sobota, 30 maja 2015

Lokacje w "Niepokorne. Klara"

Mariahilfer Strasse, Wiedeń, 1908;
zdjęcie z: de.wikipedia.org
Pisanie kolejnych tomów serii „Niepokorne” zaczynam zawsze od ustalenia miejsc akcji, więc chyba nietypowo, bo nie od planu wątków czy w ogóle od obmyślania bohaterów. Owe miejsca (ostatnio usłyszałam, że to lokacje – jak w grach komputerowych) zmieniają się niczym w kalejdoskopie, wymagają zatem wyszukiwania coraz to nowych map, zdjęć, obrazów i innych źródeł, dzięki którym w wystarczającym stopniu poznaję w gruncie rzeczy obcą mi przestrzeń. W ten sposób do każdego tomu tworzę swoiste archiwum, które rozrasta się lawinowo, a w końcowym stadium pracy nawet mnie przytłacza (i przeraża) – stąd nieustanna selekcja materiału.

Dworzec Północny, Wiedeń, 1908;
zdjęcie z: de.wikipedia.org
Selekcji poddaję również tekst; wyrzucanie zbędnych szczegółów, skracanie zamiast rozpisywania bywa bolesne, ale bez tego ani rusz. Z każdego tomu serii wyrzucam mniej więcej sto stron maszynopisu (z „Klary” ponad dziewięćdziesiąt). Potem okrojony i (podobno) sprawdzony tekst musi poleżeć, na przykład miesiąc. W tym czasie naiwnie cieszę się, że pracę mam z głowy, że to koniec, po czym do niego wracam… i ogarnia mnie rozpacz, bo wciąż jest surowy, niedopracowany, właściwie do niczego. Znów czytam i sprawdzam. Dlatego pocieszyła mnie znaleziona ostatnio anegdotka o Stanisławie Wyspiańskim:
„Pewnego razu wręczono Wyspiańskiemu do oceny utwór młodej poetki. Po dwóch tygodniach zwrócił rękopis z opinią: No nic, dobrze. Ale radzę jej, by ten poemat jeszcze raz sobie przeczytała i o ile jej się będzie podobał, niech go schowa do biurka i zamknie na klucz. Po miesiącu niech wyjmie, znowu przeczyta. O ile będzie się jej dalej podobał, to niech znów włoży do szuflady biurka i zamknie na drugi miesiąc. Po tym terminie niech wyjmie, znowu przeczyta itd. Niech tak długo powtarza, aż przestanie się jej podobać, a wtedy może coś z niej będzie”.*

szpital miejski, w tle: Narrenturm, Wiedeń, 1908;
zdjęcie z:  www.alservorstadt.at
Wyszukiwanie informacji o przestrzeni opisanej w „Klarze” sprawiło mi sporą frajdę, choć niekiedy było kolejną przyczyną rozpaczy, o ile bowiem o Krakowie końca XIX wieku co nieco wiem, o tyle Wiedeń roku 1896 spędzał mi sen z powiek. Z czasem okazało się jednak, że mam nieograniczony dostęp do wiedeńskiej prasy zeskanowanej pięknie przez Österreichische Nationalbibliothek, że w ciągu kwadransa wyszukałam mapę Wiednia z 1900 roku oraz że mogę bez wychodzenia z domu obejrzeć dokumentalne filmiki o stolicy Austro-Węgier. Oto jeden z nich – niesamowita podróż tramwajem, rok 1906:


Gumpendorfer Strasse, Wiedeń;
zdjęcie z: www.pinterest.com
A inne lokacje? Przyznaję, że bardzo spodobało mi się Baden, maleńkie miasteczko pod Wiedniem, dziś rewelacyjnie promowane, o czym świadczy fakt, że można o nim znaleźć w sieci właściwie wszystko: od starych fotografii po mapki i osiemnastowieczne sztychy. Chciałabym Baden zobaczyć naprawdę, choć właściwie widziałam, bo jego strona internetowa oferuje opcję wirtualnego zwiedzania całego miasta i miejscowego parku zdrojowego. To była świetna zabawa – szukanie konkretnej ulicy lub obmyślanie drogi z dworca kolei żelaznej do ruin zamku Rauhenstein. Ostatecznie do powieści trafiło niewiele z tego, czego dowiedziałam się o Baden, ale to nic, z zasadą skracania tekstu nauczyłam się nie dyskutować.

