stałym lądzie, morze było bowiem doskonale piękne,
o urodzie zmiennej niczym kształt księżyca. Gdy wiejący od laguny salso
niósł zapach wodorostów, mieniło się niczym oprószone diamentowym pyłem. Kiedy
zjawiała się bora, wiatr północno-wschodni, przywołując wilgoć i chłodząc
rozgrzaną skwarem skórę, ciemniało jak horyzont kąsany przez szalejącą wichurę.
Myślałam wówczas, że barwy najprzedniejszego jedwabiu sprowadzanego na
galeonach handlowych przez mego ojca są nijakie i wyblakłe, jako że nic
nie mogło się mierzyć z kolorami Adriatyku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W owym czasie przywykliśmy do
myśli, że Wenecja na zawsze przygarnęła mnie i moich bliskich, dając
wprawdzie mniej, niżbyśmy pragnęli, lecz więcej niż ktokolwiek na świecie.
Okazano nam gościnność, na tyle jednak ostrożną, abyśmy pamiętali, że jesteśmy
obcy i że uczyniono nam łaskę. Musieliśmy więc podporządkować się prawom,
na które nikt z nas, wygnańców, nie miał wpływu. Naznaczeni żółtym
piętnem, przygnieceni nadmiernymi podatkami, oddzieleni murem getta od morza
i siedzib patrycjuszy, nie byliśmy godni zaufania ani tym bardziej
miłości, choć Republika Wenecka nie wzdragała się sięgać łakomą ręką po nasze
dukaty. Mimo to dochowywaliśmy jej wierności. Ojciec pomnażał bogactwa
Serenissimy: od każdego łokcia sprowadzonego sukna płacił drakońskie cła
i nie uchylał się od innych świadczeń, a więc od specjalnych opłat za
spożywanie soli, której używaliśmy więcej niż chrześcijanie, od zobowiązań na
rzecz banków i ambasadorów, od wygórowanego czynszu i niezliczonych
podatków nadzwyczajnych, które spadały na nas częściej niż grad latem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Rzadko widywałam go w owym czasie.
Podróżował do krajów Lewantu albo na północ, do Hamburga i Amsterdamu,
a z nim Ruben, mój najstarszy brat. Każdy ich szczęśliwy powrót
fetowaliśmy wystawnym posiłkiem i koszernym winem. Dawid, drugi brat,
kształcił się na medyka, bo chociaż w naszym kupieckim rodzie profesję ową
wykonywano niezwykle rzadko, widok umierającej matki tak nim wstrząsnął, iż
poświęcił się walce z bólem i cierpieniem, pragnąc je zwyciężać.
Studiował w Padwie i choć jako Izraelita płacił czesne wyższe niż
chrześcijanie, nie uskarżał się i nie buntował, gdyż mimo wszystko nie
dawano mu odczuć, aby był pośledniejszego stanu. Ceniono go za dociekliwość
i pracowitość, czym w krótkim czasie zaskarbił sobie przyjaźń
scholarów i podziw padewskich uczonych. On także z nawiązką
odwdzięczył się Wenecji; ukończywszy naukę, wrócił do domu, a przystąpiwszy
do leczenia, zyskał niebawem taką sławę, że wyróżniono go przywilejem praktykowania
wśród chrześcijan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W najmłodszym z braci, Ezrze,
widziałam krnąbrnego młokosa, choć górował nade mną wiekiem, bo dzielił nas
rok. Był ulubieńcem Lei, która w jego rysach rozpoznawała cień twarzy
swego zmarłego męża, brata naszego ojca, a w oczach barwę źrenic
ukochanej świekry. Niczym narowisty, nieokiełznany źrebak chadzał własnymi
ścieżkami, a ponieważ było ich wiele i wszystkie omijały nasz dom
oraz kupiecki skład, nieustannie miał na pieńku z ojcem
i z braćmi. Trudno było orzec, co zniechęciło go do handlu
i czemu, choć liczył już osiemnaście lat, nie myślał się ustatkować.
Lękając się o przyszłość, do znudzenia przypominaliśmy mu
o powinnościach, ganiliśmy za krnąbrność i samowolę. Mnie z tego
powodu zaczął z czasem unikać. Żywiąc doń gorące siostrzane uczucie, nie
mogłam ścierpieć gwałtowności uczynków i słów ukochanego brata, łajałam go
zatem najsurowiej, bo szczerze wierzyłam w jego dobroć i zdolność do
poprawy.<o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZbAMPyg7hP201h0HB_AQS1qpoUWK_bCzRmtrMXXEs0QMewbOJo3ZkL8gIiDjVlNie7nsYTdY4zw9jsPpyWEfiLMp7uzOezISJ35pc19SGaTGT1IGiOzSlabWM66GibATGT8LtvpWrih9S/s1600/display_image+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1208" data-original-width="820" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZbAMPyg7hP201h0HB_AQS1qpoUWK_bCzRmtrMXXEs0QMewbOJo3ZkL8gIiDjVlNie7nsYTdY4zw9jsPpyWEfiLMp7uzOezISJ35pc19SGaTGT1IGiOzSlabWM66GibATGT8LtvpWrih9S/s320/display_image+%25281%2529.jpg" width="217" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>Venetian Doorway</i> (1903-1904);<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=13682">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W domu należącym do czterech
mężczyzn to niewiasty troszczyły się, by skrzynie i kredensy były pełne.
Słynąca z gospodarności Lea dzierżyła klucze do spiżarni, skrzętnie
zarządzając zgromadzonymi tam zapasami i dbając, aby nie zabrakło oliwy,
przypraw i koszernego pieczywa. Chleb, zamiast kupować w pobliskiej
piekarni, wypiekała sama, czyniąc to tak zręcznie, że żaden inny nie miał podobnie
złocistej skórki i miękkiego, pachnącego zaczynem wnętrza. Chaja, żona
Rubena, nad sąsiadkami górowała skromnością i macierzyńskim ciepłem,
a ponieważ przyszła na świat w rodzinie osiadłej w niemieckim
kwartale getta, i jak nikt z nas w dzieciństwie doświadczyła
ubóstwa, wyróżniała się hojnością i miłosiernymi uczynkami. Tylko dzięki niej
ustawiona pośrodku stołu ofiarnica napełniała się monetami szybciej niż
w innych domach, ażeby później trafić do potrzebujących. To, na czym nam
zbywało, a nawet znacznie więcej, zanosiła do synagogi, gdzie pod jej
bacznym okiem rozdzielano datki wśród najbiedniejszych w gminie. Ja zaś
uważałam się za w czepku urodzoną i najszczęśliwszą, bo mimo trudów
codzienności, mimo pracy w przydomowym warsztacie i zwyczajnych
w moim wieku trosk, żyłam oczekiwaniem pomyślniejszej przyszłości.
Minionej jesieni bowiem, tuż przed wypłynięciem w morze, ojciec
przeznaczył mi na małżonka mężczyznę drogiego mojemu sercu. Szykowałam więc
ślubną wyprawę, odliczając dni do zamążpójścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Choć uważaliśmy się za wenecjan,
szanowaliśmy przeszłość swego rodu. Często wracaliśmy pamięcią do dni, gdy
zamieszkiwał na ziemi Sefarad, w Toledo, wiodąc dostatni i szczęśliwy
żywot. Interesy miały się wówczas nadspodziewanie dobrze, przyjaciele odpłacali
wiernością za lojalność i dobre słowo, Jahwe przypatrywał się moim przodkom
z uśmiechem aprobaty, bo ich czyny były szlachetne i pełne bojaźni
Bożej. Jednak nadeszły mroczne czasy, gdy miejsce przychylności zajęła
nieskrywana wrogość tłuszczy oraz władców, którzy wcześniej bez ograniczeń
czerpali z naszej kiesy… W końcu zhańbiono nasz ród wygnaniem. Aby go
uniknąć, niektórzy przyjęli hiszpańskie imiona i zmienili wiarę, lecz na
próżno, bo tym bardziej cierpieli od prześladowań, a podejrzeniom,
skądinąd słusznym, że mimo chrztu hołdują starym obyczajom, nie było końca.
Porzuciwszy więc majątek, sąsiadów i dalszych krewnych, bez nadziei na
rychły powrót udali się do Portugalii. Jednak i tam dręczono ich
i nękano. Chcąc ratować życie i przynajmniej część majętności,
pradziadek nakłonił bliskich, by poprawy losu szukać na północy. Tym sposobem,
w pośpiechu i tajemnicy, wymknęli się z Lizbony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W Antwerpii postępowali niczym
królowa Estera. Jak ona taili żydowskie korzenie, mieniąc się katolickimi
Hiszpanami, modląc się w kościołach, potomstwo podając do chrztu, zmarłych
grzebiąc na chrześcijańskich cmentarzach. Dzięki temu więcej nie nastawano na
ich wolność. Lecz czując się Izraelitami, przestrzegali przykazań Tory,
w przydomowych synagogach wsłuchiwali się w słowa rabinów, świętowali
szabat i Paschę, potomstwu zaś nadawali podwójne imiona, hiszpańskie
i żydowskie. Z czasem ich codzienność i postępki nacechowała
dwoistość, jednak coraz trudniej znosili fałsz i obłudę, w których
żyli, i nie wiedzieli już, kim są naprawdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kiedy na świat przyszedł mój ojciec, na
chrzcie otrzymał imiona Ignacio Severino, ale w domu, z dala od oczu
i uszu chrześcijan, wołano nań zgodnie z żydowską tradycją mianem
jego dziadka Menachema. Od młodych lat przysposabiano go do przejęcia
interesów, które wymagały, aby przemierzał najdalsze szlaki handlowe odkrytego
świata. Wpajano mu wiedzę, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, lecz
przede wszystkim przestrzegano, by za wszelką cenę zachowywał pozory, udając
religijnego chrześcijanina, co czynił, starając się jednocześnie nie uchybiać
żydowskim obyczajom. Jednak gdy dotarła doń wieść o swobodach przyznanych
Żydom w Wenecji, zapragnął zrzucić brzemię życia w kłamstwie
i wyruszył na południe, aby powrócić do prawdziwego wyznania.
W pierwszych latach przylgnęło doń pogardliwe miano marrana, jednakże
z czasem, gdy się na nim poznano, puszczono je w niepamięć. Ponieważ
urodziłam się już w getcie, historię tę znałam jedynie od innych krewnych.<o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw4sZHbr2834jO6Yk2ufJfrEvKcRp7pH34QzplThcHMA_avAQESURnMnSeASLpqRD51dm5CrV2sGLGPX5IUjEHN2aKZ9lHlAuc2P3ACW0GI0Yeueutebtxi0jUxF98743GpQr8rOkzkxU7/s1600/display_image+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="874" data-original-width="1233" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw4sZHbr2834jO6Yk2ufJfrEvKcRp7pH34QzplThcHMA_avAQESURnMnSeASLpqRD51dm5CrV2sGLGPX5IUjEHN2aKZ9lHlAuc2P3ACW0GI0Yeueutebtxi0jUxF98743GpQr8rOkzkxU7/s320/display_image+%25282%2529.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>The Grand Canal, Venice</i> (1902-1904);<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=52868">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mimo że światlejsi i pobożniejsi
ode mnie doszukiwali się głębszego sensu w tym, co spotykało nas
i nasz naród, ja zwykłam mawiać, że jak po zmierzchu nastaje noc, po
jesieni zima, po wieku dojrzałym starość, tak po dniach spokoju przychodzi
zamęt. I dodawałam jeszcze, żeśmy marną cząstką wielkiego planu,
w którym smutki i radości dopełniają się, tworząc całość. Kiedy więc
światem włada chaos, nie wolno tracić nadziei na odmianę, bo ta prędzej czy
później nastąpi. Zgryzoty są bowiem niczym kurz, który wciska się w oczy,
drażni je i oślepia, a przecież wystarczy powiew wiatru, aby go
rozwiać. Zdarzenia, które opiszę dla przestrogi i nauki moich najdroższych
dzieci oraz by przetrwała o nich pamięć, spadły na nasz ród tak
niespodziewanie, że na długi czas zwątpiliśmy w ład świata. Ponieważ dotąd
Adonai nam sprzyjał, lękaliśmy się nawet, iż utraciliśmy Jego przychylność –
jak wówczas, gdy przed wiekiem moi przodkowie porzucili w pośpiechu
Hiszpanię, żeby ratować życie. Będą to po części księgi radości, a po
części księgi rozpaczy, bo taka jest natura człowieka i taki przeznaczono
mu los na ziemi, gdzie dobro i zło są niczym rodzeni bracia. I tylko
biada temu, kto nie umie rozróżnić, co dobre, a co złe. Trwał zatem rok
5357 od stworzenia świata, według kalendarza chrześcijańskiego 1597, gdy to, na
co pracowaliśmy i co było nam drogie, legło w gruzach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>2<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><i>Wszystko
zgodnie ze swoim czasem.</i><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Bawa
Mecyja 40</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dłonie Lei, drobne i ruchliwe,
o skórze suchej i pomarszczonej niczym u przejrzałej śliwki,
czyniły najprawdziwsze cuda: z cieńszego od zamszu ciasta wykrawały
trójkąty, których rogi poświęcała szeptem trzem prorokom: Abrahamowi, Izaakowi
i Jakubowi. A gdy nakazała, abym rozgrzała tłuszcz, bo sama nakładała
farsz – po łyżce maku z rodzynkami, figami i miodem – w moim
zziębniętym ciele rozlewało się z wolna kojące ciepło, jakbym miała
w sobie ogień równy temu pod kuchnią albo nawet, choć nieduże, słońce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Bo zimą najbardziej tęskniłam do słońca,
zwłaszcza w te noce, gdy w każdym domowym kącie unosiła się gorzkawa
woń pleśni, a także wtedy, gdy ulice i place spływały wartkimi
strugami deszczówki, mury niczym gąbka nasiąkały wodą i, porowate od
kruszejącego tynku, z którego łuszczyła się farba, przepuszczały
przejmujące dreszczem zimno. Bywało tak mroźnie, że wbrew temu, czego można by
się spodziewać po łagodnym klimacie Italii, morze skuwał gruby lód,
a wenecjanie, porzuciwszy gondole, na stały ląd docierali piechotą.
I choć tegoroczna zima oszczędziła nam podobnych niespodzianek, w domach
szóstego sestiere, szczególnie za wysokimi murami getta, z tęsknotą i nadzieją
wyglądaliśmy wiosny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Kiedy na skwierczącą patelnię położyłam
na próbę ciastko, a potem kolejne i kolejne, buzujący ogień zdążył
mnie już rozgrzać i powlec moje policzki szkarłatem. Wytarłszy więc dłonie
o fartuch, którym byłam przepasana, podeszłam do okna, uchyliłam je,
oparłam się na chłodnych kamieniach, i wyjrzałam. Naprzeciwko stał dom tak
wysoki, że zasłaniał rozjaśniające się niebo, więc choć właśnie zaczynał się
dzień, ulicę w dole zasnuwały cienie, i tylko po prawej, gdzie
w zasięgu wzroku miałam placyk i ocembrowaną studnię, srebrzyło się
światło. Było jeszcze cicho i pusto, bo o tak wczesnej porze getto
dopiero budziło się ze snu, lecz wiedziałam, że kiedy zabrzmi spiżowy głos
Marangony, dzwonu z kampanili kościoła Świętego Marka, wylegną tłumy
i pospieszą do bramy, a stamtąd do chrześcijańskich kwartałów miasta.<o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUdM2-SCj0eRBc95NyR3rF2APa09H59c1VmpvBXvQfGNyLvSFZJB_MssJzhUG28TQA3r3e-Ac5lUySLsYkvjtXuM8GrzAvBEmQFG03pfjuO7Yut3Xbx-9mwTH7B6rlmKRz0wfjlcnct3gY/s1600/display_image+%25283%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="943" data-original-width="1280" height="235" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUdM2-SCj0eRBc95NyR3rF2APa09H59c1VmpvBXvQfGNyLvSFZJB_MssJzhUG28TQA3r3e-Ac5lUySLsYkvjtXuM8GrzAvBEmQFG03pfjuO7Yut3Xbx-9mwTH7B6rlmKRz0wfjlcnct3gY/s320/display_image+%25283%2529.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">John Singer Sargent, <i>Dolomites</i>, 19014;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=258239">www.the-athenaeum.org</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nagły powiew wiatru przejął mnie
dreszczem. Cofnęłam się do kuchni, lecz w powietrzu, które liznęło mi twarz
i szyję, wyczułam przedziwną świeżość, jakby nie było nasze, weneckie,
a już na pewno nie pochodziło z getta, tylko z daleka, może od
szczytów Dolomitów. Przeszło mi nawet przez myśl, że to już przedwiośnie, więc
choć nie wyczuwam zapachu trawy, ani tym bardziej kwiatów, bo natura śpi
jeszcze i nawet nasze dzwony są wobec tego snu bezradne, będzie cieplej i przynajmniej
odrobinę jaśniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Moje gapiostwo zniecierpliwiło Leę.
Fuknęła, że ciastka się zwęglą, zanim je zdejmę, mruknęła coś o przeciągu,
łamaniu w kościach, nieprzespanej nocy i bezmyślnym wystawaniu w oknie,
choć taki jeszcze ziąb, że ani psa, ani kota, ani innego drobiazgu, nawet
o najgęstszym futrze, nie wygoniłaby z domu, a co dopiero
człowieka. Zatrzasnęłam więc okiennice i rzuciłam się ratować ciastka,
łowiąc dźwięki dochodzące z dalszych izb, z dawnej alkowy rodziców,
z obszernej sieni, później tuż przy kuchni, bo z każdą chwilą
zbliżały się do nas kroki, najpierw lekkie i niecierpliwe moich
przybranych bratanic, za nimi wolniejsze i ociężałe Chai, ich matki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Lea strzepnęła z rąk obłoczek mąki,
po czym wyjęła chlebki pita i potrawkę z fasoli z ziołami, oliwą
i czosnkiem, wszystko pachnące i ciepłe, bo kamionkowy garniec
ochronił jadło przed wystygnięciem, i ustawiła na stole parujące talerze.
Gdy przysunęłam Chai wygodne krzesło z oparciem, bratowa
z westchnieniem wdzięczności opadła na skórzane siedzisko, miękkim gestem
obejmując wzgórek brzucha, który sterczał poniżej marszczenia luźnej sukni.
Pogładziła go czule dłońmi naznaczonymi jasnofioletowymi niteczkami żył, po
czym w skupieniu i niespiesznie sięgnęła po łyżkę. Rzuciła jeszcze
okiem na córeczki, nakazując im siedzieć prosto i zjeść wszystko do
ostatniego kęsa, aż słabym i nieco ochrypłym głosem spytała o Ezrę.
Może powinnam skłamać, by nie przygniatać jej brzemieniem trosk, zwłaszcza że
w blasku świec skóra Chai miała barwę wosku? Wiedziałam jednak, że prawda
prędzej czy później wyszłaby na jaw. Odparłam więc jak najdelikatniej, że nie
wrócił na noc oraz że ani ja, ani Lea nie domyślamy się nawet, gdzie mógłby się
podziewać i z kim. Dodałam też, że jako starszy brat Dawid powinien
przemówić mu do rozumu albo przynajmniej poskąpić skudów, gdyby Ezra ich
zażądał, jak miał w zwyczaju pod nieobecność ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">– Chłopak jest niczym wiatr, jakimże
więc sposobem chciałabyś go okiełznać? – spytała na to Lea.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">– Już zapomniałaś, że miał terminować
w składzie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">– Brak ci wyrozumiałości, Hilo. Właśnie
ty z racji wieku powinnaś pamiętać, że młodość ma swoje prawa. Każe
spróbować tego i owego, zanim się opamięta – łagodnie stwierdziła Chaja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">– Powiadają też, że Pan nie na darmo dał
każdemu z nas aż sześć narządów – odrzekłam. – Wprawdzie ucho, nos
i oko są niczym udzielni władcy i nie nam nimi rozporządzać, lecz
dłonie, stopy i usta zależą od naszej woli, bo tylko dzięki rozumowi
wybieramy między dobrem a złem, bożnicą a domem nierządu,
przekleństwem a błogosławieństwem. Jednak Ezra nad niczym nie panuje, ma
w głowie same plewy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">– Sądzisz go i napominasz, choć nie
może się bronić. Jeśli głębiej wejrzysz w jego serce, przyznasz, że
z niego dobry chłopiec i że wielu może jeszcze zadziwić –
zaprotestowała Lea.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Aby niewinna wymiana zdań nie
przerodziła się w zawziętą kłótnię, Chaja ucięła drażliwy temat, dopytując
się o Dawida, czy wrócił już od chorego, bo jego również nie zastała przy
stole. Byłoby to najmądrzejsze rozwiązanie, gdyby nie rozbudziło mojego
niepokoju. Zaczęłam bowiem badać wzrokiem jej zaokrągloną sylwetkę
i naciskać, by wyznała szczerze, czy z nią wszystko dobrze. Jak
zawsze zbyła mnie uśmiechem, choć od jakiegoś czasu w podobnych
okolicznościach nie dawałam posłuchu zapewnieniom, że ma się znakomicie. Zwykle
dodawała też, że choć dziecko zapowiada się duże, akuszerka jest jak najlepszej
myśli, a i ona sama nie kłopocze się dolegliwościami, są przecież
naturalne i zna je z doświadczenia. Teraz również ujęła moją dłoń
w swoje i by dodać mi otuchy, oświadczyła z mocą, że choć nie da
się przewidzieć wyroków Pana, trzeba być dobrej
myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">– Wszystko zgodnie ze swoim czasem,
kochanie, więc uzbroiłam się w cierpliwość i czekam – rzekła. –
Wierzę jednak, że zanim zlegnę, powitam Rubena, bo śniłam o tym
trzykrotnie. Stał tuż za kuchennym progiem, w płaszczu, który dla niego
uszyłam, a ja wciąż pod sercem czułam naszego syna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wbrew intencjom słowa bratowej nie
starły chmury z mojego czoła, przypomniały bowiem o tym, co od
miesięcy wszystkim domownikom odbierało sen. Z nieznanego powodu wyprawa
kupiecka ojca znacznie się przeciągnęła i choć obwinialiśmy niesprzyjającą
aurę, a także przeciwne prądy, lękaliśmy się o los statku.
Wiedzieliśmy jednak, że nie należy tracić nadziei, jako że nie po raz pierwszy
galeon nie wrócił na czas. Mimo to trudno było nie roztrząsać nieustannie
faktu, że nasi bliscy zamiast w konwoju chronionym majestatem Republiki
wypłynęli samotnie i o nietypowej porze, bo z końcem miesiąca
cheszwan, gdy sezon nawigacyjny dobiegał końca i zaczynała się pora
sztormów. Nie oszukiwaliśmy się też wzajemnie, zapewniając, że galeonowi nic
nie stanie na drodze, bo już na wodach Adriatyku roiło się od korsarzy, dla
których adamaszki, atłasy, tafty i aksamity, a także koronki
i skrzynie skropionych wonnościami rękawiczek były cennym trofeum. Jeszcze
przed Stambułem i Brusą, skąd ojciec przywoził kobierce i drogocenne
tkaniny, na nieostrożnych marynarzy czyhały skały Morza Jońskiego
i połacie zdradliwych mielizn. Bylibyśmy więc głupcami, gdybyśmy
lekceważyli niebezpieczeństwa, ślepo ufając w przychylność losu, nawet
jeżeli nie tylko ta szkuta nie zawinęła do portu, bo statków, od których nie
nadchodziły wieści, było więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W momentach całkowitego zwątpienia
dawaliśmy jednak posłuch Giacomowi Cappaniemu, wspólnikowi ojca, chrześcijaninowi
i właścicielowi galeonu oraz czwartej części zgromadzonych nań towarów.
Ów Cappani z właściwym sobie spokojem zapewniał, że gdyby doszło do
nieszczęścia, agenci handlowi albo nawet przygodni podróżni coś by o tym
słyszeli. Uważaliśmy go za człowieka godnego zaufania i takiego, który nie
rzuca słów na wiatr, trzymaliśmy się więc kurczowo tych zapewnień, tym bardziej
że pomyślność interesów Cappaniego gwarantowała sukces naszych. Wprawdzie sam
nie wypływał w morze, na miejscu doglądając spraw spółki, składu
i transakcji, lecz strata galeonu poważnie nadszarpnęłaby jego majątek,
a on jak każdy parający się handlem wenecjanin nade wszystko cenił
pieniądze i dopiero po nich lojalność oraz przyjaźń. Ojciec widział w nim
jednak hojność, uczciwość i wolność od wszelakich uprzedzeń, a brało
się to stąd, że gdyby nie spółka i po połowie dzielone zyski, sam jako
żydowski kupiec nie mógłby posiadać statku. Byłby podrzędnym handlarzem tkaninami
albo nawet starzyzną.</span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkXIBoAg5HLd6GT8FJzHBX5OF0GeiZF6YRPFmaG2IdG4-3Abw1GSiU1HHRM4eCzY2qMcqI-WSh-QuW6XwH4y7-Bep-1o3TTM_m08JBBkNB2KLMK5yxWu25g1PC88GEamAfVLtTKvr9uB_F/s1600/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="173" data-original-width="271" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkXIBoAg5HLd6GT8FJzHBX5OF0GeiZF6YRPFmaG2IdG4-3Abw1GSiU1HHRM4eCzY2qMcqI-WSh-QuW6XwH4y7-Bep-1o3TTM_m08JBBkNB2KLMK5yxWu25g1PC88GEamAfVLtTKvr9uB_F/s1600/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>źródło: <a href="https://nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos/2506/ksiazka.html#.Wm767q7iaM8">nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> źródło: Wydawnictwo Nasza Księgarnia https://nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos/2506/ksiazka.html#.Wm767q7iaM8</b></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-1660388175370267032017-12-24T12:30:00.003+01:002018-01-29T15:39:34.831+01:00Świątecznie<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHyzppo4dcam1D_4GyorP7b0fnACRNOg9mnrFRyMfUHzw3l05pJA0DeNj86W4w6lLpNgpqHyGMWMCczqL1CuqPcw-VvHUQMzKtlwPH26zoMCOeZqaRb1lcWvI5m7cWigqOGhpvtAn7DkFV/s1600/2506_corka_glosu+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="391" data-original-width="277" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHyzppo4dcam1D_4GyorP7b0fnACRNOg9mnrFRyMfUHzw3l05pJA0DeNj86W4w6lLpNgpqHyGMWMCczqL1CuqPcw-VvHUQMzKtlwPH26zoMCOeZqaRb1lcWvI5m7cWigqOGhpvtAn7DkFV/s320/2506_corka_glosu+%25282%2529.jpg" width="226" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>premiera 14 lutego 2018 r.<br />okładka z: <a href="https://nk.com.pl/corka-glosu-ksiega-zycia-hili-campos/2506/ksiazka.html#.Wkpp41XiaM8">nk.com.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Ostatnie
dwa tygodnie</b> upłynęły mi pracowicie i pewnie dlatego minęły błyskawicznie. Kończenie
drugiego tomu dylogii <i>„Księga życia Hili Campos” </i>zajęło mi więcej czasu, niż założyłam </span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">początkowo</span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">, ale reszta – jak to przed Bożym Narodzeniem: domowe porządki,
przedświąteczne zakupy, wyszukiwanie prezentów gwiazdkowych, zwyczajny o tej
porze rozgardiasz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;">Ale
wygospodarowałam chwile na czytanie. <i>„O kotach” </i>Charlesa Bukowskiego to moje
najświeższe odkrycie. Posłuchajcie tylko: </span><i><span style="color: #20124d;">„Dobrze mieć przy sobie kilka kotów. Kiedy
źle się czujesz, wystarczy na nie spojrzeć i zaraz ci się poprawi humor, bo one
wiedzą, że wszystko jest tylko takie, jakie jest. Nie ma czym się podniecać. Wiedzą
to, i już”*</span></i><span style="color: #4c1130;">. Cóż, jestem zagorzałą fanką Manxa i jego kocich koleżków. ;-) Dokończyłam
też nareszcie <i>„Córkę”</i> Eleny Ferrante, bez wątpienia mojej ulubionej autorki, i
dłubałam trochę w miedzi. To ostatnie jest zdumiewająco odprężającym sposobem
spędzania czasu, szczerze więc polecam <i>wire wrapping</i> wszystkim zmęczonym i zestresowanym
codziennością. Oto co zrobiłam wczoraj:</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4C7dNUe5ZoA22e1nON2cYDTZa11RwIPxgWOPxoBZMPwzrXTbmtEmBLOUF4Mjm4ML0tOITedK0t3TBg1Q-vmLcMsdK3_MUkoPZnZOZoGNCgsY0UwpZaiOenzgGOxLynG6oV61dFCF2sma5/s1600/IMG_20171223_222501_725.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4C7dNUe5ZoA22e1nON2cYDTZa11RwIPxgWOPxoBZMPwzrXTbmtEmBLOUF4Mjm4ML0tOITedK0t3TBg1Q-vmLcMsdK3_MUkoPZnZOZoGNCgsY0UwpZaiOenzgGOxLynG6oV61dFCF2sma5/s320/IMG_20171223_222501_725.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">bransoletka i kolczyki z miedzi, technika: <i>wire wrapping</i></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHhwwBKc89v5zYa_YlWuaFrwNJt5oKH893V1xHpiLD35wmz8HzqGrjFrzcRpzB3VIH01udcbae0oY5zjBY0JrDhBNH38aje8XPRPrBht8KM46yW_G2NsIIjdxNXAPCVcoLeePGfWcgWDD6/s1600/swieta.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="798" data-original-width="564" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHhwwBKc89v5zYa_YlWuaFrwNJt5oKH893V1xHpiLD35wmz8HzqGrjFrzcRpzB3VIH01udcbae0oY5zjBY0JrDhBNH38aje8XPRPrBht8KM46yW_G2NsIIjdxNXAPCVcoLeePGfWcgWDD6/s200/swieta.jpg" width="141" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło: pl.pinterest.com</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>I
wreszcie nadeszły święta. Życzę więc Wam, kochani, żeby trwały jak najdłużej,
przynosząc chwile naprawdę warte zapamiętania. Niech będzie rodzinnie,
serdecznie, smacznie i spokojnie. Wszystkiego najlepszego.</b></span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 14pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>* cytat z: Charles Bukowski, <i>O kotach</i>, przełożył Michał Kłobukowski, Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s. 92.</b></span></div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-45278159623353082682017-12-18T19:07:00.000+01:002017-12-24T12:31:38.698+01:00Biżuteria z miedzi<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBIW_E6EIFKPMLZWAjbROvPnHEsP_sY2bueyYIDrP4fNyUKtCoxwt73XZkiqP_AOLbd39LtCfkHAKgS2vArlkTcIIcAdR3nxhcL6RdY7sDmPahGB4Urd0K36A8yDXftroMNDyP7O_jwHgc/s1600/IMG_20171218_160921_279.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBIW_E6EIFKPMLZWAjbROvPnHEsP_sY2bueyYIDrP4fNyUKtCoxwt73XZkiqP_AOLbd39LtCfkHAKgS2vArlkTcIIcAdR3nxhcL6RdY7sDmPahGB4Urd0K36A8yDXftroMNDyP7O_jwHgc/s320/IMG_20171218_160921_279.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">dworek w Łucznicy</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>O
warsztatach rękodzieła artystycznego w Stowarzyszeniu „Akademia Łucznica”</b>
marzyłam od lat. Jakoś się nie składało, czekałam więc cierpliwie na bardziej
sprzyjające okoliczności. Doczekałam się w tym roku. Spędziłam kilka
fascynujących dni w klimatycznym, przyjaznym miejscu, sporo się nauczyłam,
poznałam ciekawych ludzi. Było to bez wątpienia inspirujące doświadczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGxF7jaG8kkjtqWbYmSliHl9huZgCQJeacPmLykujoBTLqk1c_gm9eU082wmLoVmCj-JdwUqA32XsGvqWq0o4fmUokdWxcN6Y7gaMOQiKLIiQJz3IHHwawJHE67YU2ve-Nz7ELlXfGIQNu/s1600/IMG_20171218_161731_485.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="308" data-original-width="448" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGxF7jaG8kkjtqWbYmSliHl9huZgCQJeacPmLykujoBTLqk1c_gm9eU082wmLoVmCj-JdwUqA32XsGvqWq0o4fmUokdWxcN6Y7gaMOQiKLIiQJz3IHHwawJHE67YU2ve-Nz7ELlXfGIQNu/s320/IMG_20171218_161731_485.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>t</b></span><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>u znajdują się pracownie</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">We
dworze należący w dziewiętnastym wieku do rodu Potockich dziś kwitnie kultura
stosowana. Z zewnątrz pobielony, w środku kolorowy gmach tętni życiem, a
artystyczny rozgardiasz dodaje mu tylko uroku. Mnóstwo w nim pasjonatów
rzemiosła i sztuki; zjeżdżają się ze wszystkich stron Polski, żeby poznawać
tajniki ciesielstwa, tkactwa, ceramiki, witrażu, makramy, fotografii i wielu
innych technik. Zajęcia odbywają się w świetnie wyposażonych pracowniach, w
budynkach położonych nieopodal dworku, zawsze pod okiem znających się na rzeczy
instruktorów.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaMP_lqJwMX_jy3zo0SGp1eIP4xYYeegsQ5tVjB5HLp_aYtQuUoH3wSkdM7gBHE8C7Df4Fq56iWNa2bESWIiMe5pfxlTY-iCgbMw0qoJyk0QGZpNL8q5gEJYIvRB5LEszFeLxDQTGu3_17/s1600/IMG_20171218_160404_885.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="391" data-original-width="336" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaMP_lqJwMX_jy3zo0SGp1eIP4xYYeegsQ5tVjB5HLp_aYtQuUoH3wSkdM7gBHE8C7Df4Fq56iWNa2bESWIiMe5pfxlTY-iCgbMw0qoJyk0QGZpNL8q5gEJYIvRB5LEszFeLxDQTGu3_17/s320/IMG_20171218_160404_885.jpg" width="274" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>batik</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Oprócz
pracowni jest też jadalnia (i smaczne domowe jedzenie, na życzenie – potrawy
wegetariańskie), są pokoje gościnne i rekreacyjne, a w nich wygodne fotele i
regały z książkami, jest cudowny kominek obłożony niebieskimi kaflami, a na
zewnątrz park i piękne mazowieckie pejzaże, zwłaszcza lasy, bo to okolica
Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Ale najbardziej zachwyciły mnie batiki.
