wtorek, 19 sierpnia 2014

Ciasteczka fru fru i tłuczeńce

Nie gotuję i nie piekę. Czasem żałuję, że nie mam do tego serca i wolę, gdy ktoś robi to za mnie. Lubię natomiast grzebać w książkach kucharskich, oglądać fotografie potraw, słuchać opowieści o kucharzeniu, świątecznych wypiekach i wystawnych kolacjach. Jednak żaden ze mnie smakosz; poza kawą, którą kocham miłością wierną i dozgonną, i którą pijam o najdziwniejszych porach, choćby tuż przed północą, nie zawracam sobie głowy tym, co będzie na obiad.
Ale w „Niepokornych” sceny posiłków były konieczne, mimo że rozstrzygnięcie kwestii, co w XIX wieku jadano na Mazowszu, a co podawano w mleczarniach Eweliny Dobrzyńskiej w Krakowie lub w podkrakowskich chłopskich chatach, wymagało nieco zaangażowania i gdyby nie reklamy w prasie codziennej, choćby w „Czasie” albo „Kurierze Lwowskim”, oraz stare książki kucharskie (głównie Lucyny Ćwierciakiewiczowej), byłabym w kropce.
Najbardziej przemawiają do mojej wyobraźni nazwy dawnych potraw. Choćby ciasteczka fru fru; wyłuskałam przepis w numerze „Tygodnika Mód i Powieści”, wciśnięty między rysunki i opisy damskich gorsetów. Nie mam pojęcia, czy jada się współcześnie coś podobnego, ale moim zdaniem ciasteczka te są nie do podrobienia.
przepis na ciasteczka fru fru - "Tygodnik Mód i Powieści"
Za równie inspirujące uważam tłuczeńce, potrawę wigilijną, którą jedzą panie Pohoreckie w rodzinnym pensjonacie w Otwocku.

Tłuczeńce – przepis:
„Wysuszone ciasto żytnie utłuc miałko. Zrumienić miodu, uważając, aby się nie przypalił, dodać siekanych migdałów, skórki pomarańczowej, mąki z wysuszonego ciasta i smażyć do zgęstnienia. Zdjąć z ognia, dodając imbiru, goździków i cynamonu. Rozsmarować na waflu i przycisnąć drugim. Pokrajać na kwadraty”.[1]

Jeśli chodzi o kawę, w XIX wieku pijano ją chętnie i często, chociaż nie zawsze była dobrej jakości, bo przeważnie z dodatkiem cykorii. Damy w kawiarniach przesiadywały tylko w specjalnych gabinetach dla pań lub w ogródkach kawiarnianych na świeżym powietrzu, więc tam delektowały się kawą.
Isaac Israel "Cafe dansant"; obraz ze strony: g1b2i3.wordpress.com

Kawa silniejsza – przepis:
„Chcąc mieć kawę silniejszą, a oszczędną, można dodać na koniec noża najlepszej cykorii figowej. Zaparzenie kawy odbywa się w ten sposób: do kamiennego garnka wlać tyle wody, wiele ma być kawy, wsypać najpierw pokruszoną cykorję, wygotować dobrze, a potem wrzucić przygotowaną kawę, zagotować raz jeszcze i zalawszy pary łyżkami zimnej wody odstawić przykrytą na boku kuchni, gdy się ustoi, zlać ostrożnie przez sitko”.[2]

Na koniec o tortach. Kiedy Anton spotyka się z Anette w krakowskim Grandzie, zamawiają Sachera. Oryginalny tort Sachera jadłam w Wiedniu i smakował mi tak sobie, ale przepis (oczywiście nie ten objęty tajemnicą) brzmi obiecująco.

Tort Sachera:
„70 dkg masła i 70 dkg cukru mieszać na misce, dodając żółtek aż do 30, poczem wsypać 40 dkg cacao w proszku i mieszając dobrze wciąż tę masę spienić. Ubić pianę z 30 białek, zmieszać z masą, dodając w końcu 20 dkg mąki, 20 dkg okruszków; z masy tej upiec dwa placki w tortownicach w nie-gorącym piecu, a gdy wystygną, złożyć na jeden, przełożywszy je masą migdałową rozmieszaną rumem. Po wierzchu posmarować tort morelową marmeladą i obciągnąć pomadką czekoladową; gdy zaschnie, ubrać owocami dowolnie”.[3]

Stanowczo od Sachera wolę polski makowiec i kawę ze śmietanką. J






[1] M. Ginalska, Polskie Boże Narodzenie, Wyd. B. Świderski, Londyn 1961.
[2] K. Jakubowski, Kawa i ciastko o każdej porze. Historia krakowskich kawiarni i cukierni, Agora S.A., s. 73.
[3] Tamże, str. 81.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)