Hieronim Bosch, Statek szaleńców, ok. 1510-1515; źródło: pl.wikipedia.org |
Strach
jest dzieckiem wyobraźni. „Nie ma człowieka, który wzniósłby się ponad strach (…)
i który mógłby się chwalić, że go uniknął”[1]. Boimy
się, bo uświadamiamy sobie niebezpieczeństwo i podejrzewamy, że jest zbyt potężne,
abyśmy uszli cało. Dręczą nas lęki prywatne, ale ponieważ podlegamy wpływom społeczności,
do których przynależymy, dzielimy z nimi strach zbiorowy. Czego obawiamy się
najczęściej? Czy nasze lęki choć w niewielkim stopniu przypominają te sprzed
wieków? Zdaniem autora książki „Strach w kulturze Zachodu” w XVI i XVII wieku
lista lęków indywidualnych i zbiorowych była niezwykle długa: bano się dżumy,
demonów, wojny, głodu, grzechu, śmierci, żywiołów, wilków, czarów, morza…
Wolałbym
umrzeć suchą śmiercią
Statek głupców, anonimowy drzeworyt niemiecki z 1549 r.; źródło: pl.wikipedia.org |
Człowiek
początków nowożytności drżał z lęku, patrząc na wzburzone morze, a gdy wchodził
na pokład statku, powtarzał, że nie ma straszliwszych niebezpieczeństw od tych,
które podróżnikowi zgotuje żywioł wodny. Przygód żeglarskich wystrzegano się
bardziej niż wojennych i nawet doświadczeni marynarze uważali, że najgorszym
rodzajem śmierci jest utonięcie w bezkresnych odmętach. W „Burzy” Williama
Szekspira radcę Gonzala tak bardzo trwoży perspektywa zatonięcia statku, na
którym płynie, że zaklina los, błagając o choćby skrawek lądu: „Niech to będą
nieużytki, piachy, wrzosowiska, byle co. Dziej się wola Boża! ale bym wolał
umrzeć suchą śmiercią”[2]. I
nic w tym dziwnego, w tamtych czasach bowiem śmierć na morzu uważano za nienaturalną,
a na głębiny morskie „patrzono (…) jak na świat marginalny, umiejscowiony poza
potocznym doświadczeniem”[3]. Co
więcej, był to świat dziwnych i groźnych istot: syren, cyklopów, strzyg oraz
zwierząt tak przerażających (lub fantastycznych), że ich wizerunki ozdabiały
ówczesne bestiariusze. Co ciekawe, oprócz ludzi o głowach psów, ludzi bez głów,
ludzi z oczami na brzuchu albo o jednej stopie lękano się doskonale nam znanych
drapieżników. Z XV wieku pochodzi relacja o potworach zamieszkujących Egipt
Dolny, czyli o krokodylach i hipopotamach, a „na wyżynie, która jest ku
Wschodowi, siedzi mnogość dzikich i jadowitych bestii, jak lwy, leopardy,
pantery, tygrysy i bazyliszki, smoki, węże i jaszczury, a jest w nich nader
niebezpieczna i śmiercionośna trucizna”[4].
Bez
wątpienia lęk przed żarłoczną i nieprzewidywalną otchłanią wodną wynikał z
przeświadczenia, że jest ona „rewersem świata”[5], jego
niezbadaną, pełną osobliwości odwrotnością, więc by zapewnić sobie bezpieczną
żeglugę, obłaskawiano ją rytuałami i obrzędami. Ponieważ morze uważano za
dziedzinę sił diabelskich, za antyżywioł, najczęściej uciekano się do
egzorcyzmów. W szesnastowiecznym Neapolu „przy wodowaniu zabijano białego
barana, skrapiano statek jego krwią, a skórę umieszczano na dziobie. W ten
sposób dawano morzu życie, by je ułagodzić i nakłonić do darowania życia
majtkom”[6].
Niechaj
działa czar uroków[7]
Raj i Piekło, dyptyk, ok. 1510 r.; źródło: en.wikipedia.org |
Nie
przez przypadek w dramatach Williama Szekspira ogromną rolę odgrywają uroki,
czary i wróżby – szesnastowieczny Europejczyk wierzył w nie bez zastrzeżeń. Ani
przynależność do klasy wyższej, ani gruntowne wykształcenie, ani nawet
pobożność i posłuszeństwo wobec instytucji kościelnych nie wystarczały, aby z
dystansem i sceptycyzmem wypowiadać się o skuteczności nieprzyjaznych uroków
czynionych „na mocy paktu z demonem”[8]. Co
więcej, to właśnie duchowni byli autorami i czytelnikami dzieł poświęconych
demonologii, podręczników spowiedników i traktatów teologicznych, w których
publikowano listy zakazanych uroków nieprzyjaznych. Twórcą takiego katalogu
czarów był na przykład proboszcz z Perche (XVII wiek), według którego podejrzenia
o uprawianie czarów budzi nawet suszenie ziół przy kominku. Wymienił też:
moczenie w wodzie miotły (czar sprowadzający ulewne deszcze), wkładanie pod
talerz igły służącej do zaszywania całunów (przeszkadzanie w jedzeniu),
miażdżenie skorupek jaj ugotowanych na miękko po wypiciu ich zawartości (dla
zmiażdżenia wrogów), wkładanie do łóżka oka jaskółki (urok bezsenności),
lepienie figurek z wosku lub błota, nakłuwanie ich i rozdzieranie (takich
samych nieszczęść doświadczą ci, których figurki reprezentują)[9]. Jako
remedium stosowano egzorcyzmy, absolucje i błogosławieństwa (błogosławiono
studnie, mleko, powietrze, stada owiec…).