Wykonane w tutejszej pracowni, stanowią chyba najpiękniejszą ozdobę wnętrz dworu.
Pamiętam, jak zobaczyłam je pierwszy raz. Robiłam właśnie dokumentację do wątku
Judyty Schraiber z „Niepokornych” i trafiłam między innymi na stronę Akademii w
Łucznicy, gdzie prezentowano je na fotografiach. Już wtedy wiedziałam, że to czysta
magia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhus4VXhl9UjQvAB8bS_p8Jw6yKoRmcwI1QxZw07fKttnhBV3i4XYqL2zEspBiYIcd7aIr2kwsYFvnDmzHz_DBgKFro8hq6ystQxD301NzI26uFfEUGSRq9PT5PDKoHrL6rImHgIjb5EGzI/s1600/IMG_20171218_155240_652+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="402" data-original-width="336" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhus4VXhl9UjQvAB8bS_p8Jw6yKoRmcwI1QxZw07fKttnhBV3i4XYqL2zEspBiYIcd7aIr2kwsYFvnDmzHz_DBgKFro8hq6ystQxD301NzI26uFfEUGSRq9PT5PDKoHrL6rImHgIjb5EGzI/s320/IMG_20171218_155240_652+%25281%2529.jpg" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>artystyczny nieład i ścinki z miedzi</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Na
kursie wykonywania biżuterii z miedzi poznałam podstawy. Uczyłam się cięcia
grubej miedzianej blachy, trawienia miedzi w nadsiarczanie sodu, oksydacji.
Nitowałam, przecinałam piłką włosową malusieńkie ogniwka, formowałam drut,
rysowałam, wierciłam otwory w bransoletkach, zawieszkach, naszyjnikach i
kolczykach. Dlatego gwarantuję, że to doskonały sposób na odpoczynek od
codziennej rutyny – aż trudno potem wrócić do rzeczywistości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhczerojwdK6JtT1ua4G1c3piVxzGKQgf-_CW5q52TLkvWALxLShsY1w_pJy_Af4HHd7B83NEFxi1cTUu1VI5iQCgtoiLyWlprkPkhiS_mX8RfkkbR7FmFhdj3pDzOwmSUGrKa98n1cfzcc/s1600/IMG_20171218_160131_587.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhczerojwdK6JtT1ua4G1c3piVxzGKQgf-_CW5q52TLkvWALxLShsY1w_pJy_Af4HHd7B83NEFxi1cTUu1VI5iQCgtoiLyWlprkPkhiS_mX8RfkkbR7FmFhdj3pDzOwmSUGrKa98n1cfzcc/s320/IMG_20171218_160131_587.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>mozaika na jednej ze ścian pracowni</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Do
Łucznicy na pewno jeszcze pojadę, bo od zawsze kusi mnie wszelkiego rodzaju
tkanina artystyczna, zwłaszcza batik. Tymczasem powolutku gromadzę narzędzia i
materiały do wykonywania biżuterii z miedzi. Mam nadzieję, że już wkrótce
zrobię pierwszą pracę i będę się nią mogła pochwalić na blogu. Wystarczy trochę
miedzianego drutu, garść koralików albo oryginalny kamień, szczypce, ozdobne
zapięcie, odrobina wolnego czasu – oraz dobre chęci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Akademię
w Łucznicy polecam Wam z całego serca.</span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 14pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>I jeszcze kilka zdjęć z Łucznicy</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAGVqyP5fMUTsmjZvwf_090-v_ttPXG61FEZ9rPylzql78odiPxF-2VifIQp9YNZ2Yi4pVHekeo_jtqRIQMxsUH5lESg6-UOajh1Hed1T41CXbjYtXGav-m3u1qP8W_v8jM8qIfIiu5Ngn/s1600/IMG_20171218_154759_307.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAGVqyP5fMUTsmjZvwf_090-v_ttPXG61FEZ9rPylzql78odiPxF-2VifIQp9YNZ2Yi4pVHekeo_jtqRIQMxsUH5lESg6-UOajh1Hed1T41CXbjYtXGav-m3u1qP8W_v8jM8qIfIiu5Ngn/s320/IMG_20171218_154759_307.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>widok na dworek w Łucznicy - siedziba Akademii</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB7NfP6o0E1XR6Az067FNGZ3HLJ9nBmCXiWcXuwoU2wqKpjBX2XzCfZZTEnNf0_pUhGY9LcNBl9_mp9BdsuiJtFL-CLttAwNFyF3Cd_QMENflsTl4zC409PEIEbJwOUHpSwVzNz3s_Jj0P/s1600/IMG_20171218_161118_391.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="336" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB7NfP6o0E1XR6Az067FNGZ3HLJ9nBmCXiWcXuwoU2wqKpjBX2XzCfZZTEnNf0_pUhGY9LcNBl9_mp9BdsuiJtFL-CLttAwNFyF3Cd_QMENflsTl4zC409PEIEbJwOUHpSwVzNz3s_Jj0P/s320/IMG_20171218_161118_391.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">w głębi dąb szypułkowy - niebawem skończy sześćset lat</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtT3b8c1zPEfI_yJ1OSOCBsZltAcLvDFrRifbTCDRmQs4BgZPkzlKv3ITyzzdPTVY89nmITfLShjcUx-gkolyEdnBJKBFz9mNC8h1p7TXsICmTENAP7HfS3IpT_K_AmS-ECIFbFV6WDiQB/s1600/IMG_20171218_161918_615.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="323" data-original-width="448" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtT3b8c1zPEfI_yJ1OSOCBsZltAcLvDFrRifbTCDRmQs4BgZPkzlKv3ITyzzdPTVY89nmITfLShjcUx-gkolyEdnBJKBFz9mNC8h1p7TXsICmTENAP7HfS3IpT_K_AmS-ECIFbFV6WDiQB/s320/IMG_20171218_161918_615.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">konstrukcje z wikliny w plenerze</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5spWXGNV24HnIEXPySTaea1TRrA0WucgT5YN3BxcLjd-zsRWnRR1czYvQe6aNgITcFLal25B8crkhvSm4-ED95L0izOkD1GuOmOWrV53oMPqDtHVSbXPpT3s5j72eJNo5wm1NVBbo3lEJ/s1600/IMG_20171218_160809_678.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="352" height="305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5spWXGNV24HnIEXPySTaea1TRrA0WucgT5YN3BxcLjd-zsRWnRR1czYvQe6aNgITcFLal25B8crkhvSm4-ED95L0izOkD1GuOmOWrV53oMPqDtHVSbXPpT3s5j72eJNo5wm1NVBbo3lEJ/s320/IMG_20171218_160809_678.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">lokator miejscowej studni</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_wwWfOqLxyBb2w5f69EENIhQnvhQp-lPMpOthTnBvlKpLP9kixDy39Bg6AEHO1TovdxX4fAibyAxi_OvhZOsWLqEX4ERDUCNQUfuTYffQwd5M2gqvfMKmJ6GLqdAgNdr6xbfM0Z1STvhI/s1600/IMG_20171218_161545_437.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="376" data-original-width="336" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_wwWfOqLxyBb2w5f69EENIhQnvhQp-lPMpOthTnBvlKpLP9kixDy39Bg6AEHO1TovdxX4fAibyAxi_OvhZOsWLqEX4ERDUCNQUfuTYffQwd5M2gqvfMKmJ6GLqdAgNdr6xbfM0Z1STvhI/s320/IMG_20171218_161545_437.jpg" width="285" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>w pracowni batiku</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzaBB7kSh7Q3MC-Lui87OZlZ72p5cjmIKOl_2oaobSK436yks65S-3ZajtB2DsolWod63loMQpo_3Uvm5rq0tbYAqS_cVK_4bIwNz11iItAx830GQyeiTH67cIU9z24QrnJS3DCJcFnf8L/s1600/IMG_20171218_161518_824.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="329" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzaBB7kSh7Q3MC-Lui87OZlZ72p5cjmIKOl_2oaobSK436yks65S-3ZajtB2DsolWod63loMQpo_3Uvm5rq0tbYAqS_cVK_4bIwNz11iItAx830GQyeiTH67cIU9z24QrnJS3DCJcFnf8L/s320/IMG_20171218_161518_824.jpg" width="235" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>to też pracownia batiku</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE_XtmNzLsQJ7tu2WqPq52QvHwHVox8xc5pSXGBdr_7f6yTFVeP1NTAuLZU3GGcWRHeNCMMn7RoSu4Ja6wS1poTDh4bPJnOuOJl0QdtkFxyQAnO3_2-P2YEyK8j8LUqEfx44uqm_fKOCno/s1600/IMG_20171218_161259_887.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE_XtmNzLsQJ7tu2WqPq52QvHwHVox8xc5pSXGBdr_7f6yTFVeP1NTAuLZU3GGcWRHeNCMMn7RoSu4Ja6wS1poTDh4bPJnOuOJl0QdtkFxyQAnO3_2-P2YEyK8j8LUqEfx44uqm_fKOCno/s320/IMG_20171218_161259_887.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">i to batik</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Moje prace </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>/skromne, ale wykonane własnoręcznie/</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1yoqbmGjVbPlVpE2l6WCqSnvxsHwjUzjqvu59G0wswl2VDtS9KXas2LEKsFPlQ8sRmIMN8ZBQV9M6o6crqONWBPsFjGSoFfjVPrMtyp4fnHKdsFjGL8skbGW20Zwn2AhesTmdGinIYOc/s1600/IMG_20171218_153247_159.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1yoqbmGjVbPlVpE2l6WCqSnvxsHwjUzjqvu59G0wswl2VDtS9KXas2LEKsFPlQ8sRmIMN8ZBQV9M6o6crqONWBPsFjGSoFfjVPrMtyp4fnHKdsFjGL8skbGW20Zwn2AhesTmdGinIYOc/s320/IMG_20171218_153247_159.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1eGaWZMJO_zZAF9wkGw5tvnoWwKJ1Gorl4SS-sS-atP_EY7CkKCaaL1u3tBKr3f2z7TVzV2iqmuzXF8jsK13VtYVdKm3verU9nzh_3iW6QEtSZ6-IrbzDyILlD5F56fwg4F8negaPIft-/s1600/IMG_20171218_153420_255.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1eGaWZMJO_zZAF9wkGw5tvnoWwKJ1Gorl4SS-sS-atP_EY7CkKCaaL1u3tBKr3f2z7TVzV2iqmuzXF8jsK13VtYVdKm3verU9nzh_3iW6QEtSZ6-IrbzDyILlD5F56fwg4F8negaPIft-/s320/IMG_20171218_153420_255.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9WjRJgTdbDuVyNkiHv94A_cmI6tICzap2vfvLb0mHeMj0-0cxIhYb_-t-CVu0RdRgMAh2MtPiiTK52l6nYzTfkJG1jXM7zDOoU9C1d1DlHWeUBERt417O8Zi2hzfB1KgmRyb6APN7AVhO/s1600/IMG_20171218_153210_086.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9WjRJgTdbDuVyNkiHv94A_cmI6tICzap2vfvLb0mHeMj0-0cxIhYb_-t-CVu0RdRgMAh2MtPiiTK52l6nYzTfkJG1jXM7zDOoU9C1d1DlHWeUBERt417O8Zi2hzfB1KgmRyb6APN7AVhO/s320/IMG_20171218_153210_086.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3PZqZDAXZ-9qQqaN2cu7m8j4c04ynmcA976tP5JyE8XDV8UKtYv51JvERJKlD3dXJlgZ6k5r0xz3c4A5mXbycbB52wAw_4nyDF-eOaTTs6dtaB6XkbRrRj5Xq0eSGkGNSS1UZAlmJaw3z/s1600/IMG_20171218_153351_316.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3PZqZDAXZ-9qQqaN2cu7m8j4c04ynmcA976tP5JyE8XDV8UKtYv51JvERJKlD3dXJlgZ6k5r0xz3c4A5mXbycbB52wAw_4nyDF-eOaTTs6dtaB6XkbRrRj5Xq0eSGkGNSS1UZAlmJaw3z/s320/IMG_20171218_153351_316.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdaUGCneDRuM_tBxOxFTy_Lc4I_3Ezzn4fsYb9VjH4XPmZXYjASjTij8qNYmJFNKPGns6W2EWri9FKZmd6F5CkEdAkNsAT5KZp8ctdwMi39o2T4fbtTjlDGeBjyi5R_wyvSJy4_JhOw8Sb/s1600/IMG_20171218_153301_957.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdaUGCneDRuM_tBxOxFTy_Lc4I_3Ezzn4fsYb9VjH4XPmZXYjASjTij8qNYmJFNKPGns6W2EWri9FKZmd6F5CkEdAkNsAT5KZp8ctdwMi39o2T4fbtTjlDGeBjyi5R_wyvSJy4_JhOw8Sb/s320/IMG_20171218_153301_957.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlugKp4pmDZCMkJG1F5TYsT0XJtNQoykvtt-3w68v1GwFZ245f5_oosyYArJN-pO0KITojAbs0On52IzZXQnNSesBGVbTjMHUtVvCjzosza5GRMdMzurkDtFXRjOl-8MEDv50S79z-D46i/s1600/IMG_20171218_153405_132.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlugKp4pmDZCMkJG1F5TYsT0XJtNQoykvtt-3w68v1GwFZ245f5_oosyYArJN-pO0KITojAbs0On52IzZXQnNSesBGVbTjMHUtVvCjzosza5GRMdMzurkDtFXRjOl-8MEDv50S79z-D46i/s320/IMG_20171218_153405_132.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4Sse_YzZP8sVdRaYJ_-Ia0_brw9aBYvjcYEoLFpYqwPjZU0-T5sQ-2j2_u_LEESUa25iANpDGmYUlmMm79N-96A1y1ZizutTr3yrhJpxGmZHjF_D5TXh_G7OrHKUhmZmyu7bBTnQNbuur/s1600/IMG_20171218_153658_111.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4Sse_YzZP8sVdRaYJ_-Ia0_brw9aBYvjcYEoLFpYqwPjZU0-T5sQ-2j2_u_LEESUa25iANpDGmYUlmMm79N-96A1y1ZizutTr3yrhJpxGmZHjF_D5TXh_G7OrHKUhmZmyu7bBTnQNbuur/s320/IMG_20171218_153658_111.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>/wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa/</b></span></div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-54594877320951682142017-11-17T21:00:00.001+01:002017-12-18T19:09:10.847+01:00Drzwi do przeszłości – „Etykieta japońska”<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibzMyJxdakkwRZkZExGUVgYwqitAHECxb7cF7Y_Ue6D0bQDSAkE1MMOwMq1AkOTJwhgXD5gOT7nKNb7Pu0kRhwASHpBl1gfgScuoU-aGNjHk3lbt4-KdTC_teIHMTdq6_nccVs4irRIUru/s1600/3031.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="848" data-original-width="550" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibzMyJxdakkwRZkZExGUVgYwqitAHECxb7cF7Y_Ue6D0bQDSAkE1MMOwMq1AkOTJwhgXD5gOT7nKNb7Pu0kRhwASHpBl1gfgScuoU-aGNjHk3lbt4-KdTC_teIHMTdq6_nccVs4irRIUru/s320/3031.jpg" width="207" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>okładka książki z: <a href="https://www.wuj.pl/produkt_gl/3031.jpg">www.wuj.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jak
wygląda japońska ceremonia parzenia herbaty? Dlaczego chorym nie daje się w
Japonii kwiatów doniczkowych? Skąd wziął się zwyczaj noszenia przez Japończyków
maseczek zasłaniających nos i usta? Czym różni się japoński uścisk dłoni od
europejskiego? Wreszcie: jak zrozumieć, jacy naprawdę są Japończycy i z czego
wynika oryginalność i egzotyka ich kultury?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Etykieta
japońska” Boyé Lafayette’a De Mente’a i Geoffa Bottinga to poradnik poświęcony
typowym dla Japonii sposobom zachowywania się, tamtejszym formom towarzyskim i
ceremoniałom. Wiedzie nas do świątyń i chramów, do metra i łaźni publicznych,
do restauracji i na spotkania biznesowe, abyśmy – odbywając </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„interesującą i
pouczającą podróż”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">
– poznali zwyczaje </span><span style="color: #20124d;">„jednego z najbardziej fascynujących społeczeństw świata”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Ponieważ
społeczeństwo Japonii cechuje swoiste połączenie tradycji z nowoczesnością, ale
też dążenie do harmonii, rytualizacja różnych stron życia i poszanowanie
natury, odkrywamy kraj postępowy, gościnny i coraz bardziej otwarty na inne
kultury, jednocześnie zaś jesteśmy uczestnikami „</span><span style="color: #20124d;">emocjonalnej, intelektualnej i
duchowej wycieczki w przeszłość”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Dodam,
że jednej z tych wycieczek, które zapadają w pamięć.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Najcenniejsze
w „Etykiecie japońskiej” jest zręczne i przystępne przedstawienie dla nas egzotycznych,
a przecież współcześnie kultywowanych obyczajów, oraz konsekwentne udowadnianie
tezy, że w Japonii teraźniejszość została ukształtowana przez przeszłość. Na
przykład: fascynujące, choć nieco archaiczne z naszego punktu widzenia kodeksy etyczne
samurajów przyczyniły się do </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„wykreowania i zakorzenienia ogólnonarodowych cech
charakteru, w tym kierowania się w życiu emocjami, jak i rozumem, pracy
zespołowej ukierunkowanej na dobro grupy, koncentrowania się na ambitnych
celach, dążenia do realizacji na pozór nierealnych wyzwań oraz tworzenia
rękodzieła artystycznego nacechowanego emocjonalnym, zmysłowym przekazem, a
jednocześnie mającego praktyczne zastosowanie”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Co
więcej, feudalna przeszłość Japonii znajduje kontynuację w formalizacji relacji
towarzyskich, w trwałym przywiązaniu do tytułów i ukłonów, w manifestowaniu
szacunku dla rozmówcy, w podnoszeniu do rangi sztuki wszystkiego, co ma
charakter narodowy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">To
uchylanie drzwi do minionych wieków prowadzi w „Etykiecie japońskiej” do
stworzenia zestawu pożądanych zachowań cudzoziemca w Japonii. Jak wymieniać się
wizytówkami? Dlaczego nie wolno wbijać pałeczek pionowo w ryż? Jak zapakować
prezent? Gdzie wziąć kąpiel? Jak zachowywać się przy stole? Dowiadujemy się, co
jest mile widziane, a na co w żadnym razie nie można sobie pozwolić, aby nie
urazić czułych na konwenanse Japończyków – lub by nie naruszyć tabu.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Podróżowanie
po Japonii nie byłoby zapewne łatwe bez choćby podstawowej znajomości języka. W
„Etykiecie japońskiej” nie zabrakło więc porad, jak wymawiać japońskie sylaby i
głoski, ani ujętych w krótki słowniczek użytecznych słów, zwrotów i terminów
technologicznych. Jeśli zatem planujecie wizytę w Japonii i zależy Wam, by w
oczach jej mieszkańców uchodzić za ludzi szanujących ich zwyczaje lub po prostu
chcecie poszerzyć horyzonty, „Etykieta językowa” gładko przeprowadzi Was przez pierwsze
spotkanie z tym krajem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>Książka należy do serii Mundus publikowanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.</b></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Boyé Lafayette
De Mente, Geoff Botting, Etykieta japońska, tłumaczenie: Grzegorz Ciecieląg, Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017, s. 8.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 16.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 26.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-47496784604845148862017-11-04T10:44:00.001+01:002017-11-17T21:05:07.579+01:00Chcieliśmy zrobić coś pięknego – „Koń doskonały” Elizabeth Letts<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHII51rg3n6cPLDBEaYTzEgXXJliluXo7ZDs74v3UEFjXtQY5M4tr59oT6A27b-IQWd6w-5BrKu5dO8gzBoUdylfaTCepL5rX2B1_OCS1M1UAocuSFuQJo4PeKhIHfrJ3vNJt-ytKwc8vF/s1600/3029.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="847" data-original-width="550" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHII51rg3n6cPLDBEaYTzEgXXJliluXo7ZDs74v3UEFjXtQY5M4tr59oT6A27b-IQWd6w-5BrKu5dO8gzBoUdylfaTCepL5rX2B1_OCS1M1UAocuSFuQJo4PeKhIHfrJ3vNJt-ytKwc8vF/s320/3029.jpg" width="207" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło okładki: <a href="https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,3029,strona,Kon_doskonaly_Ratujac_czempiony_z_rak_nazistow,katid,31.html">www.wuj.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Janów
Podlaski, 1939 rok. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Białe stajnie (…) stadniny, założonej w 1817 roku, na
kształt podkowy zamykały z trzech stron rozległy dziedziniec; środkowa nosiła
nazwę stajni Zegarowej od prostokątnej wieży z zegarem pośrodku budynku”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. W
boksach szlachetne konie arabskie o imionach tak tajemniczych i eleganckich jak
nazwy gwiazdozbiorów: gniady Witeź z białą gwiazdką na szerokim czole, Wielki
Szlem, Witraż, Federacja, Najada, Lotnik… Ich dramatyczne, niezwykle
wzruszające wojenne losy Elizabeth Letts, amerykańska pisarka i wielka
admiratorka koni, odtworzyła w reportażu historycznym „Koń doskonały. Ratując
czempiony z rąk nazistów”. Dzięki wspomnieniom, pamiętnikom i listom ludzi,
którzy podczas drugiej wojny światowej walczyli o ich przetrwanie, stworzyła
porywającą opowieść o wojennej odysei janowskich arabów i wiedeńskich
lipicanów, a także o niemal mistycznej więzi między człowiekiem a jego koniem. Więzi
ujętej najdoskonalej w przysłowiu: </span><span style="color: #20124d;">„Dobry jeździec może usłyszeć mowę swojego
rumaka, a wielki jeździec potrafi usłyszeć jego szept”</span><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/Chcieli%C5%9Bmy%20zrobi%C4%87%20co%C5%9B%20pi%C4%99knego.docx#_ftn2" name="_ftnref2" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span></a><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Araby z Janowa Podlaskiego - współcześnie</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/cfBQ3eYQlwM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/cfBQ3eYQlwM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Elizabeth
Letts nie boi się patosu. Pisząc o arabach z Janowa Podlaskiego i lipicanach z
Hiszpańskiej Szkoły Jazdy w Wiedniu nie stroni od wielkich słów dla
podkreślenia wyjątkowości wierzchowców. Każdy ma udokumentowany rodowód,
fascynującą biografię, rzadkie i cenne cechy, wśród których odwaga i lojalność
wobec ludzkich opiekunów powtarzają się najczęściej. Byłoby to może nieco
przesadzone, gdyby nie tocząca się w tle wojna. Witraż i Wielki Szlem cudem
uchodzą z bombardowania Drezna. Witeź, nazywany przez autorkę „polskim księciem”,
wywieziony przez nazistów z okupowanej Polski do najlepiej strzeżonej stadniny
Trzeciej Rzeszy w Hostau, został uratowany przez amerykańskich żołnierzy 2.
Pułku Kawalerii przed nadciągającą Armią Czerwoną, która ze zdobycznymi końmi czystej
krwi obchodziła się po barbarzyńsku. Federacja, siwa klacz z plamą rudawej
sierści, zaginęła podczas ewakuacji janowskiej stadniny we wrześniu 1939 roku. Wstrząsające,
budzące protest czytelnika fakty o wojennych losach koni rasowych i tych
zwyczajnych, </span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„zaprzęgniętych do wozów artyleryjskich”</span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">, </span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„ciągnących ciężkie fury”</span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">,
</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„z dziurami od kul”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
uświadamiają oczywistą, choć może lekceważoną prawdę, że </span><span style="color: #20124d;">„konie zasługują na
to, by je zawsze dobrze traktować”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Lipicany z Hiszpańskiej Szkoły Jazdy w Wiedniu</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/gogIZALj7WY/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/gogIZALj7WY?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Jednocześnie
książka Elizabeth Letts przypomina pasjonującą powieść przygodową. Rzetelna w
warstwie dokumentalnej, bardzo wiarygodna i szczera nawet wówczas, gdy wierność
prawdzie historycznej wymaga obnażenia zaniedbań Amerykanów wobec uratowanych
koni, w warstwie fabularnej raczy czytelnika prawdziwą ucztą. Brawurowe akcje
ratunkowe, ucieczki, wojenny zamęt, bombardowania stacji kolejowych i miast,
parady, pokazy z udziałem śnieżnobiałych lipicanów, bitwy – czyta się o tym
jednym tchem, z autentycznym zainteresowaniem. A jest ono tym większe, że
bohaterów trzymających w napięciu opowieści pokazano na ilustrujących tekst
fotografiach.<o:p></o:p></span><br />
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>"Koń doskonały" - Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego</b></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/_5sClwavt40/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/_5sClwavt40?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Najistotniejsze
w reportażu Elizabeth Letts jest jednak jego przesłanie. Misji ratowania koni
podjęli się ludzie znajdujący się – z racji wojny – po przeciwnych stronach
barykady. A przecież pragnienie ocalenia istot żywych będących wcieleniem
doskonałości i symbolem wielowiekowej tradycji góruje nad lękiem, nienawiścią,
wrogością i uprzedzeniami. Sympatia autorki jest zawsze po stronie tych, którzy
zgodziliby się ze słowami Hanka Reeda,
jednego z głównych bohaterów reportażu: </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Byliśmy zmęczeni śmiercią i zniszczeniem.
Chcieliśmy zrobić coś pięknego”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. To
uniwersalne i pouczające, także w naszych niełatwych czasach.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>"Cud białych rumaków" /zwiastun/</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>film z 1963 r. w reż. Arthura Hillera, prod. USA</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>nieco zmodyfikowana wersja odbicia koni z Hostau</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/0Zqg2qACWxY/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/0Zqg2qACWxY?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div>
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br /></b></span></div>
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Książka <i>"Koń doskonały. Ratując czempiony z rąk nazistów"</i> należy do serii Mundus publikowanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.</b></span></div>
<div>
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><br clear="all" /></b></span>
<br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Elizabeth
Letts, <i>Koń doskonały. Ratując czempiony z rąk nazistów</i>, przekład Joanny
Gilewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017, s. 43.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
25.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
175.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
185.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
306.</span></div>
</div>
</div>
<div>
<div id="ftn5">
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-82409010022363914382017-10-23T18:10:00.000+02:002017-11-04T18:00:12.258+01:00Domy ze słomy, domy z cegły – „Ślady wilka” Rolanda Schimmelpfenniga<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ssW8CvZg_JWtRIWz1tp25PrD6pKBLizN6QjopdfJTvoyXxhZ5rC1WXSEOFWAQWd7peY7aJvaDhAJtQhZPdAz7UOwM9bWTcrs4PB0S1_z3EN8QYxA-p3sdr7JnMvEvsT0zxE5Yg_gIuEY/s1600/3025.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="820" data-original-width="550" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ssW8CvZg_JWtRIWz1tp25PrD6pKBLizN6QjopdfJTvoyXxhZ5rC1WXSEOFWAQWd7peY7aJvaDhAJtQhZPdAz7UOwM9bWTcrs4PB0S1_z3EN8QYxA-p3sdr7JnMvEvsT0zxE5Yg_gIuEY/s320/3025.jpg" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>źródło okładki: <a href="https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,3025,strona,Slady_wilka,katid,269.html">www.wuj.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>„Wilki
żyją w stadach,</b> ale niektóre zwierzęta muszą czasem opuścić stado, a wtedy
wędrują, żeby znaleźć sobie nowe stado, i tak mogą pokonywać duże odległości
(…)</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Tymczasem ludzie współtworzą społeczności, a gdy te rozpadają się i niszczeją,
człowiek – skazany na lęk – traci poczucie sensu istnienia. A choć pragnie
odmiany, paraliżuje go głębokie przekonanie, że nic już nie da się zmienić. Co
gorsza, wolność wydaje się mu przebrzmiałą ideą w świecie z góry określonych
dróg, nie wolno bowiem </span><span style="color: #20124d;">„wybrać innej niż w szablonie, tak jak w kanale, albo
kiedy się idzie wzdłuż szczelin między płytkami i można skręcić tylko wtedy,
gdy się dojdzie do końca jednej i zaczyna się druga”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W powieści „Ślady wilka” Rolanda
Schimmelpfenniga człowiek wielokrotnie przegląda się w wilczych ślepiach i są
to konfrontacje brzemienne w skutki, mimo że trwają krótko, a niekiedy
przypominają marzenie albo sen śniony na jawie. Śledzone przez media i łowców
sensacji wychudzone zwierzę, żywiąc się odpadkami wyplutymi przez cywilizację,
z wolna, lecz konsekwentnie zmierza od lasów Brandenburgii ku Berlinowi, od
prowincji gdzieś przy granicy z Polską ku bezdusznej aglomeracji z betonu. A
gdy przekracza jej granicę, staje się elektryzującą legendą miejską, kusząc
osamotnionych, skazanych na nijakość, szpetotę, poczucie klęski i niespełnienia
berlińczyków.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Roland Schimmelpfennig o "Śladach wilka"</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>dla polskich czytelników</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>/Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego/</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/l-4jEp-tpis/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/l-4jEp-tpis?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="font-size: large;">Młody
Polak zobaczył wilka</span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pochodzący
z podwarszawskiej wioski Tomasz od trzech lat mieszka w Berlinie. Z dziewczyną
Agnieszką wynajmuje tanie, ciasne i ciemne mieszkanie o cienkich ścianach. Gdy
ona sprząta biura albo pracuje jako niania, on, z polską ekipą budowlaną,
wyburza lub remontuje stare kamienice. Żyją razem, lecz jakby obok, bo praca,
która zajmuje im dzień i noc, powoli rozbija wieloletni związek, a emigracja
wyostrza różnice między nimi. Agnieszka radzi sobie znakomicie: biegle włada
niemieckim, nawiązuje kontakty, wierzy w swoją niezniszczalność, natomiast
milkliwy, zamknięty w sobie Tomasz z dala od rodzinnej wsi czuje się
nieszczęśliwy i tak bardzo samotny, że miewa ataki paniki. Zwalcza je pracą, bo
</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„prawdziwy obezwładniający lęk pojawia się wtedy, gdy nic się nie dzieje.”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> To właśnie Tomasz, stojąc w korku na
autostradzie, jako pierwszy sfotografował wilka. Zdjęcie Agnieszka sprzedała
prasie i niebawem </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„gazety były pełne wiadomości o nim, dla wilka zdążono już
wymyślić wiele imion i przezwisk”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Odtąd berlińczycy żyją doniesieniami o wilku: tropią go, próbują odtworzyć
trasę jego wędrówki, lecz na próżno. Bo czy można go w ogóle znaleźć? Jednak Tomasz
przyznaje, że wie, gdzie należy go szukać, a choć niczego nie wyjaśnia, trudno
się nie domyślić, iż spoglądając w wilcze ślepia, ujrzał siebie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="font-size: large;">Domy
ze słomy, domy z cegły</span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Losy
Agnieszki i Tomasza, nastolatków Elisabeth i Michy, Charly’ego i Jacky ze
sklepiku osiedlowego z papierosami, piwem i słodyczami, początkującej
dziennikarki Semry, Ickego, podającego się za Chilijczyka Yuriego i innych
odsłania się w powieści niespiesznie, w zwięzłych, minimalistycznych epizodach,
które z czasem odkrywają gęstą sieć zależności łączących wszystkie postacie, dając
ascetyczny i wiarygodny portret społeczeństwa w zaawansowanym stopniu rozkładu.
