czwartek, 21 sierpnia 2014

Pierwsze niepokorne

Dziewiętnastowieczny Kraków długo bronił się przed studentkami i był wyjątkowo niechętny dla pukających do bram Uniwersytetu Jagiellońskiego kobiet, zmuszonych przez trudne położenie materialne do nauki oraz pracy zawodowej, choć już po powstaniu styczniowym stało się jasne, że utrwalony przez wieki stereotyp patriarchalnej rodziny chwieje się w posadach i wkrótce runie. Zsyłki, więzienia polityczne, emigracja czy też śmierć na polu bitewnym sprawiały, że o dom, majątek i dzieci musiały troszczyć się kobiety, mimo że nikt ich do tego nie przygotował.

Jednak jesienią 1894 roku do Studium Farmaceutycznego na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjęto trzy pierwsze hospitantki, co nastąpiło po wieloletnich staraniach zaangażowanych w sprawę profesorów pochodzących z Kongresówki, zwłaszcza Odona Bujwida i jego żony, Kazimiery Bujwidowej, którzy przyjechali do Krakowa z Otwocka Stacyjnego. Były to: Jadwiga Sikorska (z Warszawy), Janina Kosmowska oraz Stanisława Dowgiałło (z Inflant).
Pierwsze studentki (hospitantki) UJ 
zdjęcie z:http://farmacja.cm-uj.krakow.pl

Studentkom postawiono twarde warunki: „iż przedstawią one odpowiednie świadectwo z odbytych przedtem studiów przygotowawczych; że wykażą się życiową potrzebą wyższych studiów na uniwersytecie; że uzyskają od każdego poszczególnego profesora pozwolenie uczęszczania na jego wykłady i że zostaną przyjęte jedynie tylko w charakterze hospitantek, tj. z prawem zdawania kolokwiów z każdego przedmiotu, lecz bez prawa otrzymania dyplomu po ukończeniu studiów”.[1]

Podobno hospitantki przywitano dość serdecznie, większość profesorów zgodziła się przyjąć je na zajęcia, natomiast w Krakowie długo jeszcze wzbudzały sensację. Robiono im z zaskoczenia zdjęcia (!), niekiedy natrętnie lornetowano w teatrze, a panowie studenci pozwalali sobie na nieszkodliwe żarciki: „Czasem, gdy po wykładzie zbliżałyśmy się do wieszaków z ubraniem, koleżanka Kosmowska, która miała wzrok nadzwyczaj bystry, a słyszała już chyba z daleka, jak trawa rośnie – spostrzegła coś na naszym ubraniu i szeptała mi do ucha: Jadźka, jest jakaś kartka zatknięta na twym kapeluszu, zrzuć ją na ziemię ubierając się, albo: jakiś papier sterczy z kieszeni płaszcza, wyrzucić go trzeba zaraz, nie czytając itp. Ale to były drobiazgi”.[2]
Collegium Novum - UJ;
zdjęcie z:http://www.geo.uj.edu.pl

Trudności robili hospitantkom tylko niektórzy wykładowcy. Profesor Wierzejski, który później przekonał się do studiujących kobiet, najpierw oświadczył im, że tylko po jego trupie będą słuchały wykładanej przez niego zoologii, na co jedna z nich odparła hardo, że w takim razie wkrótce umrze, bo ona zamierza na zoologię chodzić. Ten sam profesor po zdanym przez hospitantki egzaminie końcowym z jego przedmiotu oświadczył: „I na co paniom to wszystko? Powinnyście teraz wejść na wysoką górę, aby wam wichry tę naukę z głowy wywiały”.[3]
Jadwiga Sikorska;
zdjęcie z:http://historia_kobiet.w.interia.pl/teksty/filo-uj.htm
Nauka w Studium Farmaceutycznym trwała dwa lata. Dla hospitantek z pierwszego rocznika skończyła się w 1896 roku, oczywiście bez dyplomu czy jakichkolwiek poświadczeń ukończenia tego szczebla edukacji. Dopiero w 1898 roku Ministerstwo Wyznań i Oświecenia (w cesarsko-królewskim Wiedniu) wyraziło zgodę na zdawanie przez nie egzaminów magisterskich. Nie miało chyba wyjścia; od 1897 roku cesarz Franciszek Józef zezwolił łaskawie kobietom, by podejmowały studia na uczelniach Austro-Węgier na zasadach identycznych z mężczyznami, pod warunkiem posiadania matury równej męskiej. W Galicji było o nią trudno, ponieważ dopiero jesienią 1896 roku powstało w Krakowie gimnazjum żeńskie, a pierwsze maturzystki opuściły tę szkołę w 1901 roku. Jednak w tym samym czasie w Kongresówce oraz w Poznańskiem kobiety wciąż nie miały dostępu do studiów.

Spośród bohaterek powieści „Niepokorne. Eliza” podążającą śladem trzech pierwszych hospitantek jest Eliza Pohorecka, postać rzecz jasna fikcyjna, o nieco uproszczonej biografii – z racji przyjętej konwencji książki. Mimo to, tworząc jej historię, miałam w pamięci (i na uwadze) losy pierwszych niepokornych.






[1] Jadwiga Klemensiewiczowa, Przebojem ku wiedzy, Ossolineum, Wrocław 1961, s. 230.
[2] Tamże, s. 248.
[3] Tamże, s. 247.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)