|
zdjęcie z: stylowi.pl |
Jestem
istotą kawiarnianą. W kawiarniach mogłabym przesiadywać godzinami, choć rzecz
jasna mam konkretne wymagania i nie każda podbija moje serce. Do krakowskich
żywię szczególną słabość, zwiedzanie zabytków, muzeów i galerii kończyłam zawsze
kawą, koniecznie w nowym miejscu i oczywiście w sympatycznym towarzystwie, gdyż
delektowaniu się kawą musi w moim przypadku towarzyszyć pogawędka. Ponieważ
jestem gadułą tylko w znanym mi dobrze i od dawna gronie, w kawiarniach bywam
głównie z przyjaciółmi. W innym przypadku spotkanie ze mną może być przykrym
niewypałem. ;-)
|
kawiarnia Bednarska; zdjęcie z: bednarska.wartobyc.pl |
Moje
ulubione kawiarnie mają duszę. Nie ma znaczenia, czy są stare, czy powstały
dopiero co; liczy się klimat, intymność miejsca, zaciszność, zapach (!), oświetlenie.
Z czasów studenckich (czyli straszliwie odległych) miło wspominam zaledwie dwie
warszawskie, w tym szczególnie Bednarską, uroczą rupieciarnię nieopodal
uniwersytetu. Natomiast krakowskie niemal zawsze kocham miłością wierną i
dozgonną, bo tylko raz się zawiodłam i to na miejscu, które powinno ująć mnie
dawnym wnętrzem oraz historią - a nie ujęło. Przyznaję ze wstydem: nie przepadam za Jamą
Michalikową, ale to zapewne moja i tylko moja wina, widocznie nie jesteśmy
kompatybilne. ;-) Ubóstwiam za to Café Camelot na Starym Mieście.
|
kawiarnia Drobnerion; zdjęcie z: m.krakow.gazeta.pl |
W
„Niepokorne. Eliza” Klara, Eliza i Judyta bywają głównie w mleczarni Eweliny
Dobrzyńskiej, kawiarnie odwiedzają sporadycznie, gdyż koniec XIX wieku to czas,
gdy podobne miejsca zarezerwowane były dla mężczyzn. Jednak już w kolejnych
tomach kawiarnianych spotkań moich bohaterek będzie więcej, nadchodzi bowiem rewolucja
obyczajowa i tym samym kres gabinetów dla pań. Mimo to jeszcze na początku XX wieku w
kawiarniach bywały głównie wyzwolone artystki, prowokujące swobodnym stylem
bycia sufrażystki i… kelnerki.
|
R. E. Miller, "Nightcafe", 1906; zdjęcie z: http://www.pinterest.com |
|
Cukiernia Warszawska, Kraków; zdjęcie z: mykrak.com/wordpress/tag/florianska |
Niektóre
kawiarnie krakowskie wymyśliłam. Nie znajdą zatem czytelnicy „Elizy” kawiarni i
palarni kawy Romy Piastowskiej, choć ulica Gołębia, gdzie ją umieściłam, jest
powszechnie znana. Ponieważ jednak czytałam o kawiarenkach prowadzonych w XIX
wieku przez kobiety (szczególnie znana jest chyba historia Józefy Bendowej,
matki Heleny Modrzejewskiej, oraz jej kawiarni u zbiegu Grodzkiej i
Dominikańskiej), miejsce to jest jak najbardziej wiarygodne. Najczęściej jednak
opisuję kawiarnie w hotelach, choćby wtedy, gdy Anton spotyka się z Anette w Grand
Hotelu. Wybierają wówczas gabinet dla pań, bo mamy rok 1896 i nie wypadało
inaczej. Podobno kawiarnie hotelowe nie cieszyły się popularnością miejscowych, bywali tam
przyjezdni, a krakowianie wybierali inne miejsca. Grand miał w tym czasie
zaledwie dziesięć lat (powstał w 1887 roku), musiał więc jeszcze długo pracować
na uznanie i prestiż. Jak wyglądał naprawdę? Oto fragment ulotki reklamowej z
1900 roku: „Główne wejście do salonów położonych na parterze prowadzi z ul. Sławkowskiej.
W pierwszym salonie mieści się cukiernia, którą kieruje p. Żuromski,
pierwszorzędny cukiernik umyślnie sprowadzony z Poznania (…). Z salonu
cukierniczego przechodzi się do kawiarni, wyposażonej w dwa bilardy mahoniowe,
sprowadzone z Wiednia. W dalszych pokojach ustawiono stoliki do gier. Na prawo
znajduje się salon dla niepalących. Wszystkie salony cukierni i kawiarni
urządzone w stylu modernistycznym angielskim. Czytelnia zaopatrzona jest w krajowe
i zagraniczne dzienniki”. W
Grandzie bywał często Henryk Sienkiewicz (pijał tam kawę, koniecznie ze
śmietanką), a ponieważ właściciel hotelu był miłośnikiem jego powieści (kto
zresztą wtedy nie był!), pisarz cieszył się licznymi przywilejami honorowego
gościa. Mógł na przykład jeszcze przed właścicielem przeczytać najświeższe wydanie wspomnianego „Czasu”.