Upadek komunizmu stanowi tu wyraźną cezurę między dawniej a teraz, przy czym
teraźniejszość, w której dominuje powszechna samotność, nie jest dobra, i
niemal każdy doświadcza jej na co dzień. Zawiedzione nadzieje, niespełnione
marzenia, rozczarowania, nieprzystosowanie do nowych czasów, anonimowość
mieszkańców wielkich miast, zobojętnienie na cierpienie i niesprawiedliwość, postępująca
dezintegracja więzi rodzinnych i międzyludzkich – to wszystko przemawia
przeciwko przemianom wymuszanym przez cywilizację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Poprzez z pozoru błahe sytuacje
Schimmelpfennig pyta o kwestię dla współczesności niezwykle istotną: czy jest
coś trwałego i autentycznego w świecie z plastiku i betonu. Wątpi w to ojciec
Elisabeth, wzięty malarz i rzeźbiarz, mówiąc o swoim domu (</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Dom należał do
niego, ale nie miał z nim nic wspólnego, nigdy nie stał się on jego domem. Coś
w nim było nie tak, miał w sobie coś fałszywego”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">), wątpi
jego była żona (</span><span style="color: #20124d;">„Kupiła pokrojony na plasterki ser i gotowaną szynkę w
plastikowych opakowaniach oraz tuńczyka w puszcze i sałatkę śledziową, myśląc
jednocześnie: To śmieci. Zastanawiała się, ile to, co kupiła, ma jeszcze
wspólnego z rybą (…)”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">),
wątpi lekarz, dzieląc domy na te ze słomy (łatwo je zdmuchnąć), i te z cegły.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="font-size: large;">Kamienica
przy Lychener Stra</span></b><span style="background: white;"><b><span style="font-size: large;">ße</span></b><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background: white;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Remontowana przez ekipę Tomasza kamienica –
miejsce, gdzie zbiegają się drogi bohaterów powieści – wydaje się sercem (i
metaforą) Berlina. W wyburzonym wnętrzu bez sufitów, okien, ścian działowych
można znaleźć wszystko oprócz prawdziwego życia: stare materace, zgubione
klucze, zapomniane fotografie, gazety, zabawki, puste butelki. Porzucone przez
dawnych mieszkańców przedmioty to już tylko śmieci. Wkrótce kamienica
przepoczwarzy się w nowoczesną, z wygodami, przestronnymi pokojami i o wysokim
czynszu, mimo że parteru nie opuściło </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„dwoje starszych ludzi, którzy nie
chcieli się wyprowadzić (…). Zaproponowano im lokal zastępczy, ale się na niego
nie zgodzili”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. W hałasie młotów
kowalskich, wśród morza gruzu i tumanów pyłu staruszkowie trwają więc w
zrujnowanym, odciętym od prądu i wody mieszkaniu, do którego zdążyli się przez
siedemdziesiąt lat przywiązać. To najmocniejsze fragmenty książki.<o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background: white;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="background: white;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="font-size: large;">Jesteśmy okiem miasta</span></b><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background: white;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Czy w takim świecie możliwe jest szczęście?
Skoro życie berlińczyków przypomina pasmo niekończących się porażek i
zaniechań? Skoro nie ma już miejsca na sentymenty, sąsiedzką życzliwość,
szczere i pasjonujące rozmowy? I skoro nie zostało nic wartościowego, nic, co
warto by pielęgnować? Miłość prędzej czy później umiera, przyjaźń także, ludzie
przychodzą i odchodzą, a gdy znikają, nikt po nich nie rozpacza. Nieprzypadkowo
Charly siebie i Jacky nazywa okiem miasta. Ich nijaka codzienność sprowadza się
przecież do podglądania innych, do biernego oczekiwania na coś, co od dawna się
szykuje, choć pewnie nie nastąpi. Do odkładania na później rozstrzygających
życiowych decyzji.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background: white;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="background: white;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Ślady
wilka” (w oryginale: „An einem klaren, eiskalten Januarmorgen zu Beginn des 21.
Jahrhunderts”, co znamienne, bo niemieckojęzyczny tytuł wprowadza czytelnika w
błąd, akcję powieści umieszczając w styczniu, gdy tymczasem toczy się ona w
lutym) żonglują konkretami. Topografię Berlina autor odtworzył z fotograficzną
dokładnością, a przecież liczne niedopowiedzenie i niedookreślenia – oraz wspomniana
nieprecyzyjność tytułu – sugerują, że formalnie utwór bliski jest paraboli.
Polskiego czytelnika powinna więc zainteresować nie tylko historia Tomasza i
Agnieszki, lecz także uniwersalność spostrzeżeń o kondycji współczesnego człowieka.
Bo gdyby przyszło się nam przejrzeć w ślepiach wilka, ujrzelibyśmy zapewne
nasze osamotnienie, zagubienie i lęk – jak Tomasz, bohater tej poruszającej
powieści.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="text-indent: 35.45pt;"><br /></span>
<span style="text-indent: 35.45pt;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Książka "Ślady wilka" należy do Serii z Żurawiem</b></span></span><br />
<span style="text-indent: 35.45pt;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>wydawanej nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a> Roland
Schimmelpfennig, <i>Ślady wilka</i>,
przekład Kamila Markiewicza, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków
2017, s. 13.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref2" name="_ftn2" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s.
110.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref3" name="_ftn3" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s.92.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref4" name="_ftn4" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s.
56.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref5" name="_ftn5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s.
148.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref6" name="_ftn6" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s.
158.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><a href="file:///C:/Users/Agnieszka/Documents/blog/%C5%9Alady%20wilka.docx#_ftnref7" name="_ftn7" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span></a> Tamże, s.
44.</b></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-36298634070112931082017-05-07T22:02:00.000+02:002017-10-23T19:28:17.447+02:00Księgi sekretów<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTPwBMJ84JGQZdl6FNszachRKeu74Re7uhHAdqwayIGVRaiT5cAdS07Kl0fbzFNAv_nFwF6bSZh19luiZ9tt40XAgsDD1PrAYLszXgTqQWpvVdU82EqWjDTEEAQhBLe549oSlDCp1XWvRP/s1600/viewimage.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTPwBMJ84JGQZdl6FNszachRKeu74Re7uhHAdqwayIGVRaiT5cAdS07Kl0fbzFNAv_nFwF6bSZh19luiZ9tt40XAgsDD1PrAYLszXgTqQWpvVdU82EqWjDTEEAQhBLe549oSlDCp1XWvRP/s320/viewimage.jpg" width="250" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b><i><span style="line-height: 115%;">Hortus Sanitatis</span></i><span style="line-height: 115%;">, wydanie z roku 1497;<br />źródło: <a href="https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/index.html?c=viewer&lv=1&bandnummer=bsb00027852&pimage=00027852&suchbegriff=&l=en">bildsuche.digitale-sammlungen.de</a></span></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Księgi
pełne sekretnej wiedzy</b> od czasów starożytnych cieszyły się ogromnym
powodzeniem, obiecywały bowiem szybkie zdobycie zdrowia, sławy i miłości. Nie ma
to przecież jak poradniki o tym, jak niewiele robiąc, zapewnić sobie szczęście,
najlepiej dzięki powszechnie dostępnym ziołom, zwierzętom (ze szczególnym
uwzględnieniem ptactwa), owadom, kamieniom.
Wiara w możliwość przewidywania przyszłości, w tajemne prawa naturalne, w
nieznane zwykłym ludziom właściwości naturaliów ponoć dziś przeżywa renesans; ja
jestem sceptyczką, ale z drugiej strony w starych recepturach znajduję wymowne świadectwo
czasów, gdy boleśnie odczuwano brak lekarzy albo gdy im nie ufano, o czym opowiada
ówczesna literatura atakująca niekompetencję medyków lub ich chciwość. Nic dziwnego,
że ratunku szukano w herbariach, kalendarzach oraz w wątpliwej jakości
encyklopediach. Księgi te traktuję też jako przebogate źródło wiedzy o
mentalności ludzi sprzed wieków i myślę, jak tę wiedzę wykorzystać w pisanej
właśnie książce. A oto przykłady recept; pochodzą z drugiego wieku naszej ery,
z kompilacji tekstów kilku anonimowych greckich autorów noszącej tytuł „Kyranides. O magicznych
właściwościach roślin, zwierząt i kamieni”. Sporo w nich fantazji, czasem budzącej
grozę makabry, ale w gruncie rzeczy są fascynujące.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"> <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJpjHuCMcLcAtW8xHmsOAewGkVE_CtWopJl3-KNzE0ECqiBfUwxH33SXfmzjDvIWk42J57t2cuMOM5-zzB2ZCin3F_JdVeGhC5mf661gUNIOhMcW-MxvhJLMpt3wo2qjYQ8A1ypNlaNF_k/s1600/viewimage+%25285%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJpjHuCMcLcAtW8xHmsOAewGkVE_CtWopJl3-KNzE0ECqiBfUwxH33SXfmzjDvIWk42J57t2cuMOM5-zzB2ZCin3F_JdVeGhC5mf661gUNIOhMcW-MxvhJLMpt3wo2qjYQ8A1ypNlaNF_k/s320/viewimage+%25285%2529.jpg" width="233" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;"><i><span style="line-height: 11.5px;">Hortus sanitatis</span></i><span style="line-height: 11.5px;">, wydanie z roku 1497;<br />źródło: <a href="https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/index.html?c=viewer&lv=1&bandnummer=bsb00027852&pimage=00027852&suchbegriff=&l=en">bildsuche.digitale-sammlungen.de</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
</span><span style="color: #20124d;">„Mikołajek polny, rosnący jak trzcina, z
cierniami, który zwą też <i>gorgonion</i>. Posiada następujące właściwości: jeśli ktoś
nosi jego korzeń, nigdy nie wpadnie w sidła dajmona. Jeżeli ktoś jest opanowany
przez ducha powietrznego, niech włoży ów korzeń pod swoje szaty, a on wyzna,
kim jest i skąd pochodzi, a następnie zostanie przepędzony, ponieważ jest
duchem tułaczym. Cała roślina, razem z korzeniami, wypita z wodą i miodem,
zatrzymuje kolki. Podgrzana zaś w winie z miodem i wypita przez cierpiących na
kamienie moczowe, na zatrzymanie moczu lub choroby nerek, usuwa ich
dolegliwości. Pić to należy przez szesnaście dni, rano, w łóżku. Jeśli jeszcze
dodasz i podgrzejesz skórkę granatów, to będzie bardziej skuteczne”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG3XSfoJXoOOjoR8AxdeOMJPmIip74q9Bh0V3jjOSp97QUMvwA-oF-iUk6hgzL5012ojOVoApI0cY8cHTJyluEVnMJKBXkXtDJhAKVaJ_8dNbflNU495VioMQQ6KMYXFL_TaSTbFBf9LBT/s1600/viewimage+%252813%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG3XSfoJXoOOjoR8AxdeOMJPmIip74q9Bh0V3jjOSp97QUMvwA-oF-iUk6hgzL5012ojOVoApI0cY8cHTJyluEVnMJKBXkXtDJhAKVaJ_8dNbflNU495VioMQQ6KMYXFL_TaSTbFBf9LBT/s320/viewimage+%252813%2529.jpg" width="230" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;"><i><span style="line-height: 11.5px;">Hortus sanitatis</span></i><span style="line-height: 11.5px;">, wydanie z roku 1497;<br />źródło: <a href="https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/index.html?c=viewer&lv=1&bandnummer=bsb00027852&pimage=00027852&suchbegriff=&l=en">bildsuche.digitale-sammlungen.de</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>„</b>Przepiórka jest
ptakiem powszechnie rozpoznawanym. Natomiast jej pochodzenie i natura nie są
ogólne znane, a są one takie: ilekroć nastają silne burze w pustynnych
regionach Libii, morze wyrzuca na brzeg największe tuńczyki. W nich lęgną się
larwy przez dni czternaście, a po przepoczwarzeniu stają się albo muchami, albo
szarańczą, kiedy zaś wyrosną – przepiórkami. Następnie, gdy zacznie dąć wiatr
południowy lub południowo-zachodni, już dorosłe przenoszą się przez morze i
docierają do Pamfylii, Kilikii, Karii i Lykii, a kiedy znowu powieje wiatr
północny, przylatują do nadmorskich regionów Asyrii oraz pozostałych regionów
Czarnej Ziemi. Niewtajemniczeni fałszywi mędrcy mówią o nich, że są czyste, nie
znając ich natury ani pochodzenia (…). Oczy przepiórki, starte i zmieszane z
małą ilością wody, trzymaj w szklanym słoju przez siedem dni. Następnie dolej
nieco oliwy, ze słoja zaś nalej trochę do lampy albo sam knot w tym namocz.
Zapaliwszy, postaw pośród leżących na uczcie, a wydawać się będą sobie nawzajem
dajmonami w płomieniach, wskutek czego wszyscy poderwą się i umkną”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1xqVNJstHgh8tec6f3GJWg8Vv2x0Qwz0ICxuMS0KaPMrhkaxiEKPlQeabKSzfmFrbGMdK6EFRRp_yKjyGGsT-Un-8qtj3YtAaJKoTxJHszMHGWXruyrDh-iNJT5eFKVu4KmHZU_HEPegU/s1600/viewimage+%252815%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1xqVNJstHgh8tec6f3GJWg8Vv2x0Qwz0ICxuMS0KaPMrhkaxiEKPlQeabKSzfmFrbGMdK6EFRRp_yKjyGGsT-Un-8qtj3YtAaJKoTxJHszMHGWXruyrDh-iNJT5eFKVu4KmHZU_HEPegU/s320/viewimage+%252815%2529.jpg" width="215" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;"><i><span style="line-height: 11.5px;">Hortus sanitatis</span></i><span style="line-height: 11.5px;">, wydanie z roku 1497;<br />źródło: <a href="https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/index.html?c=viewer&lv=1&bandnummer=bsb00027852&pimage=00027852&suchbegriff=&l=en">bildsuche.digitale-sammlungen.de</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Kwiat
kocanki jest złocisty i ma kształt kielicha, a na środku kwiat ma mróweczki
pokryte krótkim puchem: nazywa się je ”krew świata”. Kwiat zbiera się o
brzasku, kiedy Słońce jest w znaku Barana, potem wkłada się trochę kwiatostanu
rośliny do szklanego słoja razem z olejkiem różanym. Następnie, wraz z
nadejściem poranka, będąc w stanie czystości, weź nieco maści ze słoja, natrzyj
oczy i ruszaj śmiało w drogę. Sprawi bowiem, że będziesz mile widziany, pełen
wdzięku i pożądany w towarzystwie przez wszystkich mężczyzn i wszystkie
kobiety. Jeśli zatem uczynisz to o wschodzie słońca, sprawisz, że będzie miało
silniejsze działanie. Oddala zesłane przez los niepowodzenie, porażki i tym
podobne rzeczy”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrs1V7XLZQGx5vY5_KkmaZE7qHNy0wg2ByFeDOW2TAcnHtzc9u0Um2AXEo4Dqg4SWxOZhvTfd49Vl37NbJblB381kkBzoe9wT6bYKNoroLnNQ5ZaWk_02bHorGxR2g_tQ-EFTzQiI6p0Qw/s1600/viewimage+%25284%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrs1V7XLZQGx5vY5_KkmaZE7qHNy0wg2ByFeDOW2TAcnHtzc9u0Um2AXEo4Dqg4SWxOZhvTfd49Vl37NbJblB381kkBzoe9wT6bYKNoroLnNQ5ZaWk_02bHorGxR2g_tQ-EFTzQiI6p0Qw/s320/viewimage+%25284%2529.jpg" width="224" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;"><i><span style="line-height: 11.5px;">Hortus sanitatis</span></i><span style="line-height: 11.5px;">, wydanie z roku 1497;<br /><a href="https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/index.html?c=viewer&lv=1&bandnummer=bsb00027852&pimage=00027852&suchbegriff=&l=en">bildsuche.digitale-sammlungen.de</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Bazylia,
roślina jadalna, zielna, o miłym aromacie (…). Dowiedzieliśmy się o bazylii, że
ma niezwykłe właściwości. Jeżeli bowiem ktoś przeżuje ją na czczo, nieumytą, a
potem pozostawi na powietrzu przez siedem dni, nie pozwalając, aby Słońce na
nią patrzyło, we dnie zabierając ją w ciemne miejsce, nocami zaś wynosząc na
powietrze, zobaczysz, że powstanie z tego zielony skorpion o siedmiu
pierścieniach. Jeśli kogoś użądli, ten spuchnie i umrze na trzeci dzień”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Żaba
lądowa zwana ropuchą, która wydaje trujący oddech, ma umieszczony w mózgu
kamień. Gdy ją pochwycisz przy blasku Księżyca i zamkniesz w słoju na przeciąg dwunastu
dni, następnie zaś wyrzucisz z naczynia i rozciąwszy wyjmiesz z niej rzeczony
kamień, staniesz się posiadaczem potężnego amuletu ochronnego. Żywa,
przywiązana do ciała żaba leczy chorych na śledzionę oraz puchlinę wodną, co ja
sam na własne oczy widziałem”</span><span class="MsoFootnoteReference" style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span></span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Jest
pewien inny kamień, który Chaldejczycy nazywają babilońskim. Jaśnieje jak
płonący węgiel albo jak blask słoneczny jarzący się o wschodzie lub o
zachodzie. Ów kamień karneol, bardzo jasny, pochodzi z Babilonii, i choć ma
pasy, gorzeje jasno płomiennym blaskiem. Starty i podany w napoju jest
antidotum na trucizny”</span><span class="MsoFootnoteReference" style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span></span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Żuraw
to ptak rozpoznawany przez wszystkich. Jest ptakiem wieszczym. Kiedy więc
zimowe chłody stają się coraz cięższe, żurawie opuszczają północne regiony i
uciekają do Egiptu, gdzie znajdują pożywienie. Na wiosnę znowu lecą z powrotem
na północ. Ich klangor zapowiada piękną pogodę, milczenie natomiast słotę (…)”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim7NleZHxIfpsYV1OzCN99VyPuFwfnDgqp5irThWsP08aMNoCmMikUy6wuGB4yAB4Hj5aNZ7RQB3vhIZOgjPTcGJhdbV1Gsp4Vbp6Mk6yBWL-DYTVUBJAdA90VXwV5my-dXmeGpCV6Fq1A/s1600/viewimage+%252817%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim7NleZHxIfpsYV1OzCN99VyPuFwfnDgqp5irThWsP08aMNoCmMikUy6wuGB4yAB4Hj5aNZ7RQB3vhIZOgjPTcGJhdbV1Gsp4Vbp6Mk6yBWL-DYTVUBJAdA90VXwV5my-dXmeGpCV6Fq1A/s320/viewimage+%252817%2529.jpg" width="207" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;"><i><span style="line-height: 11.5px;">Hortus sanitatis</span></i><span style="line-height: 11.5px;">, wydanie z roku 1497;<br /><a href="https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/index.html?c=viewer&lv=1&bandnummer=bsb00027852&pimage=00027852&suchbegriff=&l=en">bildsuche.digitale-sammlungen.de</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Bocian
jest bardzo pięknym ptakiem. Z nadejściem wiosny wszystkie bociany odlatują
razem niby wojsko. Różnią się tym od innych ptaków, zarówno dzikich gęsi, jak i
kaczek oraz pozostałych gatunków. Opuszczają Egipt, Libię i Syrię i przybywają
do Likii nad rzekę zwaną Ksanthos, gdzie ścierają się w walce z krukami,
wronami, kawkami i sępami oraz z resztą padlinożerców. Dlatego też inne ptaki
znają odpowiednią porę i przybywają tam we właściwym czasie (…). Bociany mają
też inną cechę: kiedy ich rodzice zestarzeją się i nie mogą już latać, młode
niosą je na swych barkach z miejsca na miejsce, gdzie tamte żerują. A kiedy już
oślepną, karmią je ich dzieci, i mówi się, że taka właśnie jest wśród nich
wzajemna wdzięczność i odpłata za doznaną opiekę”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>Ilustracje
pochodzą z dzieła <i>Hortus sanitatis</i> (wydanie
z roku 1497). To pierwsza encyklopedia historii naturalnej, opisuje znane
wówczas zwierzęta, ryby, rośliny, kamienie i ich medyczne zastosowanie. Źródło: https://bildsuche.digitale-sammlungen.de/</b></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Kyranides.
O magicznych właściwościach roślin, zwierząt i kamieni</i>, przeł. i oprac. Emilia Żybert, Oficyna
Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, Wrocław 2013, s. 63.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 76.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 85-86.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 87.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 95.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 179.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 131.</span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 139.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-68686676659783173202017-04-14T19:21:00.000+02:002017-05-07T22:25:39.647+02:00Świętujmy!<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7yTCf6wSJ-sclYPShTmC7ZAyovYUqLbCdkEThGB-crqsg6kqAP9Ff1IjxH8TnmJE0WABZGHJN8QgmhRoDdWt79XpX3frAsi9RfP1nTuvZx0iXmu9U6_2PrvY2DnEGew2s7308shdt2BO3/s1600/d8c1d76e460ffba67abef8d9427f555a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7yTCf6wSJ-sclYPShTmC7ZAyovYUqLbCdkEThGB-crqsg6kqAP9Ff1IjxH8TnmJE0WABZGHJN8QgmhRoDdWt79XpX3frAsi9RfP1nTuvZx0iXmu9U6_2PrvY2DnEGew2s7308shdt2BO3/s320/d8c1d76e460ffba67abef8d9427f555a.jpg" width="236" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło: www.pinterest.com</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Najpierw Niedziela
Palmowa</b>, </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„przebierańcy, usmoleni sadzą koniarze, biegający od chaty do chaty
w wywróconych na nice kożuchach i wysokich czapkach z papieru.
Stukotem drewnianych młotków stawiali domowników na nogi, więc wpuszczano ich
do izb, gdzie domagając się fantów, pletli trzy po trzy. Rejwach był
z tego nie lada”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Potem
Wielki Piątek i Wielka Sobota, kiedy to </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Kraków witał święta dostojnym biciem
dzwonów, (…) celebrowano Wielkanoc kwestami, uroczystymi sumami, rezurekcją,
święceniem wody i ognia, pielgrzymkami do grobów bożych oraz procesjami,
z których najznaczniejsza odbywała się wieczorem na dziedzińcu zamku na
Wawelu z asystą honorowego batalionu cesarsko-królewskiej piechoty”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig77gNAClRPt45AzOywrGSZcQEHeBZsYtz7Se-zmX3ctKGguAJ1q138vQ9xq5ZvqZqdW4yDBv8pfp7KKZjRK0RmYThC2SuhF-h2VIYorx7vNJ_hB26-qAeEGiWuPXZ5mhyfFMyKJuLhzTA/s1600/526a7a148cc7d0b19db9c3b3a299ce91.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig77gNAClRPt45AzOywrGSZcQEHeBZsYtz7Se-zmX3ctKGguAJ1q138vQ9xq5ZvqZqdW4yDBv8pfp7KKZjRK0RmYThC2SuhF-h2VIYorx7vNJ_hB26-qAeEGiWuPXZ5mhyfFMyKJuLhzTA/s320/526a7a148cc7d0b19db9c3b3a299ce91.jpg" width="284" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">źródło: www.pinterest.com</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;">Na
koniec, po świątecznej niedzieli, dyngus w poniedziałek, tak obchodzony w czasach
saskich: </span><span style="color: #20124d;">„Była to swawola powszechna w całym kraju,
tak między pospólstwem, jako też między dystyngowanymi; w poniedziałek
wielkanocny mężczyźni oblewali wodą kobiety, a we wtorek i w dni następne
kobiety mężczyzn. Oblewano się rozmaitym sposobem. Amanci, chcąc tę ceremonię
odprawić bez przykrości, skrapiali lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręku,
czasem po gorsie, małą jaką sikawką albo z flaszeczki. Ci, którzy swawolę nad
dyskrecję przedkładali, oblewali damy wodą, chlustając garnkami, szklanicami
lub dużymi sikawkami prosto w twarz albo od nóg do góry. Gdy się rozhulała
kompania, panowie i dworzanie, panie i panny, leli jedni drugich ze wszelkich
naczyń, jakich dopaść mogli, a hajducy i lokaje cebrami donosili wody. Kompania
dystyngowana goniła się, oblewała od stóp do głów tak, że wszyscy zmoczeni
byli, stoły, stołki, krzesła, kanapy, łóżka pooblewane, a podłoga cała
schlustana. Gdzie taki dyngus, osobliwie u młodego małżeństwa, miał być
odprawiany, pouprzątano meble kosztowniejsze, sami przebierali się w suknie
najskromniejsze, którym woda nie szkodziła. Największa była rozkosz przydybać
jaką damę w łóżku; przytrzymana przez mężczyzn w koszulce, musiała pływać w
powodzi. W dzień ten wstawały więc jak najwcześniej albo jak najmocniej
zawierały sypialnie. Mężczyźni w łóżkach nie podlegali takowej napaści od
kobiet, których skromność tego czynić nie pozwalała”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Świętujmy, pamiętając o tych i o wielu innych wielkanocnych zwyczajach.
Najserdeczniejsze życzenia wesołej i spokojnej Wielkanocy; radości, pogody
ducha i wiosny w sercach. Wszystkiego najpiękniejszego, kochani. :-)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> A.
Wojdowicz, <i>Niepokorne. Klara</i>, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s.
232.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 237.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> <i>dyngus, śmigus</i> [w:] Zygmunt Gloger, <i>Encyklopedia staropolska</i>, źródło: http://literat.ug.edu.pl/~literat/glogers/index.htm</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-38612336216072664492017-04-09T18:23:00.000+02:002017-04-14T19:36:49.720+02:00Krótka historia tulipanowego szaleństwa<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSKn-54wxFx8l1DfQW9FjJWJr4r1lTTLMeLWfTRZU-hgRVAf5e4W95x9xRitqRh10a2kHR5ncf_bpe_DEhiPYgj7dTdpmKZFvW_onNqypwplCp7ZF9qQRj01ZqVvbW-_xQv24fGT7a6-JB/s1600/478px-Jan_Davidsz_de_Heem_-_Vase_of_Flowers_-_Google_Art_Project.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSKn-54wxFx8l1DfQW9FjJWJr4r1lTTLMeLWfTRZU-hgRVAf5e4W95x9xRitqRh10a2kHR5ncf_bpe_DEhiPYgj7dTdpmKZFvW_onNqypwplCp7ZF9qQRj01ZqVvbW-_xQv24fGT7a6-JB/s320/478px-Jan_Davidsz_de_Heem_-_Vase_of_Flowers_-_Google_Art_Project.jpg" width="255" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Jan Davidszoon de Heem, <i>Waza z kwiatami</i>, 1660 r.;<br />źródło obrazu: <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Jan_Davidsz._de_Heem#/media/File:Jan_Davidsz_de_Heem_-_Vase_of_Flowers_-_Google_Art_Project.jpg">en.wikipedia.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><b><span style="color: #20124d;">Tulipan
„wyraża elegancję i wytworną zadumę”</span></b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
jak czytamy w zbiorze „Martwa natura z wędzidłem” Zbigniewa Herberta.
Współczesne tulipany urzekają bogactwem kształtów i barw kwiatów, i chyba trudno
zdecydować, którym przyznać palmę pierwszeństwa. Tym o intensywnie czerwonych
płatkach i czarnym dnie z żółtą obwódką (odmiana </span><i style="color: #4c1130;">Apeldoorn</i><span style="color: #4c1130;"> wyhodowana w 1951 roku</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">)?
Albo eleganckim i wysmukłym, z bordowymi płatkami obwiedzionymi jasnożółtym
pasmem przypominającym połyskliwą, grubą jak aksamit wstążkę (odmiana </span><i style="color: #4c1130;">Gavota</i><span style="color: #4c1130;">, wyhodowana w 1995 roku)? Ja wolę
kwiaty ciemne, harmonizujące z zielenią liści, i pewnie dlatego zachwycam się </span><i style="color: #4c1130;">Negritą</i><span style="color: #4c1130;"> (wyhod. w 1970 r.), purpurowym
tulipanem o niebieskim dnie kwiatowym. Ale kwiaty wielobarwne, cieniowane lub z
delikatnymi domieszkami kolorów też mają wiele uroku, jak choćby </span><i style="color: #4c1130;">tulipany Rembrandta</i><span style="color: #4c1130;">, których
niepowtarzalne ubarwienie przywodzi na myśl plamy malarskie, a jest skutkiem
działania wirusa przenoszonego przez mszyce. Jednak tulipany nie budzą dziś
takich namiętności jak w siedemnastym wieku, kiedy </span><span style="color: #20124d;">„rozpętały zbiorowe i
nieokiełznane namiętności”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
rodzaj zbiorowej gorączki, manii połączonej z kultem, wreszcie szaleństwa.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #20124d;">„Tulipan
jest darem Wschodu”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
kwiatem azjatyckich gór i stepów, gdzie rósł jako dzika, a więc niezależna od
człowieka i jego estetycznych upodobań roślina. Dopiero z czasem trafił do
ogrodów sułtanów Imperium Osmańskiego, i – jako ornament zdobniczy – na
ceramikę, kobierce, dywany, na kosztowne, przetykane złotem tkaniny i wieczka
intarsjowanych puzder. Okres największej świetności tulipanów w Turcji </span><span style="color: #20124d;">„przypada
na tzw. Erę Tulipanową za panowania sułtana Ahmeda III (1703-1730).
Organizowano wtedy corocznie wyjątkowo uroczyste święto tulipana. Podczas fety
prezentowano efekty pracy najzdolniejszych tureckich ogrodników, którzy
prześcigali się w tworzeniu coraz bardziej niezwykłych odmian”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Początki mody na tulipany sięgają jednak wieku szesnastego i panowania sułtana
Sulejmana Wspaniałego, i właśnie wtedy zawędrowały do Europy. W 1554 roku
markiz Augierius Ghislain de Busbecq, poseł austriacki cesarza Franciszka I,
ujrzał je po raz pierwszy nieopodal Stambułu, w jednym z tamtejszych ogrodów, i
ujęty ich urodą, wysłał na dwór Habsburgów w Wiedniu cebulki odkrytych kwiatów.
