Obmyślając bohaterów „Niepokornych”,
skupiam się najpierw na ich wyglądzie zewnętrznym, bo pisze mi się znacznie
łatwiej, gdy w wyobraźni mam utrwalony konkretny wizerunek. Kiedy jest to postać
historyczna (jak Stanisław Wyspiański),
Stanisław Wyspiański; zdjęcie z: kamena.freewebsite.pl |
sugeruję się ogólnie znanymi i
powszechnie dostępnymi portretami oraz fotografiami, szukam opisów w
poświęconych im monografiach, listach i wspomnieniach, natomiast w przypadku
postaci fikcyjnych uciekam się do zabiegu najprostszego z możliwych: dopasowuję
ich fizjonomie do twarzy aktorów filmowych. Metoda ta sprawdza się świetnie w
praktyce i podejrzewam, że stosuje ją niejeden autor.
Ja jednak kieruję się
paroma zasadami.
Po pierwsze, muszą to być aktorzy zagraniczni, po drugie tacy, których widuję na tyle rzadko, że nie narzucają mi swego charakteru z żadnego filmu, w którym grali, a po trzecie, nie grają w reklamach (albo nie znam ich z tego). Dzięki temu postacie „Niepokornych” są dla mnie bardzo realne, bo właściwie towarzyszą mi od dawna, a to dla autora wyjątkowo komfortowa sytuacja. ;-)
Stanisław Wyspiański, "Autoportret", 1902; zdjęcie z: http://pl.wikipedia.org/ |
Po pierwsze, muszą to być aktorzy zagraniczni, po drugie tacy, których widuję na tyle rzadko, że nie narzucają mi swego charakteru z żadnego filmu, w którym grali, a po trzecie, nie grają w reklamach (albo nie znam ich z tego). Dzięki temu postacie „Niepokornych” są dla mnie bardzo realne, bo właściwie towarzyszą mi od dawna, a to dla autora wyjątkowo komfortowa sytuacja. ;-)
W „Elizie” na plan pierwszy wysuwa się
Anton Wiebracht. Tu niemal od razu przyszedł mi na myśl Rupert Penry-Jones, angielski
aktor, którego oglądałam w paru
niezłych serialach i filmach, na przykład ostatnio
w „Mordercy w Whitechapel”, a nieco wcześniej w „Perswazjach” na podstawie powieści
Jane Austen. Uważam, że gdyby ubrać go w mundur porucznika c.k. żandarmerii
wojskowej, byłby doskonałym Antonem; jest przecież klasycznym amantem, a właśnie
w takiej konwencji zbudowałam postać austriackiego ukochanego Elizy.
"Morderca z Whitechapel" i Rupert Penry-Jones; zdjęcie z: http://www.filmweb.pl/ |
Rupert Penry-Jones; zdjęcie z: www.imfdb.org/wiki/Rupert_Penry-Jones |
Niestety, w przypadku Antona wygląd
okazał się kwestią najłatwiejszą, znalezienie bowiem wiarygodnych informacji o
stacjonującej w Krakowie c.k. armii (w dodatku przeze mnie, kobietę, która z
wojskiem nigdy dotąd nie miała do czynienia) graniczyło z niemożliwością. O ile
zresztą opisy Wawelu pełniącego w XIX wieku funkcję koszar wyszperałam dość
sprawnie, o tyle z formacjami wojskowymi, stopniami oficerskimi, umundurowaniem miałam kłopot. Tylko zabawnym zbiegom okoliczności zawdzięczam parę ciekawych
książek na ten temat i adresy wiarygodnych stron internetowych. Przyznaję
jednak, że czytanie o Terezjańskiej Akademii Wojskowej, austriackim
Ministerstwie Obrony Krajowej, o żandarmerii i jej zwyczajach nieco mnie nużyło
i mimo ogromnej sympatii do Antona wolałabym, aby był artystą jak Maurycy. Ostatecznie jednak mundur porucznika Cesarskiej i Królewskiej Armii Austro-Węgierskiej
ma dużo uroku i żal mi nieco, że Anton zamieni go na inny.
Który z powyższych mundurów nosił Anton von Wiebracht? zdjęcie z: https://www.youtube.com |
Anton Wiebracht różni się oczywiście od
utrwalonych w polskim filmie i w literaturze portretów c.k. oficerów. Pamiętam,
że przed przystąpieniem do pracy nad ,,Elizą” zaczytywałam się serią powieści
kryminalnych Franka Tallisa i właśnie w jednej z nich znalazłam kilka ciekawych
portretów żołnierzy c.k. armii, żaden jednak nie pasował do konwencji powieści
obyczajowej z elementami romansu. A ponieważ wychowałam się – jak chyba wszyscy
w Polsce – na „Przygodach dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haška oraz na „C.K.
Dezerterach” w reż. Janusza Majewskiego, kosztowało mnie nieco wysiłku zerwanie
ze schematem oficera safanduły, nieudacznika, błazna i tchórza.
O ukochanym Elizy będzie tylko trochę w
powieści „Niepokorne. Klara”, bo dopiero
Jestem w trakcie lektury Pani książki: "Niepokorne. Eliza". Mimo, ze przeczytałam tylko 50 stron, już jestem zachwycona! Bardzo się cieszę, że nie przeszłam obok tej książki obojętnie...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Bardzo to sympatyczne i budujące! Życzę Pani miłej lektury i czekam na wrażenia - jeśli mogę o nie poprosić. :-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, jak pojawi się recenzja u mnie na blogu (myślę, że w okolicach piątku) to chętnie Panią o tym poinformuję :) Pozdrawiam.
Usuń:-)
UsuńZapraszam na recenzję ;)
Usuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/2014/11/51-niepokorne-eliza-agnieszka-wojdowicz.html
Dziękuję! :-) Cudownie, że się Pani spodobało!
Usuń