„Panna
Flöge pojawiła się (…) tuż po śniadaniu. W jasnej bluzce i zielonej spódnicy z
klinów zachwycała niewymuszoną prostotą ubioru, naturalnym i bezpośrednim
obejściem oraz szczerym uśmiechem dziewczyny zakochanej w rozkoszach życia.
Ponagliwszy Judytę, bo na dole czekał wynajęty powóz, nakazała dorożkarzowi
upchnąć kosz z prowiantem w bagażowym schowku, a gdy zeszły przed kamienicę,
zaprezentowała resztę towarzystwa.
–
Paulina, moja siostra – powiedziała. – I przyjaciel rodziny, Gustav Klimt.
Paulina
od pierwszej chwili przyjaźnie okazywała Judycie zainteresowanie, natomiast
Klimt odzywał się z rzadka, cedząc od czasu do czasu krótkie frazy. Wywierał
osobliwe wrażenie; rudobrody i kędzierzawy, w białym letnim surducie i
identycznego koloru czapce z daszkiem nasuwał na myśl wilka morskiego, lecz w
żadnym razie wziętego malarza”[1].
Emilie Flöge; zdjęcie z: pl.pinterest.com |
Kim była Millie Flöge, przyjaciółka fikcyjnej Judyty Schraiber, i co ją łączyło
z Gustavem Klimtem? Pozostaje tajemnicą, czy pannę Flöge można zaliczyć do
grona kochanek malarza, czy też ich relacja oparta była na głębokiej przyjaźni
i pokrewieństwie dusz. Choć do naszych czasów dotrwała ich korespondencja, listy
i widokówki, które przez dekady wysyłali do siebie z podróży, niewiele z nich
wynika. Dlatego gdy pisze się o związku Flöge i Klimta, spekulacje przeważają
nad pewnikami.
Panna
z dobrego domu
Gustav Klimt; zdjęcie z: pl.pinterest.com |
Emilie
Flöge przyszła na świat w Wiedniu w 1874 roku w dość dobrze sytuowanej rodzinie
mieszczańskiej. Była najmłodsza z czwórki rodzeństwa, miała bowiem brata i dwie
siostry, wspomnianą już Pauline (1866-1917) oraz Helene (1871-1936). Gustav
Klimt pojawił się w ich życiu wówczas, gdy Helene została żoną Ernsta Klimta,
jego brata. Kiedy wkrótce po ślubie, zostawiwszy żonę i córeczkę, Ernst zmarł,
Gustav przez lata łożył na ich utrzymanie, ponieważ „obiecał zająć się nimi
wszystkimi. Odpowiedzialność, którą na siebie wziął, była ogromna. Czasy były
okrutne dla biednych, zwłaszcza dla kobiet. Zubożałym mężczyznom zawsze
pozostawała armia i los mięsa armatniego, za to na każdym kroku można było
zobaczyć, co czeka kobiety, które znalazły się w nędzy. Ulice Wiednia pełne
były dziewcząt, które musiały zostać prostytutkami. Były narażone na zimno,
gruźlicę i szalejący syfilis, którego bał się cały Wiedeń”[2].
Zacieśnianie
więzi
Emilie (po lewej), Pauline (po prawej); zdjęcie z: theredlist.com |
Wiadomo,
że już w 1891 roku powstał pierwszy namalowany przez Gustava Klimta portret
Emilie. Natomiast ten najbardziej znany, z 1902 roku, „ukazuje (…) szczupłą,
wysoką kobietę w długiej, niebieskiej, kosztownie zdobionej sukni, całkowicie
osłaniającej jej ciało”[3].
Podobno nie spodobał się Emilie, ale gdy zestawi się z nim ówczesne jej
fotografie, widać uderzające podobieństwo. Przede wszystkim łączy je widoczny
na twarzy modelki spokój, jakby był jej stałą cechą, choć wiedeńczycy
plotkowali o „nadmiernej, trwającej całe życie nerwowości Emilie”[4]. Z
czasem więzi między Klimtem a szwagierką i jej młodszą siostrą zacieśniły się
tak bardzo, że spędzali razem wakacje nad jeziorem Attersee w willi należącej
do wuja obu pań, dekoratora pracującego dla cesarza Franciszka Józefa. Miejsce było
idylliczne i lubiane przez dzieci.