Tulipan natychmiast stał się sensacją, osobliwością umieszczaną wśród
eksponatów ówczesnych gabinetów kuriozów, wdzięcznym tematem malarstwa, a nawet
daniem, bo </span><span style="color: #20124d;">„przez krótki okres gastronomowie próbowali z niego zrobić przysmak
na wytworne stoły: w Niemczech jedzony był w cukrze, a w Anglii natomiast na
ostro w oliwie i occie”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Początkowo, z racji rzadkości występowania i wysokiej ceny, zarezerwowany był
dla ludzi dobrze urodzonych i zamożnych, i dopiero w Holandii trafił w ręce
bogaczy, nędzarzy, kupców, rzemieślników, rybaków i duchownych, odmieniając ich
los na lepsze lub prowadząc ku ruinie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Andreas Stech (1635-1697)</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><i>Martwa natura kwiatowa w szklanym wazonie </i>i tulipany </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>(opis obrazu </b></span><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">w 7. minucie filmu o gdańskim artyście)</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/gv2DuKSGf50/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/gv2DuKSGf50?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCMsVd9JYzhTVLk9wh04UqEkBYARF91JOIhdofNUl6Iqj1-06xgaBJ6wOARfBJ7Vsn5UWNqjnaV9A3eLBvWveR2nS2U9j8302Wv0X7DEQn38_G-Hy2guvRZR8O_c8abABFTpi2x0AmNewx/s1600/479647-1409834662.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="283" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCMsVd9JYzhTVLk9wh04UqEkBYARF91JOIhdofNUl6Iqj1-06xgaBJ6wOARfBJ7Vsn5UWNqjnaV9A3eLBvWveR2nS2U9j8302Wv0X7DEQn38_G-Hy2guvRZR8O_c8abABFTpi2x0AmNewx/s320/479647-1409834662.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">Carolus Clusius, <i>Rariorum plantarum historia</i>, 1601;<br />źródło ilustracji: <a href="https://d9y2r2msyxru0.cloudfront.net/sites/default/files/collection-online/1/c/479647-1409834662.jpg">www.royalcollection.org.uk</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;">O
historii holenderskich tulipanów zadecydowało jedno zdarzenie. Karol Kluzjusz,
najpierw ogrodnik Habsburgów, potem profesor botaniki na Uniwersytecie w
Lejdzie, gdzie zajmował się uprawą roślin cebulkowych, zwykł chwalić się nieroztropnie
swoją kolekcją tulipanów, podkreślać jej piękno i przeliczaną na tysiące
florenów wartość, czym skusił złodziei. W 1593 roku skradli mu cebulki, po czym
sprzedali je na nieoficjalnym holenderskim rynku kwiatowym</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
przyczyniając się do ich rozpowszechnienia. Z biegiem lat w powściągliwych i
pracowitych Holendrach kwiaty te wzbudzały coraz silniejsze emocje, pisano więc
o nich książki, hodowano nowe odmiany i sprzedawano je za wygórowane ceny, aż w
połowie lat trzydziestych siedemnastego wieku doszło do prawdziwego
tulipanowego szaleństwa, kiedy to uprawiany w karczmach i domach zajezdnych
</span><span style="color: #20124d;">„dziki handel tulipanami”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[8]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">
przynosił niewyobrażalnie wysokie zyski. Dość rzec, że uważany za najcenniejszy
śnieżnobiały </span><i style="color: #4c1130;">Semper Augustus</i><span style="color: #4c1130;"> o
muśniętych czerwienią płatkach i niebieskawym dnie kielicha osiągnął cenę
kamienicy lub wygodnego domu z ogrodem. Gdy w 1637 roku dla dobra pogrążonych w
tulipanowym hazardzie Holendrów rząd Republiki Zjednoczonych Prowincji uregulował
ceny cebulek, obniżając je do przyzwoitych, porównywalnych z cenami innych
kwiatów, nastąpił gwałtowny krach tulipomanii połączony, co oczywiste, z bankructwami
tych, którzy cebulki kupili po astronomicznych cenach i w ogromnych ilościach,
a mogli je sprzedać za grosze. Tym sposobem </span><span style="color: #20124d;">„cały urojony świat rozpadł się w
gruzy”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[9]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">:
spekulanci potracili majątki, a ponieważ wielu kupiło cebulki na kredyt, stali
się niewypłacalni.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOs-EFOGtXiZwjYQ7CIyE_mDddtQLCNGPLtSXwrkN0KA8cv4I4ck775WAEZO8OQ1S3sb1coHPvXhDXbVTbEmDiYDCxKKXuu51PQaD2Te8cMyRlTIWExJfN4-hp1InRCb65Tj9hN48hXKwD/s1600/800px-Hendrik_Gerritsz._Pot_001.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOs-EFOGtXiZwjYQ7CIyE_mDddtQLCNGPLtSXwrkN0KA8cv4I4ck775WAEZO8OQ1S3sb1coHPvXhDXbVTbEmDiYDCxKKXuu51PQaD2Te8cMyRlTIWExJfN4-hp1InRCb65Tj9hN48hXKwD/s320/800px-Hendrik_Gerritsz._Pot_001.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>tulipanowa gorączka:<br />Hendrik Gerritsz Pot, <i>Wóz szaleńców</i>, ok. 1637 r.;<br />źródło obrazu: <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Hendrik_Gerritsz_Pot#/media/File:Hendrik_Gerritsz._Pot_001.jpg">en.wikipedia.org/wiki/Hendrik_Gerritsz_Pot</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;">Dziś
zdumiewa ogrom tulipanowego szaleństwa, bo choć ludzkość ma dziwną skłonność do
ryzykanctwa i dawania posłuchu mrzonkom, nietrwałe i łatwe w uprawie kwiaty
niczym chyba nie zasłużyły na aż taką atencję. Możliwe więc, że w gruncie rzeczy
nie chodziło o tulipany. Handel nimi </span><span style="color: #20124d;">„miał charakter gry zakazanej, właśnie
dlatego stawał się coraz bardziej pociągający i zdobywał coraz nowych adeptów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[10]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
którzy wkraczali do elitarnego grona wtajemniczonych w rządzące nim niejasne
zasady. O tym, jaki przyjmowało to rozmiar, czytamy w „Tulipanowej gorączce”
Deborah Moggach. Jan van Loos, amsterdamski portrecista, kupuje cebulki
tulipanów, licząc na błyskawiczny i pokaźny zysk. Zaczyna od odmian tanich i
dość pospolitych, potem sprzedaje wszystkie dla kilku niezwykle cennych egzemplarzy,
i choć na początku ważniejszy jest dla niego ostateczny cel transakcji, a więc
zdobycie środków na podróż do Indii, zaraża się tulipanową gorączką: </span><span style="color: #20124d;">„zawiera
transakcje w ciemno, »handluje wiatrem«, czyli tulipanami, które dopiero w
przyszłości zostaną wyhodowane”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[11]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
kupuje i sprzedaje, i choć bliski jest sukcesu, w najważniejszym momencie traci
głowę, oddając cebulki (czyli cały swój majątek) w ręce niezbyt rozgarniętego
sługi. Zresztą nikomu z bohaterów powieści tulipany nie przynoszą spodziewanego
zysku i szczęścia, bo choć </span><span style="color: #20124d;">„od czasów raju zakazane owoce są najbardziej godne
pożądania”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[12]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
same z nimi kłopoty.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zwiastun filmu "Tulipanowa gorączka" z 2017 r.</span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">(na podstawie powieści </span><span style="font-size: 16px;">Deborah Moggach)</span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: 16px;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">reż. Justin Chadwick</span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 16px;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/9sitbIuL2Ec/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/9sitbIuL2Ec?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Tulipanów
gorzki smak</i> [w:] Zbigniew Herbert, <i>Martwa natura z wędzidłem</i>, Zeszyty
Literackie, Warszawa 2003, s. 43.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> odmiany
tulipanów za: Jolanta Piekarz, <i>Tulipany</i>, Horticom, Warszawa 2008.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Tulipanów
gorzki smak</i> [w:] Zbigniew Herbert, <i>Martwa natura z wędzidłem</i>, Zeszyty
Literackie, Warszawa 2003, s. 39.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 42.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Jolanta
Piekarz, <i>Tulipany</i>, Horticom, Warszawa 2008, s. 2.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Tulipanów
gorzki smak</i> [w:] Zbigniew Herbert, <i>Martwa natura z wędzidłem</i>, Zeszyty
Literackie, Warszawa 2003, s. 43.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small; font-weight: bold;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Za:
Halina Galera, <i>Historia uprawy tulipanów w Europie</i> </span><span style="color: red; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>z: http://wilanow-palac.pl/historia_uprawy_tulipanow_w_europie.html</b></span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Tulipanów
gorzki smak</i> [w:] Zbigniew Herbert, <i>Martwa natura z wędzidłem</i>, Zeszyty
Literackie, Warszawa 2003, s. 49.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 54.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 50.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn11">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[11]</span></span><!--[endif]--></span> Deborah
Moggach, <i>Tulipanowa gorączka</i>, Rebis, Poznań 2015, s. 164.[ ebook]</b></span></div>
</div>
<div id="ftn12">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[12]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Tulipanów
gorzki smak</i> [w:] Zbigniew Herbert, <i>Martwa natura z wędzidłem</i>, Zeszyty
Literackie, Warszawa 2003, s. 56.</b></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-70132493476657359652017-03-30T13:37:00.000+02:002017-04-09T18:55:49.009+02:00Dwa miasta<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-9h9BEATkm3FhL3Qi8NHjxALQ8B5c9wWxM8zxUocQ-JApvNOjDQYvWtODsz7MecEPi-FnejJNPzYhlMbzCG1iRIna1BWQ_lxGQmYrUNz5S_5HaRvyxaPBZqT4vv7ER4LI_a8KAwTvdVlk/s1600/Venetian+Water+Carriers.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="292" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-9h9BEATkm3FhL3Qi8NHjxALQ8B5c9wWxM8zxUocQ-JApvNOjDQYvWtODsz7MecEPi-FnejJNPzYhlMbzCG1iRIna1BWQ_lxGQmYrUNz5S_5HaRvyxaPBZqT4vv7ER4LI_a8KAwTvdVlk/s320/Venetian+Water+Carriers.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>Venetian Water Carriers</i>, 1880-1882;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=17759">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Kochani!
Moja nowa powieść</b>, pierwszy tom dylogii, ukaże się już w sierpniu nakładem
Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Dwa wyjątkowe szesnastowieczne miasta, jedno w
Italii, drugie w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, są tłem dla opowieści zamkniętej
w cykl o zakazanych namiętnościach, fascynujących i niebezpiecznych
peregrynacjach, wielkich interesach, osobliwościach odkrytego świata i miłości
do ksiąg, lecz przede wszystkim o trwałości więzów rodzinnych oraz o tym, że </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„wspólnota
pokrewieństwa pociąga za sobą wspólnotę losów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. A
choć nie zdradzę jeszcze zbyt wiele, bo nie podam tytułu ani nie pokażę
okładki, podsunę obrazy (garstkę z wielu), które mnie zainspirowały, a Wam dadzą
przedsmak tego niesamowitego świata. Posłużę się malarstwem Johna Singera
Sargenta (1856-1925); mimo że znacznie późniejsze, buduje niepowtarzalny klimat.
Zapraszam do pierwszego miasta: do Wenecji.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsVhCQ02UxaULVG9bpDZHtDh6lQ1XrkINqN6UHauZVfAk8PQ4zs1A5c2PNQdQPqWEKHkoUPz-d-MNB84PVwN9_4dupB3EphlnBDokfjFToG8LS3qam8JZC1k47i4zJ8Kjgs28TLq3o2Fx3/s1600/Venetian+Canal.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="297" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsVhCQ02UxaULVG9bpDZHtDh6lQ1XrkINqN6UHauZVfAk8PQ4zs1A5c2PNQdQPqWEKHkoUPz-d-MNB84PVwN9_4dupB3EphlnBDokfjFToG8LS3qam8JZC1k47i4zJ8Kjgs28TLq3o2Fx3/s400/Venetian+Canal.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>Venetian Canal</i>, 1913;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=53015">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-etSWnpmh_JvMtPl8U534cvAI5AWSL60XmY3xn9Y2SC6hBqzQriNBNMXUyWg_X4zXcw0Rn0WPoZ4EEtX8-sC1mJEl3GTb9R9K-8n29I62tqI68BSoMvemSv-tVfKUx0FMgbaZsfxmatHf/s1600/The+Piazzetta+with+Gondolas.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="280" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-etSWnpmh_JvMtPl8U534cvAI5AWSL60XmY3xn9Y2SC6hBqzQriNBNMXUyWg_X4zXcw0Rn0WPoZ4EEtX8-sC1mJEl3GTb9R9K-8n29I62tqI68BSoMvemSv-tVfKUx0FMgbaZsfxmatHf/s400/The+Piazzetta+with+Gondolas.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>The Piazzetta with Gondolas</i>, 1902-1904;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=52878">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy6fCTSx_ySzaMt4g4N27tOYxiRFT1S1-ShjHCB3EHjQpgmXXmqNoGGWE2zvQdRjR4dODKdcr9604a_r3lLX1aRP2FxXf2suR4NHFjmRYhV_FNO3ZinZmCAo5u1myEh9WZf1MXxWGVHpe_/s1600/Campo+Sant%2527+Agnese%252C+Venice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="277" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy6fCTSx_ySzaMt4g4N27tOYxiRFT1S1-ShjHCB3EHjQpgmXXmqNoGGWE2zvQdRjR4dODKdcr9604a_r3lLX1aRP2FxXf2suR4NHFjmRYhV_FNO3ZinZmCAo5u1myEh9WZf1MXxWGVHpe_/s400/Campo+Sant%2527+Agnese%252C+Venice.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>Campo Sant' Agnese</i>, Venice, ok. 1882;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=53257">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_jGnooajlQSnQqjTj_XZCD0BHh9foyuUkyThlvYOvOkUV7B8lrAIHMZndRSZXuD4NowGH7170ggL3cd-sijC9_dGXkl5yBHMeMWD0I0oCkQDwS3FTx0swhOKj_AFi1Me4RPHzYYKIbiOa/s1600/The+Rialto%252C+Venice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_jGnooajlQSnQqjTj_XZCD0BHh9foyuUkyThlvYOvOkUV7B8lrAIHMZndRSZXuD4NowGH7170ggL3cd-sijC9_dGXkl5yBHMeMWD0I0oCkQDwS3FTx0swhOKj_AFi1Me4RPHzYYKIbiOa/s400/The+Rialto%252C+Venice.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>The Rialto, Venice</i>, ok. 1909;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=53010">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieKPXz50aER0XKEwEKykRl8SW9i4QxQSPXRtqfq8oV80trHFTEaswlyaqDq08Y4NYKJPJhgG5JGIeFhBCpO1vqA9TVlYgJEFjtw2e8Pn2XKDrougy2mZ4ovwXOEzh1JQThsYYJSazgdUfJ/s1600/The+Church+of+Santa+Maria+della+Salute%252C+Venice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieKPXz50aER0XKEwEKykRl8SW9i4QxQSPXRtqfq8oV80trHFTEaswlyaqDq08Y4NYKJPJhgG5JGIeFhBCpO1vqA9TVlYgJEFjtw2e8Pn2XKDrougy2mZ4ovwXOEzh1JQThsYYJSazgdUfJ/s400/The+Church+of+Santa+Maria+della+Salute%252C+Venice.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>The Church of Santa Maria della Salute, Venice,</i> ok. 1904-1909;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=52956">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_zPNsAPIrroI1Uy-ilAEM04Rrfz8sInVeOccmq4Ek9picWpT018r631IB2FJQEQFgfXb-wnPGMU109xyqhYh9d4VQjRh1FNVzOX_K9lfPYQhMiE_4AkK99M5PDB9ls8ClrNdgucr4125v/s1600/Venice+The+Prison.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="287" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_zPNsAPIrroI1Uy-ilAEM04Rrfz8sInVeOccmq4Ek9picWpT018r631IB2FJQEQFgfXb-wnPGMU109xyqhYh9d4VQjRh1FNVzOX_K9lfPYQhMiE_4AkK99M5PDB9ls8ClrNdgucr4125v/s400/Venice+The+Prison.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>Venice: The Prison</i>, ok. 1903;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=20705">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEysn6CDCZwZw1X4LlCWRIslOfYpWN5RGka2dpexIVoAp-D4afaeBJLN12sZBRn6YvkZlN3DDhJJKwAJ0U6xUBn9HJYebsIcwFH5V0G-OSQ5iV7A04p860JHAz5J27pX0WGIfG09u0WMPz/s1600/A+Street+in+Venice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEysn6CDCZwZw1X4LlCWRIslOfYpWN5RGka2dpexIVoAp-D4afaeBJLN12sZBRn6YvkZlN3DDhJJKwAJ0U6xUBn9HJYebsIcwFH5V0G-OSQ5iV7A04p860JHAz5J27pX0WGIfG09u0WMPz/s400/A+Street+in+Venice.jpg" width="302" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>A Street in Venice</i>, ok. 1880-1882;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=20696">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc9YUWHF6CeciLtDlCQb9Q2Jreo6CyPIzI3Qy1k5EAhm4FqFmHI0L86o_yoXsuRx7Srjz6T50kJmGFL4UqhbB3Ne0ezXmr30EL5AvDZPxLb9eZFfNYNv7zCTlPIDxmMY_f_dVP1dVxBlRn/s1600/In+the+Dolomites.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="296" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc9YUWHF6CeciLtDlCQb9Q2Jreo6CyPIzI3Qy1k5EAhm4FqFmHI0L86o_yoXsuRx7Srjz6T50kJmGFL4UqhbB3Ne0ezXmr30EL5AvDZPxLb9eZFfNYNv7zCTlPIDxmMY_f_dVP1dVxBlRn/s400/In+the+Dolomites.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>John Singer Sargent, <i>In the Dolomites</i>, 1914;<br />źródło obrazu: <a href="http://www.the-athenaeum.org/art/detail.php?ID=43772">www.the-athenaeum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Józef Flawiusz, <i>Dawne dzieje Izraela</i>, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 1993, t. 1, s. 141.</b></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-55397955363702019992017-03-26T13:43:00.003+02:002017-03-30T16:29:49.003+02:00Zaklinanie strachu<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixHhCoReo9QADS6CEdbo1YgxR-SCGHbq_-3izc0yAbbV2rjx5WEnoZ5Hc1CdhcYB3kY5z5349ySET3e41pyGdCEJqcP8d6mjiIEVHHti5S0PLoPAR0Rukj9qj90ewaN-jMzXU0f8VHcepg/s1600/Jheronimus_Bosch_011.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixHhCoReo9QADS6CEdbo1YgxR-SCGHbq_-3izc0yAbbV2rjx5WEnoZ5Hc1CdhcYB3kY5z5349ySET3e41pyGdCEJqcP8d6mjiIEVHHti5S0PLoPAR0Rukj9qj90ewaN-jMzXU0f8VHcepg/s320/Jheronimus_Bosch_011.jpg" width="171" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Hieronim Bosch, <i>Statek szaleńców</i>,<br />ok. 1510-1515;<br />źródło: <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Statek_szale%C5%84c%C3%B3w">pl.wikipedia.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Strach
jest dzieckiem wyobraźni.</b> „Nie ma człowieka, który wzniósłby się ponad strach (…)
i który mógłby się chwalić, że go uniknął”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span>. Boimy
się, bo uświadamiamy sobie niebezpieczeństwo i podejrzewamy, że jest zbyt potężne,
abyśmy uszli cało. Dręczą nas lęki prywatne, ale ponieważ podlegamy wpływom społeczności,
do których przynależymy, dzielimy z nimi strach zbiorowy. Czego obawiamy się
najczęściej? Czy nasze lęki choć w niewielkim stopniu przypominają te sprzed
wieków? Zdaniem autora książki „Strach w kulturze Zachodu” w XVI i XVII wieku
lista lęków indywidualnych i zbiorowych była niezwykle długa: bano się dżumy,
demonów, wojny, głodu, grzechu, śmierci, żywiołów, wilków, czarów, morza…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Wolałbym
umrzeć suchą śmiercią</b></span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR839220VotZdbCksb1H-XDOJJZ6hlDQkg8kal6-0fl1memcI7vOWub20qkK-4SHFnblUqF35GeW-xXuo21Oofo3FdQtp6iddW84jkaUACTnK8uEC7-kjQYCQHO6HmyreI994tjJSmbdSc/s1600/Narrenschiff_%25281549%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR839220VotZdbCksb1H-XDOJJZ6hlDQkg8kal6-0fl1memcI7vOWub20qkK-4SHFnblUqF35GeW-xXuo21Oofo3FdQtp6iddW84jkaUACTnK8uEC7-kjQYCQHO6HmyreI994tjJSmbdSc/s320/Narrenschiff_%25281549%2529.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b><i>Statek głupców</i>, anonimowy drzeworyt niemiecki z 1549 r.;<br />źródło: <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Statek_g%C5%82upc%C3%B3w">pl.wikipedia.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Człowiek
początków nowożytności drżał z lęku, patrząc na wzburzone morze, a gdy wchodził
na pokład statku, powtarzał, że nie ma straszliwszych niebezpieczeństw od tych,
które podróżnikowi zgotuje żywioł wodny. Przygód żeglarskich wystrzegano się
bardziej niż wojennych i nawet doświadczeni marynarze uważali, że najgorszym
rodzajem śmierci jest utonięcie w bezkresnych odmętach. W „Burzy” Williama
Szekspira radcę Gonzala tak bardzo trwoży perspektywa zatonięcia statku, na
którym płynie, że zaklina los, błagając o choćby skrawek lądu: „Niech to będą
nieużytki, piachy, wrzosowiska, byle co. Dziej się wola Boża! ale bym wolał
umrzeć suchą śmiercią”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span>. I
nic w tym dziwnego, w tamtych czasach bowiem śmierć na morzu uważano za nienaturalną,
a na głębiny morskie „patrzono (…) jak na świat marginalny, umiejscowiony poza
potocznym doświadczeniem”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span>. Co
więcej, był to świat dziwnych i groźnych istot: syren, cyklopów, strzyg oraz
zwierząt tak przerażających (lub fantastycznych), że ich wizerunki ozdabiały
ówczesne bestiariusze. Co ciekawe, oprócz ludzi o głowach psów, ludzi bez głów,
ludzi z oczami na brzuchu albo o jednej stopie lękano się doskonale nam znanych
drapieżników. Z XV wieku pochodzi relacja o potworach zamieszkujących Egipt
Dolny, czyli o krokodylach i hipopotamach, a „na wyżynie, która jest ku
Wschodowi, siedzi mnogość dzikich i jadowitych bestii, jak lwy, leopardy,
pantery, tygrysy i bazyliszki, smoki, węże i jaszczury, a jest w nich nader
niebezpieczna i śmiercionośna trucizna”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Bez
wątpienia lęk przed żarłoczną i nieprzewidywalną otchłanią wodną wynikał z
przeświadczenia, że jest ona „rewersem świata”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span>, jego
niezbadaną, pełną osobliwości odwrotnością, więc by zapewnić sobie bezpieczną
żeglugę, obłaskawiano ją rytuałami i obrzędami. Ponieważ morze uważano za
dziedzinę sił diabelskich, za antyżywioł, najczęściej uciekano się do
egzorcyzmów. W szesnastowiecznym Neapolu „przy wodowaniu zabijano białego
barana, skrapiano statek jego krwią, a skórę umieszczano na dziobie. W ten
sposób dawano morzu życie, by je ułagodzić i nakłonić do darowania życia
majtkom”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Niechaj
działa czar uroków</b></span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>[7]</b></span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeR5OWhrAjeYQ4rxemalRU2MJjDsZTMjyUmoQ-B4vsSHkgQbvxROQOkSN8Ab89qmPRZKQE0zKURyHp-TQBpcWmUapHE8ZInqGULLY_l6n1fv66SXzJEq-JyUDWVcKNjtWCQnqjX6qTmR1c/s1600/Jheronimus_Bosch_115_inner_wings.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeR5OWhrAjeYQ4rxemalRU2MJjDsZTMjyUmoQ-B4vsSHkgQbvxROQOkSN8Ab89qmPRZKQE0zKURyHp-TQBpcWmUapHE8ZInqGULLY_l6n1fv66SXzJEq-JyUDWVcKNjtWCQnqjX6qTmR1c/s320/Jheronimus_Bosch_115_inner_wings.jpg" width="218" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><i>Raj i Piekło</i>, dyptyk, ok. 1510 r.;<br />źródło: <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Paradise_and_Hell">en.wikipedia.org</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie
przez przypadek w dramatach Williama Szekspira ogromną rolę odgrywają uroki,
czary i wróżby – szesnastowieczny Europejczyk wierzył w nie bez zastrzeżeń. Ani
przynależność do klasy wyższej, ani gruntowne wykształcenie, ani nawet
pobożność i posłuszeństwo wobec instytucji kościelnych nie wystarczały, aby z
dystansem i sceptycyzmem wypowiadać się o skuteczności nieprzyjaznych uroków
czynionych „na mocy paktu z demonem”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span>. Co
więcej, to właśnie duchowni byli autorami i czytelnikami dzieł poświęconych
demonologii, podręczników spowiedników i traktatów teologicznych, w których
publikowano listy zakazanych uroków nieprzyjaznych. Twórcą takiego katalogu
czarów był na przykład proboszcz z Perche (XVII wiek), według którego podejrzenia
o uprawianie czarów budzi nawet suszenie ziół przy kominku. Wymienił też:
moczenie w wodzie miotły (czar sprowadzający ulewne deszcze), wkładanie pod
talerz igły służącej do zaszywania całunów (przeszkadzanie w jedzeniu),
miażdżenie skorupek jaj ugotowanych na miękko po wypiciu ich zawartości (dla
zmiażdżenia wrogów), wkładanie do łóżka oka jaskółki (urok bezsenności),
lepienie figurek z wosku lub błota, nakłuwanie ich i rozdzieranie (takich
samych nieszczęść doświadczą ci, których figurki reprezentują)<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span>. Jako
remedium stosowano egzorcyzmy, absolucje i błogosławieństwa (błogosławiono
studnie, mleko, powietrze, stada owiec…).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>W
księżyca blasku</b></span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf4TOVXMLrvErr-DjpDTNA0_B2w3wyJyLv-pl1w83I02-HJBsej1WsP1WcCiP0BMhwShGTog_PXS8q3AyuVM2BZK6XtM-E1HDxxrBLOaJa4-zPVa47XWqVRKUzSa5qoTN5p-vi6ImtpZg9/s1600/Hieronymus_Bosch_-_The_Tree-Man%252C_c._1505_-_Google_Art_Project.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf4TOVXMLrvErr-DjpDTNA0_B2w3wyJyLv-pl1w83I02-HJBsej1WsP1WcCiP0BMhwShGTog_PXS8q3AyuVM2BZK6XtM-E1HDxxrBLOaJa4-zPVa47XWqVRKUzSa5qoTN5p-vi6ImtpZg9/s320/Hieronymus_Bosch_-_The_Tree-Man%252C_c._1505_-_Google_Art_Project.jpg" width="247" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Hieronim Bosch, <i>Człowiek-drzewo</i><br />źródło: <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Hieronim_Bosch">pl.wikipedia.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Obawiano
się nocy, „wspólniczki rozpustników, złodziei i morderców”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span>, „posępnej
pory schadzki najgroźniejszych zwierząt, śmierci, widm, zwłaszcza widm
potępionych”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[11]</span></span><!--[endif]--></span>
i obarczano ją winą za niegodziwości knujących w ciemnościach opryszków oraz za
złe sny (nieprzypadkowo królewicz Hamlet spotyka ducha swego ojca „w księżyca
blasku”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[12]</span></span><!--[endif]--></span> i
o północy). Przelot komety, niezwykłe i rzadkie koniunkcje planet budziły
zbiorowy lęk, tym bardziej że przypisywano im niepokojącą symbolikę, do czego
przyczyniali się astrologowie. „W epoce renesansu, w najbardziej »oświeconym« z
europejskich krajów – we Włoszech – astrologia jest suwerenem. Przy każdym
poważnym przedsięwzięciu – wojnie, posłowaniu, podróży, małżeństwie – książęta i
ich doradcy sięgają po wskazówki gwiazd”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[13]</span></span><!--[endif]--></span>. Od
faz Księżyca uzależniano codzienne czynności: obcinanie włosów i paznokci,
wyruszanie w podróż, kupowanie i sprzedawanie, zażywanie leków. Ślub lub
przeprowadzkę do nowego domu odkładano z powodu nowiu, a jeśli dziecko przyszło
na świat podczas pełni, spodziewano się, że będzie chorowite lub niebawem
umrze. Zbiorową histerię wywoływały błyszczące na niebie komety, a gdy od
jesieni 1604 roku przez 18 miesięcy gołym okiem można było nocą zaobserwować
szczególnie jasną gwiazdę (była to supernowa zwana dziś Gwiazdą Keplera),
lękano się klęsk i kataklizmów, i wierzono, że w „niedługim czasie niedostatek,
głód, dżuma, gwałtowne pożary i wstrętne morderstwa posieją grozę”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[14]</span></span>...</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Jean Delumeau, <i>Strach w kulturze Zachodu</i>, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s. 14.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Burza</i>
[w:] William Szekspir, <i>Dwanaście dramatów</i>, tłum. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski,
Świat Książki, Warszawa 1999, s. 503.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Jean Delumeau, <i>Strach w kulturze Zachodu</i>, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s.38.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 46.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 41.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 40.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Makbet</i> [w:]
William Szekspir, <i>Dwanaście dramatów</i>, tłum. Krystyna Berwińska, Świat Książki,
Warszawa 1999, s. 379.</span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> Jean Delumeau, <i>Strach w kulturze Zachodu</i>, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s. 61.</span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 62.</span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 93.</span></div>
</div>
<div id="ftn11">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[11]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 89.</span></div>
</div>
<div id="ftn12">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[12]</span></span><!--[endif]--></span> <i>Hamlet</i>
[w:] William Szekspir, <i>Dwanaście dramatów</i>, tłum. Jarosław Iwaszkiewicz, Świat
Książki, Warszawa 1999, s. 453.</span></div>
</div>
<div id="ftn13">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[13]</span></span><!--[endif]--></span> Jean Delumeau, <i>Strach w kulturze Zachodu</i>, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s. 72.</span></div>
</div>
<div id="ftn14">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[14]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 70.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-20346020202898571662017-03-15T16:59:00.000+01:002017-03-26T13:44:45.876+02:00Wolność – ona istnieje. „Kruso” Lutza Seilera<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS8BjcCS_ByAIvWzKXChy1eoPAe_yX47WlUoi4G35YMyfyZtoEZI1dg-Tbq_kd_8ybr5ORfQ0OzobLhxnS1VpJvA9zIM9EQ4fUdzfhmcTUfaNJG89PQ_-C870YqitjL4vRS3d6fJPl-RlK/s1600/2919.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS8BjcCS_ByAIvWzKXChy1eoPAe_yX47WlUoi4G35YMyfyZtoEZI1dg-Tbq_kd_8ybr5ORfQ0OzobLhxnS1VpJvA9zIM9EQ4fUdzfhmcTUfaNJG89PQ_-C870YqitjL4vRS3d6fJPl-RlK/s320/2919.jpg" width="209" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">okładka książki z: <a href="https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,2919,strona,Kruso,katid,262.html">www.wuj.pl</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Hiddensee,
wysepka położona za zachód od Rugii</b>, porośnięta kępami rokitnika, wrzosowiskami
i lasami sosnowymi, zamieszkana przez niezliczone gatunki ptactwa, z piaszczystą
plażą, portem pasażerskim i dwiema latarniami morskimi jest dziś rajem dla
turystów. Kusi barwną historią, choćby opowieściami o założonym tam przed
wiekami klasztorze cysterskim czy o artystach i naukowcach, którzy dla
wypoczynku przyjeżdżali do miejscowych pensjonatów. Bywał tu Zygmunt Freud, Albert
Einstein, Tomasz Mann, Billy Wilder, a pisarz i dramaturg Gerhart Hauptmann,
znany w Polsce jeszcze zanim przyznano mu Nobla w dziedzinie literatury (w Krakowie
w 1905 roku Teatr Ludowy wystawiał jego „Tkaczy”), związał się z Hiddensee na stałe.
