budowa arki Noego wg Liber cronicarum; z: pl.wiktionary.org |
„Zgiełk
placu pozostaje za mną i wchodzę do Biblioteki. W niemal fizyczny sposób
odczuwam ciążenie książek, pogodny obszar pewnego porządku, czas rozczłonkowany
i magicznie zakonserwowany. Na lewo i na prawo, pogrążone w swym jasnym śnie, odcinają
się przypadkowe twarze czytelników, oświetlone pilnymi lampkami (…)[1].
Jorge Luis Borges, prawie już niewidomy, w 1955 roku został dyrektorem
Biblioteki Narodowej w Buenos Aires, i fakt ten jego zdaniem zakrawał na ironię
losu, bo oto człowiek ksiąg trafił do „raju bibliotek”[2],
pogrążając się z wolna w mroku niewidzenia. Napisał wtedy: „Bóg dał mi ciemność
na równi z księgami”[3] i
„Encyklopedie, atlas świata, Zachód / Orient, dynastie, wieków korowody /
Symbole, kosmos, kosmogonii wzory / Wszystko w tych murach / Lecz próżny ich
zachód”[4].
Nikt piękniej nie oddał rozpaczy człowieka o „oczach bez światła”[5], który
patrząc na „bezcenny świat”[6]
książek, widzi jedynie „mrok nieprzebrany”[7].
koniec świata wg Liber cronicarum; z: pl.wiktionary.org |
Ostatnio
zaglądam dość często, rzecz jasna wirtualnie, do średniowiecznych manuskryptów, wczesnorenesanowych inkunabułów oraz
książek powstałych nieco później, bo w szesnastym i siedemnastym wieku, i w
takich właśnie chwilach, gdy podziwiam tętniące zatrzymanym w czasie życiem i
pełne intensywnych barw woluminy, najpełniej rozumiem dramat Borgesa. Zwłaszcza
stare księgi, tworzone przez mistrzów zecerstwa i rytownictwa, mają magnetyczny urok, nie tylko z powodu treści (przypominającej niekiedy korytarze
greckich labiryntów), lecz dla ich ilustracji, eleganckiego kształtu czcionek, pergaminu
albo doskonałej jakości papieru. Zdarzyła mi się dopiero co taka wirtualna
wędrówka między księgami, a zaczęła się od „Florilegium” Adriana Collaerta,
opublikowanego w Antwerpii albumu z planszami, na których utalentowany sztycharz
przedstawił kwiaty.
„Florilegium”[8]
ok. 1587-1589
tablica z Florilegium; z: collections.mfah.org |
Powstałe
prawdopodobnie w drugiej połowie XVI wieku (ok. 1587-1589), co wywnioskowano z
dedykacji dla domu medycejskiego, zawiera głównie ilustracje botaniczne, lecz o
tyle ciekawe, że widać na nich przeważnie górne części roślin, a więc kwiaty i
owoce, sztycharz korzystał bowiem z wcześniej wydanych traktatów botanicznych,
i kopiując z nich, starał się to prawdopodobnie ukryć, wprowadzając liczne
zmiany, a więc poprawiał kształt roślin, wprowadzał światłocień, rezygnował z
przedstawienia korzenia, dzielił roślinę na fragmenty[9].
Ponieważ ilustracje wykonano techniką miedziorytniczą, która w stosunku do
wcześniejszych drzeworytów pozwalała tworzyć ilustracje o zaskakującym stopniu
szczegółowości, „Florilegium” zachwyca precyzją odtworzenia roślin, pięknie
uchwyconymi detalami ogromnej liczby gatunków kwiatów, wśród których szczególną
uwagę zwrócono na goździki, lilie, narcyzy, słoneczniki, dalie i podbijające
ówczesną Europę tulipany. To książka pionierska, album zawierający przebogatą
kolekcję roślin popularnych w szesnastym wieku, ale też znak czasów, bo zainteresowanie botaniką było wtedy ogromne i przejawiało się na różne sposoby (powstawały wówczas największe
europejskie ogrody botaniczne, na przykład w Padwie, w Pizie i Bolonii, w
Lejdzie i w Lipsku).
