poniedziałek, 29 czerwca 2015

Ja i Sienkiewicz

Juliusz Kossak, Kmicicowa kompania, 1885;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/
Wychowałam się na powieściach Henryka Sienkiewicza. W dzieciństwie w moim rodzinnym domu Trylogia była tematem rozmów, gier i zgadywanek sprawdzających stopień znajomości tekstu. Nigdy w nich nie celowałam, ale nic to (jak mawiał Michał Wołodyjowski), bo rozrywka była przednia. Przerzucanie się cytatami z Trylogii należało wręcz do dobrego tonu, świadczyło o erudycji i oczytaniu. Orientację w nazwach miejscowych, herbach szlacheckich i przydomkach uważaliśmy za konieczną, by nie znaleźć się na marginesie zabawy. Do tradycji należało też wspólne (po raz setny i tysięczny) oglądanie Potopu i Pana Wołodyjowskiego. Zasiadaliśmy wszyscy przed czarno-białym telewizorem i niczym zaczarowani chłonęliśmy świat wykreowany przez dwóch mistrzów: reżysera i pisarza.

Juliusz Kossak, Kmicic z Oleńką na kuligu, 1885;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/
Z dzieciństwa wyniosłam więc miłość do twórczości Sienkiewicza, a choć okazało się z czasem, że nie jest uczuciem ślepym i wolnym od krytycyzmu, do dziś nie ma to dla mnie znaczenia. Znam zdanie współczesnych krytyków o prozie tego autora, opinię Gombrowicza mogę w sporych fragmentach zacytować z pamięci („nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii, Dumas Ojciec pierwszej klasy”), dostrzegam też schematy, wtórność, pójście na łatwiznę, uproszczenia historii, a jednak moim zdaniem Sienkiewicz jest magikiem i uwodzicielem. Twórcą polskiego snu o urodzie.

Juliusz Kossak, Zagłoba i Bohun; 1885;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/
W serii Niepokorne nie będzie Sienkiewicza – bohatera dalszego planu, jak uczyniłam to z Wyspiańskim, choć nieustannie mi towarzyszył, pojawiając się w czytanych przeze mnie artykułach prasowych w Czasie, Nowej Reformie, Kurierze Lwowskim i Kurierze Warszawskim. Wielbiono go, podglądano życie prywatne, donoszono o sukcesach i patriotycznych gestach, a także o skandalach, choć tych było jak na lekarstwo. Uważany za największego ówczesnego polskiego pisarza był dobrem narodowym i symbolem. „Dowodem ogólnej popularności Sienkiewicza był dar piętnastu tysięcy rubli, jaki otrzymał zwykłym przekazem pocztowym, a na nim jego nadawca podpisany był Michał Wołodyjowski. Oddał go w całości krakowskiej Akademii Umiejętności na stypendium imienia zmarłej żony dla młodych artystów”. Powieści Sienkiewicza tłumaczono „niemal wszędzie, dokąd sięga mowa ludzka. Wznawiano nieustannie jego dzieła. Rozchwytywano każdy numer Tygodnika Ilustrowanego, by czytać dalszy rozdział Krzyżaków (…). Nawet Niemcy przełożyli i wydali Kreuzritter. Krzyżacy zresztą przebili popularnością Trylogię. „Matki zaczęły na gwałt swe niemowlęta płci niewieściej chrzcić Danusiami i nawet rozsypujący się w ruinę Tyniec pod Krakowem zdobył nową sławę dzięki prostym, a czarującym wszystkich słowom: W Tyńcu, w gospodzie Pod Lutym Turem".

Juliusz Kossak, Śmierć Longinusa Podbipięty, 1886;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl
/
Sienkiewicz był powszechnie rozpoznawany, o czym pisze Mieczysław Stolarski w Mieście starych dzwonów. Kiedy autor wspomnień jako dziecko spędzał lato w Zakopanem, ciotka postanowiła pokazać mu Sienkiewicza, który również bywał tam częstym gościem. „Ubiór miał nieco fantastycznie turystyczny, gdyż kurtkę przewiązał sobie miękkim pasem, zwisającym z boku. Kapelusz na głowie, krótkie bufiaste spodnie, mocne buty, grube pończochy… Wydał się mnie, a niezawodnie i ciotce, niezwykle przystojny (…).
- Spojrzał! – szepnęła z triumfem ciotka.
Istotnie przypatrzył się jej i to nawet nie bardzo przelotnie, bo ładną pannę znał zapewne z widzenia z Warszawy.
- I na mnie spojrzał! – zawołałem z zadowoleniem”.

