czwartek, 11 sierpnia 2016

Domki dla ludzi z wyobraźnią

Przyjaciele, seria trzecia, odcinek 20;
zdjęcie z: www.pinterest.com
Marzyłyście kiedyś o domku dla lalek? Zwracam się do pań, choć jeśli przypomnimy sobie serial „Przyjaciele”, panowie też czasem mają z takiego domku uciechę, zwłaszcza gdy jest dziełem kogoś tak szalonego jak Phoebe Buffay. Domek, który sam puszcza bańki mydlane i w którym nic nie jest zakazane, bo można w nim palić kadzidełka, mieć ducha na strychu i gigantycznego psa stróża na podwórzu, byłby spełnieniem marzeń każdej dziewczynki, dużej i małej. Domek Moniki Geller też jest piękny, lecz należy do kategorii stylowych, z drewnianą podłogą, dywanikami i tapetą w różyczki – przesyca go wiktoriańskie dostojeństwo. Dzięki obu domkom Monika, Rachel i Phoebe przypominają sobie czasy dzieciństwa i, chyba nieświadomie, wchodzą w role dorastających dziewczynek. Są spontaniczne, samolubne, rozkapryszone – i puszczają wodze fantazji.

Przyznaję, że jestem fanką „Przyjaciół”. Ale musiałam sama trafić do świata domków dla lalek, by uświadomić sobie, jak łatwo się zapomnieć, gdy ma się na wyciągnięcie ręki miniaturowe pokoiki, piece kaflowe, stoliki i krzesełka jak dla Calineczki, i filiżanki mniejsze od paznokcia. W warszawskim Muzeum Domków dla Lalek można spędzić niezapomniane chwile, zagubić się w wykonanych z pietyzmem i znajomością rzeczy salonikach secesyjnych, kuchniach zielarek, klasach lekcyjnych, sklepach bławatnych i aptekach sprzed kilkudziesięciu i kilkuset lat (daję głowę, że Eliza Pohorecka byłaby taką apteką co najmniej zachwycona). To czysta magia – świat, do którego wkracza się drogą jak do Narnii, by znów poczuć się dzieckiem (kto pamięta, jak rodzeństwo Pevensie, nie wychodząc z domu profesora, znalazło się w narnijskim lesie?).

Zapraszam na krótką relację z wizyty w Muzeum Domków dla Lalek w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Ach! A idąc tam, niech dorośli pamiętają, że jeśli przyznają, że czasem czują się dziećmi, dostaną w prezencie zniżkę na bilety.

Strona muzeum: Muzeum Domków dla Lalek
Więcej o domkach: domki dla lalek

Fotorelacja

























8 komentarzy:

  1. Pani Agnieszko, zapomniałam się zupełnie! I Pani opis, i zdjęcia sprawiły, że poczułam się dokładnie tą małą dziewczynką, o której Pani pisze! Pamiętam, że miałam taki domek, gdy byłam dzieckiem, spędziłam przy nim wiele długich godzin, wyobrażając sobie życie "mojej rodziny", która tam zamieszkała. Myślę, że z tego się nie wyrasta, prawda? Ile czasu Pani spędziła w Muzeum? :D I nie ma Pani wrażenia, pani Agnieszko, że coś nam z tych dziecięcych marzeń zostało, bo na kartkach powieści tworzymy takie właśnie domki, tylko w nieco innej postaci? :)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie z tatrzańskich szlaków, które też nie są Pani ani obce, ani obojętne :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Moniko! Na zwiedzanie trzeba przeznaczyć przynajmniej godzinę, ja spędziłam wśród domków znacznie więcej czasu.
      Myślę, że w naszych powieściach budujemy całe światy - i to jest najbardziej pociągające w pisaniu, że w nich wszystko zależy tylko od nas. Urządzamy je po swojemu, zaludniamy, tworzymy klimat. Może to przypominać dziecięce zabawy, bo pamiętam podobne z dzieciństwa. Niestety, nigdy nie miałam takiego domku, ale bawiliśmy się często w dom (albo w szkołę). :-)
      Bardzo Pani zazdroszczę wyprawy w Tatry, życzę pięknej pogody. Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  2. Domki są prześliczne, ale lalki mnie przerażają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdjęciach lalki wyglądają na duże, w rzeczywistości są maluteńkie i właściwie nie zwraca się na nie takiej uwagi jak na domki i ich niesamowite wyposażenie. Właściwie laleczki nie są większe od kciuka. ;-) :-)

      Usuń
    2. Och, magia fotografii. Niektóre domki wyglądają na spore, ale skoro to wszystko jest tak maleńkie, tym większy szacunek dla rzemieślnika.

      Usuń
    3. Wszystkie laleczki to miniaturki. :-) Spora część domków jest wielkości przeciętnego pudełka na obuwie, ale są też większe, na przykład wielopiętrowe. Dlatego wykonanie ich (lub renowacja) budzi podziw, to musiała być żmudna praca.

      Usuń
  3. Jestem oczarowana tą relacją i bardzo się cieszę, że powstało takie muzeum. Podobne domki widziałam w Muzeum Zabawek w Karpaczu (stanowiły one jedynie niewielką część ekspozycji) oraz w pałacu Boromeuszy na Isola Bella we Włoszech. Uwielbiam oglądać podobne zbiory, bo nie tylko zadziwiają kunsztem wykonania, lecz mają również aspekt edukacyjny. Myślę że zbiory są naprawdę warte obejrzenia, więc chyba rozważę wycieczkę do Warszawy! Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałowałam, że tylko grupy mogą zwiedzić muzeum z przewodnikiem, bo miałby na pewno dużo do powiedzenia o tych wszystkich wnętrzach. :-D

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)