tablica z Florilegium; z: collections.mfah.org |
"Liber
cronicarum" 1493 r.
mapa Krakowa z Liber cronicarum; z: pl.wikipedia.org |
Inkunabuł
ten w Polsce nazywamy „Kroniką norymberską”, ponieważ wydano go w norymberskiej
oficynie wydawniczej, albo „Kroniką Schedla”, od Hartmanna Schedla,
niemieckiego humanisty, osobistego lekarza Fryderyka II Żelaznego i autora
tekstu, który był pisaną przez około sześć lat księgą jego życia. Wzbogacony
o barwne drzeworyty pochodzące z pracowni Michała Wolgemuta, w której uczył się
Albrecht Dürer, zachwyca właśnie ilustracjami zebranymi dla przedstawienia
historii świata od jego stworzenia aż po Sąd Ostateczny. Rozprowadzano go w
różnych wersjach, tańszych i droższych, a nawet sprzedawano pojedyncze karty i
niewielkie fragmenty książki, co świadczyło o ogromnym zainteresowaniu dziełem Schedla.
Szczególnie piękne są zamieszczone tam mapy europejskich miast, w tym kilku
polskich.
stworzenie Ewy wg Liber cronicarum; z: pl.wikipedia.org |
"Hypnerotomachia
Poliphili"
strona z Hypnerotomachia Poliphili; z: it.wikiquote.org |
Dzieło
Francesca Colonny (choć autorstwo nie jest ponoć pewne) opublikowano w Wenecji
w 1499 roku u Alda Manucjusza i już to przemawia za nim, była to bowiem
najznakomitsza wenecka oficyna wydawnicza tego czasu. Książkę do dziś uważa się
za niezwykle zagadkową, choćby z powodu języków, którymi ją napisano, bo
znaleźć w niej można frazy łacińskie, greckie, hebrajskie, arabskie,
chaldejskie i nawet egipskie hieroglify. Ilustrowana drzeworytami uważana jest
powszechnie za jeden z najpiękniejszych inkunabułów, a treść, ze względu na
opisy snów tytułowego Polifila, intrygowała nawet Carla Junga. „Hypnerotomachia
Poliphili” można obejrzeć TU.
strona z Hypnerotomachia Poliphili; z: it.wikiquote.org |
[1] Do Leopolda Lugonesa [w:] Jorge
Luis Borges, Twórca, Warszawa 1998, s. 5.
[2] Poemat o darach [w:] Jorge Luis
Borges, Twórca, Warszawa 1998, s. 59-61.
[3] Tamże.
[4] Tamże.
[5] Tamże.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] Florilegium – antologia z
przedstawieniami kwiatowymi;
[9] Zygmunt Waźbiński, Adrian
Collaert i jego Florilegium… artykuł z: www.utw.uj.edu.pl
Dramat Borgesa można chyba tylko porównać z przewrotnym losem Beethovena, który przed ukończeniem pięćdziesiątego roku życia ogłuchł zupełnie...
OdpowiedzUsuńWspaniałe te skarby:)
Świetne skojarzenie, Olu. A mimo to jeden wciąż pisał, a drugi komponował. :-)
UsuńTak mi się teraz przypomniało:Beethoven, głuchy już jak pień, postanowił (żeby nie rzec: uparł się) dyrygować pierwsze wykonanie swej IX symfonii. Piękny, heroiczny zgoła gest. I byłoby pięknie, dyby nie fakt, że wielki mistrz nie słysząc orkiestry skończył dyrygowanie o wiele wcześniej, niż oni skończyli grać. W gruncie rzeczy - bardziej ich wkurzął, niż nimi kierował.
UsuńW takim razie brawa dla świetnej orkiestry. ;-)
Usuń"Liber cronicarum" z 1493 r jest przepiękne. Ile bym dała za taką kartę Schedla...
OdpowiedzUsuńMyślę, że pobudzały ciekawość i objaśniały zagadki tego świata, oczywiście tym najzamożniejszym.
Zgadzam się, to przepiękna księga, chętnie postawiłabym ją na swojej półce.
Usuń