Jest to więc miejsce wyjątkowe, z lokalnymi legendami mówiącymi i o
zamierzchłej przeszłości, i o czasach nie tak dawnych, bo ta mikroskopijna wysepka
nie oparła się historii najnowszej. W latach istnienia Niemieckiej Republiki
Demokratycznej dochodziło tu do aktów buntu przeciwko socjalistycznej
rzeczywistości – do ucieczek z kraju do nieodległej Danii. Właśnie te zdarzenia
zainspirowały niemieckiego poetę i pisarza Lutza Seilera do stworzenia gęstej
od aluzji literackich robinsonady „Kruso”.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Hiddensee dziś</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/DrBvCE_2agQ/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/DrBvCE_2agQ?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Edgar
Bendler postanowił zniknąć</b></span><span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>[1]</b></span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mamy
rok 1989. Choć w państwach rozsypującego się bloku wschodniego trwa już proces
ustrojowej transformacji, w Niemieckiej Republice Demokratycznej czas jakby
stanął w miejscu: istnieje jeszcze mur berliński, kraj dzieli </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„wewnątrzniemiecka
krwawa linia przecinająca niczym skalpel (…) w poprzek miejscowości, domy,
rodziny, śmiertelna przeszkoda, nie do pokonania”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Ale
berlińczyk Edgar Bendler prześladujące go od roku poczucie wykorzenienia,
męczącej obcości i beznadziei wiąże z tragiczną śmiercią ukochanej. Rzecz jasna
mierzi go bylejakość i brzydota świata, w którym przyszło mu żyć, nie to jednak
sprawia, że rzuca studia i wyjeżdża z miasta. Pragnie się ukryć, może zacząć życie
od nowa, a na kryjówkę wybiera Hiddensee, wyspę, którą </span><span style="color: #20124d;">„obmywają (…)
nieustające szepty”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Za sprawą plotek i pogłosek urosła ona do rangi azylu dla </span><span style="color: #20124d;">„marzycieli i
fantastów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">, gdzie
</span><span style="color: #20124d;">„wraca się w głąb siebie, to znaczy do natury, do głosu serca, jak mawiał
Rousseau”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Ed
Bendler poniósł życiową klęskę i mimo dwudziestu czterech lat </span><span style="color: #20124d;">„osiadł na
mieliźnie”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">, wybiera
więc zniknięcie, choć </span><span style="color: #20124d;">„w kraju, w którym bodaj wszystkie placówki były w jakiś
sposób ze sobą powiązane, uniwersytet, urząd meldunkowy, okręgowa komisja
higieny”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;"> jest
to raczej niemożliwe. Rusza nad Bałtyk; przeprawiwszy się na wysepkę Hiddensee,
zatrudnia w roli pomywacza w hotelu U Klausnera, po czym szybko staje się
częścią jego załogi. Odtąd przynależy do licznego grona sezonowych pracowników
zarobkowych, espezetów, na których czele stoi charyzmatyczny Kruso – Aleksander
Krusowicz.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Magia
wyspy</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Z
pozoru Hiddensee nie różni się od stałego lądu. Strzeżona przez łodzie
patrolowe i torpedowce, przez żołnierzy uzbrojonych w karabiny maszynowe, przeczesywana
światłami z wież strażniczych jest niczym niezdobyta twierdza, ale w rzeczywistości
rządzi się własnymi prawami ustanowionymi przez wspólnotę pracowników
sezonowych. Espezeci wyspę ochrzcili Wolną Republiką Hiddensee. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Ci opaleni na
brąz bohaterowie sezonu, wiodący życie wolnych, pozornie od nikogo niezależnych
ptaków na wyspie, zasługiwali wyłącznie na podziw (…). Zamiast dziwaków, należących
do socjalistycznych mętów, można było dostrzec w nich potomków dzielnych hord
króla Hedina z Hedinsey (…)”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[8]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Co
więcej, ich rytuały i obyczaje, niezależność i erudycja wynikająca z
wykształcenia (kelnerzy, bufetowi, pomywacze i kucharze byli w gruncie rzeczy poetami,
filozofami, socjologami, studentami), a także niepospolita osobowość Aleksandra
Krusowicza przyciągały „rozbitków”, ludzi z głębi lądu, którzy w niekończących się
pielgrzymkach przybywali </span><span style="color: #20124d;">„do ostatniego przylądka wolności wewnątrz granic”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[9]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
by po kilku dniach… zniknąć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>To
są drogi umarłych</b></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Hiddensee
ma bowiem tajemnicę. Niespodziewane zniknięcia espezetów, rozbitków i
wczasowiczów zdarzają się niemal codziennie, Załoga hotelu U Klausnera też kurczy
się wraz z upływem lata, aż w końcu przepadają niemal wszyscy: kelner Rimbaud,
Monika od prania, Mike-Kucharz, małżeństwo barmanów. Ich drogi prowadzą przez
morze, ku wolności i światu bez murów, mimo że ucieczki z NRD najczęściej
kończą się tragicznie, bo pontony albo zmontowane w przydomowych warsztatach
łodzie podwodne toną, zanim osiągną brzegi Danii: </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Najpierw jeszcze płyną. Albo
trochę wiosłują. Albo siedzą w kucki w maleńkich maszynach do nurkowania, albo
wieszają się na silnikach, które ciągną ich w kipieli. Ale nie dają rady. Gdzieś
na pełnym morzu do gaźnika wlewa się woda albo zamarzają, albo nie starcza im
sił. Niektórych z nich morze wyrzuca na tamten brzeg. A niektórych z rybami
wyciągają z wody. Rybacy drogą radiową przez morze nadają wiadomość o zmarłych
i gadają o tym po knajpach – i znów ktoś próbował (…)”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[10]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Utopijna
rzeczywistość latami budowana przez Krusa nie jest na tyle atrakcyjna, aby
zatrzymać uciekinierów i by porzucili marzenie o Zachodzie. I choć Kruso przekonuje
Eda, że tylko wyspa spełnia marzenie o prawdziwej i pełnej wolności, możliwe, iż
sam w to nie wierzy. Czytelnik nie jest pewien, czy ta deklaracja istotnie wynika
z głębokiej wiary, że </span><span style="color: #20124d;">„zalążek prawdziwej wolności (…) dojrzewa w niewoli”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[11]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
czy może jest konsekwencją obietnicy złożonej zaginionej siostrze, która
nakazała Krusowi, aby czekał na nią na wyspie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Film <i>Żegnaj DDR</i> – <i>Tschüss DDR</i> (fragment)</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/UMCZU8CRLQk/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/UMCZU8CRLQk?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Pomarańcze
jadł tylko raz</b></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Trudno
zgodzić się z Krusem, że masowe ucieczki z NRD wynikały jedynie z pragnienia
poprawy materialnej strony życia. Przeczą temu wypowiedzi świadków tamtych
zdarzeń i samych uciekinierów: dla nich był to bunt przeciwko zniewoleniu. Wprawdzie
socjalistyczna rzeczywistość została w powieści odmalowana jakby mimochodem, lecz
nie można nie dostrzec scen wielokrotnego legitymowania Eda przez uzbrojonych
żołnierzy, najróżniejszych przejawów gospodarki nakazowej i centralnego przydziału
wszystkiego, zamkniętych granic, bezkarności władz, obecności wojsk radzieckich
i niesuwerenności państwa zależnego od ZSRR. Nie da się też przeoczyć znaczących,
doskonale znanych Polakom drobiazgów: deficytu na taśmę barwiącą w maszynach do
pisania albo braku pomarańczy (Ed Bendler jadł je </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„raz jedyny w życiu, w
dzieciństwie, w 1971 roku, kiedy nieoczekiwanie przez kilka tygodni sprzedawano
owoce południowe, z powodu zmiany władzy - »z racji przełomu«”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[12]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">).
Skostniałe, odizolowane od świata państwo nazywane jest w powieści </span><span style="color: #20124d;">„wysłużonym
pięściakiem”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[13]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
a ponieważ pustoszeje opuszczane przez uchodźców, którzy wybierają okrężne
drogi ucieczki, bo przez ambasady w ościennych krajach, również w Polsce, w
końcu tonie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>I
każdy słyszy coś dla siebie</b></span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Kruso”
Lutza Seilera jest ambitną prozą z przesłaniem. Taką, która stawia czytelnika w
obliczu pytań i wymusza szukanie odpowiedzi, bo narrator nie wygłasza
autorytatywnych opinii, oddając głos postaciom, zwłaszcza Edowi i Krusowi. Dla
tłumacza z niemieckiego oryginału książka była zapewne wyzwaniem ze względu na
formę, swoiste i intrygujące połączenie realizmu ze scenami z pogranicza jawy i
snu, zwyczajności i dziwności, i z powodu języka, czuć w nim bowiem rękę
utalentowanego pisarza i poety o ogromnym doświadczeniu. Poza wszystkim jednak ta
książka szybko się nie zestarzeje. Poruszane w niej tematy wolności i
zniewolenia, świata okaleczonego murami, polami minowymi i zasiekami oraz marzeń
o godnym życiu są boleśnie aktualne, choć współcześnie odżywają w nowych,
zaskakujących kontekstach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> śródtytuły są cytatami z: <b>Lutz
Seiler, <i>Kruso</i>, tłum. Dorota Stroińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego,
Kraków 2016.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
293-294.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
26.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
27.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
138.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
30.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
244.</span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
211.</span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 210.</span></div>
</div>
<div id="ftn12">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 127.</span></div>
</div>
<div id="ftn13">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[11]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 326.</span></div>
</div>
<div id="ftn15">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[12]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 96.</span></div>
</div>
<div id="ftn16">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[13]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 130.</span></div>
</div>
<div id="ftn17">
<div class="MsoFootnoteText">
<br /></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-68425775640981417392017-03-10T21:34:00.000+01:002017-03-15T18:29:07.748+01:00Kolekcjonerzy wrażeń<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuoTQf-A6Sl_HjGH0T_lXQjGrkG0ZMv4CLGnA829oMtgI5xjbR62G5ytSFQxM__GwE1Pkaxega0wp1QFFQDr3IXSzVuFplLZ-ZwvTqQwm-jGZh1cm96Vyd4F63vc66FaAcaqKcq4PS1vHr/s1600/f201157f5ddb95ac0e88447e2c36ff01.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="229" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuoTQf-A6Sl_HjGH0T_lXQjGrkG0ZMv4CLGnA829oMtgI5xjbR62G5ytSFQxM__GwE1Pkaxega0wp1QFFQDr3IXSzVuFplLZ-ZwvTqQwm-jGZh1cm96Vyd4F63vc66FaAcaqKcq4PS1vHr/s320/f201157f5ddb95ac0e88447e2c36ff01.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Venationes Ferarum, Avium, Piscium, ok. 1596 r.<br />źródło: <a href="http://www.britishmuseum.org/research/collection_online/collection_object_details.aspx?objectId=1621057&partId=1">www.britishmuseum.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Gromadzimy
wrażenia:</b> fotografujemy, kręcimy filmiki, prowadzimy blogi, a wszystko po to, by
zatrzymać i utrwalić chwile. Tworzymy subiektywną dokumentację życia, nawet
jeśli płynie ono spokojnie gdzieś na peryferiach świata, z dala od
wstrząsających nim zawieruch wielkiej historii. Nie inaczej było dawniej.
Chociażby przed półwieczem, jakby nam i naszym przodkom przyświecało to samo
pragnienie odciśnięcia po sobie śladu – i tylko metody wybieramy inne. O
szesnastym i siedemnastym wieku, o ówczesnych wojnach, epidemiach, procesach o
czary, odkryciach naukowych i geograficznych, a także o konfliktach społecznych
i obyczajach opowiadają spisane wtedy diariusze. Obok rzeczowości i zwięzłości
widać w nich autentyczne emocje autorów opisujących podróże po Europie, podających
zasłyszane pogłoski i odtwarzających lokalne sensacje. W codziennych zapiskach
mierzą się z tym, co zrozumiałe i z tym, czego nie umieją wyjaśnić, a więc z
przeczuciami, omenami, snami i z wszelkiego rodzaju metafizyką, w którą
zazwyczaj wierzą bez zastrzeżeń. Lektura owych diariuszów uzmysławia dziś, że
choć czas zmienia oblicze świata, to niekoniecznie człowieka.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2vpaUPk_IkbvBW78LNeCwnXEU48iaqIZajo7Osx9sRfo-nxoMrLa0rKjXdotM6Yzh4w1fscXfkTaMns64x8GtAoouo3VPTSilWJ4whKC6IY0VDPcG7kUEdhW81XvhRO24G3ykBg-ot4dB/s1600/1047_zamosc_stara_kamienica.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2vpaUPk_IkbvBW78LNeCwnXEU48iaqIZajo7Osx9sRfo-nxoMrLa0rKjXdotM6Yzh4w1fscXfkTaMns64x8GtAoouo3VPTSilWJ4whKC6IY0VDPcG7kUEdhW81XvhRO24G3ykBg-ot4dB/s320/1047_zamosc_stara_kamienica.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>kamienica Rudomicza i Wilczka, Zamość, ok. 1930 r.;<br />źródło: <a href="http://bcpw.bg.pw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=1141&from=pubindex&dirids=1&lp=530">http://bcpw.bg.pw.edu.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Diariuszem
życia są zapiski Bazylego Rudomicza. Jego „Efemeros czyli Diariusz prywatny…” spisany
w połowie siedemnastego stulecia jest potężnym dziełem człowieka wszechstronnie
wykształconego, był bowiem lekarzem, burmistrzem Zamościa, rektorem i
wykładowcą Akademii Zamojskiej, miłośnikiem ksiąg, autorem panegiryków i
wierszy okolicznościowych, znawcą prawa. Z prowadzonych codziennie zapisków wyłaniają
się portrety członków rodziny autora, zwłaszcza ukochanego syna Kazimierza, ale
również polskich władców, magnatów, szlachty i mieszczan, ujawniając wspólne (bo
ponadstanowe) cechy, na przykład wiarę w zabobony: </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Będąc na obiedzie u j. ośw.
[Jana Sobiepana Zamoyskiego] słyszałem dziwne opowieści o czarownicach. Jedna
trzy razy palona ożyła. W końcu wyznała, że stało się to dzięki jej sercu
odpornemu na ogień. Gdy więc po raz czwarty ją palono, wyjęto przedtem serce.
Znaleziono w nim kawałek lodu. Po jego roztopieniu i spaleniu serca czarownica
już więcej nie ożyła”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Podobnie brzmią przytoczone w diariuszu historie popularne wśród chłopstwa:
</span><span style="color: #20124d;">„Wieśniacy spod Tarnogrodu twierdzą, że widzieli w nocy jakąś niewiastę
siedzącą z nimi przy ognisku i mówiącą przez sen do nich: – Wnet przejeżdżać
będzie biała karoca zaprzęgnięta w białe konie. Jeśli to zobaczycie, zbudźcie
mnie ze snu. Ale gdy przejeżdżała tego koloru kareta, ludzie nie obudzili
siedzącej kobiety, gdyż ogarnął ich strach. Jednak ona sama obudziwszy się,
podeszła do karety i za chwilę wróciła do nich i znowu w podobny sposób
przepowiedziała o niebieskiej karecie i o koniach tego samego koloru, a
następnie o karecie i koniach koloru czerwonego. Jeden ze słuchających i
podziwiających to zdarzenie zapytał ową niewiastę, czy jest dobrą, czy złą
zjawą. Ona zaś uczyniwszy znak krzyża świętego zaręczyła, że jest dobrym duchem”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Równie
wielkim zainteresowaniem cieszyły się lokalne skandale; losy trucicielki
Elżbiety Hazówny zostały przez Rudomicza odtworzone z wyjątkową dbałością o szczegóły.
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghIPGxD4n5Nt-Bqm24iOJZxW8dbL8mu1PpZ7JZ4RlIuT4L7Ii1E8dfVQoCKENHleVoOWgBeWludjaNJAbjmEEqtO0ezR7E8WTDPNPNLh4ENcIlQ7S8tt_7Mnz_VCoIiYlTQggT2lZaOZtB/s1600/Braun_and_Hogenberg_Zamo%25C5%259B%25C4%2587.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="248" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghIPGxD4n5Nt-Bqm24iOJZxW8dbL8mu1PpZ7JZ4RlIuT4L7Ii1E8dfVQoCKENHleVoOWgBeWludjaNJAbjmEEqtO0ezR7E8WTDPNPNLh4ENcIlQ7S8tt_7Mnz_VCoIiYlTQggT2lZaOZtB/s320/Braun_and_Hogenberg_Zamo%25C5%259B%25C4%2587.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Zamość na sztychu z dzieła Georga Brauna<br />i Franza Hogenberga, 1617 r.;<br />źródło: <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Zamo%C5%9Bcia">pl.wikipedia</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
</span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Zdarzył się straszny wypadek: bezbożna [Elżbieta Hazówna] żona Jerzego Paulego
usiłowała otruć męża ze względu na swojego kochanka Jana Weiska. Trucizna była
podana w pieczeni z gołębi. Pauli byłby niechybnie zmarł, gdyby trucizna nie
została w porę zauważona i wydalona przez spowodowanie wymiotów. Czas pokaże,
jaka będzie kara za tak wielką i oczywistą zbrodnię, o której świadczą zeznania
służebnych panien”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Następnie: </span><span style="color: #20124d;">„Agnieszka mamka [Elżbiety] Hazówny [żony Paulego] została ścięta za
podanie trucizny [Jerzemu Paulemu]. Położna zamieszana w tej zbrodni została
ukarana chłostą przy hańbiącej kolumnie. Złotnika, który kupił truciznę,
wychłostano nie w miejscu publicznym, lecz w ratuszu. Wielki spór o życie samej
[Elżbiety Hazówny] żony Paulego sprawił, że rozprawa sądowa na życzenie
prałatów została odłożona na kilka dni”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. A
ponieważ nie tylko Hazówna sięgała po trucizny, zapobiegliwy Rudomicz – jako
znający się na rzeczy medyk – podał w diariuszu receptę na najskuteczniejsze na
nie remedium: </span><span style="color: #20124d;">„Weź dużego pająka, obetnij mu delikatnie nogi i to w przeddzień
uroczystości św. Piotra i Pawła, zamknij go w łupinie dużego orzecha po
wycięciu w nim otworów dla oddychania. Tak zamkniętego zawieś w spokojnym
miejscu. Zawieszony w ten sposób pająk może żyć ¾ roku. Wreszcie po upływie
roku również w wigilię św. Piotra i Pawła po otwarciu łupiny orzecha i po
usunięciu pyłu znajdziesz kamyczek wielkości nasienia konopi. Ten kamyk noszony
w pierścionku na palcu zwykł powstrzymywać rękę tego, do którego przypija się
trucizną”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">To,
co wzrusza w diariuszu Rudomicza, dotyczy jego stosunku do rodziny. Jest wobec
niej troskliwy, hojny, czuły i kochający, opiekuje się chorymi dziećmi i
niedomagającą żoną, świętuje ich urodziny i imieniny (jako rektor Akademii
Zamojskiej daje studentom dzień wolny na „rekreację” z okazji urodzin synka), a
gdy miastu zagraża zaraza, bliskich wywozi na wieś. W najstarszym synu niemal
od jego niemowlęctwa dostrzega dobre serce i nieprzeciętne zdolności: </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Nasz
synek [Kazimierz] przypadkowo ulepił bociana z masła, co oznacza jego miłość w
przyszłości do rodziców, albowiem ptak ten, jak powiadają, na swoim grzbiecie
zwykł dźwigać swoich rodziców dotkniętych starością. Jest to znak nie tylko
miłości, ale i czystości, albowiem gdzie bocian długo przebywa, tam prawie nie
ma żadnego rodzaju płazów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB-XL1tXXf96o93so-cPnQG5RUQWHSneWhWH5TSt5F8-gMbOHhdfLii09unixct7tqUx5IkHV0cIk6n3gdKVCI6-6OafJLjEhewCXnt4fx-jcj1yFbpGuBbVcykwlXI9KgapgQumE1INLJ/s1600/Venice%252C_by_Bolognino_Zaltieri%252C_1565.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="219" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB-XL1tXXf96o93so-cPnQG5RUQWHSneWhWH5TSt5F8-gMbOHhdfLii09unixct7tqUx5IkHV0cIk6n3gdKVCI6-6OafJLjEhewCXnt4fx-jcj1yFbpGuBbVcykwlXI9KgapgQumE1INLJ/s320/Venice%252C_by_Bolognino_Zaltieri%252C_1565.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Mikołaj Krzysztof Radziwiłł dotarł też do Wenecji<br />mapa Wenecji, Georg Braun i Franz Hogenberg;<br />źródło: <a href="https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Old_maps_of_Venice#/media/File:Venice_1610.jpg">commons.wikimedia.org</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Rudomicz
relacjonuje też bliższe i dalsze podróże, ale jego życie toczy się głównie w
Zamościu, natomiast o odległych, wymagających odpowiednich środków peregrynacjach
można przeczytać w diariuszu Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła (1549-1616), który
odbył trwającą dwa lata podróż pokutną, a wrażenia spisał w dziele
„Peregrynacyja do Ziemi Świętej”. Podróż ta przypominała nieco dzisiejsze
wyprawy turystyczne. Radziwiłł podziwiał architekturę i osobliwości natury,
zwiedzał, poznawał dziwne (bo różne od polskich) obyczaje, a nawet gromadził
pamiątki. Zanim dotarł do Ziemi Świętej, był w Italii, dotarł na Cypr i do
Egiptu, gdzie w 1583 roku zwiedził Kair i wdrapał się na piramidę Cheopsa. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Korzystając
z pomocy arabskich przewodników, odnalazł w grobach położonych w okolicy
wielkiej piramidy wiele mumii. Kupił dwie z nich (kobiety i mężczyzny – jak sam
pisze). Podziwiał pięknie zdobione trumny, w których spoczywały pięknie
zabalsamowane szczątki (Radziwiłł wzmiankował, iż mumie nie wydzielały
nieprzyjemnej woni, pachnąc raczej mirrą i maściami używanymi do balsamowania)
(…). Zabrał zakupione mumie na okręt razem z innymi pamiątkami i ukrył je w
swoich bagażach. Jak sam przyznał, kierował się chęcią pokazania tych cennych
eksponatów w Polsce, ponieważ nie słyszał, aby ktoś wcześniej przywoził je do
kraju. Jednak ulegając przesądowi żeglarskiemu, kojarzącemu obecność zwłok na
pokładzie z katastrofą okrętu, oraz naleganiom towarzyszącego mu księdza
Szymona Białogórskiego, Radziwiłł wyrzucił mumie do morza”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Bazyli Rudomicz,
<i>Efemeros czyli Diariusz prywatny pisany w
Zamościu w latach 1656-1672. Część pierwsza 1656-1664</i>, Wydawnictwo Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2002, s. 204.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 88.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 40.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 41.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s.204.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 113.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Adam Kucharski,
<i>Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka</i>”
– pierwszy polski egiptolog za: http://www.wilanow-palac.pl/mikolaj_krzysztof_radziwill_sierotka_pierwszy_polski_egiptolog.html</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-63867047472052726492017-02-25T15:32:00.000+01:002017-03-15T18:29:28.907+01:00Yōkai<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgteu0WXX5d45HwyQ3uxAg6vE4_ZR7-G5nPibqshjZdRpSNuh7QZ3Gnj-EKExKT17k-vHc-js6otO5ahZWHD7yJo1uy2y2uALXVROex51iLvb3HNJicQF24BrHua57eh5VWIFgcirMmQ4UJ/s1600/364b53692498295d0b35a0df0e7bc003.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgteu0WXX5d45HwyQ3uxAg6vE4_ZR7-G5nPibqshjZdRpSNuh7QZ3Gnj-EKExKT17k-vHc-js6otO5ahZWHD7yJo1uy2y2uALXVROex51iLvb3HNJicQF24BrHua57eh5VWIFgcirMmQ4UJ/s320/364b53692498295d0b35a0df0e7bc003.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Kadr z filmu <i>Sny</i> Akiry Kurosawy z 1990 r.;<br />nowela <i>Słońce świecące przez deszcz</i> i orszak kitsune;<br />źródło: <a href="https://pl.pinterest.com/pin/502925483373581634/">pl.pinterest.com</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Przed
tradycyjny japoński dom wychodzi chłopiec w kimonie.</b> Mimo że zza ogrodzenia
dobiega szum padającego deszczu, przez chmury przeciska się słońce, mamy więc
do czynienia z dość rzadkim stanem zawieszenia między pogodą a niepogodą. Matka
chłopca winą za owo zjawisko obarcza <i>kitsune</i>, złe lisy, bo gdy ulewie
towarzyszy słońce, z dala od ludzkich oczu żenią się i urządzają ślubne
procesje, i nie lubią, by je wówczas podglądać. Ale chłopiec wymyka się do
lasu. Kryjąc się za pniami drzew, wypatruje weselników, a gdy wyłaniają się z
oparów gęstej mgły, daje im się zauważyć. Ponieważ widział to, czego widzieć
nie powinien, nie uniknie kary.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlnn7tpS1DT1p3LZ6-GMGAyyLvVQlswSP9M5Pb3VBapJpoV_3DOFlmuLSLcVWw-Haj79-U_yQ-Lf6r4K846x0MAMHDYdbfNcOfUdDp-MN0ui2vsrdounbSbEdWfnSKrVWTToijaNQyZzIb/s1600/Kitsune+no+Yomeiri-zu+by+Hokusai+Katsushika.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlnn7tpS1DT1p3LZ6-GMGAyyLvVQlswSP9M5Pb3VBapJpoV_3DOFlmuLSLcVWw-Haj79-U_yQ-Lf6r4K846x0MAMHDYdbfNcOfUdDp-MN0ui2vsrdounbSbEdWfnSKrVWTToijaNQyZzIb/s400/Kitsune+no+Yomeiri-zu+by+Hokusai+Katsushika.jpg" width="146" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">pochód kitsune<br />Hokusai Katsushika<br />źródło: <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Kitsune_no_yomeiri#/media/File:Hokusai_Kitsune-no-yomeiri.jpg">en.wikipedia.org</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nowela
„Słońce świecące przez deszcz” rozpoczyna „Sny” Akiry Kurosawy, film pełnymi
garściami czerpiący z folkloru Japonii. Obdarzone darem przemiany postaci
<i>kitsune</i> należą przecież do yōkai, </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„tajemniczych zjawisk i dziwnych rzeczy”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;"> od
wieków obecnych w japońskich legendach, baśniach i wierzeniach, przedstawianych
w sztukach wizualnych, zwłaszcza na obrazkowych zwojach i drzeworytach,
opisywanych w dawnej i najnowszej literaturze, obecnych w kulturze popularnej i
we współczesnych pracach naukowych. To </span><span style="color: #20124d;">„duchy, gobliny, zjawy, widma, upiory,
zmiennokształtni, demony, istoty fantastyczne, zjawiska ponadnaturalne i (…)
potwory”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;"> kojarzone
głównie z zagubionymi na odległej prowincji wioskami, niedostępnymi górami,
starymi miastami, rzekami i stawami, a nawet z wnętrzami domów. Powołano je do
istnienia dla wyjaśnienia </span><span style="color: #20124d;">„tego, co nieznane, budzące strach, co napełnia (…)
niepokojem”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Typowy dla folkloru Japonii animizm, przekonanie, że </span><span style="color: #20124d;">„wszystko, co nas otacza –
skały, rzeki, a nawet instrumenty muzyczne – może zawierać w sobie żywotną siłę
czy też ducha”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
przejawia się właśnie w opowieściach o yōkai (z pozoru zwyczajny japoński
parasol z bambusa i natłuszczonego papieru może się okazać <i>kasa-bake</i>,
parasolkowym potworem).</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG2Fty7XrZIU3Bl3cxHs-bBD3MemnuYnlrAQi-vWVZI53OTG5wMAV9YP0RpEH_1E-RQcvU3NMl_eBzPzEp7-bqnUfHIE4DI2VJEK7uxEtQk7JqD3ss8gg90X2bTua7AilefmtPXnFpdZ_b/s1600/2918.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG2Fty7XrZIU3Bl3cxHs-bBD3MemnuYnlrAQi-vWVZI53OTG5wMAV9YP0RpEH_1E-RQcvU3NMl_eBzPzEp7-bqnUfHIE4DI2VJEK7uxEtQk7JqD3ss8gg90X2bTua7AilefmtPXnFpdZ_b/s320/2918.jpg" width="208" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>okładka książki o y<span style="text-align: justify;">ō</span>kai<br />źródło: <a href="https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,2918,strona,YOKAI_br_Tajemnicze_stwory_w_kulturze_japonskiej,katid,325.html">www.wuj.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">O
fascynujących, niezwykle różnorodnych i właściwie nieprzeliczonych istotach
ukształtowanych przez kulturę i historię Japonii mówi <b>książka Michaela Dylana
Fostera „Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej”</b>, odpowiadając przy
okazji na pytania o to, jak rozumiemy świat, naukę i religię, w jaki sposób
wierzenia, których udokumentowane źródła sięgają epoki klasycznej (710 r.–1185
r.), przetrwały do czasów współczesnych, oraz jakim podlegały transformacjom,
nie tracąc jednak ani na popularności, ani tym bardziej na wciąż atrakcyjnej
formie. Co więcej, Europejczyka książka ta ma szansę doprowadzić do
zaskakującego wniosku, że choć </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„yōkai mówią (…) wiele o »japońskości«”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">, w
wielu przypadkach stanowią niemal zwierciadlane odbicie wierzeń znanych w
innych kulturach. Bo czy nie słyszeliśmy o złośliwych wodnikach, duchach drzew,
wiedźmach, pół ludziach pół rybach? Albo o domowych hałaśnikach
odpowiedzialnych za niewyjaśnione i tajemnicze nocne odgłosy, gdy nagle coś
stuknie, zaszeleści, zachrobocze, lecz choćbyśmy przenicowali kuchnie i pokoje,
nie odkryjemy przyczyny owych dźwięków? Dlatego stwierdzenie: </span><span style="color: #20124d;">„Jak długo trwa
ludzka kultura, tak długo będą istnieć yōkai”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">
wydaje się usprawiedliwione i uniwersalne.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaShYkHxFgnRsLNNa5L1a8ulroHyIrLuhco1_vYX1Rid1QRtD3av2JOIsdipOa10CFczYjPeYVOwRotE6X69crQIA6DPIwPp8qezqhn4Skzk03D6TRdK5CkrXwkCE1r0uadxYdawz5264U/s1600/Azuki-Arai+%2528red+bean+washer%2529+by+Yuko+Shimizu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaShYkHxFgnRsLNNa5L1a8ulroHyIrLuhco1_vYX1Rid1QRtD3av2JOIsdipOa10CFczYjPeYVOwRotE6X69crQIA6DPIwPp8qezqhn4Skzk03D6TRdK5CkrXwkCE1r0uadxYdawz5264U/s320/Azuki-Arai+%2528red+bean+washer%2529+by+Yuko+Shimizu.jpg" width="217" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>y<span style="text-align: justify;">ō</span>kai: płukacz fasoli<br />Yuko Shimizu<br />źródło: <a href="https://pl.pinterest.com/pin/502925483373581197/">pl.pinterest.com</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ale
w yōkai najciekawsze jest to, co dla nas egzotyczne i co buduje wokół tych
istot niepowtarzalny nastrój. Jak twierdzą wtajemniczeni, spotkać je można w
przestrzeniach ulokowanych „pomiędzy” lub na granicy odgradzającej różniące się
w jakiś sposób światy. Upodobały sobie </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„skraj miasta, wzgórza między wioskami,
nurt strumienia oddzielającego od siebie pola ryżowe. Często pojawiają się o
zmierzchu, w tej szarej godzinie, kiedy zwykłe rzeczy wydają się dziwne, a
znajome twarze obce. Mieszkają na mostach i w tunelach, w przejściach i na
progach. Kryją się na rozdrożach”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Już to czyni z nich istoty z jednej strony fantastyczne, często groźne i
mordercze, z drugiej mocno zakorzenione w japońskim pejzażu. W ich portretach nie
brak humoru, w zachowaniach i rytuałach – karnawałowego szaleństwa, w paradach,
gdy </span><span style="color: #20124d;">„przy rozbrzmiewającej na ulicach muzyce odbywają się dzikie tańce”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[8]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">
wszelkiego rodzaju yōkai – witalności. Każdy z yōkai ma niepowtarzalną
historię. Są bohaterami opowieści o legendarnych wojownikach, którym przyszło
się zmierzyć z groźnymi <i>oni</i>, olbrzymami o dłoniach uzbrojonych w potężne
pazury, albo z lisami <i>kitsune</i>. Występują w dawnych bestiariuszach i we współczesnej
mandze, inspirują się nimi pisarze, choćby J. K. Rowling (w cyklu o Harrym
Potterze wprowadziła kappę i </span><span style="color: #20124d;">„dziewczynkę widmo, która straszy w szkolnych
toaletach”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[9]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">).
