wtorek, 16 czerwca 2015

Piszące kobiety

autor: Ramon Casas i Carbó;
zdjęcie z: 
www.pinterest.com
Literatura kobieca jest dziś przez niektórych traktowana z przymrużeniem oka, jak twór gorszego gatunku – co najmniej niepoważny. Nic bardziej mylnego. Tylko ktoś uprawiający ten rodzaj literatury wie, ile się trzeba napracować, ile natrudzić i naczytać, żeby powstała powieść, którą kobiety zechcą docenić. Skąd zatem to lekceważenie, także dla kobiet piszących? Moim zdaniem jest reliktem przeszłości – bo oto co znalazłam w prasie z początku dwudziestego wieku:

"Cesarz Wilhelm o literaturze kobiecej
Hermann Fenner-Behmer, De quoi écrire;
zdjęcie z: 
de.wikipedia.org
W ostatnim zeszycie Strand Magazine p. Helena Vacarescu, ulubiona dama dworu królowej rumuńskiej Carmen Sylvy, opowiada o pobycie swej dostojnej przyjaciółki na zamku w Sigmaringen, u cesarskiej pary niemieckiej. Wilhelm II był bardzo uprzejmy dla panny Vacarescu, ale zaznaczył swój wstręt do kobiet piszących. Panna Vacarescu jest poetką, jeden z jej utworów został nawet uwieńczony przez Akademię Francuską. Otóż cesarz podczas herbaty zwrócił się do niej w te słowa.


zdjęcie z: www.pinterest.com
– Mam nadzieję, że pani nie będzie wierszowała przez całe życie? Ta choroba minie, tak jak mija odra. Wcale nie żartuję. Dla mnie kobieta pisząca jest po prostu śmieszna, tak jak za niebezpieczne uważam tak zwane kobiety mądre. Należałoby im nałożyć kagańce, żeby nie gryzły. Czyż pani sądzi, że kobieta prawdziwie rozumna zechce pisać? Wszak rozum na tym polega, aby unikać śmieszności. Kobieta prawdziwie rozumna  (nie uczona, ani mądra) dba o swoją powierzchowność. A pytam panią – czy literatka może zachować urodę, choćby ją miała? Czy może pozostać ładna, marszcząc ciągle czoło pod naciskiem myśli? Czy może trzymać się prosto i zgrabnie, siedząc wciąż pochylona nad biurkiem i bazgrząc? Kobiety mogą uprawiać – dla siebie – muzykę i malarstwo, wreszcie zgadzam się i na poetki, albowiem zadaniem kobiety jest pocieszać, a poezya koi; lecz nigdy nie uznam kobiet powieściopisarek, publicystek i literatek. Pani może więc nadal wierszować.
– Dziękuję waszej cesarskiej mości za to łaskawe pozwolenie – odpowiedziała panna Vacarescu”.

Z: „Czas”, 16 marca 1905 [zachowałam pisownię i interpunkcję oryginału]

4 komentarze:

  1. W nadchodzący weekend będę brała udział w imprezach związanych z nagrodą literacką dla kobiet autorek "Gryfia". Odbędzie się również dyskusja o kondycji "kobiecej" literatury. Co prawda finalistki nagrody zasadniczo nie piszą typowo w tym nurcie, tym bardziej jestem ciekawa ich opinii w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda dyskusja na temat literatury, także kobiecej, jest warta uwagi. Zabawne, bo przesadny krytycyzm wobec książek tego rodzaju przypomina mi anegdotkę o twórczości Haliny Poświatowskiej. Kiedy studiowałam, przestrzegano nas, studentki warszawskiej polonistyki, przed wyborem tematu związanego z jej poezją na pracę magisterską, gdyż wykładowcy, w większości mężczyźni, nie traktowali jej poważnie. Dziś myślę, że podobnie jest z surowymi ocenami literatury kobiecej - pochodzą głównie od mężczyzn. ;-)

      Usuń
  2. To prawda, mit taki pokutuje do dziś... po trosze taki zabobon. Na szczęście dzisiaj pisarki wywalczyły sobie chociaż tyle, że cesarz Wilhelm nie ośmieliłby się wypowiedzieć podobnej tyrady...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ośmieliłby się pewnie także z powodów wizerunkowych oraz ze względu na poprawność polityczną. ;-)

      Usuń

Będzie mi miło, drogi Czytelniku, gdy podzielisz się refleksjami o moich tekstach. :-)