środa, 15 października 2014

O połykaniu nożyczek, grafofonie i histerii - część II

Oto mój subiektywny i nieco przypadkowy przegląd skojarzeń z dziewiętnastym stuleciem (ciąg dalszy).



L jak LWÓW
Jak o Lwowie pisano na przełomie XIX i XX wieku? Różnie. Współczesny sentyment Polaków do tego miasta wynika zapewne z jego historii, ale także z magii miejsca, swoistego genius loci. Ciekawe jednak, że w tekstach sprzed stu lat znajdowałam głównie jego krytykę. Choćby taką: „Z wejrzenia miasto brzydkie, w stylu wiedeńskim, szablonowe. Bez twarzy i wyrazu. Chociaż są ludzie, którzy twierdzą inaczej”. Ja należę właśnie do tych, którzy twierdzą inaczej, czego dowód daję w powieści „Niepokorne. Klara”, gdzie będzie o Lwowie, choć nie tak dużo, jak planowałam początkowo.

Sabat czarownic - "Tygodnik Ilustrowany"
M jak MEDIUMIZM
Według Słownika Języka Polskiego mediumizm to „teoria i praktyka wywoływania zjawisk parapsychicznych za pośrednictwem osób mających specyficzne cechy (np. podatność na sugestię i hipnozę) zwanych mediami”. Popularność mediumizmu pod koniec XIX wieku była tak powszechna, że nawet dość zachowawczy „Tygodnik Ilustrowany” zamieścił o nim cykl artykułów, gdzie z iście naukowym zadęciem rozważał kwestie rozmów ze stolikami, duchów pukających, udokumentowanych przypadków uczestnictwa w sabatach oraz kategorii duchów (dobrych, złych i figlarzy), a także zjawisk odwrotnych, choćby pisma lustrzanego. O mediumizmie w „Niepokorne. Klara” nie będzie, bo autorka jest racjonalistką i niedowiarkiem.

Henriette Browne "A Girl Writing"
N jak NAUCZYCIEL
O nauczycielach rozprawiano na łamach dziewiętnastowiecznej prasy znacznie częściej niż współcześnie i nie tylko w kontekście zbyt długich (zdaniem laików i złośliwców) wakacji. Los nauczycieli galicyjskich szkół ludowych godzien był współczucia, czego dowód znajdziemy w poniższym wierszyku (z epoki):
Czym jest nauczyciel ludowy?
W szkole jest niańką, pedagogiem,
Księdzem, malarzem i muzykiem (…),
A poza szkołą kancelistą,
Stróżem swych uczniów, organistą
I Szkolnej Rady sekretarzem…
W gazetach, w mówkach apostołem,
Przyszłości kraju budowniczym,
W istocie zaś roboczym wołem”.
Moim zdaniem wierszyk zadziwia aktualnością.

Drewniana willa w dawnym Otwocku
O jak OTWOCK
Otwock nie jest moim rodzinnym miastem, mieszkam tu od kilkunastu lat i właściwie dopiero podczas pracy nad „Niepokorne. Eliza” zainteresowałam się jego historią. Niestety, z coraz większym trudem trafiam na nędzne resztki dawnego klimatu podwarszawskiego uzdrowiska, świdermajery umierają śmiercią naturalną albo zaniedbane i zdewastowane straszą oknami bez szyb. Szkoda, bo przed stu laty było tu zapewne pięknie. Wprawdzie architektura szwajcarska nie cieszyła się wtedy aż takim uznaniem, jak się dziś wydaje niektórym jej zwolennikom, ale miała niezaprzeczalny urok (Witkiewicz ojciec na pewno by mnie wyśmiał). Mimo to mam w Otwocku kilka ulubionych miejsc i może z czasem będzie ich więcej.

Henryk Siemiradzki "Pochodnie Nerona"
P jak POCHODNIE NERONA
Obraz znany Judycie z krakowskiego Muzeum Narodowego namalował Henryk Siemiradzki, artysta malarz popularnością dorównujący Sienkiewiczowi. Prasa prześcigała się w relacjonowaniu jego podróży do Włoch lub do Petersburga, donosiła o zagranicznych sukcesach i nowych arcydziełach. „Pochodnie Nerona” zainspirowały Sienkiewicza do napisania „Quo vadis” i chyba wszystkim kojarzą się ze scenami prześladowań chrześcijan. Przyznaję, że nie przepadam ani za „Quo vadis” (jestem fanką „Potopu”), ani za „Pochodniami Nerona”, ale to rzecz gustu. Judycie Schraiber Siemiradzki się spodobał.

