![]() |
źródło: www.pinterest.com |
Najpierw Niedziela
Palmowa, „przebierańcy, usmoleni sadzą koniarze, biegający od chaty do chaty
w wywróconych na nice kożuchach i wysokich czapkach z papieru.
Stukotem drewnianych młotków stawiali domowników na nogi, więc wpuszczano ich
do izb, gdzie domagając się fantów, pletli trzy po trzy. Rejwach był
z tego nie lada”[1].
Potem
Wielki Piątek i Wielka Sobota, kiedy to „Kraków witał święta dostojnym biciem
dzwonów, (…) celebrowano Wielkanoc kwestami, uroczystymi sumami, rezurekcją,
święceniem wody i ognia, pielgrzymkami do grobów bożych oraz procesjami,
z których najznaczniejsza odbywała się wieczorem na dziedzińcu zamku na
Wawelu z asystą honorowego batalionu cesarsko-królewskiej piechoty”[2].
![]() |
źródło: www.pinterest.com |
Na
koniec, po świątecznej niedzieli, dyngus w poniedziałek, tak obchodzony w czasach
saskich: „Była to swawola powszechna w całym kraju,
tak między pospólstwem, jako też między dystyngowanymi; w poniedziałek
wielkanocny mężczyźni oblewali wodą kobiety, a we wtorek i w dni następne
kobiety mężczyzn. Oblewano się rozmaitym sposobem. Amanci, chcąc tę ceremonię
odprawić bez przykrości, skrapiali lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręku,
czasem po gorsie, małą jaką sikawką albo z flaszeczki. Ci, którzy swawolę nad
dyskrecję przedkładali, oblewali damy wodą, chlustając garnkami, szklanicami
lub dużymi sikawkami prosto w twarz albo od nóg do góry. Gdy się rozhulała
kompania, panowie i dworzanie, panie i panny, leli jedni drugich ze wszelkich
naczyń, jakich dopaść mogli, a hajducy i lokaje cebrami donosili wody. Kompania
dystyngowana goniła się, oblewała od stóp do głów tak, że wszyscy zmoczeni
byli, stoły, stołki, krzesła, kanapy, łóżka pooblewane, a podłoga cała
schlustana. Gdzie taki dyngus, osobliwie u młodego małżeństwa, miał być
odprawiany, pouprzątano meble kosztowniejsze, sami przebierali się w suknie
najskromniejsze, którym woda nie szkodziła. Największa była rozkosz przydybać
jaką damę w łóżku; przytrzymana przez mężczyzn w koszulce, musiała pływać w
powodzi. W dzień ten wstawały więc jak najwcześniej albo jak najmocniej
zawierały sypialnie. Mężczyźni w łóżkach nie podlegali takowej napaści od
kobiet, których skromność tego czynić nie pozwalała”[3].
Świętujmy, pamiętając o tych i o wielu innych wielkanocnych zwyczajach.
Najserdeczniejsze życzenia wesołej i spokojnej Wielkanocy; radości, pogody
ducha i wiosny w sercach. Wszystkiego najpiękniejszego, kochani. :-)
[1] A.
Wojdowicz, Niepokorne. Klara, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s.
232.
[2] Tamże,
s. 237.
[3] dyngus, śmigus [w:] Zygmunt Gloger, Encyklopedia staropolska, źródło: http://literat.ug.edu.pl/~literat/glogers/index.htm
Radosnego świętowania......
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! 😀
UsuńOj znikły już te zwyczaje, lub zostały ich już tylko resztki. Teraz Wielkanoc jakby posmutniała. Przynajmniej w moim mieście. Umartwiać się na m tu każą i śmigus-dyngus też jakiś taki niemrawy. A w Twoim opisie tyle radości i energii!!! I te damy pływające w koszulkach we własnym łóżku :D Pozdrawiam Cię Agnieszko, już majowo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :-)
Usuń