Współczesny batik; Dżakarta, 2003;
gondwana.pl/batik/batik_fragmenty.pdf
|
Wczesna
wiosna jest wymarzoną porą, aby odwiedzić Kraków. Na Mazowszu czuć jeszcze
ostatni oddech zimy, przyroda bez pośpiechu budzi się do życia, tygodniami
trzeba czekać na ciepło i żeby nareszcie minął przejmująco zimny wiatr, a tam
kwitną forsycje, trawa nieopodal Wisły ma kolor świeżej zieleni, grzeje słońce,
zapełniają się stoliki w kawiarnianych ogródkach. A jeśli doda się atrakcje
Festiwalu Studiów Azjatyckich na Uniwersytecie Jagiellońskim, będzie to
przyjemnie spędzony czas.
Wzór uzyskany techniką ebru; źródło: pl.pinterest.com |
Festiwal
skusił mnie warsztatami batiku, na miejscu okazało się jednak, że równie
fascynująca jest pochodząca z Turcji sztuka malowania na wodzie, czyli ebru. W
źródłach internetowych nazywana jest starożytną, choć trudno określić, kiedy
powstała. Wiadomo, że w piętnastowiecznej Turcji wykonywano w ten sposób ważne dokumenty
państwowe, bo wzoru stworzonego techniką ebru nie da się podrobić, każdy jest
niepowtarzalny, co dawniej uniemożliwiało fałszerstwo.
Sztuka ebru
Wzór uzyskany techniką ebru; źródło: pl.pinterest.com |
Proces
malowania nasuwa na myśl tajemny rytuał. Najpierw spryskuje się wodę różnymi
kolorami farby, potem, z wykorzystaniem odpowiednich narzędzi, a więc szydełek
i grzebieni, tworzy się kompozycję przypominającą wielobarwną mozaikę, którą na
koniec odbija się na papierze. Wszystkie czynności wykonuje się jakby w
zwolnionym tempie, dokładnie i ostrożnie, dbając o to, aby ścianek naczynia z
wodą nie zabrudzić farbą, bo mogłoby to popsuć efekt.
Etapy powstawania ebru
/Festiwal Studiów Azjatyckich UJ/
Równie
niesamowity był pokaz (połączony z degustacją) parzenia chińskiej herbaty. To
właściwie ceremonia o walorach widowiska: ogrzewanie czarek, zaparzanie listków
w miniaturowym imbryczku, odlewanie naparu do szklanego naczynia aż do
ostatniej kropli, przelewanie płynu do ciepłych czarek, nakrywanie ich
drugimi, jeszcze mniejszymi, obracanie, żeby wypić trzema łykami… Jak spektakl!
Piliście kiedyś herbatę jaśminową? Ja wielokrotnie, nigdy jednak nie czułam
zapachu jaśminu, a tym razem był wyrazisty, intensywny, choć kosztowałam naparu
z siódmego zaparzania liści.
Nanoszenie wosku na tkaninę /batik/; pracownia Masina w Trusmi koło Cirebon; źródło: gondwana.pl/batik/batik_fragmenty.pdf |
Warsztatów,
pokazów i degustacji było znacznie więcej. Poznawałam tajniki japońskiej kaligrafii
i tańca izraelskiego, skosztowałam herbaty marokańskiej, czyli jasnobrązowego
napoju z kawy, czarnej herbaty i tapioki, uczyłam się uproszczonej metody
batikowania tkanin. Mój batik zapewne Judytę Schraiber rozśmieszyłby do łez,
tak daleko mu do doskonałości, ale przynajmniej miałam w ręku jawajski pisak do
wosku. Kraków jest idealnym miejscem do propagowania tej metody barwienia
tkanin, bo tradycja batikowania ma tu już ponad sto lat (najstarsze batiki
jawajskie trafiły do Muzeum Techniczno-Przemysłowego w 1887 r., przywiezione z
podróży na Sumatrę, Jawę i Filipiny).
Batik
batikowanie - Festiwal Studiów Azjatyckicj UJ; |
Fotografia studyjna kobiety jawajskiej w batikowej spódnicy, /koniec XIX wieku/, ze zbiorów Mariana Raciborskiego, Muzeum Botaniczne UJ w Krakowie; źródło: gondwana.pl/batik/batik_fragmenty.pdf |
Batikowana chusta/fragment/; praca Józefy Kogut, ok. 1925 r., Muzeum Etnograficzne w Krakowie; źródło: gondwana.pl/batik/batik_fragmenty.pdf |
Batikowa spódnica w odcieniach koloru niebieskiego - żałobny strój jawajski, Pekalongan, 1920-1930; źródło: gondwana.pl/batik/batik_fragmenty.pdf |
Pisaki do wosku; zdjęcie z: gondwana.pl/batik/batik_fragmenty.pdf |
krakowski Kazimierz |
Potem
był krakowski Kazimierz. Spacer ulicą Józefa, Bożego Ciała, Stradomską aż po
plac Wolnica, wzdłuż kamieniczek z oknami o drewnianych ościeżnicach i wejściach
ze śladami po mezuzach. Były mikroskopijne galeryjki sztuki, gigantyczne
murale, chmary gołębi, zapachy miejscowych potraw… Był też obiad w Cafe Młynek,
gdzie można się przekonać, że potrawy bezglutenowe, zwłaszcza naleśniki i
placki kukurydziane z syropem klonowym mogą górować smakiem nad zwykłymi, a to
rzadkość. Wieczorem – pieczone kasztany i moje ulubione obwarzanki z solą. Cóż.