Pełno ich ponoć w japońskich reklamach, sklepach z zabawkami, muzeach,
komiksach, piosenkach, nie mówiąc o zlotach przebierających się za yōkai fanów
czy o poważnych dyskusjach panelowych.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Książka
Fostera uświadamia powinowactwa kultur na pierwszy rzut oka różnych; bez trudu
odnajdujemy punkty wspólne, nawet takie, których w „Yōkai…” nie wymieniono. Dla
laika może być przewodnikiem po niezwykle barwnym skrawku japońskiej kultury,
dla pasjonata i znawcy tematu znakomitym dopełnieniem zdobytej wcześniej
wiedzy, zwłaszcza że zaopatrzono ją w imponującą bibliografię. Bestiariusz, a
więc przegląd yōkai, wzbogacono o ilustracje i przytoczenia japońskich legend,
więc czyta się go z ogromną przyjemnością. Natomiast bardzo obszerna część
poprzedzająca uzmysławia, że yōkai </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„są rodzajem wspólnej intelektualnej
własności: każdy może się nimi bawić, zmieniać je, wierzyć w nie i tworzyć ich
nowe wersje, aby następnie posyłać je w świat”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[10]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">Książka
ukaże się w marcu nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.</span></b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Michael
Dylan Foster, <i>Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej</i>, tłum. Agnieszka Szurek,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017, s. 33.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
33.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
48.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
40.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
91.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
33.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
23.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
37.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
249.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 27.</b></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-15919327201613954552017-02-18T19:46:00.000+01:002017-02-25T15:35:47.444+01:00Księgobójca<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Gdybyście
musieli nagle opuścić dom</b> i z jakiegoś powodu nie moglibyście już nigdy do
niego wrócić, co zabralibyście ze sobą? Które z nagromadzonych przez lata
rzeczy uznalibyście za niezbędne i dlaczego właśnie z nimi nie chcielibyście
się rozstać? Byłyby praktyczne? Piękne, choć bezużyteczne? Z pozoru
bezwartościowe, bo znaczyłyby coś tylko dla Was (inni widzieliby w nich jedynie
rupiecie)? A może nie macie natury zbieraczy, nie zagracacie domu tym, co
nietrwałe i tandetne, i co sprawia, że żyje się dziś jak </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„na kupie śmieci”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">?<o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhITWuwxtz4iAb3tks2UBiH1RJVQl82z32516s8JtIouUwige0bExFO8U-6_n0xCxU86LBXac7wNuW6LLZTUMc0w2MVjIF068M9zs1vcW7PgHhHKBChwkRWAiB34YIniSzRV5nrjPXLFEPi/s1600/1262962472%252Cw_370%252C_small.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhITWuwxtz4iAb3tks2UBiH1RJVQl82z32516s8JtIouUwige0bExFO8U-6_n0xCxU86LBXac7wNuW6LLZTUMc0w2MVjIF068M9zs1vcW7PgHhHKBChwkRWAiB34YIniSzRV5nrjPXLFEPi/s320/1262962472%252Cw_370%252C_small.jpg" width="205" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">okładka z: <a href="http://www.czarnaowca.pl/kryminaly/ksiegobojca,p1262962472">Wyd. Czarna Owca</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W
2011 roku Judith de Leeuw, artystka z Amsterdamu, policzyła wszystkie swoje
rzeczy. Opróżniła dom z </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„przedmiotów, a następnie umieściła dobytek w portowym
składzie. Policzyła wszystkie łyżki, zabawki dziecka, otwieracze do konserw,
wazony, zeszyty, buty, lampy i doszła do zatrważającego wniosku, że jej trzyosobowa
rodzina posiada ponad piętnaście tysięcy rzeczy”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Dla
kontrastu: w 1968 roku opuszczający Polskę Ludową Żydzi </span><span style="color: #20124d;">„musieli sporządzić
listę przedmiotów, które zamierzali ze sobą zabrać. Pozycja numer
dziewiętnaście: drewniany naszyjnik, pamiątka rodzinna. Numer dwadzieścia
siedem: »Elementarz Falskiego«. Numer sto pięćdziesiąt pięć: album »Ostrowiec Świętokrzyski
w fotografiach«. W zamian otrzymali granatowy »dokument« podróży, tak zwany
paszport w jedną stronę. Przyjechali do Amsterdamu nocnym pociągiem, z pięcioma
walizkami zawierającymi około dwustu przedmiotów, z którymi nie chcieli się
rozstać w swoim nowym życiu”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. O
dysonansach między przeszłością a teraźniejszością, o dwudziestowiecznym
Amsterdamie i polskich emigrantach (albo: wygnańcach z Polski), o książkach i
księgarenkach, o starzeniu się, niemijających przyjaźniach i trudnych
miłościach, wreszcie o gromadzeniu rzeczy, </span><span style="color: #20124d;">„balastu, który nas powoli uśmierca”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
mówi znakomity „Księgobójca” Mai Wolny.</span></span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCWoc3HLhU8MvwjR3y5WJSxD3aSdljNWdt3BNf0GnSxHRlP4VvN6iWWioQN0S7Fr7iKqFfuHQocJ1K7Kp3qbL4LuLOZy6eyIMbtclS0bgknhljziPpeZm1u2Ns-vmojLKzOad84onBYoOq/s1600/Willem+Alexander+Knip+%25281883-1967%2529+-+%25E2%2580%2598Het+Kolkje%25E2%2580%2599%252C+Amsterdam..jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCWoc3HLhU8MvwjR3y5WJSxD3aSdljNWdt3BNf0GnSxHRlP4VvN6iWWioQN0S7Fr7iKqFfuHQocJ1K7Kp3qbL4LuLOZy6eyIMbtclS0bgknhljziPpeZm1u2Ns-vmojLKzOad84onBYoOq/s320/Willem+Alexander+Knip+%25281883-1967%2529+-+%25E2%2580%2598Het+Kolkje%25E2%2580%2599%252C+Amsterdam..jpg" width="233" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Willem A. Knip (1883-1967), <i>Het Kolkje</i>, Amsterdam<br />źródło: <a href="http://galeriewijdemeren.nl/kunstenaars/knip_WA">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Na
pierwszy rzut oka „Księgobójca” jest historią o zbrodni, oto bowiem w
tajemniczych okolicznościach umiera Jan Visser, zamożny mieszkaniec Amsterdamu,
restaurator zabytkowych mebli, człowiek o ustalonej renomie i – zdaniem niektórych
– niespełniony artysta opętany ideą stworzenia takiego dzieła sztuki, którym
nareszcie dałby dowód niekwestionowanego talentu. Pasjonowały go książki,
głównie starodruki, a te zwykł zamawiać u Wiktora Krzesima, właściciela
księgarenki Scripta, Polaka, który wyjechał do Holandii jeszcze w czasach PRL-u
i który, myśląc o sobie, używa formułki: </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„syn powstańca, obywatel świata,
niczyj mąż i ojciec”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Z
czasem okazuje się, że w księgarni przecinają się ścieżki większości
podejrzanych o popełnienie zbrodni, a sam Wiktor, dziwak i odludek, też nie
budzi zaufania inspektor miejscowej policji Evy Paelineck. I, co oczywiste w
powieści tego gatunku, mylące i dwuznaczne tropy najpierw sprytnie i długo
zwodzą czytelnika, zanim prawda ujrzy światło dzienne.<o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5phQQJok38-5dvi5CyB9FkXQgAIlOYvPXSlxFeDi5lUZuPvWqZZMgbn5wEAAFrVodMQ8iUgwahOeqUJJhhTr8WG26FUouueoeOMrHgMR3xPaYjADEioE6VNEN25RmS57WrOTjFk_8P5CA/s1600/Jan+van+der+Heyden++Voorburgwal+Amsterdam++%25281667-1670%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5phQQJok38-5dvi5CyB9FkXQgAIlOYvPXSlxFeDi5lUZuPvWqZZMgbn5wEAAFrVodMQ8iUgwahOeqUJJhhTr8WG26FUouueoeOMrHgMR3xPaYjADEioE6VNEN25RmS57WrOTjFk_8P5CA/s320/Jan+van+der+Heyden++Voorburgwal+Amsterdam++%25281667-1670%2529.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Adriaen van de Velde (1636-1672),<br /><i>The Martelaarsgracht in Amsterdam</i>, ok. 1670;<br />źródło: <a href="https://www.wikiart.org/en/adriaen-van-de-velde/the-martelaarsgracht-in-amsterdam">Tu</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mozolne
docieranie do rozwiązania zagadki morderstwa odsłania nam z wolna świat i
codzienność Wiktora Krzesima, a to kwestia nawet ważniejsza od fabuły. Właśnie jego
oczami spoglądamy na Amsterdam, miasto filozofów i malarzy, na książki i na
ludzi, zwłaszcza na Mariannę Keller. Zabieg ten pozwolił zbudować wiarygodny
portret człowieka starej daty i odciętego od korzeni, który nigdzie – oprócz własnej
księgarni – nie czuje się u siebie: ani w Holandii, ani w Polsce. Co więcej,
Scripta oparła się księgarskim modom i, balansując na skraju bankructwa, nie
poddaje się prawom rynku, oferując nielicznym klientom literaturę klasyczną oraz
wschodnioeuropejską. Nowe książki i bestsellery, </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„wyszykowane jak na galę”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">, Wiktor
z uporem ignoruje, uważa bowiem, że </span><span style="color: #20124d;">„księgarnia nie jest sklepem, w którym
rządzi termin przydatności do spożycia, moda, rok produkcji. Dla księgarni
powinny istnieć osobne prawa, osobne zarządzenia, wolne od sum i terminów. Tu się
sprzedaje zapomnienie, emocje – czasami jedyny ratunek dla zdesperowanych
umysłów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Wiktor
uważa się za </span><span style="color: #20124d;">„sługę książek”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[8]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
dba więc o nie, choć niszczeją, żółkną i blakną, bo tylko one (oprócz miłości
do Marianny) dają mu poczucie sensu życia toczącego się wśród obcych. A o
książkach potrafi mówić pięknie, z czułością, jak o kobietach: </span><span style="color: #20124d;">„jedyne, co ja
umiem, to czytać i oceniać ciężar książek. Od leciutkich, niemądrych,
figlarnych na jedną noc, aż do tych ciężkich, klasycznie zbudowanych, z którymi
trzeba wziąć ślub, przenieść przez próg, zamieszkać na stałe”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[9]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">W
„Księgobójcy” uderza przykre zderzenie Amsterdamu dawnego, jeszcze sprzed
reformacji, ze współczesnym, ale oba miasta budzą emocje, do czego przyczynił
się zapewne zręcznie zbudowany klimat opowieści. A ponieważ </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„dobra literatura
to bilet w nieskończoność, w bezczasowe trwanie w fotelu aż do ostatniej kartki”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[10]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
zamierzam do „Księgobójcy” wracać choćby dla Amsterdamu.</span></span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><span style="background-color: white; text-align: start;">Judith de Leeuw, </span><span style="background-color: white;"><i>Stuff Everywhere</i></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><span style="background-color: white; text-align: start;">film z 2011</span></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/L1cQ5QhpYlg/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/L1cQ5QhpYlg?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Maja
Wolny, <i>Księgobójca</i>, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2017, s. 66. [e-book]</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
96.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
44</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
96.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
10.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
12.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
63.</span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
15.</span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[9]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
53.</span></div>
</div>
<div id="ftn10">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[10]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 50.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-49871917539241905132017-02-10T19:30:00.000+01:002017-02-18T20:24:48.089+01:00Lamparta szukam o odwadze lwa…<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyb3GYP96y9yEUNLk0nVoi8HomKhC10CBjK7XVCJZRIO0k_Dmt-V_ezKb9M1m9LEZftMai98crJ8p_zSSXFbNb35pnPo_7SW0KJLs41iCC4c9tdSEzi5qXoyv0fhaNJU_FEiZ0UvU4jkMZ/s1600/annoshow.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyb3GYP96y9yEUNLk0nVoi8HomKhC10CBjK7XVCJZRIO0k_Dmt-V_ezKb9M1m9LEZftMai98crJ8p_zSSXFbNb35pnPo_7SW0KJLs41iCC4c9tdSEzi5qXoyv0fhaNJU_FEiZ0UvU4jkMZ/s320/annoshow.jpg" width="269" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło ilustracji: <i>Die Bombe</i>, r. 1924;<br />z: http://anno.onb.ac.at</b></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><o:p></o:p></span></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Pamiętacie
panią Meliton?</b> Swatkę, która w swoim mieszkaniu </span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„ułatwiała schadzki zakochanym”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> </span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">i
która, doznawszy w młodości bolesnych zawodów miłosnych, porzuciła myśl o
zamążpójściu, po czym </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„brała pieniądze za ułatwianie znajomości ludziom”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
kojarząc mniej lub bardziej szczęśliwe mariaże. Gdy Wokulski wrócił z Bułgarii
z fortuną, o której </span><span style="color: #20124d;">„opowiadano cuda, pani Meliton sama zaczepiła go o pannę
Izabelę, ofiarowując swoje usługi. I stanął milczący układ: Wokulski płacił
hojnie, a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i
związanych z nimi osobach wyższego świata”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span>. </span><span style="color: #4c1130;">Ale
równie popularnym sposobem szukania żony lub męża były przed stu laty
ogłoszenia matrymonialne. U schyłku dziewiętnastego wieku pojawiały się w
prasie codziennej, lecz już dwie dekady później w tygodnikach i miesięcznikach
specjalizujących się w kojarzeniu małżeństw, choćby w ukazującym się od 1917
roku dwumiesięczniku „Fortuna-Versal”, pierwszym w Polsce piśmie matrymonialnym
towarzyskim (jego motto: „Nadzieja to życie”). Dziś te wiekowe anonse przeważnie
bawią, ale że małżeństwo jest sprawą śmiertelnie poważną, czytając je,
uśmiechnijmy się z nostalgią.</span></span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b>/pisownię
w cytatach, zwłaszcza ortografię, niekiedy uwspółcześniłam/</b></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Różowe
szkiełka marzeń</b></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEYnYPyp1LBOOUONwZJk9sCo5_qwI-kMRl3hSlLAqInm1giD9bncseTSu7siLGsL0IRAQFsDU7kO1MQUADWHx6RPZwgoTj4R2QmDp8Jhuf0zCnTYK5-BWUahJhwzzHcGv8uGA48ZBAhdW/s1600/annoshow+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEYnYPyp1LBOOUONwZJk9sCo5_qwI-kMRl3hSlLAqInm1giD9bncseTSu7siLGsL0IRAQFsDU7kO1MQUADWHx6RPZwgoTj4R2QmDp8Jhuf0zCnTYK5-BWUahJhwzzHcGv8uGA48ZBAhdW/s320/annoshow+%25281%2529.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;">źródło ilustracji: <i>Die Bombe</i>, r. 1924;<br />z: http://anno.onb.ac.at</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Lamparta
szukam o odwadze lwa</b>, a sercu gołębia, dla wspólnych spacerów i wycieczek,
ewentualnie wyjazdu do Francji (swój koszt). Znajomość ortografii obowiązująca,
znajomość francuskiego mogę dopełnić. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 77)</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><b>Człowiek
patrzący na życie</b> nie przez różowe szkiełka marzeń, lecz jako na drogę pełną
cierni i trudów, znajdzie we mnie prawdziwą, szczerą i gospodarną towarzyszkę,
umiejącą ocenić dobre i szlachetne serce. Pochodzę z rodziny ziemiańskiej, ale
obecnie utrzymuję się tylko z tego, co zarobię. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 78)<o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Książę
ducha, naturalny jasnowidz</b></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">, znający doskonale życie i duszę ludzką, podejmie
się leczenia duszy beznadziejnie chorej. Zamożność danej osoby konieczna we
własnym interesie do leczenia. Największym szczęściem człowieka zdrowie duszy. Posiadam
talizman życia. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 77)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><b>W
przepastne wiry życia</b> z bogatym, przystojnym, gentelmeńskim partnerem wejdzie
26-letnia, ładna, zgrabna blondynka. Cel matrymonialny. (Fortuna-Versal, 1928
r., nr 83)<o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Okultystka,
poetka</b>, szuka pokrewnego ducha, od lat 50. Cel: wzajemny bodziec do twórczości
pod „Razem ku nowym jutrzniom”. (Fortuna-Versal, 1928 r., nr 83)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Jestem
wybrednym</b>, być może dlatego nie znalazłem dotychczas tej, którą mógłbym nazwać
wybranką swego serca, lecz nie zwątpiłem, że znaleźć ją mogę. Dlatego ślę w
świat zew duszy i czekam, aż odezwie się echo. O sobie zbyt wiele powiedzieć
nie chcę, gdyż wolę to pozostawić do oceny. Zdania ludzkie twierdzą, że mam
wiele danych do podobania się. Jestem kawalerem, lat 32, wzrostu wyżej średniego,
blondyn, handlowiec-przemysłowiec (zdolny fachowiec), charakter bardzo dobry. Ożenię
się z panienką do lat 25, blondynką wysmukłą, z lepszej, zamożnej rodziny, z
dobrym charakterem, bo z taką tylko mogę sobie stworzyć gniazdko rodzinne, o
jakiem marzę. (Fortuna-Versal, 1929 r., nr 92)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><b>Fachowiec
szuka fachowca</b></span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnDY6b6o0wuGQ_VY3mwZqS4jLddMuyUsfiRi8FSBGC5o92iuVAlUEIk7e8Jm6B3smtIcca_AW2GBwvgwV0FZCyLyretfW98fZngNtt8r64ZHMVYrHLmfxTVQeUWEtmoWK-st6SDDxau3LY/s1600/annoshow+%25285%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnDY6b6o0wuGQ_VY3mwZqS4jLddMuyUsfiRi8FSBGC5o92iuVAlUEIk7e8Jm6B3smtIcca_AW2GBwvgwV0FZCyLyretfW98fZngNtt8r64ZHMVYrHLmfxTVQeUWEtmoWK-st6SDDxau3LY/s320/annoshow+%25285%2529.jpg" width="287" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;">źródło ilustracji: <i>Die Bombe</i>, r. 1924;<br />z: http://anno.onb.ac.at</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Pragnę
poznać panią</b> o głębszym rozumie, nowoczesnym poglądzie i szlachetnej, dobrej
duszy, do lat 40, nieźle sytuowaną, niepozbawioną zalet estetycznych, która pomogłaby
mi materialnie w zrealizowaniu znacznego, bardzo produkcyjnego wynalazku,
gwarantującego dobrą przyszłość. Jestem wdowcem, lat 43, normalnej budowy,
zdrów, wysoki, blondyn, kędzierzawy, muzykalny. Mam córeczkę lat 12 i synka lat
10, zakład stolarski z umeblowanym pokojem. Więcej zalet czy wad można poznać
nieomylnie tylko w zbliżeniu osobistem. (Fortuna-Versal, 1930 r., nr 102)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Kawaler,
lat 26, wzrostu średniego</b>, fachowiec, posiadający gotówkę 2000 złotych, z braku
znajomości pragnie poznać pannę do lat 30, dobrze zbudowaną, przystojną,
fachową, posiadającą mieszkanie lub odpowiedni posag. (Fortuna-Versal, 1927 r.,
nr 77)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Jestem
młoda, mówią, że niebrzydka</b>, uzdolniona w dwóch fachach, bardzo popłatnych i
eleganckich. Zastrzegam, że materialistką nie jestem, ale gdyby do tego dodać
chociaż niewielką sumę, byłaby całość zachwycająca. Wobec powyższego mam
nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto by o mnie w innym razie nie dowiedział się.
(Fortuna-Versal, 1928 r., nr 83)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Dla
rozwinięcia interesu</span></b><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEsU0cYkwQjOPmuOtOZwkaKdb3pJ0jtIf_RPDgrb5p992OS6h-_mQ5ztPOWWLIl9SMeVvoE_xaglV30vRkR-v1f3FPs9QBRgwr9LgA9C6ZigdnIFvkaAkJshiDxUGCt6B1tIe_Iku9VJ0I/s1600/annoshow+%25287%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEsU0cYkwQjOPmuOtOZwkaKdb3pJ0jtIf_RPDgrb5p992OS6h-_mQ5ztPOWWLIl9SMeVvoE_xaglV30vRkR-v1f3FPs9QBRgwr9LgA9C6ZigdnIFvkaAkJshiDxUGCt6B1tIe_Iku9VJ0I/s320/annoshow+%25287%2529.jpg" width="306" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;">źródło ilustracji: <i>Die Bombe</i>, r. 1924;<br />z: http://anno.onb.ac.at</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Oficer
rezerwy, przemysłowiec</b>, lat 27, katolik, zaślubi osobę łagodnego usposobienia. Posag
– kilka tysięcy dolarów dla rozwinięcia interesu pożądany. Sprawę traktuję
poważnie i honorowo. (Fortuna-Versal, 1929 r., nr 92)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Kawaler,
lat 38, wzrost średni</b>, szatyn, muzykalny, znam języki: polski, rosyjski i
francuski. Poznam panią lat 40, zdrową, dobrej duszy, która zgodziłaby się na
swój koszt wyemigrować ze mną do Chicago (Ameryka) ewentualnie mieszkankę Chicago
(narodowość i wyznanie obojętne), która ułatwiłaby mi całkiem wyjazd do Chicago.
Powód wyjazdu: milionowy spadek po ojcu, którego będąc w Polsce nie mam
możności wykorzystać, a będąc w Chicago, bez trudności dałoby się to osiągnąć. Cel
matrymonialny. (Fortuna-Versal, 1930 r., nr 102)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Przystojny
szatyn</b>, lat 22, ożeni się z panią, która dopomoże mu materialnie do zdania
matury lub postara się o posadę. (Wojsko wysłużył). (Fortuna-Versal, 1928 r.,
nr 83)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Potomek
zacnego, starego, wielkoksiążęcego rodu</b>, Polak, doktor praw – średnich lat,
zdrowy, solidny, uczciwy, nieco majętny, bez długów i nałogów, pragnie poślubić
niewiastę majętniejszą, niezależną, zdrową, uczciwą, nawet z dziećmi. (Fortuna-Versal,
1927 r., nr 78)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Brzydki,
źle wychowany</b>, fachowiec, inteligentny, pensji stałej 350 zł miesięcznie,
kawaler, lat 39, poszukuje przystojnej, inteligentnej, bogatej panny lub wdowy.
Cel matrymonialny. Zgodzę się na ślub cywilny. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 78)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b><span style="color: #20124d; font-size: large;">Wyższa
kultura umysłowa</span></b><span style="color: #4c1130; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTWNuK5CJgd8W_r5OoThYdk7cUxiHAM3ew5Tzcvuzdb6j3HAGwYvfQGcYQ-91sJWmWvvfrE2dVOcGTGHwO2Mi2mnxeR47mSOL2xEXEoTjjYwz0eTFCkwgqwlU_irnKHFMvOwOyuoMcga96/s1600/annoshow+%25283%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTWNuK5CJgd8W_r5OoThYdk7cUxiHAM3ew5Tzcvuzdb6j3HAGwYvfQGcYQ-91sJWmWvvfrE2dVOcGTGHwO2Mi2mnxeR47mSOL2xEXEoTjjYwz0eTFCkwgqwlU_irnKHFMvOwOyuoMcga96/s320/annoshow+%25283%2529.jpg" width="256" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;">źródło ilustracji: <i>Die Bombe</i>, r. 1924;<br />z: http://anno.onb.ac.at</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Małżeństwo
z przyjaźni</b> zawrze inżynier z panią o wyższej kulturze umysłowej (francuskiej
lub anglosaskiej). (Fortuna-Versal, 1928 r., nr 83)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Katolik,
lat 40, bez żadnych nałogów</b>, na wyższem stanowisku państwowym, inteligentny,
muzykalny, wysoki, ciemno-blondyn, przystojny, dobrze zbudowany, ładnej
prezencji, silny zdrów, o dużym temperamencie, wesołego usposobienia, pozna starszą
damę, inteligentną. Cel – kochać i być kochanym; małżeństwo możliwe. Pieniędzy nie
szukam. Panie, traktujące serio, proszone są o składanie ofert pod „Radość
życia”. (Fortuna-Versal, 1928 r., nr 83)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Przystojny
młodzian</b>, chcący się gwałtem ożenić, poszukuje sympatycznej, bardziej
wewnętrznie pięknej niewiasty, lub osoby, która by mu to głupstwo
wyperswadowała. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 78)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Kulturalny,
inteligentny</b>, łagodny, szuka wdowy lub panny, lat 50, samotnej, złożonej kultem
ciała, materialnie ubezpieczonej, która charakterem zasługiwała, by ją
uwielbiać. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 77)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #4c1130;"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kobiety
niebanalne w cenie</span></b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXquC4kHAjqX_1SHRluiloqFcPkSaXwVGMyI24sdHrSU7rVUCpiaOk_SG_LtUEJA-bS6SZ-_AvCqn8RsqrNt8-azt2NdslABadvJnzwSwPN_KusnkYjTF7w7QF7MEN0vZQU0EPgiTrn2-t/s1600/annoshow+%25286%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXquC4kHAjqX_1SHRluiloqFcPkSaXwVGMyI24sdHrSU7rVUCpiaOk_SG_LtUEJA-bS6SZ-_AvCqn8RsqrNt8-azt2NdslABadvJnzwSwPN_KusnkYjTF7w7QF7MEN0vZQU0EPgiTrn2-t/s320/annoshow+%25286%2529.jpg" width="267" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b style="color: #20124d; font-family: Georgia, "Times New Roman", serif; font-size: x-small;">źródło ilustracji: <i>Die Bombe</i>, r. 1924;<br />z: http://anno.onb.ac.at</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Mężczyzna,
energiczny i niezależny</b>, bardzo zamożny, a nielubiący kobiet banalnych, chce
poznać w celu towarzyskim wytworną, bardzo przystojną niewiastę, energiczną,
umiejącą władać, rozkazywać i wymagać, aby nad nim chcieć i móc panować. Chcę być
jej najpokorniejszym sługą, jeśli potrafi z niego sobie go zrobić. Wiek,
wyznanie, stanowisko społeczne obojętne. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 77)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Zamożny
staruszek</b>, potrzebujący subtelnej, delikatnej opieki kobiecej, niech pozna
zamożną, starszą, kulturalną panią, która chciałaby mieć opiekuna, człowieka,
aby razem leczyć się, wyjeżdżając do miejsc kuratoryjnych. (Fortuna-Versal, 1927
r., nr 77)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Niezwykła
kobieto</b>, jeżeli pragniesz poznać podobnie niezwykłego młodego mężczyznę, to
napisz, wskazując czas, miejsce zapoznania. (Fortuna-Versal, 1927 r., nr 77)</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt;"><span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Trzy
dziewuszki młode</b>, bardzo ładne, eleganckie, wykształcone i bogate (bardzo), w
wieku 20-21 lat, chciałyby poznać poważnych panów, na stanowiskach, którzy
daliby rękojmię stałego i spokojnego szczęścia w małżeństwie. (Fortuna-Versal,
1928 r., nr 83)</span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Bolesław
Prus, <i>Lalka</i>, Książka i Wiedza, Warszawa 1949, s. 225.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s.
