niedziela, 19 października 2014

Judyta z antykwariatu na Szerokiej

Judyta? Portret aktorki Cléo de Mérode
zdjęcie z: www.trombinotron.com
Krakowski Kazimierz uważam za miejsce magiczne. Bywam tam tylko od czasu do czasu i wciąż wiem o nim za mało, a mimo to wiążę z kazimierskimi zaułkami niezwykłe wspomnienia, gdyż to tam po raz pierwszy poczułam oddech kultury przez ogromną część życia znanej mi jedynie z literatury (jeszcze podczas studiów zaczytywałam się powieściami Isaaka Bashevisa Singera; „Sztukmistrza z Lublina” zaliczam do arcydzieł literatury światowej, zbiór opowiadań o tytule „Krótki piątek” do ulubionych krótkich form prozatorskich, natomiast „Szatana w Goraju” wertuję co jakiś czas i od deski do deski, łącznie z przypisami i słowniczkiem).
Poza tym właśnie na Kazimierzu zwiedziłam pierwszą w życiu synagogę, widziałam kamienice ze śladami po mezuzach przy wejściach oraz z witrynami w przedwojennym stylu, o drewnianych ościeżnicach, z szyldami pomalowanymi wyblakłymi ze starości farbkami. Tu spróbowałam, jak smakuje czulent i słyszałam rozmowy w jidysz. Kiedy zwiedzałam Wiedeń, zajrzałam na Leopoldstadt, który na przełomie XIX i XX wieku był dzielnicą żydowską, ale nie znalazłam tam ani typowego dla Kazimierza klimatu, ani tym bardziej tylu śladów przebogatej i wciąż dla mnie egzotycznej kultury.

Chanukija na krakowskim Kazimierzu; zdjęcie z: Wikipedia
Jednak moje wcześniejsze spotkania z Kazimierzem były mimo wszystko zbyt rzadkie i ubogie, bym mogła bez dokumentacji pisać powieść, w której jedną z najważniejszych postaci jest Żydówka, bo przecież Judyta Schraiber przyszła na świat na Kazimierzu w zasymilowanej rodzinie żydowskiej i została ukształtowana przez tradycję, religię oraz wychowanie zupełnie inne niż te, które są mi bliskie. Podejrzewam nawet, że z powodu owej odmienności stała się moją ulubioną bohaterką książki „Niepokorne. Eliza” i to w takim stopniu, że od niej zaczynam obmyślanie fabuły każdego tomu. Nie obeszło się więc bez lektury tekstów traktujących o codzienności i świętach żydowskich, o historii Kazimierza, także tej późniejszej niż czas akcji serii „Niepokorne”.

Wycinanka na święto Szawuot;
zdjęcie z: http://www.muzeumetnograficzne.pl/
W kulturze żydowskiej zachwyciły mnie drobiazgi, jakieś pojedyncze, często drugorzędne zwyczaje, które sprawiły, że uznaję ją za oryginalną i zdumiewająco życzliwą ludziom. Choćby wycinanki przygotowywane na święto Szawuot, sadzenie sosny z okazji urodzin dziewczynki, aby drewno posłużyło w przyszłości do zrobienia baldachimu weselnego, tłuczenie glinianego talerza podczas zaręczyn, palenie świec chanukowych i ustawianie ich w oknach oraz spożywanie naleśników z serem i pączków, zasłanianie luster w domu zmarłego, wyczekiwanie na trzy gwiazdy wieczorne, by móc zakończyć świętowanie szabatu. Znalazłam tego bez liku i tylko konwencja serii wymogła na mnie ograniczenie się do wybranych, moim zdaniem najciekawszych przykładów.

czulent, zdjęcie z: Wikimedia
Oczywiście obrzędowość i religia to jedno, a mentalność, sposób myślenia, zachowanie młodej żydowskiej dziewczyny to drugie. Ponieważ nie scharakteryzowałam Judyty poprzez kostium (ten zabieg wykorzystałam dla stworzenia portretu Miriam i rodziny Liskowiczów), gdyż ubiera się ona jak typowa krakowianka z 1895 roku, panna z dobrego i zamożnego domu, na pierwszy rzut oka Judyta może się wydawać dość odległa od kultury żydowskiej. Dlatego uczyniłam ją dziewczyną rozdartą oraz niespełnioną i myślę, że już taka pozostanie, bo moim zdaniem nie można pogodzić pragnienia wolności z miłością do tradycji, w której się wyrosło. Judyta jest od tradycji niezmiennie zależna i z wiekiem więź ta zyska na intensywności.


Nie do końca wiem jeszcze, jak potoczą się losy Judyty Schraiber w ostatnim tomie serii, ale na pewno nie będzie postacią letnią. Uczucia i namiętności popychają ją do zachowań impulsywnych, czasem nielogicznych albo świadczących o niedojrzałości czy nawet naiwności. Ale Judyta ma przecież niewiele ponad dwadzieścia lat i przyznaję jej prawo do błędów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)