Nie gotuję i nie piekę. Czasem żałuję,
że nie mam do tego serca i wolę, gdy ktoś robi to za mnie. Lubię natomiast
grzebać w książkach kucharskich, oglądać fotografie potraw, słuchać opowieści o
kucharzeniu, świątecznych wypiekach i wystawnych kolacjach. Jednak żaden ze
mnie smakosz; poza kawą, którą kocham miłością wierną i dozgonną, i którą pijam
o najdziwniejszych porach, choćby tuż przed północą, nie zawracam sobie głowy
tym, co będzie na obiad.
Ale w „Niepokornych” sceny posiłków były
konieczne, mimo że rozstrzygnięcie kwestii, co w XIX wieku jadano na Mazowszu,
a co podawano w mleczarniach Eweliny Dobrzyńskiej w Krakowie lub w
podkrakowskich chłopskich chatach, wymagało nieco zaangażowania i gdyby nie reklamy
w prasie codziennej, choćby w „Czasie” albo „Kurierze Lwowskim”, oraz stare
książki kucharskie (głównie Lucyny Ćwierciakiewiczowej), byłabym w kropce.
Najbardziej przemawiają do mojej wyobraźni nazwy dawnych potraw. Choćby ciasteczka fru fru; wyłuskałam przepis w numerze „Tygodnika Mód i Powieści”, wciśnięty między rysunki i opisy damskich gorsetów. Nie mam pojęcia, czy jada się współcześnie coś podobnego, ale moim zdaniem ciasteczka te są nie do podrobienia.
Najbardziej przemawiają do mojej wyobraźni nazwy dawnych potraw. Choćby ciasteczka fru fru; wyłuskałam przepis w numerze „Tygodnika Mód i Powieści”, wciśnięty między rysunki i opisy damskich gorsetów. Nie mam pojęcia, czy jada się współcześnie coś podobnego, ale moim zdaniem ciasteczka te są nie do podrobienia.
![]() |
przepis na ciasteczka fru fru - "Tygodnik Mód i Powieści" |
Za równie inspirujące uważam tłuczeńce, potrawę
wigilijną, którą jedzą panie Pohoreckie w rodzinnym pensjonacie w Otwocku.
Tłuczeńce – przepis:
„Wysuszone ciasto żytnie utłuc miałko.
Zrumienić miodu, uważając, aby się nie przypalił, dodać siekanych migdałów,
skórki pomarańczowej, mąki z wysuszonego ciasta i smażyć do zgęstnienia. Zdjąć
z ognia, dodając imbiru, goździków i cynamonu. Rozsmarować na waflu i
przycisnąć drugim. Pokrajać na kwadraty”.[1]
Jeśli chodzi o kawę, w XIX wieku pijano
ją chętnie i często, chociaż nie zawsze była dobrej jakości, bo przeważnie z
dodatkiem cykorii. Damy w kawiarniach przesiadywały tylko w specjalnych
gabinetach dla pań lub w ogródkach kawiarnianych na świeżym powietrzu, więc tam
delektowały się kawą.
![]() |
Isaac Israel "Cafe dansant"; obraz ze strony: |
Kawa silniejsza – przepis:
„Chcąc mieć kawę silniejszą, a oszczędną,
można dodać na koniec noża najlepszej cykorii figowej. Zaparzenie kawy odbywa
się w ten sposób: do kamiennego garnka wlać tyle wody, wiele ma być kawy,
wsypać najpierw pokruszoną cykorję, wygotować dobrze, a potem wrzucić
przygotowaną kawę, zagotować raz jeszcze i zalawszy pary łyżkami zimnej wody
odstawić przykrytą na boku kuchni, gdy się ustoi, zlać ostrożnie przez sitko”.[2]
Na koniec o tortach. Kiedy Anton spotyka
się z Anette w krakowskim Grandzie, zamawiają Sachera. Oryginalny tort Sachera
jadłam w Wiedniu i smakował mi tak sobie, ale przepis (oczywiście nie ten
objęty tajemnicą) brzmi obiecująco.
Tort Sachera:
„70 dkg masła i 70 dkg cukru mieszać na
misce, dodając żółtek aż do 30, poczem wsypać 40 dkg cacao w proszku i
mieszając dobrze wciąż tę masę spienić. Ubić pianę z 30 białek, zmieszać z
masą, dodając w końcu 20 dkg mąki, 20 dkg okruszków; z masy tej upiec dwa
placki w tortownicach w nie-gorącym piecu, a gdy wystygną, złożyć na jeden,
przełożywszy je masą migdałową rozmieszaną rumem. Po wierzchu posmarować tort
morelową marmeladą i obciągnąć pomadką czekoladową; gdy zaschnie, ubrać owocami
dowolnie”.[3]
Stanowczo od Sachera wolę polski
makowiec i kawę ze śmietanką. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)