niedziela, 16 listopada 2014

Bunt niepokornych – a w tle romans retro

Obmyślając bohaterów „Niepokornych”, skupiam się najpierw na ich wyglądzie zewnętrznym, bo pisze mi się znacznie łatwiej, gdy w wyobraźni mam utrwalony konkretny wizerunek. Kiedy jest to postać historyczna (jak Stanisław Wyspiański), 
Stanisław Wyspiański;
zdjęcie z: kamena.freewebsite.pl
 sugeruję się ogólnie znanymi i powszechnie dostępnymi portretami oraz fotografiami, szukam opisów w poświęconych im monografiach, listach i wspomnieniach, natomiast w przypadku postaci fikcyjnych uciekam się do zabiegu najprostszego z możliwych: dopasowuję ich fizjonomie do twarzy aktorów filmowych. Metoda ta sprawdza się świetnie w praktyce i podejrzewam, że stosuje ją niejeden autor.
Stanisław Wyspiański, "Autoportret", 1902;
zdjęcie z: http://pl.wikipedia.org/
Ja jednak kieruję się paroma zasadami.

Po pierwsze, muszą to być aktorzy zagraniczni, po drugie tacy, których widuję na tyle rzadko, że nie narzucają mi swego charakteru z żadnego filmu, w którym grali, a po trzecie, nie grają w reklamach (albo nie znam ich z tego). Dzięki temu postacie „Niepokornych” są dla mnie bardzo realne, bo właściwie towarzyszą mi od dawna, a to dla autora wyjątkowo komfortowa sytuacja. ;-)

W „Elizie” na plan pierwszy wysuwa się Anton Wiebracht. Tu niemal od razu przyszedł mi na myśl Rupert Penry-Jones, angielski aktor, którego oglądałam w paru
"Morderca z Whitechapel"
i Rupert Penry-Jones;
zdjęcie z: http://www.filmweb.pl/
niezłych serialach i filmach, na przykład ostatnio w „Mordercy w Whitechapel”, a nieco wcześniej w „Perswazjach” na podstawie powieści Jane Austen. Uważam, że gdyby ubrać go w mundur porucznika c.k. żandarmerii wojskowej, byłby doskonałym Antonem; jest przecież klasycznym amantem, a właśnie w takiej konwencji zbudowałam postać austriackiego ukochanego Elizy.
Rupert Penry-Jones;
zdjęcie z: www.imfdb.org/wiki/Rupert_Penry-Jones



Niestety, w przypadku Antona wygląd okazał się kwestią najłatwiejszą, znalezienie bowiem wiarygodnych informacji o stacjonującej w Krakowie c.k. armii (w dodatku przeze mnie, kobietę, która z wojskiem nigdy dotąd nie miała do czynienia) graniczyło z niemożliwością. O ile zresztą opisy Wawelu pełniącego w XIX wieku funkcję koszar wyszperałam dość sprawnie, o tyle z formacjami wojskowymi, stopniami oficerskimi, umundurowaniem miałam kłopot. Tylko zabawnym zbiegom okoliczności zawdzięczam parę ciekawych książek na ten temat i adresy wiarygodnych stron internetowych. Przyznaję jednak, że czytanie o Terezjańskiej Akademii Wojskowej, austriackim Ministerstwie Obrony Krajowej, o żandarmerii i jej zwyczajach nieco mnie nużyło i mimo ogromnej sympatii do Antona wolałabym, aby był artystą jak Maurycy. Ostatecznie jednak mundur porucznika Cesarskiej i Królewskiej Armii Austro-Węgierskiej ma dużo uroku i żal mi nieco, że Anton zamieni go na inny.

Który z powyższych mundurów nosił Anton von Wiebracht?
zdjęcie z: https://www.youtube.com
Anton Wiebracht różni się oczywiście od utrwalonych w polskim filmie i w literaturze portretów c.k. oficerów. Pamiętam, że przed przystąpieniem do pracy nad ,,Elizą” zaczytywałam się serią powieści kryminalnych Franka Tallisa i właśnie w jednej z nich znalazłam kilka ciekawych portretów żołnierzy c.k. armii, żaden jednak nie pasował do konwencji powieści obyczajowej z elementami romansu. A ponieważ wychowałam się – jak chyba wszyscy w Polsce – na „Przygodach dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haška oraz na „C.K. Dezerterach” w reż. Janusza Majewskiego, kosztowało mnie nieco wysiłku zerwanie ze schematem oficera safanduły, nieudacznika, błazna i tchórza.

O ukochanym Elizy będzie tylko trochę w powieści „Niepokorne. Klara”, bo dopiero
Dla równowagi: tak wyobrażałam sobie Szymona Hellera,
nieco diabolicznie i w klimacie XIX wieku;
Toby Stephens w rewelacyjnej ekranizacji "Dziwnych losów Jane Eyre";
zdjęcie z:
www.bbc.co.uk/.../toby_stephens.shtml
w ostatnim tomie zarezerwowałam dla niego nieco więcej miejsca. Nie wiem jeszcze, jak bardzo rozbuduję jego wątek, lecz od początku to, kim jest Anton było kwestią nieprzypadkową, gdyż odegra on kluczową rolę w życiu panien niepokornych. Nie tylko Elizy Pohoreckiej. 

6 komentarzy:

  1. Jestem w trakcie lektury Pani książki: "Niepokorne. Eliza". Mimo, ze przeczytałam tylko 50 stron, już jestem zachwycona! Bardzo się cieszę, że nie przeszłam obok tej książki obojętnie...
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo to sympatyczne i budujące! Życzę Pani miłej lektury i czekam na wrażenia - jeśli mogę o nie poprosić. :-) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, jak pojawi się recenzja u mnie na blogu (myślę, że w okolicach piątku) to chętnie Panią o tym poinformuję :) Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Zapraszam na recenzję ;)
      http://pasion-libros.blogspot.com/2014/11/51-niepokorne-eliza-agnieszka-wojdowicz.html

      Usuń
    3. Dziękuję! :-) Cudownie, że się Pani spodobało!

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)