autor: Ramon Casas i Carbó; zdjęcie z: www.pinterest.com |
Literatura
kobieca jest dziś przez niektórych traktowana z przymrużeniem oka, jak twór
gorszego gatunku – co najmniej niepoważny. Nic bardziej mylnego. Tylko ktoś uprawiający
ten rodzaj literatury wie, ile się trzeba napracować, ile natrudzić i naczytać,
żeby powstała powieść, którą kobiety zechcą docenić. Skąd zatem to lekceważenie,
także dla kobiet piszących? Moim zdaniem jest reliktem przeszłości – bo oto co
znalazłam w prasie z początku dwudziestego wieku:
"Cesarz
Wilhelm o literaturze kobiecej
Hermann Fenner-Behmer, De quoi écrire; zdjęcie z: de.wikipedia.org |
W
ostatnim zeszycie Strand Magazine p. Helena Vacarescu, ulubiona dama dworu
królowej rumuńskiej Carmen Sylvy, opowiada o pobycie swej dostojnej
przyjaciółki na zamku w Sigmaringen, u cesarskiej pary niemieckiej. Wilhelm II
był bardzo uprzejmy dla panny Vacarescu, ale zaznaczył swój wstręt do kobiet
piszących. Panna Vacarescu jest poetką, jeden z jej utworów został nawet
uwieńczony przez Akademię Francuską. Otóż cesarz podczas herbaty zwrócił się do
niej w te słowa.
zdjęcie z: www.pinterest.com |
–
Mam nadzieję, że pani nie będzie wierszowała przez całe życie? Ta choroba
minie, tak jak mija odra. Wcale nie żartuję. Dla mnie kobieta pisząca jest po
prostu śmieszna, tak jak za niebezpieczne uważam tak zwane kobiety mądre.
Należałoby im nałożyć kagańce, żeby nie gryzły. Czyż pani sądzi, że kobieta
prawdziwie rozumna zechce pisać? Wszak rozum na tym polega, aby unikać
śmieszności. Kobieta prawdziwie rozumna
(nie uczona, ani mądra) dba o swoją powierzchowność. A pytam panią – czy
literatka może zachować urodę, choćby ją miała? Czy może pozostać ładna,
marszcząc ciągle czoło pod naciskiem myśli? Czy może trzymać się prosto i
zgrabnie, siedząc wciąż pochylona nad biurkiem i bazgrząc? Kobiety mogą
uprawiać – dla siebie – muzykę i malarstwo, wreszcie zgadzam się i na poetki,
albowiem zadaniem kobiety jest pocieszać, a poezya koi; lecz nigdy nie uznam
kobiet powieściopisarek, publicystek i literatek. Pani może więc nadal
wierszować.
–
Dziękuję waszej cesarskiej mości za to łaskawe pozwolenie – odpowiedziała panna
Vacarescu”.
Z:
„Czas”, 16 marca 1905 [zachowałam pisownię i interpunkcję oryginału]
W nadchodzący weekend będę brała udział w imprezach związanych z nagrodą literacką dla kobiet autorek "Gryfia". Odbędzie się również dyskusja o kondycji "kobiecej" literatury. Co prawda finalistki nagrody zasadniczo nie piszą typowo w tym nurcie, tym bardziej jestem ciekawa ich opinii w tym temacie.
OdpowiedzUsuńKażda dyskusja na temat literatury, także kobiecej, jest warta uwagi. Zabawne, bo przesadny krytycyzm wobec książek tego rodzaju przypomina mi anegdotkę o twórczości Haliny Poświatowskiej. Kiedy studiowałam, przestrzegano nas, studentki warszawskiej polonistyki, przed wyborem tematu związanego z jej poezją na pracę magisterską, gdyż wykładowcy, w większości mężczyźni, nie traktowali jej poważnie. Dziś myślę, że podobnie jest z surowymi ocenami literatury kobiecej - pochodzą głównie od mężczyzn. ;-)
UsuńTo prawda, mit taki pokutuje do dziś... po trosze taki zabobon. Na szczęście dzisiaj pisarki wywalczyły sobie chociaż tyle, że cesarz Wilhelm nie ośmieliłby się wypowiedzieć podobnej tyrady...
OdpowiedzUsuńNie ośmieliłby się pewnie także z powodów wizerunkowych oraz ze względu na poprawność polityczną. ;-)
Usuń