Juliusz Kossak, Spotkanie Chmielnickiego z Tuhaj Bejem, 1885;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/


J. Kossak, Napad Bohuna na Kurcewiczów w Rozłogach, 1885;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/
Aż nadszedł rok 1905 i Nagroda Nobla. Szukając informacji innego rodzaju, nieustannie natrafiałam na wzmianki o tym zdarzeniu. Znalazłam między innymi relację z wręczenia Sienkiewiczowi nagrody i tekst przemówienia pisarza, gdyż mowę wydrukowano w całości w Czasie. Oto ona:
„Ci, którzy mają prawo ubiegać się o tę nagrodę, ustanowioną przez szlachetnego filantropa, nie należą do ludzi jednego szczepu i nie są mieszkańcami jednego kraju. Wszystkie narody świata idą tu o nią w osobach swych poetów i pisarzy w zawody. Dlatego też wysoki areopag, który tę nagrodę przyznaje, i dostojny monarcha, który ją wręcza, wieńczą nie tylko poetę, ale zarazem i naród, którego ów jest synem. Stwierdzają oni tem samem, że ten naród bierze znamienny udział w pracy powszechnej, że trud jego jest płodny, a życie potrzebnem dla dobra ludzkości.
"Czas", 11 grudnia 1905 r.
Jednakże zaszczyt ten, tak cenny dla wszystkich, ileż cenniejszym jeszcze być musi dla syna Polski. Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysiącznych dowodów, że żyje. Głoszono ją niezdolną do wysileń i pracy, a oto dowód, że działa. Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężyć. Więc komuż nie przyjdą na myśl słowa Galileusza: e pur si muove, skoro uznana została wobec całego świata potęga jej pracy, a jedno z jej dzieci uwieńczone.
Więc za to uwieńczenie – nie mojej osoby, albowiem gleba polska jest żyzna i nie brak pisarzy, którzy mnie przewyższają, ale za to uwieńczenie polskiej pracy i polskiej siły twórczej, wam, panowie członkowie akademii, którzy jesteście najwyższym wyrazem myśli i uczuć waszego szlachetnego narodu, składam, jako Polak, najszczersze i najgorętsze dzięki”.

Przyznanie Nobla Sienkiewiczowi celebrowano długo i hucznie, o czym także rozpisywano się w prasie. Schyłek roku 1905 należał bezsprzecznie do niego, więc choć w Niepokornych nie będzie Sienkiewicza, nie można pisać o ówczesnym Krakowie, nie wspominając o twórcy Krzyżaków.

Cytaty z:
Mieczysław Stolarski, Miasto starych dzwonów, Kraków 1960.
Czas z 11 grudnia 1905 roku

6 komentarzy:

  1. Dziękuję za wspomnienie Sienkiewicza. Gdy czytam o znajomości "Trylogii" i przerzucaniu się cytatami, stają mi przed oczyma sceny z Pruszkowskiej "Przyślę Panu list i klucz". Chyba nie wrócą te czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od nas. :-) Nie rozumiem współczesnej niechęci do powieści Sienkiewicza. Tłumaczenie, że powoduje ją język tych utworów jakoś do mnie nie przemawia. Chyba coraz mniej od siebie wymagamy. ;-)

      Usuń
  2. Lubie powiesci Sienkiewicza, ale Trylogii nie trawie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda książka ma swój czas, niektóre czytamy w niewłaściwym momencie życia. Ja nie przepadam za "Quo vadis", nie lubię też "Bez dogmatu", ale może się jeszcze do nich przekonam. :-)

      Usuń
  3. Ja kocham Trylogię i Sienkiewicza odkąd pamiętam, a pamięć moja już pół wieku obejmuje. ;-) W moim domu też panował kult Sienkiewicza, może to za dużo powiedziane, ale każdy miał swoją ulubioną część Trylogii, cytaty były stałym elementem domowego języka, i tak jest do dziś. Niestety mój syn jest już tylko wielbicielem hoffmanowych ekranizacji, ale dobre i to. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie należymy do tego samego pokolenia! Pozdrawiam bardzo serdecznie. :-)

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)