W
księżyca blasku
Hieronim Bosch, Człowiek-drzewo źródło: pl.wikipedia.org |
Obawiano
się nocy, „wspólniczki rozpustników, złodziei i morderców”[10], „posępnej
pory schadzki najgroźniejszych zwierząt, śmierci, widm, zwłaszcza widm
potępionych”[11]
i obarczano ją winą za niegodziwości knujących w ciemnościach opryszków oraz za
złe sny (nieprzypadkowo królewicz Hamlet spotyka ducha swego ojca „w księżyca
blasku”[12] i
o północy). Przelot komety, niezwykłe i rzadkie koniunkcje planet budziły
zbiorowy lęk, tym bardziej że przypisywano im niepokojącą symbolikę, do czego
przyczyniali się astrologowie. „W epoce renesansu, w najbardziej »oświeconym« z
europejskich krajów – we Włoszech – astrologia jest suwerenem. Przy każdym
poważnym przedsięwzięciu – wojnie, posłowaniu, podróży, małżeństwie – książęta i
ich doradcy sięgają po wskazówki gwiazd”[13]. Od
faz Księżyca uzależniano codzienne czynności: obcinanie włosów i paznokci,
wyruszanie w podróż, kupowanie i sprzedawanie, zażywanie leków. Ślub lub
przeprowadzkę do nowego domu odkładano z powodu nowiu, a jeśli dziecko przyszło
na świat podczas pełni, spodziewano się, że będzie chorowite lub niebawem
umrze. Zbiorową histerię wywoływały błyszczące na niebie komety, a gdy od
jesieni 1604 roku przez 18 miesięcy gołym okiem można było nocą zaobserwować
szczególnie jasną gwiazdę (była to supernowa zwana dziś Gwiazdą Keplera),
lękano się klęsk i kataklizmów, i wierzono, że w „niedługim czasie niedostatek,
głód, dżuma, gwałtowne pożary i wstrętne morderstwa posieją grozę”[14]...
[1] Jean Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s. 14.
[2] Burza
[w:] William Szekspir, Dwanaście dramatów, tłum. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski,
Świat Książki, Warszawa 1999, s. 503.
[3] Jean Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s.38.
[4] Tamże,
s. 46.
[5] Tamże,
s. 41.
[6] Tamże,
s. 40.
[7] Makbet [w:]
William Szekspir, Dwanaście dramatów, tłum. Krystyna Berwińska, Świat Książki,
Warszawa 1999, s. 379.
[8] Jean Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s. 61.
[9] Tamże,
s. 62.
[10] Tamże,
s. 93.
[11] Tamże,
s. 89.
[12] Hamlet
[w:] William Szekspir, Dwanaście dramatów, tłum. Jarosław Iwaszkiewicz, Świat
Książki, Warszawa 1999, s. 453.
[13] Jean Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, s. 72.
[14] Tamże,
s. 70.
Każdy Pani wpis dopracowany jest w najdrobniejszych szczegółach. Podawanie źródeł to dodatkowy atut. Czytanie Pani wpisów sprawia nie tylko przyjemność ale jest bardzo pouczające, zmusza do refleksji
OdpowiedzUsuńBardzo to miła uwaga, dziękuję. :-)
UsuńStrach w kulturze Zachodu - cóż za pojemny i ciekawy temat! Ostatnio czytałam lekturę "Księgę Morza" norweskiego pisarza, historyka i dokumentalisty, która nieco koresponduje z częścią tej recenzji dotyczącą Morza - i istot (i demonów), które na człowieka (jak wierzono) na morzu czyhają. Autor wspomina m.in. Olausa Magnusa (1490-1557), który podjął się zrobić spis tych wszystkich potworów i niebezpieczeńst. Olaus Magnus był szwedzkim duchownym, humanistą i kartografem,mieszkającym na wygnaniu w Gdańsku i Rzymie (wyjechał ze Szwecji, gdy kraj przeszedł na protestantyzm) i dziełem jego życia jest zachowana do dziś mapa - Carta Marina, zawierająca opis i wizerunki wszelkich fantastycznych stworów, któe na morzu czyhają na człowieka. Co ciekawe - mimo iż dzieło Magnusa dziś uplasowane jest między baśniami - faktycznie odkryte stwory zamieszkujące morskie głębiny - często wyglądają równie fantastycznie:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wspomina o biskupie Olausie Magnusie i cytuje jego opisy potworów morskich (kolczastych, rogatych i o cielsku ogromnym jak wyspa). Takich relacji jest w niej zatrzęsienie. 😃
UsuńW takim razie - nasze lektury gdzieś się spotkały :)
UsuńZdarzało się to już wcześniej. 😃
Usuń