Gustav Klimt, Portret Emilie Flöge, 1902; obraz z: es.wikipedia.org |
Salon
mody
Emilie i Gustav Klimt w strojach reformowanych; zdjęcie z: www.pinterest.com |
Niezależność
Emilie przejawiała się na wiele sposobów. Nie tylko tym, że w epoce, gdy
małżeństwo gwarantowało kobietom pozycję towarzyską, ona nie wyszła za mąż. W
1904 roku z siostrą Pauline otworzyła dom mody, stając się kobietą interesu, przeciwniczką
gorsetów i zwolenniczką strojów reformowanych dyktującą wiedenkom, co i gdzie
wypada nosić. Niejasne są okoliczności powstania salonu. Wiadomo, że Emilie wraz
z siostrą ukończyła kursy krawieckie, byłoby to jednak za mało, żeby w tak
krótkim czasie zostać liczącą się kreatorką mody. Prawdopodobnie mogła liczyć
na finansowe wsparcie szwagra, ale przede wszystkim pomógł jej brat, gdyż „jego
obrotności zawdzięczała, że otrzymała licencję, chociaż nie miała żadnego
dyplomu mistrzowskiego, który był do tego potrzebny”[5].
Emilie miała wtedy trzydzieści lat.
Casa Piccola i dom mody Emilie; zdjęcie z: www.pinterest.com |
Salon
otwarto w szóstej dzielnicy Wiednia, a więc w miejscu popularnym, o ogromnych
czynszach, zdominowanym przez przemysł tekstylny, liczne tkalnie, fabryki
dzianin i trykotażu oraz gigantyczne domy towarowe oferujące gotową odzież[6].
Emilie i Pauline wynajęły pomieszczenia w Casa Piccola, istniejącym do dziś
budynku na rogu Mariahilfer Strasse. Wnętrza urządzili artyści Warsztatów
Wiedeńskich, podkreślając tym ekskluzywność salonu obliczonego na
arystokratyczną klientelę. „Nad wejściem wisiała mozaika secesyjna w tonach
niebieskich i zielonych, w którą wtopiona była nazwa wypisana czarnymi
literami. Przez przedpokój przechodziło się do dużego salonu, utrzymanego
całkowicie w czerni i bieli. Ściany pokryte były białym lakierem, inkrustowanym
wyklejankami z kolorowego papieru Kolomana Mosera, ukazującymi modnie ubrane
kobiety”[7].
Meble, bibeloty, manekiny, nowoczesne lustra – wszystko było ostatnim krzykiem
mody. Podłogi wyłożono szarym filcem, co wzbudziło sensację, gdyż powszechnie
stosowano wówczas parkiety. Przygotowano też pokoje do pracy dla szwaczek i
krojczyń oraz mieszkanie sióstr. Z czasem zatrudniono modelki, Emilie jeździła
na pokazy mody do Londynu i Paryża, każda stała klientka miała u niej lalkę
imitującą jej figurę, za stroje żądano znacznie więcej niż w popularnych domach
towarowych i nie zatrudniono żadnego mężczyzny. Nawet w roli kierowcy.
Strój
reformowany
strój z domu mody Emilie; zdjęcie z: es.pinterest.com |
Klimt,
jak część secesjonistów, interesował się tkaniną. Znajomość z siostrami Flöge
była zapewne istotną przyczyną projektowania przez niego ubiorów. Stroje te cechowały
się lekkością i elegancją; artysta stosował wysokie kołnierzyki, szerokie falbany,
obfite marszczenia i riuszki, identycznie jak Emilie i Pauline, prawdopodobnie
więc projektowali je wspólnie. „Klimt sam chodził w długim kitlu, których miał
zapewne kilka. Także te kitle – reformowany strój dla mężczyzn – powstawały w
salonie Flöge. Taki ubiór z meksykańskiego materiału zachował się w spuściźnie
po Emilie”[8].
Kosz
na bieliznę
List Klimta do Emilie; zdjęcie z: www.leopoldmuseum.org |
Po
śmierci Klimta w 1918 roku rozeszła się plotka, że Emilie spaliła ich korespondencję
„wielkości kosza na bieliznę”[9]. Nawet
jeśli to prawda, zachowało się kilkaset listów i kart pocztowych. Wiadomo z
nich, że niekiedy artysta pisywał do niej aż cztery razy dziennie, donosząc o
zdarzeniach w gruncie rzeczy błahych, tylko z rzadka wspominając o pracy.
