Czas autora powieści płynie inaczej niż czas czytelnika. Mój mija
błyskawicznie, choć biegnie okrężnymi drogami, niekiedy przystaje w miejscu,
aby raptem przyspieszyć i pognać jak na skrzydłach. Jestem zawsze jedną nogą w
przyszłości: dopiero co ukazał się pierwszy tom "Niepokornych", a ja
właśnie skończyłam drugi i mimo że wciąż przy nim dłubię, myślami jestem przy
ewentualnym trzecim albo przy czymś całkiem nowym, co dopiero wykluwa się
nieśmiało i jest zaledwie cieniem tego, co może napiszę.
Z czasem mam ostatnio do czynienia także w wymiarze historycznym, jednak bardziej od dat i faktów interesuje mnie moja reakcja na odmienność przeszłości, na jej dziwactwa i nielogiczności oraz na to, jaki był dawniej człowiek. Im więcej czytam o minionym, tym bardziej wierzę, że w gruncie rzeczy niewiele różnił się od nas. Albo: ode mnie. Nie jestem jednak dobrym psychologiem i o naturze ludzkiej wiem niewiele, bo taką wiedzę czerpię głównie z obserwacji albo z literatury – nie zawsze najwyższych lotów.
Z czasem mam ostatnio do czynienia także w wymiarze historycznym, jednak bardziej od dat i faktów interesuje mnie moja reakcja na odmienność przeszłości, na jej dziwactwa i nielogiczności oraz na to, jaki był dawniej człowiek. Im więcej czytam o minionym, tym bardziej wierzę, że w gruncie rzeczy niewiele różnił się od nas. Albo: ode mnie. Nie jestem jednak dobrym psychologiem i o naturze ludzkiej wiem niewiele, bo taką wiedzę czerpię głównie z obserwacji albo z literatury – nie zawsze najwyższych lotów.
Nie mam skłonności do rozdzielania włosa na czworo i mnożenia
szczegółów, nie przepadam za przesadą ani też nie można mi przypisać skłonności
do literackiej brawury. Kiedy mówię o moich powieściach, także tych dla
młodzieży, nazywam je dla żartu prognozami pogody albo poradnikami w
dziedzinie, na której zupełnie się nie znam, czyli mody. A gdy czytam coś
naprawdę świetnego, kiedy wpada mi w ręce rzecz zdumiewająca i piękna, myślę z
przerażeniem lub ze wstydem, że nigdy nie napiszę czegoś równie dobrego.
A jednak pisanie bardziej niż cokolwiek innego daje mi poczucie –
zapewne złudne – że w jakimś stopniu panuję nad czasem. Już go nie marnuję,
wykorzystuję każdą chwilę i zyskuję na tym więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Uczę się dużo i w ekspresowym tempie, a choć do książek trafia niewielki ułamek
owej wiedzy, mam świadomość, że reszta nie przepadnie, bo zostaje dla mnie i ze
mną.
Dla osoby, która woli wymyślać historie niż je zapisywać,
tworzenie bloga może być torturą, a ponieważ przypadłość owa dotyczy mnie od zawsze,
blogowanie będzie egzaminem z wytrwałości, wyzwaniem i... kolejnym ćwiczeniem
stylistycznym. Nie zamierzam recenzować książek ani filmów, nie będę oceniać,
krytykować, porównywać. Na pewno jednak podzielę się lekturami, które
uważam za wyjątkowe i mądre. Chcę też pokazać to, czego nie ma w moich
książkach albo co nie zostało dopowiedziane, bo kiedy piszę, wolę akcję od
opisu, przygodę od nachalnej i sztampowej refleksji (inaczej jest, gdy czytam,
tu powinno być na odwrót). Nie obiecuję, że będzie słodko i optymistycznie.
Blog to nie powieść, a mnie w kolorze różowym stanowczo nie do twarzy. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)