Tadeusz Makowski, Szewc, 1930; obraz z: http://www.pinakoteka.zascianek.pl |
Cechą
współczesnego świata jest jednorazowość. Opanowała wszelkie aspekty naszego
życia, od kwestii materialnych po relacje międzyludzkie, bo nawet one mają
krótki termin przydatności do użycia – sezon, może dwa. Kto dziś zanosi
dziurawe buty do szewca? Komu chce się cerować skarpetki, naprawiać budziki,
drutować garnki, oddawać do naprawy szwankujące radioodbiorniki, skoro na
miejsce każdej z tych rzeczy czekają miliony nowych, lśniących, sprawnych,
całych? Kto korzysta z tradycyjnej poczty, ignorując elektroniczną, mimo że „coś
jest w tych pisanych odręcznie listach, osobistych pozdrowieniach i
opowieściach wykaligrafowanych starannym pismem, istniejących po dziesiątkach
lat w przeciwieństwie do naszych SMS-ów i mejli, kasowanych albo ginących w
morzu innych informacji”[1]?
Janusz Korczak, bohater powieści "Lalki z getta", na zdjęciu z dziećmi i wychowawcami przed Domem Sierot, ok. 1938 r.; źródło: www.pskorczak.org.pl |
Dlatego
wzruszają mnie historie o czasach, gdy uczucia miały właściwy wymiar, a
przynależące do człowieka przedmioty zyskiwały „nowy sens swego istnienia”[2],
służąc kolejnym pokoleniom. Jak ręcznie wykonane pacynki i płaszcz po dziadku,
które w 1940 roku stały się własnością zamkniętego w getcie warszawskim żydowskiego chłopca. Jak stara książka i pożółkły list, które po
siedemdziesięciu latach odnalazły wreszcie adresatkę, staruszkę, choć gdy je
nadano, była dzieckiem. Losy tej pary, Miki Hernsteyna i Racheli Teller,
opisują dwie powieści, „Lalki z getta” Evy Weaver i „Książka Racheli” Sissel
Værøyvik. Dla mnie to jedna historia.
źródło okładki: http://www.proszynski.pl |
W
chwili wybuchu II wojny światowej Mika Hernsteyn miał dwanaście lat i to jego
oczami widzimy bombardowania Warszawy, wkroczenie do pokonanego miasta
oddziałów Wehrmachtu, restrykcje wobec ludności żydowskiej, utworzenie getta.
Wychowywany przez matkę i dziadka, matematyka, profesora Uniwersytetu
Warszawskiego, wcześniej czuł się bezpieczny i szczęśliwy, lecz okupacja
zaraziła go wszechobecnym strachem, „który wpełzał do (…) domów i wisiał nad
głowami jak ciężkie i lepkie powietrze przed burzą”[3].
Mika świadom był zagrożeń i licznych zakazów, choćby korzystania przez Żydów z
tramwajów, chodzenia po chodnikach, do parków, kawiarni, muzeów. Burzył się,
gdy został wydalony z publicznej szkoły, a jego dziadek stracił pracę. Bał się
getta i życia za „trzymetrowym murem z drutem kolczastym i tłuczonym szkłem na
szczycie”[4].
Żydowska ludność cywilna schwytana przez Niemców podczas tłumienia powstania w getcie warszawskim, 1943 r.; źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Raport_Stroopa |
Jeszcze
w 1938 roku dziadek Miki zamówił u krawca Nathana elegancki płaszcz, „skrojony
na wymiar (…), starannie uszyty i wykończony rzędem eleganckich czarnych
guzików”[5].
To był płaszcz nad płaszcze, z materiału najlepszej jakości, ciepły, o
przepastnych kieszeniach. Podczas wojny kieszeni tych przybywało, bo dziadek
doszywał kolejne, aby służyły jako schowki na cenne rzeczy. Gdy Mika
odziedziczył płaszcz, okazało się, że skrywał drewnianą fajkę, okulary, tomik
poezji, kamyki, słodycze, wieczne pióro, kawałek futra, ścinki kolorowych
materiałów, kwiat z papieru, listy do zmarłej żony, miniaturkę skrzypiec. Zdradził
też chłopcu ostatni sekret dziadka, urządzoną w spiżarce tajemną pracownię
pacynek. Uszyte ze skrawków tkanin, papierowych serwetek, sznurków, króliczego
futerka lalki doprowadzą Mikę do żydowskiego sierocińca i szpitala oraz
sprawią, że jego losy skrzyżują się z losami Maxa Meierhausera, żołnierza
Wehrmachtu.