226.</b></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><b><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Wszystkie
anonse zaczerpnęłam z „Fortuna-Versal”; źródło:
Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa http://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=270226&from=publication</b></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-37676835314306764092017-01-21T15:39:00.000+01:002017-02-10T19:32:13.471+01:00Maszkary<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT8XOT4-yvCYBtFBcb_b70_zEuG0LQylxKpqhkwAsg5IvDL1OGSi3vrvcEk9wb3etImhUjoWiMmA0MQCeif-Lg5a1cK3cmsAeICzKfoAwE4WHCNRWH58rSEJL91zbxrsgJrEtewUwk6_c7/s1600/nuremberg+shrovetide+carnival+1590-1640.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT8XOT4-yvCYBtFBcb_b70_zEuG0LQylxKpqhkwAsg5IvDL1OGSi3vrvcEk9wb3etImhUjoWiMmA0MQCeif-Lg5a1cK3cmsAeICzKfoAwE4WHCNRWH58rSEJL91zbxrsgJrEtewUwk6_c7/s320/nuremberg+shrovetide+carnival+1590-1640.jpg" width="275" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">karnawał w Norymberdze, XVI/XVII w.;<br />źródło: <a href="http://pl.pinterest.com/">TU</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>Przypadające
na ostatnie dni karnawału zapusty</b> (mięsopusty, ostatki) obchodzono w dawnej
Polsce hucznie, z rozmachem, nie szczędząc grosza, jedząc ponad miarę i pijąc
do upadłego. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Po dworach, miastach, a niekiedy i w wiejskich karczmach
rozbrzmiewała muzyka, szły tany, słychać było wesołe, specjalnie na mięsopust
przystosowane frantowskie piosenki. Ponadto odbywało się wiele specjalnych
zabaw. Po wsiach zaczynały (…) chodzić turonie, niedźwiedzie i wilki,
mieszczanie i szlachta gustowali natomiast w »maszkarach«, czyli w zakładaniu
masek”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Maski te albo przywożono z Włoch, albo kupowano w warsztatach polskich
maszkarników, którzy specjalizowali się w wyrabianiu masek zapustnych.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0-zJK6pcPun_xkQVxbkFHvbrJYJUnUyyvcYt3E7Jkiam90WRfz6PQNHSjx1pLUYYfz9v3-CbSI8cZzaLD6E8_nysFWgw8u6b7MLDMS9b8B__9uph57hX2EtIec6I4-bThBf-o2fqcmV1c/s1600/Carl+Ludwig+Friedrich+Becker+%2528German%252C+1820-1900%2529+Karneval+von+Venedig.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0-zJK6pcPun_xkQVxbkFHvbrJYJUnUyyvcYt3E7Jkiam90WRfz6PQNHSjx1pLUYYfz9v3-CbSI8cZzaLD6E8_nysFWgw8u6b7MLDMS9b8B__9uph57hX2EtIec6I4-bThBf-o2fqcmV1c/s320/Carl+Ludwig+Friedrich+Becker+%2528German%252C+1820-1900%2529+Karneval+von+Venedig.jpg" width="245" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Karl Becker (1820-1900), <i>Karnawał w Wenecji</i>;<br />źródło: <a href="http://pl.pinterest.com/">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ale
maszkarami nazywano też zabawy kostiumowe wieńczące trwające wiele dni wesela
królów i magnatów. Moda na nie zapanowała w czasach królowej Bony, która sprowadziła
do Polski swoich rodaków, a z nimi obyczaje, w tym właśnie weselne zabawy
kostiumowe, czyli uliczne pochody inspirowane motywami zaczerpniętymi z
greckiej i rzymskiej mitologii. I tak do legendy przeszły zaślubiny kanclerza
Jana Zamoyskiego z Gryzeldą Batorówną. Wówczas pochód na Rynku w Krakowie
otwierał </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Mikołaj Wolski, miecznik koronny, po murzyńsku z pocztem swym
przebrany, jadąc na wozie pozłocistym. Z przodu panna kształtu pięknego, herbem
Zamoyskich domu podparta, z tyłu orzeł biały w koronie z napisem greckim. Za
panną szli mężowie w pancerzach i wieńcach, za nimi słoń z wieżą na grzbiecie,
z której puszczono ognie sztuczne (…). Mikołaj Zebrzydowski jechał na wozie
ciągnionym przez »dzień« i »noc«. Dzieci w bieli przedstawiały godziny dnia, a
w czerni atłasowej z rozsianymi na niej złotymi gwiazdami przedstawiały godziny
nocy. Pierwsze po prawej, drugie po lewej stronie, połączone z sobą
łańcuszkami, miały na głowie zegarki. Powoził »czas«, ozdobiony także zegarem”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Był też Saturn zbrojny w kosę, byli Jowisz i Minerwa trzymający orle gniazdo,
były powozy ozdobione znakami zodiaku. Wojewoda bełski Stanisław Żółkiewski
przebrał się za Dianę, a otaczające go nimfy prowadziły na smyczach charty i
ogary (oraz dwa jelenie). </span><span style="color: #20124d;">„Na wozie sześciokonnym siedział Kupido ze skrzydłami
i głową kędzierzawą, zawiązanymi oczami i sajdakiem na ramieniu; przy wozie
szli chłopcy, śpiewając cudownie, i z obu stron świece gorzały, z których
piękne pokazywały się fajerwerki”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxQTD157nm2uoBQr-4ea22h1PkkDneaT3gU60-Ucq6azeW-KiOdma97g1_qA8tFOkRTIzY-Cque6mqsBjdmAAseuFjJAXsFrNpfTs3V-Z0wo6oR7EO-a0pr6KQbua-WB8kIzUmLuHJFcWP/s1600/78c71160846b96efec7f9974bafc93bf.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxQTD157nm2uoBQr-4ea22h1PkkDneaT3gU60-Ucq6azeW-KiOdma97g1_qA8tFOkRTIzY-Cque6mqsBjdmAAseuFjJAXsFrNpfTs3V-Z0wo6oR7EO-a0pr6KQbua-WB8kIzUmLuHJFcWP/s320/78c71160846b96efec7f9974bafc93bf.jpg" width="194" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">przebranie karnawałowe, Norymberga,<br />XVI/XVII w.;<br />źródło: <a href="http://pl.pinterest.com/">TU</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Równie
wspaniale prezentował się pochód świętujący zaślubiny Zygmunta III Wazy. 7
czerwca 1592 roku w Krakowie urządzono z tej okazji gonitwy w maszkarach z metą
wyznaczoną przy słupie, do którego przykuto rękę z żelaza. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Zygmunt Myszkowski (…)
jechał jako Glaukus, bóg morski, na muszli perłowej”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">, za
nim przesuwał się dwumasztowiec, a dalej, na wozie, podążała Wenus w
towarzystwie Kupidyna i przemienionej w skałę Sybilli. Zabawę uświetniali
fleciści, bębniści, trębacze, dworzanie w strojach Saracenów, żołnierze w
rzymskich togach. Stanisław Stadnicki ze Żmigrodu </span><span style="color: #20124d;">„przybył na plac jako
ziemianin. Przed nim szedł pług pozłocisty czterokonny, a za pługiem żołnierz w
zbroi całkowitej i ostrogach, pług wiodąc, ziemię z lemiesza koncerzem niby
spychał. Za nim dwa konie tureckie ciągnęły bronę pozłocistą, na której
siedziała gęś, a za broną szedł rycerz w szyszaku, niosący kwoczkę i płachtę z owsem,
który rozsiewał na ziemię. Wyobrażało to wszystko połączenie zawodu rolniczego
z rycerskim u Polaków”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Dla kontrastu: nie zabrakło Minosa, Herkulesa, siedmiogłowej hydry z
płomieniami buchającymi z nozdrzy i smoków.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0JAajKWCshrbHvIH-BtI15BijLCHgfR2C593_MxFz2UX7VQr9-q-ZfkCY9EDPOCzvHe0Zn1Z7h4GGm4rhVBDnP-MQdX3b__w1BDYKp28uONCfm3PhcWytMQMjw-B17S8k8US82jvWkod0/s1600/karnawa%25C5%2582+w+norymberdze.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="183" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0JAajKWCshrbHvIH-BtI15BijLCHgfR2C593_MxFz2UX7VQr9-q-ZfkCY9EDPOCzvHe0Zn1Z7h4GGm4rhVBDnP-MQdX3b__w1BDYKp28uONCfm3PhcWytMQMjw-B17S8k8US82jvWkod0/s320/karnawa%25C5%2582+w+norymberdze.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>karnawał w Norymberdze, XVI/XVII w.;<br />źródło: <a href="https://de.wikipedia.org/wiki/Schembartlauf">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Uboższa
szlachta, której nie było stać na tego rodzaju zabawy, preferowała znacznie
tańsze kuligi. Wystarczyło skrzyknąć rodzinę i czeladź, żeby na sankach albo na
wozach najechać bez zapowiedzi sąsiadów, objeść ich i opić, a potem namówić na
wspólną jazdę do kolejnego dworu. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Takowe kuligi najwięcej bawiły się pijatyką
i obżarstwem, przeto mniej dbając o tańce, przestawano na jakim takim skrzypku
czasem u karczmy porwanym albo między służącą czeladzią wynalezionym, chyba że
gospodarz miał swoją domową kapelę albo też rozochocony posłał po nią gdzie do
miasta”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsIL44D35EEBJajEgDnGdB9ygsqjLKdFT1wfI8c6C5AkfMKlAfsaeQPRjqXdiVc_SrSpvER-cgvq7N_aY-Fujxfmnf-QUTgeubYcrCn_iO162Hv_ltzXJh_xUsj4hrAqN_mVZ4OzodNlCJ/s1600/The+carnival+of+Venice%252C+by+Felice+Boscaratti+%25281721+-+1807%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsIL44D35EEBJajEgDnGdB9ygsqjLKdFT1wfI8c6C5AkfMKlAfsaeQPRjqXdiVc_SrSpvER-cgvq7N_aY-Fujxfmnf-QUTgeubYcrCn_iO162Hv_ltzXJh_xUsj4hrAqN_mVZ4OzodNlCJ/s320/The+carnival+of+Venice%252C+by+Felice+Boscaratti+%25281721+-+1807%2529.jpg" width="246" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Felice Boscaratti (1721-1807), <i>Dama w masce</i>;<br />źródło: <a href="http://www.artnet.com/artists/felice-boscaratti/past-auction-results">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pospólstwo
bawiło się w tłusty czwartek. Tego dnia przekupki krakowskie wynajmowały
muzykantów i tańczyły na Rynku, a </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„podczas tańca potrząsały (…) nad głowami
gałęziami z choiny, obwieszonymi skorupami z jaj. Siłą wciągały do tańca
przechodniów, a kto nie chciał hulać, musiał się okupić. Przekupki zapraszały
na zabawę także biedaków, hołyszom tym »combrzyły«, to znaczy pozwalały im
korzystać z przygotowanych potraw i napojów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.
Natomiast gdańszczanie zwykli tańczyć na ulicach swojego miasta moreskę,
mauretański taniec kostiumowy z mieczami lub sztyletami, w czym celowały cechy
kuśnierzy i rzeźników. Szyprów można było podziwiać w tańcu marynarskim,
snycerzy i kowali w scenkach odtwarzających ich codzienne zajęcia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj331lrQKOByRb4D9io245nd87RcNiyDxSYrTXfAbDaZDxXudi0oWco7_sO1fggNZGMWYNC6n9HaAMnSD4X4K4RotoTLBGeHxbA8trtcH2xpcZhV4hyIjSURCVbPFqT63p_ltRS3kMsfU4H/s1600/Louis+de+Caullery+-+Shrovetide+on+Ice%252C+17th+century%2527.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="191" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj331lrQKOByRb4D9io245nd87RcNiyDxSYrTXfAbDaZDxXudi0oWco7_sO1fggNZGMWYNC6n9HaAMnSD4X4K4RotoTLBGeHxbA8trtcH2xpcZhV4hyIjSURCVbPFqT63p_ltRS3kMsfU4H/s320/Louis+de+Caullery+-+Shrovetide+on+Ice%252C+17th+century%2527.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Louis de Caullery (1580-1621), <i>Zapusty na lodzie</i>;<br />źródło: <a href="http://www.allposters.com/-sp/Shrovetide-on-Ice-Posters_i13549825_.htm">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Finałem
zabaw mięsopustnych było pojawienie się przebierańców. </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„Bogate niewiasty
charakteryzowały się na Cyganki, Żydówki, wiejskie dziewki. W miastach można
było ujrzeć chłopców poprzebieranych za zbójników (…). W bogatszych
mieszczańskich i szlacheckich domach we wtorek wieczorem jeden z
dowcipniejszych biesiadników przebierał się za księdza”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[8]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
po czym wygłaszał przemówienie, w którym prześmiewczo i z animuszem żegnał zapusty.
Ale za właściwy koniec szaleństw uważano podkurek, kolację składającą się z
jaj, mleka i śledzi, symbolizującą przejście od karnawałowego obżarstwa do
chudych dni postu.<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Zbigniew
Kuchowicz, <i>Obyczaje staropolskie XVII-XVIII wieku</i>, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź
1975, s. 392.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Zygmunt
Gloger, <i>Encyklopedia staropolska</i> z: http://literat.ug.edu.pl/~literat/glogers/index.htm</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Jędrzej Kitowicz,
<i>Opis obyczajów za panowania Augusta III</i> z: http://literat.ug.edu.pl/kitowic/index.htm</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Zbigniew
Kuchowicz, <i>Obyczaje staropolskie XVII-XVIII wieku</i>, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź
1975, s. 394.</span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-45896635651143788742017-01-07T21:46:00.000+01:002017-01-21T15:40:49.765+01:00Książki zbójeckie<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Dr-ousS2rH-6I2YNo7nHbI5hupMlPDfKqxrtPaFcu-PYvF2ZMnjIR4UhDy6oQFfH5Wro9v73nKg_B0xYvCUC8F8WEmVdzmk5IbaT3RFfaUJK2rSk_hwH0hVrvKf3CD1yEfwRRHdIJeUp/s1600/Kawanabe+Kyosai+Sleeping+Cat+%252C+1885-1889.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Dr-ousS2rH-6I2YNo7nHbI5hupMlPDfKqxrtPaFcu-PYvF2ZMnjIR4UhDy6oQFfH5Wro9v73nKg_B0xYvCUC8F8WEmVdzmk5IbaT3RFfaUJK2rSk_hwH0hVrvKf3CD1yEfwRRHdIJeUp/s1600/Kawanabe+Kyosai+Sleeping+Cat+%252C+1885-1889.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b><span style="background-color: white; text-align: start;">Kawanabe Kyōsai (1831-1889), <i>Śpiący kot</i>;<br />źródło: <a href="https://ukiyo-e.org/artist/kawanabe-kyosai">ukiyo-e.org</a></span></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>„Co
właściwie rozumiemy pod pojęciem »najważniejsza książka«?</b> Po pierwsze, może to
być książka zbójecka: napadająca jak zbójca, po spotkaniu z którą wszystko się
widzi inaczej (…). Po drugie, najważniejsza książka może być ukochaną książką z
dzieciństwa, która odsłoniła przed nami urok czytania, wyprowadziła z mroków
barbarzyństwa (…). Najważniejsza książka może być też książką świeżo
przeczytaną, pod której wrażeniem pozostajemy dłużej niż zwykle (…). Wreszcie może
to być książka, którą się darzy respektem, bo »wymierza sprawiedliwość
widzianemu światu«”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
Świetna klasyfikacja. A ponieważ nie można jej odmówić logiki, lubię od czasu
do czasu przyporządkować do powyższych kategorii dopiero co przeczytane książki,
bo daje mi to poczucie, rzecz jasna nieco złudne, że panuję nad kwestią w
gruncie rzeczy nie do okiełznania: nad doborem moich lektur.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_S7U8gaF4N0XRxn5yH7EMjBx5QMfCSq1FF0KJLLlN7OA1q2Dvucqf9T-EPdR9w18lWExdjr-IPf8e4d9EST5e2yZHw8xoyOG6VgW0B_N8QnkZ40rdbFFKirdB_5i2wKe5cXe-hfp-Wsp3/s1600/Nikolay+Korolev.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_S7U8gaF4N0XRxn5yH7EMjBx5QMfCSq1FF0KJLLlN7OA1q2Dvucqf9T-EPdR9w18lWExdjr-IPf8e4d9EST5e2yZHw8xoyOG6VgW0B_N8QnkZ40rdbFFKirdB_5i2wKe5cXe-hfp-Wsp3/s320/Nikolay+Korolev.jpg" width="256" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>autor: Nikolay Korolev<br />źródło: <a href="http://www.masterandmargarita.eu/ru/05media/illustratieskorolev.html">www.masterandmargarita.eu/ru/</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Mam
zwyczaj czytać wiele książek równocześnie i zazwyczaj tak im ze sobą po drodze
jak mnie i lotom w kosmos. Dobieram je według własnego widzimisię, bo oprócz
książek, na które polowałam z racji potrzeb i zainteresowań i które muszę
przeczytać natychmiast, kieruję się porą dnia. Uważam bowiem, że nie każda
książka pasuje do porannej kawy albo do wczesnego popołudnia, gdy tak jak ja
cierpi się na syndrom godziny piętnastej, a więc godziny niekontrolowanego
rozleniwienia (żeby nie nazwać tego stanu sennością). Czasami uzależniam wybór
od chwilowego nastroju albo od rodzaju pogody. W ubiegłym roku na przykład moją
powieścią „na burzę” był „Mistrz i Małgorzata”. Zanim przyszła jesień i niebo
się uspokoiło, zdążyłam sobie przypomnieć wątek Piłata, więc tego lata zajmę
się rozdziałami o świcie Wolanda. Chociaż akurat na tę książkę każda pora jest
dobra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGe2ngsYXkddZU5CwhlrGf9Vk0FRYCnCacfwXqspyU44JgwNQ0gTUm76EwbIcC0EkBARSGAILHcM2kigWSkVZkGLPTi1n47y9b88vLVunHSp7sR75ApqXwj9-s-PTXk3Ue8V7Y1DB9W0fZ/s1600/Tokarczuk_Prowadz_2015_m.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGe2ngsYXkddZU5CwhlrGf9Vk0FRYCnCacfwXqspyU44JgwNQ0gTUm76EwbIcC0EkBARSGAILHcM2kigWSkVZkGLPTi1n47y9b88vLVunHSp7sR75ApqXwj9-s-PTXk3Ue8V7Y1DB9W0fZ/s320/Tokarczuk_Prowadz_2015_m.jpg" width="204" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło: <a href="http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/3697/Prowadz-swoj-plug-przez-kosci-umarlych---Olga-Tokarczuk">www.wydawnictwoliterackie.pl</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Nie
umiałabym jednak do niedawna wskazać mojej prywatnej książki zbójeckiej, czyli
takiej, którą nie tylko zaliczyłabym do ulubionych albo z jakiegoś powodu
ważnych, lecz nadawszy jej miano mentora, swoistego nauczyciela życia,
postawiłabym najwyżej ze wszystkich, bo udało się jej odmienić mój sposób
postrzegania świata. Zdumiewające, że nareszcie taką znalazłam, że się z nią
identyfikuję i że są w niej, oprócz problemów dla mnie oczywistych, fragmenty zaskakujące
i otwierające oczy na dziwactwa i koszmary naszego świata. I na nas, bo czy nie
jest to celny portret współczesnego człowieka: </span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Okazje w życiu przechodzą koło
nosa, bo się zaspało, bo nie chciało się pójść, bo się spóźniło, bo się
zaniedbało. To skłonność do sybarytyzmu, życia w lekkim półśnie, rozpraszanie
się na drobne przyjemności, niechęć do wysiłku i zupełny brak skłonności do
rywalizacji. Długie poranki, nie otwarte listy, odłożone na później sprawy,
zaniechane projekty. Niechęć do każdej władzy i do podporządkowania się,
milczące, leniwe chodzenie własnymi drogami. Można powiedzieć, że z takich
ludzi nie ma pożytku”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> Do
powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych” przymierzałam się od dawna,
ale rezygnowałam z niej właściwie z premedytacją, bo nie ma jak perspektywa
lektury tekstu ulubionego autora – odkładana niczym rodzaj deseru tylko na
wyjątkowe okazje (jak widać też się rozpraszam na drobne przyjemności). Okazało
się, że opisane tu absurdy znam z doświadczenia, też uważam, </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„że słowo »priorytet«
jest tak samo brzydkie jak »denat« czy »konkubent«”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">, i
również milknę, gdy mi się namiętnie wmawia </span><span style="color: #20124d;">„kulturowy katolicyzm”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
bo choć rzecz nie jest oczywista, zazwyczaj takie postawienie sprawy zamyka
wszelką dyskusję. Zaliczam się do fanów pani Duszejko i nawet nie razi mnie jej
radykalizm, w końcu to fikcja literacka. Fikcja, którą serwowałam sobie jako
dodatek do porannej kawy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl_QNE_eL_BECNlHDP22n71FazT2VszuEj80SLuMGIOReGFaFrKxPGJtT7nT1Ftz58E9xtAvu64cw0An7aPHBrBoBSqYv2jBk450OTeOlsS0oACMORIc15SJ5k_lFw5GzrTj_RiwbTvft3/s1600/kot-ktory-spadl-z-nieba-u-iext44549374.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl_QNE_eL_BECNlHDP22n71FazT2VszuEj80SLuMGIOReGFaFrKxPGJtT7nT1Ftz58E9xtAvu64cw0An7aPHBrBoBSqYv2jBk450OTeOlsS0oACMORIc15SJ5k_lFw5GzrTj_RiwbTvft3/s1600/kot-ktory-spadl-z-nieba-u-iext44549374.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">źródło: <a href="http://www.wuj.pl/">www.wuj.pl</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Książką
popołudniową nazwałam opowieść, która skusiła mnie okładką. Usłyszałam o niej
jesienią jako o najpiękniejszej, jaką zaprojektowano do publikacji Wydawnictwa
Uniwersytetu Jagiellońskiego, i przyznaję (bo nie mogłam jej sobie odmówić), że
jest urokliwa. Historia również, choć trzeba przywyknąć do takiego sposobu prowadzenia
narracji, jakby powieść, dzięki dygresjom, ocierała się niekiedy o esej. Jeśli uważacie,
że najlepsze fabułki są z reguły nieskomplikowane, bo to w ich prostocie tkwi
prawdziwa siła, „Kot, który spadł z nieba” Takashiego Hiraide zachwyci Was, a może
uwiedzie, jak się to przytrafiło mnie. Gdybym napisała, że to opowieść o kocie,
zniechęciłabym zapewne tych, którzy, jak bohater tej książeczki, na koty patrzą
podejrzliwie. Wyznaje przecież wprost, że wśród jego przyjaciół </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„było kilkoro
miłośników kotów, ale widok ich nadmiernej czułości i zachwytu”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">
gorszył go i kojarzył się z dziwaczną formą </span><span style="color: #20124d;">„zaprzedania się kotom z duszą i
ciałem w sposób całkowicie bezwstydny”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Jest
to więc książeczka o przemianie za sprawą kota, ale może nie zapadałaby aż tak
w pamięć, choć jest wzruszająca, gdyby nie pokazana jakby przy okazji, bo
bardzo dyskretną kreską, Japonia sprzed trzydziestu lat. Mimo że zeuropeizowana
i pogrążona w kryzysie ekonomicznym, niezmiennie egzotyczna, wielobarwna, o
każdej porze roku inna i zaskakująco uniwersalna, ponieważ część rządzących nią
praw można przypisać dowolnemu miejscu na świecie. Choćby: </span><span style="color: #20124d;">„Dla ludzi
szlachetnych jest nie do pomyślenia, by torować sobie drogę w życiu,
równocześnie spychając z niej innych. Wygląda jednak na to, że rzeka czasu
coraz potężniejącą falą napiera na ludzi prawych i spycha ich na bok”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Z
tymi książkami spędziłam ostatnie chwile minionego roku i oby była to pomyślna
wróżba na obecny. Obietnica spotkań z pięknem literatury, która ma coś
do powiedzenia i o której nie zapomina się po zamknięciu okładki. Nieco to
spóźnione życzenie, od tygodnia mamy już bowiem kolejny rok, ale nic to. Ważne,
że padły. <b>A jeśli chodzi o koty, wybieracie się do kina? Czytaliście książkę?</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/RrEyH8534hs/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/RrEyH8534hs?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Tadeusz Sobolewski,
<i>Wielka trójka książkowa</i> z: https://www.wprost.pl/tygodnik/53094/Wielka-trojka-ksiazkowa.html</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Olga Tokarczuk,
<i>Prowadź swój pług przez kości umarłych</i>,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 265.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 265.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 266.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Takashi
Hiraide, <i>Kot, który spadł z nieba</i>,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 20016, s. 12.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 13.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 34.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-1371101066027342862016-12-26T21:19:00.000+01:002017-01-07T21:54:53.608+01:00Święto Świateł<div style="text-align: left;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuTH5yr9wJA9NHhX6o14djm-XiOWvPsFBzEarH2BWTwWqE2D5YKxDky0EIpOXgrOlXZGAFI3vx21dkjKnFeN7W98qjqw2a7t5gOW_RYO6jepzOo7arojAQ0rOm1ByyuN2uiWIh8O20tb_F/s1600/DSC01291.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuTH5yr9wJA9NHhX6o14djm-XiOWvPsFBzEarH2BWTwWqE2D5YKxDky0EIpOXgrOlXZGAFI3vx21dkjKnFeN7W98qjqw2a7t5gOW_RYO6jepzOo7arojAQ0rOm1ByyuN2uiWIh8O20tb_F/s320/DSC01291.jpg" width="252" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>autor: Alex Levin<br />źródło: <a href="http://www.artlevin.com/page296.html">strona artysty</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„<b>Na
Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego</b> obchodzono zazwyczaj święta w
porze zimowego przesilenia dnia z nocą. W Rzymie świętowano dwudziestego
piątego grudnia narodziny boga słońca (<i>Sol
Invictus</i>). W Persji odbywały się tego dnia uroczystości z okazji narodzin
Mitry, wszechwiedzącego boga światła, którego kojarzono z niepokonanym słońcem,
ale również z ciałami niebieskimi świecącymi w nocy. Chrześcijaństwo
zaadoptowało tę tradycję do swoich potrzeb i ustanowiło święto narodzin
Zbawiciela. Także początków Chanuki współcześni badacze upatrują w uroczystości
obchodzonej z okazji zimowego przesilenia dnia z nocą, najkrótszego i
najciemniejszego dnia w roku, a polegającej na zapalaniu lamp i pochodni”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Święto
Chanuki ustanowiono w 164 roku przed naszą erą dla upamiętnienia zwycięskiego
powstania Machabeuszy przeciwko hellenistycznym władcom i usunięcia kultu Zeusa
ze zbezczeszczonej Świątyni w Jerozolimie oraz ponownego poświęcenia jej Bogu Hebrajczyków.
Chanuka przypada na miesiąc tewet, a więc na koniec listopada lub grudzień każdego
roku; tegoroczna zbiegła się z chrześcijańskim Bożym Narodzeniem i zaczęła się po
zachodzie słońca 24 grudnia.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuvJ98s12Rk0irTU5fuwCr4XleSxtRwRsfx-zadZywyuiPdp1QGWl_oNtvpwg5z1ChnnY5lVzBzRxr_82e-ro7RT3ffUc4lPRK1GTdjN_w61zPyPSeE_UbtzMf8wH77K7dNqdPTQ3wROHJ/s1600/bbd5ce73d3bbf72f9680694fa8793227.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuvJ98s12Rk0irTU5fuwCr4XleSxtRwRsfx-zadZywyuiPdp1QGWl_oNtvpwg5z1ChnnY5lVzBzRxr_82e-ro7RT3ffUc4lPRK1GTdjN_w61zPyPSeE_UbtzMf8wH77K7dNqdPTQ3wROHJ/s320/bbd5ce73d3bbf72f9680694fa8793227.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>świecznik chanukowy<br />źródło: www.pinterest.com</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Historyczne
okoliczności ustanowienia Chanuki opisał Józef Flawiusz w „Dawnych dziejach
Izraela”. </span><span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">„Juda zwołał zgromadzenie i oświadczył, że skoro Bóg udzielił już
ludowi wielu zwycięstw, należy teraz podążyć do Jerozolimy, oczyścić Świątynię
i złożyć ofiary określone prawem. Kiedy jednak przybył z całą rzeszą do
Jerozolimy i zobaczył Świątynię spustoszoną, spalone bramy, trawy porastające
pustkowie świętego miejsca – biadał nad tym obrazem zniszczenia Świątyni, a
wtórowali mu towarzysze (…). Oczyściwszy ją troskliwie, wniósł do niej nowe
sprzęty: świecznik, stół, ołtarz, sporządzone ze złota; zawiesił kotary u
odrzwi i wprawił drzwi; obalił ołtarz [Zeusa] i zbudował nowy z różnych
rodzajów głazów. Dwudziestego piątego dnia miesiąca zwanego przez Macedończyków
Apellajos, zażegli światło na świeczniku, spalili wonności na ołtarzu, położyli
chleby na stole i poświęcili ofiary całopalne na nowym ołtarzu (…).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">Przez
osiem dni świętował Juda wespół z obywatelami na cześć wznowienia ofiar w
Świątyni. Nie odmówił im żadnej uciechy, raczył ich kosztownymi i wspaniałymi
ofiarami, Boga czcił pochwalnymi pieśniami do wtóru harf, a ludowi rozweselał
serca. Tak wielką radością napełniło ich to przywrócenie dawnych obyczajów i
nadspodziewane odzyskanie swobody służby Bożej po tak długiej przerwie, iż
ustanowili prawo, żeby ich potomkowie co roku przez osiem dni świętowali na
pamiątkę wznowienia obrzędów w Świątyni. Od owego czasu zachowujemy to święto,
nazywając je Świętem Świateł”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><b>sefardyjska pieśń chanukowa w języku ladino:</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/6OjxNaWYjCE/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/6OjxNaWYjCE?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Ale
przy okazji świętowania Chanuki częściej przypomina się legendę o cudzie w
Świątyni. To </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„przekaz bajeczny, za którego pomocą wyjaśniono sens świątecznych
ogni Machabeuszy. Kiedy Świątynia została już oczyszczona, kiedy zniknęły już
wszelkie ślady kultu Zeusa, trzeba było na powrót rozpalić wieczne światło.
Znaleziono wszelako tylko jeden dzbanuszek oliwy tłoczonej z oliwek, nadającej
się do zapalenia w lampie (…). Dzbanuszek ten zawierał oliwę w ilości
wystarczającej zaledwie na jeden dzień. Ale oto lampka zasilana tą niewielką
ilością płonęła przez osiem pełnych dni i nocy, przez cały okres trwania
obchodów w Świątyni, aż do czasu, kiedy zdołano przygotować nowy zapas oliwy w
ilości wystarczającej do utrzymywania światła w menorze”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOduduhi_yEVosfR0SGLnw09NymP8X9iXwibfKn_VJHxTUXdQiVjDVQF4nnKTqxpxMXpJ78mqYItt5eXKC6ol3vxgpPgms1dNGbu_yWmUHUJqTctHlatjXO1Tpp2pgm2_hopno6EEOpwvK/s1600/b%25C4%2585czek+1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOduduhi_yEVosfR0SGLnw09NymP8X9iXwibfKn_VJHxTUXdQiVjDVQF4nnKTqxpxMXpJ78mqYItt5eXKC6ol3vxgpPgms1dNGbu_yWmUHUJqTctHlatjXO1Tpp2pgm2_hopno6EEOpwvK/s320/b%25C4%2585czek+1.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>bączek chanukowy<br />źródło: www.chabad.org</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Chanuka
jest jednym z najbardziej rodzinnych świąt żydowskich. Głównym nakazem jest
wówczas zapalanie światełek, które powinny stać obok wejścia do domu, </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„aby
dzięki nim wieść o cudzie zyskała rozgłos”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. </span><span style="color: #20124d;">„Z
czasem powstał specjalny żydowski przedmiot kultu – świecznik chanukowy,
nazywany obecnie <i>chanukija</i>. Składa
się on z ośmiu świeczek i jednej dodatkowej, zwanej „posługaczem” (<i>szamasz</i>), ponieważ służy ona do
zapalania pozostałych. Pierwotnie używano oddzielnego naczynia na każde
światełko, ale w średniowieczu wprowadzono do synagog duże świeczniki, dla
których wzorzec stanowił wielki świecznik ze Świątyni”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Świeczniki
te wykonywano z brązu, mosiądzu, srebra, cyny i bardzo rzadko z gliny, nadając
im kształt lampek z zapleckami, w których na podłużnej listwie umieszczano
osiem naczynek na oliwę i knot, osobne miejsce pozostawiając na </span><i style="color: #4c1130;">szamasz</i><span style="color: #4c1130;">. Z biegiem czasu światło oliwne zastąpiły
świece.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAeYRncLGXIp_pw3WarK77mRQXxv0jDIPOZ96A6rNoKVQZPYpJMcNV_zkPaLfPvt1mRF6mr9UupY8Vy8S-HJeJ8okaSLZu96UGplUcmAyxgOVlnK3XGyhEN3F0yGRHgEGAy0SZZL0nlEGg/s1600/Judith+and+Holofernes+-+Tintoretto.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="234" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAeYRncLGXIp_pw3WarK77mRQXxv0jDIPOZ96A6rNoKVQZPYpJMcNV_zkPaLfPvt1mRF6mr9UupY8Vy8S-HJeJ8okaSLZu96UGplUcmAyxgOVlnK3XGyhEN3F0yGRHgEGAy0SZZL0nlEGg/s320/Judith+and+Holofernes+-+Tintoretto.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Jacopo Tintoretto, <i>Judyta i Holoferne</i>s (1577-1578);<br />źródło: pl.wikipedia.org</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Radosny
nastrój Chanuki podkreślają smażone na oleju słodkie potrawy, najczęściej pączki,
racuchy i naleśniki, natomiast dzieci dostają prezenty lub pieniądze i bawią
się w grę zwaną <i>bączkiem</i>. Do tradycji
należy też śpiewanie pieśni i snucie opowieści, w których wspomina się wdowę
Judytę, która zamordowała Holofernesa, dowódcę wojsk Nabuchodonozora, oraz
pobożną Chanę, na której oczach zamordowano siedmiu synów, ponieważ nie chcieli
odstąpić od wiary ojców. Z tego względu kobiety surowiej niż mężczyźni
przestrzegają Chanuki, i </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„chociaż podczas święta wolno pracować, nie imają się
pracy, dopóki w domu palą się światełka”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Właśnie
Chanuce przypisałam szczególne znaczenie w życiu Judyty Schraiber, bohaterki
cyklu powieści „Niepokorne”, przyszła bowiem </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„na świat niedługo po tym, jak
brzemienna Miriam Schraiber postawiła na stole talerz naleśników z serem i w
ośmioramiennej menorze zapaliła czwartą świecę. Pierworodnej nadano imię z
powodu owej świątecznej potrawy i na cześć legendarnej Judyty z Betulii,
pogromczyni Holofernesa, która uwiodła go, uraczyła potęgującym pragnienie serem,
upiła winem i w akcie zemsty ścięła głowę. Dotąd Judyta z niecierpliwością
wyczekiwała chwili, gdy na pamiątkę cudu w Świątyni w oknie salonu zamigoczą
chanukowe świece, więc jakaś nieodparta siła nakazała jej i tym razem odwiedzić
rodzinny dom (…). O nic jej nie pytali. Kazali zdjąć płaszcz, usadzili przy
nakrytym stole, a kiedy świat pochłonęły ciemności, Natan Schraiber odmówił dwa
z trzech błogosławieństw i zapalił drugą chanukową świeczkę”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24pt; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>sefardyjska pieśń chanukowa w języku ladino:</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/B_dPMSieZf0/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/B_dPMSieZf0?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Efrat
Gal-Ed, <i>Księga świąt żydowskich</i>, Wyd. Cyklady, Warszawa 2005, s. 161.</span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Józef
Flawiusz, <i>Dawne dzieje Izraela</i> [ edycja komputerowa – e-book], s. 491-492.</span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Rabin
Simon Philip De Vries Mzn., <i>Obrzędy i symbole Żydów</i>, Wydawnictwo WAM, Kraków
2000, s. 151.</span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Efrat
Gal-Ed, <i>Księga świąt żydowskich</i>, Wyd. Cyklady, Warszawa 2005, s. 163.</span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 163.</span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże,
s. 165.</span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Agnieszka
Wojdowicz, <i>Niepokorne. Eliza</i>, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, s.