R jak REKLAMA
Kto myśli, że reklamy są znakiem naszych czasów, jest w błędzie. W XIX wieku każde szanujące się czasopismo reperowało w ten sposób budżet, może z wyjątkiem krakowskiego „Życia”, tego pod redakcją Szczepańskiego, a potem Sewera i Przybyszewskiego (zapewne rezygnacja z reklam przyczyniła się do upadku gazety). Co reklamowano w „Czasie”, „Nowej Reformie” i „Kurierze Lwowskim”? Niemal wszystko. Środki na porost włosów, mydła, perfumy, fortepiany i parasole, najnowsze powieści, trutkę na szczury, syropy na kaszel, owoce kandyzowane i cudowne specyfiki na wszelakie przypadłości.

Maurycy Gottlieb "Sulamitka" 1877
S jak STOJNOWSKI
Maurycy Stojnowski jest postacią fikcyjną, ale gdyby nie kilku artystów malarzy przełomu wieków, byłby zupełnie innym bohaterem. Zwłaszcza niezwykle utalentowany Maurycy Gottlieb, przedwcześnie zmarły i pochowany na Cmentarzu Nowym w Krakowie na Kazimierzu. Stojnowski dostał po nim imię, choć malowali inaczej i dzieliło ich wszystko oprócz sztuki.




T jak TELEFON
W roku 1902 Kraków szczycił się trzystoma abonentami telefonicznymi, w 1907 liczba ta się podwoiła. Początkowo z linii telefonicznej korzystali wojskowi i urzędnicy państwowi, straż pożarna, szpitale, banki oraz niektóre redakcje gazet (w 1897 roku „Nowa Reforma”, o czym świadczy podany na pierwszej stronie numer telefonu). Jak wyglądał telefon z przełomu wieków? Była to „pokaźnych rozmiarów skrzynka przyparta do ściany. Na wysokości głowy mieścił się właściwy aparat, a więc mikrofon węglowy z otaczającą go tulejką ebonitową, z boku zawieszało się jedną lub dwie słuchawki na zielonym sznurku (…). Poza tym rozmowie towarzyszyła wykonywana do ściany mimika i gestykulacja, odpowiadająca wykrzykiwanym zdaniom”. Było więc dość operetkowo.

W jak WARSZAWA
W „Mieście starych dzwonów” Mieczysław Smolarski pisze o Warszawie jak o metropolii. Nazywa ją Paryżem Północy, zachwyca się toczącym się tu nawet nocą życiem („Było już po północy. Jasno płonęły lampy. Niektóre sklepy były otwarte. Gnały dorożki jedno i dwukonne. Mnóstwo przechodniów. Szli głośno rozmawiając”). Dla przybysza z c.k. Krakowa było to zapewne szokujące doświadczenie. „Sklepy były okazałe, zasypane nęcącymi towarami (…). Wnętrza kwiaciarni mimo wczesnej pory roku wyglądały jak ogrody (…). Na szyldach widniały z zarządzenia władz napisy rosyjsko-polskie, niektórzy kupcy więc, a wszyscy fryzjerzy omijali przepis i wywieszali szyld francuski”. I: „Miasto należało do najporządniejszych w Europie. Bruki gdzieniegdzie drewniane, lśniły czystością (…)”. Aż się nie chce wierzyć, zwłaszcza że Prus miał w tej kwestii odmienne zdanie.


Kiedy zbliżał się wiek dwudziesty, prasa grzmiała o nadciągającej apokalipsie. 24 grudnia 1897 roku w „Czasie” pisano: „Nadciągają burze – i powstają trzęsienia ziemi, tryskają jakieś podziemne ognie i rysują się ściany budowli państwa i społeczeństw; sama cywilizacyja tak pyszna ze swych zdobyczy, zagrożona wybuchem dzikich instynktów”. Nic dodać, nic ująć.

 Cytaty pochodzą z:
1. Lwów [W:] S. Wasylewski, Lwów, Wyd. LTW, 2009.
2. nauczyciel [W:] "Głos Nauczyciela Ludowego", 1906, s. 6.
3. telefon [W:] S. Broniewski, Igraszki z czasem, Wyd. Literackie, Kraków 1973, s. 107.
4. Warszawa [W:] M. Smolarski, Miasto starych dzwonów, Wyd. Literackie, Kraków 1960, s. 250-260.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)