źródło okładki: https://mediarodzina.pl/ |
Tymczasem
sześcioletnia Rachela Teller, bohaterka powieści „Książka Racheli”, tuż przed
wybuchem wojny mieszkała z bratem i rodzicami w Bratysławie, gdzie z dnia na
dzień nasilały się przejawy antysemityzmu. Słowacja przemieniała się właśnie w
swego rodzaju niemieckie państwo satelickie z wymierzoną przeciwko Żydom
polityką, która początkowo polegała na ograniczeniu praw obywatelskich. W 1939
roku „po kolei znikały wszystkie ich przywileje.
Nie byli wpuszczani w coraz to nowe miejsca publiczne. Musieli osobiście oddać wszystkie
swoje cenne przedmioty. Biżuterię, futra, sprzęt sportowy i oczywiście radia”[6].
Potem Żydów wyrzucano z pracy, odbierano im fabryki i sklepy, a żydowskich uczniów
usuwano ze szkół. Ponieważ sytuacja przypominała wydarzenia w Niemczech, rodzice
Racheli spodziewali się, że niebawem będzie jeszcze gorzej i by chronić dzieci,
dzięki Pomocy Nansenowskiej[7] odesłali
je do Norwegii. Ostatecznie Rachela i Aron, jej starszy brat, spędzili tam
część wojny.
dziecko a wojna;
zwiastun filmu "Klucz Sary" z 2010 r.
reż. Gilles Paquet-Brenner
Obie
powieści mają wiele wspólnych cech. Pokazują losy żydowskich dzieci podczas wojny.
Wykorzystują kompozycję szkatułkową, a więc opowieści w opowieści, o ramie
umieszczonej w naszych czasach, lecz z punktem ciężkości wyraźnie przesuniętym
ku przeszłości. Jest też podobny pomysł na charakteryzowanie bohaterów, bo
poprzez należące do nich rzeczy. To pamiątki przeszłości, świadkowie tragicznych
zdarzeń, dowody na prawdziwość i szczerość uczuć łączących bohaterów. Mówią o
wzajemnym przywiązaniu, bezinteresowności, gotowości do poświęceń dla bliskich
i, co ważne, obcych, nieznajomych. Płaszczowi dziadka i książce Yusefa
Rosenbauma wojna nadała więc nowe znaczenia. Tak jak pacynkom, zwłaszcza
Księciu, którego Mika podarował Maxowi w podziękowaniu za uratowanie życia mamie
i cioci, choć był jego ukochaną lalką, czymś w rodzaju przyjaciela i powiernika.
Warto
skonfrontować oba utwory z literaturą podejmującą problem Holokaustu,
zwłaszcza że o getcie warszawskim i powstaniu w 1943 roku opowiedziała Niemka, a
o losach słowackich Żydów – Norweżka. Obie upamiętniły historię prześladowań narodu
poprzez przywołanie losu jednostek. Dzieci.
Ola Bilińska, "A jingele, a mejdele"
z płyty "Berjozkele" z żydowskimi (jidyszowymi) kołysankami
[1] Sissel Verøyvik,
Książka Racheli, Poznań 2016, s. 345 [ebook].
[2] Eva Weaver, Lalki
z getta, Warszawa 2013, s. 6 [ebook].
[3] Eva Weaver,
Lalki z getta, Warszawa 2013, s. 22.
[4] Eva Weaver,
Lalki z getta, Warszawa 2013, s. 22.
[5] Eva Weaver,
Lalki z getta, Warszawa 2013, s. 6.
[6] Sissel Verøyvik,
Książka Racheli, Poznań 2016, s. 104.