274.</span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-67842275172683757152016-12-23T18:26:00.000+01:002017-01-07T21:55:06.059+01:00Wigilijnie<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2aFi6-7evnL5n1XrqokDLtnqYDGDYbriOhyl0HzNLNLyn46PKFfWqdNCqL4cnF_WCPNMa8_TX0tH7UXfOjbFjs9gEdiFc-WN4HU8Do_BJhinrPjCUvWBgqfjwuCWMLDmoOIBUviCYTI2-/s1600/3d2145c7c2a6345712fa510a9daface3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2aFi6-7evnL5n1XrqokDLtnqYDGDYbriOhyl0HzNLNLyn46PKFfWqdNCqL4cnF_WCPNMa8_TX0tH7UXfOjbFjs9gEdiFc-WN4HU8Do_BJhinrPjCUvWBgqfjwuCWMLDmoOIBUviCYTI2-/s320/3d2145c7c2a6345712fa510a9daface3.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">źródło: <a href="https://pl.pinterest.com/">TU</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Jak
dawniej obchodzono Wigilię?</b> W relacji Seweryna Udzieli, dziewiętnastowiecznego etnografa,
pisarza i nauczyciela, w Krakowskiem</span> <span style="color: #4c1130;">„już od samego świtania ogarnia i młodych,
i starych nastrój uroczysty. Bo też w ten dzień z każdego zdarzenia, z każdej
czynności, z każdego słowa prawie wyprowadzają wróżby na rok przyszły (...).<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCzedfdmQEGrt7E7hkABYTHUjFh34vrmrdnm7uG_o5GFzblpFak4qSu6jZ53UBB02FbB5rcXAQDLUy6iEgZMhWULzhvftMkMnuw9C7aJhDsc-ULkROmsJ9TPbvO5qIIRGPf6hP_ZjdXNzB/s1600/421f782c36342e2354bdd394febea273.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCzedfdmQEGrt7E7hkABYTHUjFh34vrmrdnm7uG_o5GFzblpFak4qSu6jZ53UBB02FbB5rcXAQDLUy6iEgZMhWULzhvftMkMnuw9C7aJhDsc-ULkROmsJ9TPbvO5qIIRGPf6hP_ZjdXNzB/s320/421f782c36342e2354bdd394febea273.jpg" width="258" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło: <a href="https://pl.pinterest.com/">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Rano
wstawszy, myją się w wodzie, do której wrzucili pieniądz srebrny, aby się ich
pieniądze trzymały. Wymiecione z izby śmieci wysypują ukradkiem sąsiadowi pod
próg, aby pchły, pluskwy i inne robactwo tam się przeniosły. Uważają, kto
pierwszy tego dnia wejdzie do chaty; jeżeli mężczyzna, to wszyscy cały rok będą
zdrowi, gdy kobieta, to choroba nie opuści chaty tego roku. Dzieci starają się
dzień cały nie zasłużyć na karę. Gospodyni sprząta izbę, porządki robi w całym obejściu
chaty i gotuje wieczerzę. Czeladź przygotowuje paszę dla bydła i koni na
święta, rąbie drewno na opał, a gospodarz wybiera w stodole snopki zboża i
słomę żytnią, równą, długą. Ze słomy wiąże kopy (wiązanki po kilkanaście
źdźbeł), które zatyka za obrazy; a ma ich być tyle, ile zebrał w lecie kóp
żyta. Krzyż ze słomy przybija szydłem do środkowej belki w izbie, a gwiazdę
słomianą nade drzwiami wchodowemi. Stół przykrywa słomą żytnią, grubą, i
przywiązuje ją dwoma powrósłami, a w środku wsuwa garść siana, na którem stawia
się miskę z potrawami w czasie wieczerzy wigilijnej. W rogach izby ustawia gospodarz
snopy zboża.</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFl40sNKoWnBA6-9OcDaC38_Axzx00BpLzF-TVKyx8O39_97BhBzpJcnlLSAHdOAz3zbr5sezkAftIGtxOv75ORWN0TQNOOCPSt1a2_7Jitdvw3aeIJthhJ3GSTUhxeXoxJfjOFDZim43Q/s1600/e4ec0843924344946cbace89e8923a8b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFl40sNKoWnBA6-9OcDaC38_Axzx00BpLzF-TVKyx8O39_97BhBzpJcnlLSAHdOAz3zbr5sezkAftIGtxOv75ORWN0TQNOOCPSt1a2_7Jitdvw3aeIJthhJ3GSTUhxeXoxJfjOFDZim43Q/s320/e4ec0843924344946cbace89e8923a8b.jpg" width="199" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło: <a href="https://pl.pinterest.com/">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;">Nie
je się obiadu tego dnia, dopiero wieczorem, gdy pierwsza gwiazda zabłyśnie na
niebie, zasiadają wszyscy do wieczerzy, do <span style="letter-spacing: 1.0pt;">willi</span>.
Gospodyni stawia miskę na stół, następuje wspólna modlitwa i łamanie się
opłatkami oraz składanie sobie życzeń szczęśliwego roku przyszłego (…). Pierwszą
potrawą jest zwykle groch okrągły, rzadko ugotowany, potem gruszki i śliwki
suszone, gotowane, następnie kluski z makiem na miodzie. Wreszcie żur z
grzybami. Po <span style="letter-spacing: 1.0pt;">wilii</span> piją piwo lub
miód. Z każdej potrawy zostawia się nieco na misce dla krów, którym się daje
też opłatek z rutą. Po <span style="letter-spacing: 1.0pt;">wilii</span>
pogryzają jeszcze suchą rzepę gotowaną i rzucają ją na siebie, aby uchronić się
od wrzodów, a przenieść je na drugiego. Do <span style="letter-spacing: 1.0pt;">wilii</span>
powinna zasiadać parzysta liczba osób, gdyż inaczej ktoś z obecnych umrze tego
roku. Zaraz po wieczerzy wybiegają dziewczęta na dwór i słuchają, z której
strony pies zaszczeka, bo z tej strony przyjdzie narzeczony; rachują też kołki
w płocie: do pary, czy nie do pary. Jeżeli naliczy z któregokolwiek miejsca do końca
płotu do pary, to wyjdzie dziewczyna za mąż tego roku. I w inny sposób wróżą
tego dnia o swem zamęściu. Wreszcie wybierają się na pasterkę”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi7S7bAB0t178PxG4r7nQeQc0B3tU7XthyjE3gYskCEr8kVbd7Rs3xmM8xpdpbPnF_uXPim51xit7Q3ih-2uWwRgpTY1-209AG4JNd2RMkeJCZ9h3m2PrP2bF-6IshwT4NKD8agL8ofpZv/s1600/8622aab1f406e3d341979bf9ebe2224f.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi7S7bAB0t178PxG4r7nQeQc0B3tU7XthyjE3gYskCEr8kVbd7Rs3xmM8xpdpbPnF_uXPim51xit7Q3ih-2uWwRgpTY1-209AG4JNd2RMkeJCZ9h3m2PrP2bF-6IshwT4NKD8agL8ofpZv/s320/8622aab1f406e3d341979bf9ebe2224f.jpg" width="251" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>źródło: <a href="https://pl.pinterest.com/">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">O stawianiu snopów zboża po rogach izby wspomina też
Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej”. Zwyczaj ten przypisuje
wszystkim, nie tylko chłopstwu, i dla przykładu mówi o pani wojewodzinie
Dobrzyckiej mieszkającej w Pęsach na Mazowszu; u niej jeszcze w pierwszej
połowie XIX wieku nie siadano do <span style="letter-spacing: 1.0pt;">wilii</span>
bez snopów żyta ustawionych po rogach komnaty stołowej. Chłopi po uczcie wigilijnej
kręcili z tej słomy małe powrósła i wybiegłszy do sadu, obwiązywali nimi drzewka
owocowe w przekonaniu, że dzięki temu będą lepiej rodziły. Wieczerza wigilijna
u chłopstwa składała się zwykle z siedmiu potraw, u szlachty z dziewięciu, u
arystokracji z jedenastu, i wierzono, że</span> <span style="color: #4c1130;">„kto ilu potraw nie skosztuje, tyle go
przyjemności w ciągu roku ominie”<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span>.</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="color: #20124d;"><b>Żeby
Wam zatem, kochani, nie umknęły nawet najmniejsze przyjemności i by świąteczne
dni minęły w radosnej atmosferze, z rodziną i przyjaciółmi. Wszystkiego
najlepszego.</b> </span><b><span style="color: #cc0000;">😊</span></b></span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<h2>
<span style="color: #4c1130; font-size: xx-small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Seweryn
Udziela, <i>Krakowiacy</i>, Wydawnictwo Bona, Kraków 2012, s. 45-47.</span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span class="MsoFootnoteReference"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Zygmunt
Gloger, <i>Encyklopedia staropolska</i> z: http://literat.ug.edu.pl/~literat/glogers/index.htm#w</span></span></h2>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-91500753964033767362016-12-18T20:32:00.000+01:002016-12-23T18:27:53.246+01:00Buty przy kominku<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhru9Y15_t53TQSDaEDEF_IripRwE_QeRFSMegrAJqaMdtHyGqR1iYhWKtw74DtAmbfgMbc8ewgG_TRglIa92jCWMqdIh0qzpdS5_DjshuEsjlhOWdhu3ayH9b56HlygL_4NxD3-qt19_CK/s1600/5thC+French+Medieval+Banquet.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="317" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhru9Y15_t53TQSDaEDEF_IripRwE_QeRFSMegrAJqaMdtHyGqR1iYhWKtw74DtAmbfgMbc8ewgG_TRglIa92jCWMqdIh0qzpdS5_DjshuEsjlhOWdhu3ayH9b56HlygL_4NxD3-qt19_CK/s320/5thC+French+Medieval+Banquet.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Piętnastowieczna uczta, buty typu <i>cracoves</i>;<br />źródło ilustracji: fr.wikipedia.org/wiki/Cuisine_médiévale</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><b>„Najstarszym
i zarazem najprostszym obuwiem</b> odnalezionym na ziemiach polskich były
jednoczęściowe okrycia stóp, określane (…) jako chodaki. Noszono je do luźnych,
sięgających za kolana płóciennych koszul, nazywanych ruba, mbacha, giezło,
czecheł lub czechło”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[1]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Średniowieczne
chodaki były niewysokie, bo w najwyższym punkcie sięgały zaledwie kostki, i
wykonane ze skóry ściągniętej rzemieniem w taki sposób, że przypominały pokrowiec
na stopę. Renesansowe obuwie miewało przedziwne kształty nosków i od nich
nosiło zabawne nazwy, były więc <i>kacze dzioby</i>, <i>krowie mordy</i>, <i>niedźwiedzie łapy</i>,
a gdy nosek się wydłużał i </span><span style="color: #20124d;">„rozchodząc się na boki, zyskiwał duże poszerzenie”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[2]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">,
but nazywano <i>rogatym</i>. Obcasy pojawiły się dopiero w siedemnastym wieku, wcześniej
podwyższano i wzmacniano niektóre fasony żelaznymi podkówkami. Sto lat później sztuka
szycia butów zyskała nowy wymiar: damskie trzewiki różniły się nareszcie od
męskich (do tego czasu były identyczne), buciki dziecięce szyto z miękkich i
gładkich tkanin, a zły stan dróg i ulic przyczynił się do popularności <i>patynek</i>,
a więc obuwia ochronnego o podeszwie wykonanej z jednego kawałka drewna, nasuwanego
na buty właściwe, aby ich nie zamoczyć albo nie ubrudzić.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEqz-NTO_2rT99fjGFaXd6DvvRiD4soMefhzVhoUp-nDWcCvVGfGW0MxDY7kVkCxo1GfBIxLtu2xlIM-iddlfn891Mk7jZGCTgQocqjpZc5VjUHWE5mX5Gs3t3xkPPJ331rSfxq4J2OeO8/s1600/72299778509ce994a7211bfa89357d17.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEqz-NTO_2rT99fjGFaXd6DvvRiD4soMefhzVhoUp-nDWcCvVGfGW0MxDY7kVkCxo1GfBIxLtu2xlIM-iddlfn891Mk7jZGCTgQocqjpZc5VjUHWE5mX5Gs3t3xkPPJ331rSfxq4J2OeO8/s320/72299778509ce994a7211bfa89357d17.jpg" width="210" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>patynki;<br />detal z obrazu <i>Portret małżonków<br />Arnolfinich </i>Jana van Eycka;<br />źródło: ca.wikipedia.org</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Historię
obuwia odtwarza się dzięki badaniom archeologicznym i malarstwu. Obrazy wielkich
mistrzów pokazują fasony noszone przez ludzi różnych stanów, a więc przez
chłopów, szlachtę i władców, a także przez kobiety, mężczyzn i dzieci. Przykładem
może być słynny „Portret małżonków Arnolfinich” namalowany przez Jana van Eycka
w 1434 roku, gdzie obok piętnastowiecznego obuwia męskiego widzimy <i>patynki</i>: w
lewym dolnym rogu o paskach zapinanych na sprzączki, w głębi, w prześwicie
między szatami trzymających się za ręce małżonków, intensywnie czerwone. Szesnastowieczne
buty chłopskie znajdziemy na obrazie „Taniec wieśniaków” Petera Bruegla
Starszego z 1569 roku; są to buty niskie sznurowane na podbiciu, które </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„szyto przeważnie
z grubszej skóry, przeznaczając dla mniej zamożnych klientów”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[3]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Przepiękne
osiemnastowieczne damskie <i>mulety</i> na wysokim obcasie widać na „Portrecie Madame
de Pompadour” Maurice’a Quentina de La Toura. Niestabilne <i>mulety</i> miały cienkie
podeszwy, obciągnięty skórą albo tkaniną obcas z drewna, wydłużony i nieco
uniesiony nosek o ostrym kształcie, a szyto je z atłasów, brokatów, aksamitów i
adamaszków. Bogato dekorowane stanowiły ekskluzywny dodatek do pięknych i
kosztownych sukien arystokratek.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizeJtCRhBcZBqWy0hWnUiu5V3JAIylnjp_R86udB89HyXQk3-3bw41dG3PFQSnntkaq2f8-2c00TpmFD2VzGk4qgkTRVBehI_hxdtMQN8oHkDQGR1qGovnBLJefn17cBgDBPlOW1hMZi5S/s1600/552922f9ba33c185183960e31db4d450.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizeJtCRhBcZBqWy0hWnUiu5V3JAIylnjp_R86udB89HyXQk3-3bw41dG3PFQSnntkaq2f8-2c00TpmFD2VzGk4qgkTRVBehI_hxdtMQN8oHkDQGR1qGovnBLJefn17cBgDBPlOW1hMZi5S/s400/552922f9ba33c185183960e31db4d450.jpg" width="286" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">mulety;<br />Maurice Quentin de La Tour, <i>Portret Madame de Pompadour</i>;<br />źródło: www.louvre.fr</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN05N2uglfXZAwtt4D6MzZwTQJyqnsu37jIvvlk52p8wOJvCrtA8GIbEOquY0wLH5gzNvPx1RGg2glcfO4EVhHQyn30eOmXL83XaYsrN5yFrVutB8j-Ir86vo2O3RZsTAosl1bIXjncemV/s1600/15th+century+illuminated+manuscript+of+Renaud+de+Montauban.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN05N2uglfXZAwtt4D6MzZwTQJyqnsu37jIvvlk52p8wOJvCrtA8GIbEOquY0wLH5gzNvPx1RGg2glcfO4EVhHQyn30eOmXL83XaYsrN5yFrVutB8j-Ir86vo2O3RZsTAosl1bIXjncemV/s320/15th+century+illuminated+manuscript+of+Renaud+de+Montauban.jpg" width="294" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>biesiada; buty typu <i>cracoves</i>;<br />źródło: pl.wikipedia.org</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wiele
elementów i wzorów dawnego obuwia wyszło już z użycia. W średniowieczu częstym
sposobem zapięcia butów były <i>supłoguziki </i>(inaczej <i>rzemykoguziki</i>), występujące głównie
w obuwiu niskim i przy butach o wysokich cholewkach. W obuwiu nazywanym <i>dziobatym</i>
modne były wydłużone noski, co miało być </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„frywolną reakcją na okropności, które
szerzyła krocząca przez Europę epidemia dżumy”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[4]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Buty
o takim kształcie zwano też <i>cracoves</i>, dlatego niektórzy historycy przypisują im
polskie (krakowskie) pochodzenie. Noski <i>cracoves</i> miewały niekiedy ekstremalną
długość i aby nie opadały, wypychano je mchem i pakułami, wszywano w środek
fiszbiny, a do czubków przymocowywano sznurek lub łańcuszek, który następnie
wiązano wokół łydki. Ponieważ obuwie dziobate było drogie, nosili je ludzie
zamożni; z czasem </span><span style="color: #20124d;">„długość czubków stała się wyznacznikiem pozycji społecznej.
Obuwie dziobate, będące towarem luksusowym, poddane było ostrej krytyce przede
wszystkim ze względu na duży wzrost sum, które mieszczanie wydawali na swoje
stroje. Próbą ich ograniczenia były świeckie i kościelne ustawy antyzbytkowe (…).
Dla przykładu we Francji i Burgundii buty z długimi na 2,5 stopy czubkami mogli
nosić tylko władcy i książęta. Obuwie wydłużone z przodu na 2 stopy
przysługiwało panom, a rycerstwu – noski długie na 1,5 stopy. Pozostała ludność
mogła chodzić w obuwiu z czubkami o długości poniżej stopy”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[5]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7PwLZ5XlUhnX0Ju4cRBgFeVP5ErTXSg1T76GGi8FzlnWSbvMmeq9QfdfBnlrqQxGnmjRer_EiZKLeKkTa_DHmTjFyygSeV6rA0BcvGX1Ww9O6d2wG-DdXHHJvKac-ksqY45lyO-2tTmHd/s1600/Venetian+chopines%252C+1550-1600.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7PwLZ5XlUhnX0Ju4cRBgFeVP5ErTXSg1T76GGi8FzlnWSbvMmeq9QfdfBnlrqQxGnmjRer_EiZKLeKkTa_DHmTjFyygSeV6rA0BcvGX1Ww9O6d2wG-DdXHHJvKac-ksqY45lyO-2tTmHd/s320/Venetian+chopines%252C+1550-1600.jpg" width="218" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">weneckie <i>chopine</i>;<br />źródło: www.alamy.com</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Za
obuwnicze kuriozum można uznać pochodzące z szesnastego wieku buty typu
<i>chopine</i>, a więc na gigantycznym klinie przypominającym wysoką platformę z
drewna albo z korka. Ze względu na ich dziwaczną formę </span><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">„stały się obiektem
satyry i były moralnie napiętnowane przez Kościół. Nazywane są przez badaczy
najbardziej skrajnym i nienaturalnym wytworem mody obuwniczej”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[6]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">. Ten
typ obuwia powstał prawdopodobnie w Wenecji, gdzie cieszył się popularnością wśród
kurtyzan, u których <i>chopine</i> osiągały wysokość nawet 50 centymetrów. </span><span style="color: #20124d;">„Czasami
stawianie w nich kroków było możliwe tylko wówczas, gdy wspierano się na
ramionach służby”</span><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #20124d;">[7]</span></span></span><!--[endif]--></span><span style="color: #4c1130;">.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv9CSo9c2-E6yr93BxH4uJbxeQZpYAT3ZihYlTPHhvmiZCbDJ8SxvlU97amHaQTADiLv11NbfSdo4CuuA-eyslhA9y-rHpU-z2xeEUSM_lTq1FUf2q5F23_wX7dCh0soq_TweRAj1uFjs_/s1600/A+chopine+is+a+type+of+women%2527s+platform.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv9CSo9c2-E6yr93BxH4uJbxeQZpYAT3ZihYlTPHhvmiZCbDJ8SxvlU97amHaQTADiLv11NbfSdo4CuuA-eyslhA9y-rHpU-z2xeEUSM_lTq1FUf2q5F23_wX7dCh0soq_TweRAj1uFjs_/s320/A+chopine+is+a+type+of+women%2527s+platform.jpg" width="313" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>weneckie <i>chopine</i>;<br />źródło: www.idealmagazine.co.uk</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;">Dzieje
obuwia mówią niejako przy okazji o ludzkiej próżności, o podążaniu za modą i
pragnieniu wyróżnienia się z tłumu, o pragnieniu podkreślenia wysokiej pozycji
społecznej. Buty, dziś produkowane masowo i w niewyobrażalnych ilościach,
dawniej bywały tanimi i niewygodnymi chodakami lub trzewikami dla biednych (średniowieczny
czeladnik dziennie musiał uszyć dwie pary obuwia, aby mistrzowi, u którego
terminował, opłacało się go utrzymywać) lub niepowtarzalnymi egzemplarzami przygotowanymi
na specjalne okazje dla królów, cesarzy, kardynałów i arystokratów. Jednak
oprócz ich użyteczności warto podkreślić sięgającą starożytności bogatą
symbolikę, bo obuwie to nie tylko ochrona dla stóp, o czym zazwyczaj zapominamy, lecz
również ważny element wielu ceremonii i świąt. Wiadomo przecież, że picie wina
z damskiego pantofelka było polskim zwyczajem szlacheckim, wiązanie sandałów młodej
parze oznaczało na starożytnym Bliskim Wschodzie kontrakt ślubny, a w wigilię
Bożego Narodzenia dzieci składają buty przy kominku, aby św. Mikołaj miał gdzie
umieścić prezenty (to echo legendy, według której święty wrzucał przez okno
mieszki ze złotem dziewczętom tak biednym, że nie stać je </span><span style="color: #20124d;">było na posag)<span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span>.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicO5tgBUGHcsXEs77pdIvpzISgWNq0uv-VKN_e9JvfDkSGFcswTv6ZjVQYsNBoP6ZZLTXQAOvfLi09iyKJloUK-Evk_0rj-Tt57uTpEFn-d5CkRG3WUxy9Tpq8_4M65mPY1CZ62TMD1EEL/s1600/e7016c54103ba4b0b9c6260ed884bc2d.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicO5tgBUGHcsXEs77pdIvpzISgWNq0uv-VKN_e9JvfDkSGFcswTv6ZjVQYsNBoP6ZZLTXQAOvfLi09iyKJloUK-Evk_0rj-Tt57uTpEFn-d5CkRG3WUxy9Tpq8_4M65mPY1CZ62TMD1EEL/s320/e7016c54103ba4b0b9c6260ed884bc2d.jpg" width="219" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>okładka książki z: <br />http://www.wydawnictwoumk.pl/</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Aby
poznać historię obuwia, można skorzystać z książki </span><span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Anny Drążkowskiej „Historia
obuwia na ziemiach polskich od IX do końca XVIII wieku”</b></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="color: #20124d;"> albo zwiedzić </span><b><span style="color: #4c1130;">muzeum
obuwia w Warszawie - strona muzeum <a href="http://www.cechjanakilinskiego.waw.pl/index.php?page=muzeum">TU</a></span></b><span style="color: #20124d;">.</span></span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br clear="all" />
</span><br />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span> Anna Drążkowska,
Historia obuwia na ziemiach polskich od IX do końca XVIII wieku, Toruń 2011, s.
47.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[2]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s. 160.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[3]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s. 172.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[4]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s. 89.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn5">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[5]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s. 96.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn6">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[6]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s. 183-184.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn7">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[7]</span></span><!--[endif]--></span> Tamże, s. 184.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="color: #4c1130;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="line-height: 115%;">[8]</span></span><!--[endif]--></span></span><span style="color: #4c1130;"> Za: Władysław Kopaliński,
Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 261.</span></span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 9pt;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2901354733394833850.post-73143158890516721722016-11-24T17:04:00.000+01:002016-12-18T20:34:43.413+01:00Szydłem barszczu nie jedzą<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEism7Z5w2mPZhrLV-wM8r4YIF8HnvhQJIOo-T1UyBSSbWadRLImG3c686Fr8jD4lAMvjN1e7DhtJWrzay9GUOpO8Ugm0rZdWKDqwA0zaffO8DTrs78Fu0mUVw1D0t4ZP5jZ-QA8yArl8bNu/s1600/An11_3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEism7Z5w2mPZhrLV-wM8r4YIF8HnvhQJIOo-T1UyBSSbWadRLImG3c686Fr8jD4lAMvjN1e7DhtJWrzay9GUOpO8Ugm0rZdWKDqwA0zaffO8DTrs78Fu0mUVw1D0t4ZP5jZ-QA8yArl8bNu/s320/An11_3.jpg" width="238" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #4c1130; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Michał Elwiro Andriolli, ilustracja do<br />"Pana Tadeusza";<br />źródło: <a href="http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Andriolli/Pan_Tadeusz.htm">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;"><b>Dziś Światowy Dzień Buraka</b>, a ja pomyślałam, że w
kwestii buraków, zwłaszcza czerwonych, od lat mam stanowisko jednoznaczne, bo
nie ma nic smaczniejszego od barszczu. W „Encyklopedii staropolskiej” Zygmunta
Glogera znajdziemy następującą o nim wzmiankę: jest</span> <span style="color: #20124d;">„od
najdawniejszych czasów ulubioną w Polsce polewką kwaskowatą, gotowaną zwykle z
kwasu burakowego lub chlebowego (…). Na kwas z buraków (które dawniej, tak
białe jako i czerwone, nazywano w Polsce ćwikłą), znajdowało się zawsze w
każdym domu polskim na wsi, tak kmiecym jak szlacheckim, oddzielne naczynie
drewniane. Po dworach była to zwykle duża dębowa kłoda, czyli beczka, z klepek
bez dna górnego, płótnem przykryta, w której kwaszono wiecznie buraki i kwas
czerpano, zarówno na barszcz dla państwa i gości, jak dla czeladzi i
najbiedniejszych, jeżeli zdarzyło się, że był kto we wsi, niemający na zimę
buraków i przychodził do kuchni dworskiej z garnuszkiem, w który mu kwasu
nalewano.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgok5-W1RY1JZ36Tpx1iSZ92-muOjxr5V8XL0yZo7cnlOn5uuo6HDI25clp_hOdh1Qs6HfvIWUZz2hCMMJ8vtYSdQLzFIvOtmGpNg5ieFEofDXgmCo9xzVROEF-E9odUibi9Pz2Idx11abO/s1600/An05_2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgok5-W1RY1JZ36Tpx1iSZ92-muOjxr5V8XL0yZo7cnlOn5uuo6HDI25clp_hOdh1Qs6HfvIWUZz2hCMMJ8vtYSdQLzFIvOtmGpNg5ieFEofDXgmCo9xzVROEF-E9odUibi9Pz2Idx11abO/s320/An05_2.jpg" width="239" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;"><b>Michał Elwiro Andriolli, ilustracja do<br />"Pana Tadeusza";<br />źródło: <a href="http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Andriolli/Pan_Tadeusz.htm">TU</a></b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Był
jeszcze dość powszechny użytek leczniczy z tego kwasu. Piszący to pamięta, jak
wszyscy cierpiący na ból gardła otrzymywali we dworze płukanie z kwasu
burakowego i miodu przaśnego, co dziwnie wszystkim pomagało. Najpowszechniejsze
sposoby podawania barszczu w domach polskich były: barszcz czerwony z »uszkami
i rurą«, zabielany z wędliną i czysty, podawany na śniadanie po całonocnych
tańcach lub jako jedyny posiłek południowy w dniu wigilii Bożego Narodzenia, we
dni postne jadano barszcz z krupami i przyprawą z suszonych grzybów (…). Cezary
Biernacki pisze o barszczu, że »był i jest najpospolitszą, a w miarę dodanych
przypraw najcelniejszą, prawdziwie polską, z wielkim smakiem i respektem
przyjmowaną zupą. Bywa dwojaki, mięsny i postny: pierwszy z uszkami, gotowany
zwykle z mięsem wołowem i rurą dla esencjonalności, lub schabem wieprzowym,
kiełbasą, słoniną; drugi – czysty lub zabielany, z grzybami, śledziem, kaszą i
koprem. Chłopi gotują barszcz z piskorzami. Lekarze zalecają chorym barszcz
czysty, niesolony, jako uśmierzający gorączkę. Po hulance, a zwłaszcza po
przepiciu, jest on równie pożądany – wtedy nim też zwykle biesiadników raczą«.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKtSwlzel8nDM5MBQWfRctGBnwQk8onRxAPizU0J56zq6KbULPH25QcyneBHgoPhEFfkEIrMN8JkIo23AABF62kIGdDoE0DzIj7H8P-0GH6xRIbQevyNywV10ZYpxDjEAmRT4Iu1105Pv0/s1600/An06_3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKtSwlzel8nDM5MBQWfRctGBnwQk8onRxAPizU0J56zq6KbULPH25QcyneBHgoPhEFfkEIrMN8JkIo23AABF62kIGdDoE0DzIj7H8P-0GH6xRIbQevyNywV10ZYpxDjEAmRT4Iu1105Pv0/s320/An06_3.jpg" width="242" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="color: #20124d; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">Michał Elwiro Andriolli, ilustracja do<br />"Pana Tadeusza";<br />źródło: <a href="http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Andriolli/Pan_Tadeusz.htm">TU</a></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #20124d;">Czerniecki,
sławny w XVII wieku kuchmistrz polski, zalicza »barszcz królewski« do potraw
mlecznych. W Litwie lud gotuje barszcz z boćwiny czyli z liści burakowych, lud
zaś polski pierwotnie miał gotować barszcz z ziela, które nazywa się po polsku
barszczem (po łacinie <i>Heracleum sphondylium</i>),<i> </i>a wyrasta
wysoko na łąkach i przy wioskach, kwitnąc w czerwcu. Niewątpliwie też między
polską nazwą rośliny i polewki zachodzi związek bezpośredni, bo jedna z drugiej
niegdyś powstała. Gotowano także barszcz z kwasu dzieżnego lub śliwek, lubili
bowiem zawsze Polacy kwaśne potrawy, krajowi ich właściwe i zdrowiu potrzebne”.</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #4c1130; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">A
ponieważ barszcz zasiedział się w naszej kulturze i jadamy go od wieków, nie brak go w
przysłowiach, na przykład: Barszcz gęsty, gość częsty, sól gruba – gospodarza
zguba. Albo: Gdzie jest barszcz, kapusta, tam chata niepusta. I: Szydłem
barszczu nie jedzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="color: #4c1130;">Smacznego! </span><b><span style="color: red;">😋 😉</span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24.0pt; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Za:
Zygmunt Gloger, Encyklopedia staropolska;<o:p></o:p></b></span></div>
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>dostęp: http://literat.ug.edu.pl/~literat/glogers/index.htm</b></span></span>Agnieszka Wojdowiczhttp://www.blogger.com/profile/13802234594699932766noreply@blogger.com6