niedziela, 8 lutego 2015

Trzysta milionów dolarów

Paul Gauguin, "Nafea Faa Ipoipo?", 1892;
zdjęcie z: 
cy.wikipedia.org/wiki/Paul_Gauguin
Kiedy usłyszałam, że właśnie sprzedano na aukcji obraz „Nafea Faa Ipoipo?” („Kiedy za mnie wyjdziesz”) Paula Gauguina za trzysta milionów dolarów, pomyślałam: „Cóż za ironia losu!” i „Biedny Gauguin!”. Całe niemal życie, odkąd poświęcił się sztuce, doskwierały mu problemy materialne, a 111 lat po śmierci płaci się za jego obrazy sumy, dzięki którym żyłby w dostatku i zapewne nie opuszczał Tahiti. Nazwany przez Degasa „chudym wilkiem bez obroży” indywidualista i samotnik Gauguin (mimo związków z impresjonistami i symbolistami pragnął niezależności), był jednak już za życia autorytetem w dziedzinie malarstwa – nieprzypadkowo Stanisław Wyspiański pokazał mu swoje prace, prosząc o opinię. Gauguin zarzucił podobno Wyspiańskiemu brak koloru, co mnie bardzo dziwi, ale gdy popatrzymy na obrazy namalowane na Tahiti, wszystko staje się jasne. „Jeśli Gauguin przedstawia zazdrość, robi to poprzez pożar róży i fioletów, w którym cała natura zdaje się brać udział”. Bo istotnie, rzadko który ówczesny malarz tak wyraźnie podkreślał, że w malarstwie liczy się głównie kolor.

Dante Gabriel Rossetti, "Joan of Arc", 1882;
zdjęcie z: 
www.art.com
Malarstwo bawi mnie chyba nawet bardziej niż literatura. Potrafię godzinami wyszukiwać informacje o artystach malarzach, czasem po prostu dlatego, że spodobał mi się jeden obraz. Jednak wbrew temu, co napisałam kiedyś w notce dla Wydawnictwa Nasza Księgarnia, malarstwo łatwe, do którego zaliczam impresjonistów i prerafaelitów, nie zachwyca mnie w takim stopniu, jak to naprawdę oryginalne i nieco trudniejsze. Lubię, jak pewnie każdy, miłe dla oka, bo pełne światła pejzaże i scenki rodzajowe Moneta oraz romantyczne, inspirowane legendami arturiańskimi obrazy Dantego Gabriela Rossettiego, ale stanowczo wolę mniej dekoracyjną i nie tak oczywistą twórczość malarzy, którym za każdy obraz bez wahania zapłaciłabym trzysta milionów i więcej. Oto oni.
/cytat z: "Wielcy malarze. Ich życie, inspiracje i dzieło", nr 3/

Witold Wojtkiewicz (1879-1909)
polski malarz i grafik:
"Wezwanie. Hołd", 1908;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/Wojtkiewicz/Wojtkiewicz_3.htm

"Zjawisko", 1908;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/Wojtkiewicz/Wojtkiewicz_3.htm
"Rozstanie", 1908;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/Wojtkiewicz/Wojtkiewicz_3.htm


Franz Marc (1880-1916)
niemiecki malarz ekspresjonista:
"W deszczu", 1912;
zdjęcie z: en.wikipedia.org


"The Bewitched Mill", 1913;zdjęcie z: commons.wikimedia.org
"Gazellen", 1913;
zdjęcie z: www.encore-editions.com

"Three Cats", 1913;

zdjęcie z: www.wikiart.org

"Tiger", 1912;
zdjęcie z: www.wikiart.org

Egon Schiele (1890-1918)
austriacki malarz i grafik:
"Four Trees", 1917;
zdjęcie z: www.pinterest.com

"Seated Young Lady", 1917;
zdjęcie z: www.pinterest.com

"Matka z trójką dzieci", 1917;
zdjęcie z: www.egon-schiele.com/

José Luis Gutiérrez Solana (1886-1945)
hiszpański pisarz, grafik i malarz:
"Mascaras", 1938;
zdjęcie z: www.pinterest.com

"Women of Life", 1915;
zdjęcie z: www.pinterest.com

Rafał Malczewski (1892-1965)
polski malarz, pisarz, autor felietonów:
"Pogodne życie", 1927;
zdjęcie z: www.malarze.com

"Kamieniołom", 1927;
zdjęcie z: www.pinakoteka.zascianek.pl/

4 komentarze:

  1. Uwielbiam obrazy i literaturę. Nie mogę się zdecydować którą formę sztuki bardziej. Uwielbiam łączyć fragmenty literackie, jakiś wiersz z obrazem. Takie małe hobby. Bardzo lubię Wojtkiewicza, Malczewskiego... Franz Marc - tu wspomniałabym jego obraz "Błękitny koń", który zawsze poprawia mi humor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - Franz Marc doskonale poprawia mi nastrój każdym obrazem. :-) Poza tym to nietypowy ekspresjonizm, dlatego warto pochylić się nad tą twórczością. Również uważam, że poezja i malarstwo świetnie ilustrują się wzajemnie. Obrazy Wojtkiewicza bardzo mi pasują do poezji Bolesława Leśmiana (do ballad) - uwielbiam jedno i drugie. :-)

      Usuń
  2. Nie wiem, dlaczego tak późno odkrywam Pani blog, jak dobrze, że skrzyżowały się nasze wirtualne ścieżki :-) Bardzo dziękuję za odwiedziny u mnie. I ja z przyjemnością będę tu zaglądać, a nie jest to doprawdy czysta kurtuazja - jeśli w pierwszym wpisie, który widzę jest na przykład fascynujące mnie od dawna malarstwo Wojtkiewicza, jego niezwykłe widzenie starości/dzieciństwa. Jestem przekonana, że wiele innych pokrewnych tropów znajdę na tych stronach. Wpisuję się do grona stałych czytelników :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Ado! Nasze wirtualne ścieżki skrzyżowały się nieprzypadkowo. :-) Ja również wierzę, że sporo nas łączy, czytałam przecież Pani teksty o Krakowie i podziwiałam fotografie. Typowy dla Pani wrażliwości sposób postrzegania tego miasta jest mi bardzo bliski, a celność Pani komentarzy do zdjęć zasługuje na słowa uznania. Dlatego cieszę się, że polecono mi Pani blog; na pewno dowiem się dzięki Pani niejednego o Krakowie. :-)

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)