Kraków to dla mnie miasto z pogranicza snu i magii.
Galeria zdjęć - Kraków
plac Wolnica |
Kazimierz |
Cafe Młynek |
bezglutenowe naleśniki |
bezglutenowe placki kukurydziane z musem jabłkowym i syropem klonowym |
wygrana w loterii podczas festiwalu; zestaw zakładek do książek /moim zdaniem strzał w dziesiątkę, zakładek nigdy za wiele/; |
Bardzo żałuję,że mieszkam tak daleko od Krakowa, stolicy "polskiego batiku'. Taki festiwal, to świetna sprawa. Fascynują mnie wszelkie techniki zdobienia tkanin. Sama coś tam maluję na jedwabiu. Nie wiedziałam,że ta technika na wodzie nazywa się ebru, bo znam ją z literatury niemieckiej jako marmorieren. Chyba dlatego, że wzory jakie powstają, czy na tkaninie, czy papierze, często przypominają wzory z marmuru. W przypadku barwienia tkanin tą techniką, do wody dodaje się kleju(np. kleju do tapet).
OdpowiedzUsuńA naleśniki z syropem klonowym są pyszne.... Dziękuję za świetną fotorelację, choć w taki sposób mogłam uczestniczyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Ebru to inaczej marmurkowanie, tak przynajmniej czytałam. :-)Zazdroszczę malowania na jedwabiu, może i ja kiedyś się skuszę, bo od dawna o tym myślę. Jeśli chodzi o potrawy z mąki kukurydzianej, właśnie szukam najciekawszych przepisów na placki. Chyba wybiorę z bananami. :-) Pozdrawiam!
UsuńUwielbiam wycieczki do Krakowa i czytać o Krakowie. Za każdym razem widzę to miasto jakoś inaczej, w innych barwach, w innym kontekście. Nie wiedziałam, że połączysz dzisiaj z orientalną podróżą:) Kiedyś miałam okazję obserwować namiastkę tej sztuki, w Turcji oglądaliśmy proces malowania jedwabiu. Robiło wrażenie. Na Twoim filmiku dopiero widać jakie cudeńka można wyczarować tą metodą:)
OdpowiedzUsuńKażda moja wizyta w Krakowie jest inna (o niektórych wolałabym zapomnieć ;-) ), a miasto, co mnie zadziwia, dopasowuje się do mojego nastroju. Zazdroszczę Ci, że widziałaś, jak naprawdę maluje się na jedwabiu, mam słabość do wszelkiego rodzaju rękodzieła, zwłaszcza gdy jego korzenie sięgają odległej przeszłość. Stąd pewnie mój zachwyt nad ebru i batikiem. :-)
OdpowiedzUsuńPiękne rękodzieło i świetna okazja do zabawienia w Krakowie (miast mojego męża, a więc poniekąd i moje, można powiedzieć). Żałuję, że nie mam okazji do obejrzenia takich cudów. A sztuka malowania na wodzie mnie fascynuje - już kilka razy oglądałam, jak powstaje takie arcydzieło - za każdym razem niemal zapiera dech w piersiach! Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ebru jest najświeższym odkryciem. :-) Chętnie nauczyłabym się malowania na wodzie, chociaż zastanawiam się nad zastosowaniem tego malarstwa w praktyce. :-)
UsuńMusi być to niezłe doświadczenie, nauczyć się tworzyć na wodzie. Ja chyba nie mam cierpliwości (i talentu), haha. ;) Pewnie zastosowań praktycznych wielu już nie ma, ale bardzo mi się spodobał pomysł z wykonywaniem ważnych dokumentów w ten właśnie sposób, aby uniknąć fałszerstwa! :) Nie wiedziałam, że technika ebru była używana w tym celu - myślałam o niej jako o czysto artystycznej, taka sztuka dla sztuki...
UsuńW czasach, gdy wszystko da się skopiować, ebru jest niczym objawienie. ;-)
UsuńA propos ebru, ten pan jest po prostu niesamowity: http://garipay.blogspot.co.uk/p/painting-on-ebru_1849.html
OdpowiedzUsuńTak, robi niesamowite prace! Dziękuję za link i pozdrawiam! :-)
UsuńBardzo zaciekawila mnie sztuka ebru, zaraz zabieram sie za poszukiwania, zeby dowiedziec sie wiecej na ten temat, wspanialosci!
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę owocnych poszukiwań. :-)
Usuń