Kiedy
zaczynałam pisać pierwszy tom serii „Niepokorne”, nie zdawałam sobie sprawy z tego, na
co się porywam i ile czeka mnie pracy. Sądziłam naiwnie, że przeczytam parę
mądrych tekstów o Krakowie z przełomu XIX i XX wieku – i sprawa załatwiona.
Tymczasem na długie miesiące utknęłam w dziesiątkach książek, czasopism oraz kalendarzy
(na szczęście wirtualnych). Dzięki temu przeważająca część tego, co w „Niepokornych.
Eliza” tworzy tło zdarzeń, jest prawdą. Przyznaję, że właśnie komponowanie
faktów ze zmyśleniem bawi mnie najbardziej – jakbym układała krzyżówkę albo obmyślała
nowy komplet puzzli.
![]() |
"Czas", 18 grudnia 1895 r. |
Czego
nie zmyśliłam? Z kwestii o niewielkim znaczeniu – pogody. Gazety z 1895 i 1896
roku opisują ją dzień po dniu; nie przepowiadają aury, lecz informują, jaka
była parę dni wcześniej. Jesienne szarugi, intensywne opady śniegu, gwałtowne
burze (choćby ta w Boże Ciało) czy roztopy, wysokość temperatury nocą i za dnia
– wszystko to wyczytałam w prasie, spisałam skrupulatnie, by dopasować następnie
do fikcyjnych zdarzeń. Mrówcza robota.
Jedyne zdjęcie ze "Szklanej góry", jakie udało mi się znaleźć; Wanda Siemaszkowa w roli królewny; zdjęcie z: www.pbc.rzeszow.pl/dlibra/ |
Nie
wymyśliłam przedstawień teatralnych w Teatrze Miejskim. „Sapho” z Gabrielą
Zapolską w roli głównej rzeczywiście wystawiano w 1895 roku, tak jak „Szklaną
górę”, przedstawienie dla dzieci, właściwie przebój, choć kiedy trupa wyjechała
ze spektaklem na gościnne występy do Warszawy, nie święcił triumfów. Dla mnie zapowiedzi
i recenzje „Szklanej góry” były niczym objawienie; baśń cieszyła się większym
powodzeniem niż klasyka, na widowni zasiadały całe rodziny, rozpoczęcie spektaklu przesuwano
w oczekiwaniu na spóźnialskich i kończył się zazwyczaj o nieprzyzwoitej dla
krakowian godzinie, po szperze, czyli sporo po 22.00.
![]() |
ulica Sławkowska, po prawej Hotel Saski; zdjęcie z: Wikipedia |
Wieczorki
artystyczne w Hotelu Saskim, czyli występy słuchaczek Baraneum (Wyższych Kursów
dla Kobiet) to także fakt. Studentki kursu artystycznego, literatki i
przyrodniczki organizowały je, aby wspomóc uboższe koleżanki. W prasie
codziennej zamieszczano zaproszenia, gdyż recytacje i koncerty miały charakter
otwarty; potem relacjonowano – zawsze pochlebne.
![]() |
polichromia u franciszkanów; zdjęcie z:http://muzeumsecesji.pl/ |
W
jednej z opinii na temat powieści „Niepokorne. Eliza” znalazłam stwierdzenie,
że dla czytelniczki (przychylnej zresztą książce) nie ma znaczenia, czy w 1895
roku Wyspiański rzeczywiście pracował nad polichromią u franciszkanów, jednak
dla mnie była to kwestia zasadnicza. A także gdzie w tym czasie mieszkał i z
kim, jak wyglądała jego pracownia, czym się inspirował podczas projektowania
polichromii, jak przebiegały prace wewnątrz kościoła, kto tworzył ekipę, jaką
stosowano metodę pracy (przepróchy spędzały mi sen z powiek, bo co źródło to
inny opis i nowa wariacja nazwy). W powieści część informacji pominęłam, nie
wspomniałam o współpracującym z Wyspiańskim architekcie Władysławie Ekielskim,
z którego wspomnień korzystałam, natomiast stworzyłam Maurycego Stojnowskiego.
Moje prawo; inaczej nie byłoby sceny pierwszego spotkania Judyty z Maurycym i
Wyspiańskim, a bardzo ją lubię.
![]() |
ulica Józefa; zdjęcie z:http://www.poland-active.com |
Nie
wymyśliłam urszulanek na Starowiślnej, Baraneum na Karmelickiej, mieszkania
Noemi na Józefa, przygotowywanych przez studentów żywych obrazów w Teatrze
Miejskim, mleczarni Eweliny Dobrzyńskiej, Szpitala Świętego Łazarza, hotelu Pod
Różą, więc w „Niepokornych” fikcja miesza się nieustannie z prawdą. Cóż. Nawet
nagrobek identyczny z tym matki Antona Wiebrachta widziałam kiedyś na cmentarzu
Rakowickim…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)