Gdyby pisanie książek dało się ograniczyć do gromadzenia niezbędnej dokumentacji, byłabym przeszczęśliwa, bo etap ten jest jak odkrywanie fascynujących światów. Po nim następuje już tylko żmudna i niestety nużąca praca.
*źródło: Eryk Lipiński, Wesoło o malarzach [za:] WWW.facebook.com/ZartyPolonistyczne

LOKACJE W "NIEPOKORNE. KLARA":
WIEDEŃ

Hietzing;
zdjęcie z: http:de.wikipedia.org

korso;
zdjęcie z: www.pinterest.com

Dworzec Południowy;
zdjęcie z: de.wikipedia.org

dom towarowy Gerngross;
zdjęcie z: www.pinterest.com

Schönbrunn;
zdjęcie z: www.pinterest.com

BADEN

kolumna morowa w Baden;
zdjęcie z: www.heinzalbers.org

ruiny zamku Rauhenstein;
zdjęcie z: http://de.wikipedia.org/

KRAKÓW

Ogród Botaniczny UJ;
zdjęcie z: fotopolske.eu

Ogród Botaniczny UJ;
zdjęcie z: fotopolska.eu

Ogród Botaniczny UJ;
zdjęcie z: www.slideshare.net

LWÓW

dworzec kolei żelaznej;
zdjęcie z: pl.wikipedia.org

plac Akademicki;
zdjęcie z: center.lviv.ua














20 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać, kiedy ta książka wpadnie w moje ręce... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to oczekiwanie i ta niecierpliwość. :-) :-) Pozdrawiam Panią gorąco. :-)

      Usuń
  2. I ja nie mogę się doczekać lektury książki :) Jako absolwentka biologii mam wielki sentyment do krakowskiego ogrodu botanicznego i przy każdej możliwej okazji powracam do spacerowania tymi urokliwymi alejkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie będzie w "Niepokorne. Klara" coś dla Pani, chociaż to ogród botaniczny z 1896 roku. :-)

      Usuń
  3. Też nie mogę się doczekać lektury :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło będzie się ,,zanurzyć,, w ten świat. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne fotografie. To znowu fascynująca podróż przez wieki... I świetny zapis procesu twórczego. Uwielbiam anegdoty, których bohaterem jest Wyspiański. To mój guru:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam tutaj po lekturze "Elizy" i w poszukiwaniu informacji o kolejnych częściach. Najbardziej bliska jest mi Judyta, więc moja przygoda będzie jeszcze trwała długo. Cieszę się, że odnalazłam w tym miejscu urok i klimat Pani powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Panią przywitać! Judyta to także moja ulubiona bohaterka serii i dlatego w każdym tomie jest jej bardzo dużo. Zmagam się właśnie z kontynuacją jej losów, czyli z ostatnią częścią "Niepokornych", ale w "Klarze", najnowszym tomie, jej wątek jest równorzędny z historią Klary Stojnowskiej, więc powinna być Pani usatysfakcjonowana. Pozdrawiam Panią serdecznie! :-)

      Usuń
  7. Z zainteresowaniem i w lekkim napięciu oczekuję chwili, kiedy książkę będę już miała w rękach. Bardzo ciekawa jestem, co wyśniła Pani dla Judyty. Czy jest planowana jakaś promocja książki. Można spotkać się gdzieś z Panią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można spotkać się ze mną na blogu. :-) W każdej chwili. Oraz na stronie Fb. To najskuteczniejsze sposoby, ponieważ oprócz pisania zajmuję się bardzo absorbującą pracą zawodową. Sytuacja niekomfortowa, lecz powszechna. :-) Pozdrawiam Panią serdecznie. :-)