|
James Tissot, "The Artists' Wives"; zdjęcie z: de.wikipedia.org |
Innym
ciekawym i oryginalnym miejscem była kawiarnia Koziarskich, gdzie Judyta widywała się z Maurycym Stojnowskim. Powstała w latach 60. XIX wieku, należała do
Antoniny i Michała Koziarskich i znajdowała się w parterowym domu przy Rynku
Kleparskim. Zyskała opinię kawiarni artystycznej, gdyż bywali tam głównie
studenci znajdującej się tuż-tuż Szkoły Sztuk Pięknych. „Duży wpływ na powodzenie
lokalu miały zapewne ceny. Szklanka kawy z mlekiem kosztowała tu cztery centy,
podczas gdy na przykład u Dyktarskiego ta sama kawa, podana wprawdzie w
filiżance, kosztowała dwukrotnie drożej”. O
Koziarskich i bywającym u nich Wyspiańskim czytałam kilkakrotnie w źródłach na
temat malarza. Nic dziwnego, uczył się przecież jakiś czas w Szkole Szkół
Pięknych, a po latach wrócił tam jako wykładowca dekoracji, już jako uznany
scenograf i dramaturg.
|
Henri Gervex, "Un soir de grand prix...";zdjęcie z: www.evous.fr/ |
Na
koniec kilka słów o kawie. Podobno w Krakowie pojawiła się około XVIII wieku, lecz
dopiero od 1732 roku była w ciągłej sprzedaży w kramach przy Sukiennicach. Pierwsza
kawiarnia powstała w drugiej połowie XVIII wieku w kamienicy Tenczerowskiej
(róg Rynku i Szewskiej) i zajmowała dwie salki; „na środku jednej z nich stały
stoliki z przybitymi na łańcuszkach trzema blaszanymi łyżeczkami. Wzdłuż ścian
biegły ławki. W drugiej izbie przy piecu królowała właścicielka (…). Na kuchni
buchał wieczysty ogień, obstawiony wielkimi garnkami z kawą i śmietanką, które
sama pani przelewała dla gości do garnuszków umieszczonych na drewnianej półce
przytwierdzonej do pieca (…)”. Mieszkańcy
Krakowa szybko zagustowali w piciu kawy, zwłaszcza że nawet ówczesna prasa
zachwalała jej zalety. Popularność ta jednak sprawiła, że coraz częściej doprawiano
ją pszenicą, grochem palonym albo cykorią. Pierwszą elektryczną palarnię kawy otworzyła
rodzina Jawornickich, właścicieli sklepu kolonialnego, w 1904 roku.
Podejrzewam, że byłoby to moje ulubione miejsce w dawnym Krakowie, bo oto jak
wyglądało: „Tuż za kantorkiem (…) stał na ladzie potężny miedziany bęben, w
którym za szkłem piętrzyły się kolumny wszelkich gatunków kawy. Każda kolumna u
spodu miała mosiężną rynienkowatą szufladę, którą wsypywało się ziarno do
torebek wymoszczonych woskowym papierem i ozdobionych symbolem firmy (…). Cały sklep
przepajał aromat kawowy, gdyż firma codziennie paliła na miejscu świeży jej
zapas”.
|
J. W. Alexander, "In the Café";zdjęcie z: arthistory.about.com |
W
kolejnych tomach „Niepokornych” pojawią się nowe kawiarnie, krakowskie oraz zagraniczne, i muszę przyznać, że pisanie o nich sprawiło mi ogromną
przyjemność. Tak jak kosztowanie kawy ze śmietanką, łyżeczką
prawdziwego miodu i szczyptą cynamonu. Taką pijam najchętniej.
Wszystkie cytaty pochodzą z:
Krzysztof Jakubowski, Kawa i ciastko o każdej porze. Historia krakowskich kawiarni i cukierni, Agora, Warszawa 2012.
Ja uwielbiam kawiarnie staroświeckie, do nowoczesnej nawet bym nie weszła...
OdpowiedzUsuńWłaśnie te staroświeckie są najmilsze, choć ja nie pogardzę nowoczesną kawiarnią, jeśli ma niepowtarzalny klimat. :-)
UsuńBardzo lubie kawiarnie, szczegolnie takie z drewnianymy gietymi krzeslami, marmurowymi blatami miniaturowych stolikow, polmrokiem i prasa...
OdpowiedzUsuńTak! Półmrok, prasa, książki... To tworzy klimat i daje poczucie bezpieczeństwa, w każdym razie ja również czuję się najlepiej w takich kawiarniach. Nie pogardziłabym też stylowym parawanem i cichutką muzyką. ;-)
Usuń