[7]
Więcej o Pomocy Nansenowskiej i paszportach nansenowskich wydawanych uchodźcom
od I wojny światowej na stronie:
http://www.uj.edu.pl/c/document_library/get_file?uuid=1bb092fa-5703-41ec-8c1a-32f5bddc5e79&groupId=1479490
Lubię takie opowieści. Mocno osadzone w historii, z trudnymi losami w tle. Może zabrzmi to jak paradoks, ale ucieczka w ten świat daje mi pewien margines bezpieczeństwa. Czuję się tam dobrze. Czy to tęsknota za utraconym światem ideałów, bohaterstwa, poświęcenia, kanonów postępowania, które kreśliły drogę życiową ze słusznymi tylko wyborami. Bo tak należało postępować.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. :-) Jednak żadna z tych książek niczego nie idealizuje. jest w niej sporo gorzkich słów. Ludziom bardzo daleko do ideału. Pozdrawiam. :-)
UsuńZa 3 tygodnie Dzień Dziecka. Warto wrócić do wspomnień, ale i wyobrażeń o trudnym dzieciństwie w latach minionych rzeszy dzieci wplątanych w gorzką historię, jaką zgotowali im dorośli.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego książki tego typu są wyjątkowe. Pozdrawiam. :-)
UsuńTakie książki są wyjątkowe i potrzebne. Film ,,Klucz Sary" jest naprawdę poruszający i znakomicie zagrany.
OdpowiedzUsuńTak. "Klucz Sary" zapada w pamięć. Pozdrawiam. :-)
Usuń"Lalki z getta" to opowieść, którą przeczytam. Pacynki - uszyte ze skrawków tkanin, poruszają moją wyobraźnię. Wojenna rzeczywistość boleśnie daje o sobie znać, a świat kukiełek może nagle ją zmienić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie taką rolę pacynki odgrywają w tej książce. :-) Pozdrawiam. :-)
UsuńMyślę,że każdy powinien przeczytać Lalki z getta.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę dobra powieść. :-)
UsuńKilka lat temu czytala "Klucz Sary" i prawde mowiac nawet nie wiedzialam, ze jest film na podstawie ksiazki. Z checia obejrze, bo bylam pod wrazeniem ksiazki. a te dwie ksiazki, kotre Pani polecam chetnie bym przeczytalam, bo bardzo interesuje mnie ta tematyka. Nie jest to latwa tematyka, zapada mocno w umysle i sercu, ale trzeba o tym mowic, bo to nie jest wymysl autorow, ani zadna fantastyka, to wszystko wydarzylo sie i to nie tak dawno.
OdpowiedzUsuńDziekuje Pani Agnieszko i pozdrawiam:)
Nie znam powieści "Klucz Sary", koniecznie muszę ją przeczytać. To istotnie bardzo trudny i ważny temat. Serdecznie pozdrawiam. :-)
UsuńCiekawa jestem tych ksiazek. Dla niektorych powinna to tez byc lektura obowiazkowa, bo zdaje sie, ze pozapominali o nie tak dawnych dramatycznych wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńDlatego im więcej takich powieści, tym lepiej. Pozdrawiam. :-)
UsuńCiekawa jestem czy ta książka nadawałaby się dla współczesnych dzieci? Czy one w ogóle wyposażone są w kategorie pojęciowe do zrozumienia problemów tych dzieci? Sama wychowuję trzech synów i nie z ich winy, a przez bańkę w jakiej żyją, są w pewnym stopniu ograniczeni. Ten 10-cio letni miał problem z przebrnięciem przez "Czas wojny". Rozumiał poszczególne słowa, zdania, ale kontekst, zachowania, emocje...poza granicami. Nie wiem jeszcze jak ten deficyty empatii "wyleczyć".
OdpowiedzUsuńObawiam się, że obie książki napisano z myślą o dorosłym czytelniku. Tematyka wojenna jest bardzo trudna, zwłaszcza dla dzieci, trzeba bardzo ostrożnie dobierać lektury. Myślę, że dziesięciolatek mógłby spróbować przeczytać "Złodziejkę książek" Markusa Zusaka, bo znam dziewczynkę, która sobie z tym poradziła. Ale koniecznie z komentarzem dorosłych. :-)
UsuńAgnieszko, bardzo chciałabym przeczytać historię z płaszczem w tle ... Trochę boję sie wzruszeń, bo zawsze "odchorowuję" opowieści o losach dzieci w czasach, które niosły im tylko strach, cierpienie i smierć. Ale Twój opis jest tak bardzo zachęcający. Czuję piękną lekturę, która mówi o tym, co tak dla mnie ważne. O miłości i wartościach zaklętych w przedmiotach. Dziękuję <3 Basia.
OdpowiedzUsuńBasiu, mimo trudnego tematu polecam Ci tę książkę. Losy głównego bohatera i historia o pacynkach na długo zapadają w pamięć. :-)
Usuń