Jednak ich ciepły ton nie stanowi dowodu, że mieli romans. Zwłaszcza że „Emilie
Flöge była równie mało zainteresowana tym, aby stracić wolność przez małżeństwo
z Klimtem, jak to się zwykle przyjmuje w odniesieniu do malarza. Możliwe, że
wiedziała o innych związkach Klimta. Przypuszczalnie mogła je całkowicie
akceptować”[10].
A może, jak wiele ówczesnych kobiet, postawiła na wolną miłość?
Niech
przyjdzie Emilie
Emilie w 1935 roku; zdjęcie z: www.pinterest.com |
O
głębokiej przyjaźni łączącej Klimta z Emilie świadczy krążąca po Wiedniu
opowieść o okolicznościach śmierci artysty. Gdy uległ udarowi mózgu w 1918
roku, to Emilie chciał mieć przy sobie, mimo że przez jego życie przewinęło się
wiele kobiet. Życzenie, by przyszła, wypowiedziane w chwili śmierci,
potwierdza, że dla niego była kimś wyjątkowym. „Oboje czerpali korzyść z
wzajemnych kontaktów, a także inspirowali się nawzajem w swoich zawodach”[11], dotrzymywali
sobie towarzystwa, znali się zapewne na wylot. To zaskakująco nowoczesna
relacja, trochę jak z naszych czasów.
Emilie Flöge zmarła w 1952 roku.
Polecam też:
[1] Niepokorne. Klara, Wydawnictwo Nasza Księgarnia,
Warszawa 2015, s. 167-168.
[2] Anne-Marie
O’Connor, Złota dama. Niezwykła opowieść
o arcydziele Gustawa Klimta, portrecie Adeli Bloch-Bauer, W.A.B, Warszawa
2016, s. 37. [e-book]
[3] Susanna Partsch,
Klimt. Życie i twórczość, Arkady,
Warszawa 2000, s. 183.
[4] Tamże,
s. 188.
[5] Tamże,
s. 165.
[6] Tamże.
[7] Tamże,
s. 166.
[8] Tamże,
s. 192.
[9] Tamże,
s. 185.
[10] Tamże,
s. 191.
[11] Tamże,
s. 192.
Bardzo ciekawy wpis. Wierzę, że listów było aż tyle, że zajęły kosz na bieliznę, bo kiedyś ludzie dużo pisali. Nam, którzy ograniczamy się do krótkich maili, trudno to sobie wyobrazić... Pismo Klimta jest mało czytelne :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że listów tych było nawet więcej, bo Klimt pisywał bardzo krótkie, ale za to po kilka dziennie. Też usiłowałam wyczytać coś z powyższego - ale bez powodzenia. :-)
UsuńMilly z "Judyty" ceniła jakość i oryginalnośc rozwiązań projektów, które powstawały w pracowni. Była też szczerą przyjaciółką Judyty, nie tylko pracodawcą. Najpierw "...przyniosła tacę ze świeżo zaparzoną kawą, cukiernicą i dzbanuszkiem śmietanki...", a dopiero oznajmiła, że oczekuje od Judyty nowych zimowych projektów. Takich stosunków pracodawca- pracownik należałoby życzyć dzisiaj. Wiem,wiem... były przyjaciółkami. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTo istotnie miłe, że zaczęła od kawy, zanim poprosiła o projekty. :-) Byłoby świetnie, gdybyśmy takich relacji doświadczali na co dzień. Ale jestem pewna, że są tacy szefowie i ich grzeczność oraz brak nadmiernego formalizmu nie wynikają z zaprzyjaźnienia z pracownikiem, lecz ze znajomości kindersztuby. :-)
UsuńPiekna historia, fajnie yloby sie przeniesc w tamte czasy, zey tak naocznie poczuc klimaty tamtego swiata. Pozdrawiam serdecznie Pani Agnieszko:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, to świat pełen uroku. Pozdrawiam gorąco! :-)
UsuńCiekawe uzupełnienie "Judyty" :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) Taki miałam cel - aby dopowiedzieć to, czego nie ma w książce. :-)
UsuńTwórczość Klimata zachwyca! A jego życie osobiste szokuje, bardziej pasuję do czasów dzisiejszych niż do odległej przeszłości.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam artykuł, który obudził moją ciekawość i chęć poznania prywatnego życia artysty.
U Klimta ciekawy jest wpływ życia prywatnego na twórczość. Trudno je oddzielić. :-D
Usuń