niedziela, 7 grudnia 2014

Druga płeć

Elizie Pohoreckiej, Klarze Stojnowskiej i Judycie Schraiber przyszło żyć w czasach, gdy „anioły-matki prowadziły swoje anioły-córki jedyną właściwą drogą, prosto do małżeństwa i własnego ogniska domowego”. Bohaterki serii „Niepokorne” zrywają ze
Isaac Israels, In de mode, 1900;
zdjęcie z: gemeentemuseum.nl
stereotypem kobiety anioła, zwłaszcza Klara, która szydzi z typowego dla jej epoki sposobu wychowywania młodych panien, z obowiązkowej nauki tańca, gry na fortepianie, malowania akwarelkami, śpiewu oraz z tego, że każda musiała posiąść wiedzę, jak zdobyć i usidlić na dobre męża.
„Nabycie kobiecego uroku wymagało ciężkiej pracy. Sprawą pierwszą i najważniejszą była wiotka kibić. Tę osiągano gorsetem. Sprawa druga to zgrabna postawa. Trzecią sprawą, istotną dla uroku kobiecego, było omdlewające znużenie. To osiągano skąpą i niepełnowartościową dietą (…) i starannym unikaniem świeżego powietrza”. Natomiast kobiety, które pragnęły się kształcić – jak Klara, Judyta oraz Eliza – zyskiwały szybko opinię niekobiecych.

Portret dziewiętnastowiecznej kobiety ma jednak wiele wariantów.
Była ona „albo nieziemsko altruistycznym aniołem domowego ogniska, albo steraną w fabryce żoną robotnika. Albo wstydliwą panną, która myślała, że dzieci rodzą się od pocałunku, albo
Isaac Israels, The coffee sorters, 1886;
zdjęcie z: gemeentemuseum.nl
przeżartą kiłą prostytutką wycierającą uliczne bruki. Albo była wdzięczną, niczego nieświadomą lalką, albo szeroko oczytaną znawczynią spraw społecznych. Albo pięknie wystrojoną ozdobą balu, albo dobroczynną damą nieustającą w wysiłkach, by poprawić byt mieszkańców slumsów. Albo delikatną omdlewającą lilią, albo tragarzem węgla w kopalni. Albo wielbioną matką rodziny, albo głodującą starą panną”
. Ponieważ najważniejszą kwestią było zapewnienie sobie środków do życia, wybierała między kiepsko płatną pracą a małżeństwem. Niemal w każdym numerze krakowskiego „Czasu” z końca XIX wieku znajdujemy ogłoszenia desperatek poszukujących zarobku lub (częściej) męża, gdyż ich najpoważniejszą dotąd rolą była rola żony i matki. Właściwie nie istniały bez rodziny.

W praktyce obowiązki kobiet ograniczały się do czuwania nad domem, „żeby wszystko toczyło się jak trzeba, żeby spiżarnie były pełne, bielizna poukładana, żeby niańka
"Czas", 1895
nakarmiła w porę dzieci i wyprowadziła je na spacer przy dobrej pogodzie. Przede wszystkim żona miała czekać na powrót męża z pracy, czule go pozdrowić i wysłuchać jego trosk”
. Kobieta miała więc być kapłanką domowego ogniska, jednocześnie jednak przypisywano jej słabość intelektualną, niechęć do jakiejkolwiek aktywności, chimeryczny charakter; poza tym stanowiła głównie ozdobę zagraconego stylowymi meblami domostwa.

Jak ówczesne kobiety radziły sobie z pustką i monotonią codzienności? „Bezcelowość życia jedne przygniatała, powodując chorobliwy bezwład i histeryczne napady, inne pobudzała do tajemnych przygód miłosnych, a jeszcze inne zaczynały pisać. Ale najpopularniejszym i ogólnie akceptowanym sposobem na poszerzenie własnych horyzontów życia była
Isaac Israels, In het Cafe, 1905;
zdjęcie z: www.gemeentemuseum.nl
działalność dobroczynna”
. Odwiedzały więc nędzarzy, szpitale dla dzieci oraz ochronki, obdarowując biednych łakociami i uszytymi przez siebie ubraniami z taniego perkalu.

Mimo to zmiany były nieuchronne. „W roku 1882 w Anglii kobieta zamężna zyskała prawo do rozporządzania własnym majątkiem. W Norwegii kobieta mogła zatrzymać własne zarobki od 1888 roku (…). W Szwecji i Finlandii kobiety niezamężne, posiadające własność majątkową, zostały dopuszczone do wyborów komunalnych w latach 60., a w Finlandii wszystkie właścicielki majątku w 1872 roku, równocześnie z prawem kobiety zamężnej do rozporządzania własnym majątkiem i własnymi dochodami”. W połowie XIX wieku pojawiły się nowe zawody, dostępne dla kobiet ze średnich sfer: nauczycielstwo, praca na poczcie i w centrali telefonicznej oraz pielęgniarstwo; te z rodzin chłopskich i robotniczych zatrudniały się jako
"Czas", 1895
służące, szwaczki, w fabrykach (głównie przy produkcji tkanin). Nadal jednak uważano powszechnie, że praca zawodowa jest w życiu kobiety tylko etapem przejściowym. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku
„jeden po drugim zawody zaczęły stawać dla kobiety otworem. Mogła zostać inżynierem, architektem lub aptekarką – najdłużej opierali się prawnicy, księża i oficerowie. Prawnicy oddali pola przed drugą wojną światową, wojna zmusiła armie wielu krajów do przyjęcia kobiet w swoje szeregi, by zajęły się sprawami organizacyjnymi, a po wojnie kobiety zostały kapłankami w licznych parafiach krajów protestanckich”. Druga płeć powoli dorównywała pierwszej.

Wszystkie cytaty pochodzą z:
Kaari Utrio, Córki Ewy. Historia kobiety europejskiej, Wydawnictwo 69, Warszawa 1998.

2 komentarze:

  1. Bardzo współczuję tym kobietom. Siedziały często same w domu i miały właściwie tylko dobrze wyglądać i nic nie robić... ale jak można tak przez całe życie? Czekam niecierpliwie na "Klarę" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, można im współczuć. Ale... te kapelusze z woalkami, eleganckie suknie, wachlarze, rękawiczki, torebeczki, tiule, koronki i gazy! Tego im trochę zazdroszczę. ;-)

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)