      Usuń
  8. Rzeczywiście, dzisiejsze czasy wymagają bardziej nowoczesnych form komunikowania się z czytelnikami. Kiedyś, autor podróżował bitymi drogami do klubów czytelniczych,świetlic, szkół. Teraz, kiedy mamy autostrady, skuteczniej jest promować się w mediach. Takie czasy :-) Ja bezpośrednie spotkanie z moją ulubioną autorką (Agata Tuszyńska), wspominam do tej pory. Było nas, co prawda około 20 czytelników na sali, ale przez to atmosfera była magiczna, intymna i przez to wyjątkowa. Na pewno ciężko pogodzić takie wędrowanie z pracą zawodową. Słoneczne pozdrowienia przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Pani spotkania z Agatą Tuszyńską. Bardzo cenię jej książki, z niektórych korzystam podczas pisania ("Rosjan w Warszawie" wkrótce nauczę się na pamięć), a "Oskarżona: Wiera Gran" jest moją ulubioną. Jak Pani uważam, że nie ma nic lepszego dla autora i czytelnika niż spotkanie autorskie, nawet w kameralnym gronie. Owszem, miewam je rzadko, i bardzo tego żałuję. Blog i strona Fb stanowią minimum tego, na co autor musi się zdobyć, nie twierdzę jednak, że to minimum wystarcza. Brakuje mi rozmów o pisaniu i czytaniu, a spotkania byłyby do tego świetnym pretekstem. Poza tym prowadzenie bloga i strony Fb jest pracochłonne - jedyną zaletę tej formy kontaktu z czytelnikiem (lub potencjalnym czytelnikiem) stanowi fakt, że mogę to robić o dowolnej porze. Mam jednak nadzieję, że kiedyś zobaczę Panią na spotkaniu autorskim i że nie będzie ono jednym z niewielu. ;-) Pozdrawiam bardzo serdecznie. :-)

      Usuń
  9. Wiera Gran to również moja ulubiona postać, tajemnicza i tragiczna. Widzę pewne podobieństwo z naszą cudowną Ewą Demarczyk. Miałabym ochotę zakraść się pod drzwi i posłuchać jej historii. Do tego "Rodzinna historia lęku", która wyzwala we mnie tęsknotę za utraconą rodziną. Jestem zdecydowanie "retro duszą", dlatego spodobała mi się Pani książka. Kostium, historia, obyczajowy rys epoki, to kocham w książkach. Spotkanie osobiste z autorem daje też niezaprzeczalną przyjemność uzyskania osobistej dedykacji w osobistym egzemplarzu książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! W Wierze Gran urzekło mnie niedopowiedzenie jej historii, bo nic tu nie jest pewne i wszystko pozostaje w sferze domysłów. Poza tym lubię opowieści, które pokazują nowe oblicze spraw powszechnie znanych. Ale najbardziej urzekły mnie w tej książce (tak już mam) dawne fotografie. I niezwykła twarz młodej Wiery Gran. :-) Zdaje się, że obie czujemy się dobrze w klimatach retro. I tak, osobiste egzemplarze książek z dedykacjami autorów także mam i hołubię. Miłe pamiątki. :-)

      Usuń
  10. Cos w tym jest, ze tekst pisany musi sie ulezec. Widze to po tym jak siegam po cos co zaczelam I odlozylam, chociaz ja wiekszosc rzeczy I tak robie na ostatnia chwile, a wtedy to I o sprawdzenie ciezko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest jednak to, że długie teksty muszą bardzo długo poleżeć. Ja mogę sprawdzać swoje, gdy zapomniałam, o czym mówią. Mam wtedy wrażenie, że to teksty innego autora. :-)

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)